Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22. Przeszczep

Od paru godzin siedziałem i czekałem na jakiekolwiek wieści. Nie wiem ile może trrwać takie coś, jednak miałem zamiar nie wychodzić stąd do momentu aż czegoś się dowiem.

-Jestem głodna. - powiedziała Perrie.

- Siedzimy już tu od sześciu godzin! Przeszczepy aż tyle trwają?! - zapytał Oliver.

-Niektóre tak. - powiedział Liam.

-Może chodźmy coś zjeść i później wrócimy, hm? - zaproponował Louis.

-Ja, chętnie. - powiedziała mama Scarlett.

Wszyscy wstali, jednak ja zostałem, a razem ze mną Gemma.

-A wy nie idziecie? - zapytał Niall.

-Nie, my tutaj zostaniemy. - powiedziała moja siostra.

-To przyniosę wam coś. - powiedział i poszedł w stronę stołówki.

Oparłem głowę o ramię mojej siostry i głośno westchnąłem. Miałem ochotę płakać, byłem tak zły, że nie wiem co się dzieje i do tego nie mogłem nic zrobić.

-Harry, jesteś naprawdę najlepszym co ją spotkało. - powiedziała Gemma głaszcząc mnie po głowie.

-To nieprawda. Ona jest najlepszym, co spotkało mnie.

-Racja, oboje mieliście ogromne szczęście, że na siebie trafiliście.
Siedzieliśmy tak jeszcze przez chwilę i w końcu w holu pojawił się Kevin.

-A gdzie reszta? - zachichotał. - Zmyli się? Czy żołądki kazały im przejść się do stołówki? - zapytał.

-Raczej to drugie. - powiedziałem. - Ale co ze Scarlett?!

-Spokojnie, możesz do niej wejść. Wszystko jest pod kontrolą, jednak jeśli Scarlett się nie obudzi to..

-To wtedy koniec? - zapytałem.

-Tak, wtedy Scarlett odejdzie. - westchnął.

-Czy ona może wejść ze mną? - wskazałem na Gemmę.

-Tylko jeśli jest rodziną. - powiedział.

-Jest moją siostrą.

-To może. Chodźcie za mną.

Do Louis'a: Powiedzcie wszystkim, że jestem u Scarlett xx

Wstaliśmy i powędrowaliśmy za Kevin'em. Mężczyzna szedł szybko, jednak ja szedłem w tym samym tempie co on. Chciałem już po prostu zobaczyć Scarlett.

Stanęliśmy przed jakąś salą. Kevin popatrzył na nas oboje i się uśmiechnął.

-Tylko nie bądźcie tam długo. - powiedział i odszedł.

Nacisnąłem powoli klamkę i pchnąłem lekko drzwi. Moim oczom ukazał się widok śpiącej Scarlett owiniętej milionem kabelków. Dokładnie jak tego dnia, kiedy dostała krwotoku z nosa. W pokoju były dwa krzesła. Jedno bliżej Scarlett, a drugie w rogu pomieszczenia.

-Idź pierwsza. - powiedziałem do Gemmy, a dziewczyna skinęła głową.

-Hej Scarlett. Tutaj Gemma. Przyszłam z Harry'm, wiesz wszyscy czekają na moment, aż wyjdziemy razem z tobą ze szpitala. Wtedy będziesz mogła wszystko. Nawet kupić tego psa. - powiedziała.

-Gemma, bez przesady! - krzyknąłem półszeptem.

-Wolisz kupić jej psa, żeby żyła, niżeli być bez psa i bez niej?

-Racja. - przyznałem. - Teraz moja kolej. - dodałem.

Zamieniliśmy się miejscami. Spojrzałem na Scar i złapałem lekko jej dłoń. Pocałowałem ją parę razy i jeszcze raz na nią spojrzałem.

-Cześć Scarlett, tutaj Harry. Pamiętasz, prawda? To ja twój debilny narzeczony. - zaśmiałem się. - Czekam tutaj, aż się wybudzisz. Wiesz jeśli chcesz to dostaniesz tego nieszczęsnego psa. Tylko, wróć do mnie Scarlett. Walcz i przeżyj. Jeśli to się stanie, to będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

-Dobra Harry, nie możemy tutaj siedzieć za długo. Ja poczekam przed drzwiami. - skinąłem głową.

-Scarlett obudź się, błagam. Już nawet wiem, jak będzie wyglądał nasz ślub. Obmyśliłem to przez te sześć godzin. Do tego tak sobie myślę, że damy radę i będziemy mogli się starać o te dzieci. A nawet jeśli nie wyjdzie, to adoptujemy. Damy rade, tylko obudź się. - jej dłoń ścisnęła moją. - Boże, ty mnie słyszysz! Scarlett jeśli tak jest naprawdę to mówię ci, że masz się obudzić i koniec kropka. Nie wyobrażam sobie przyszłości bez ciebie. Nie wyobrażam sobie niej, bo to w tobie widzę swoją przyszłość i jeśli odejdziesz to ja będę musiał odejść razem z tobą.

Nagle oczy mojej narzeczonej zaczęły drgać, po chwili całkiem się otworzyły.

-Harry. - wychrypiała. - Chce mi się pić. - uśmiechnąłem się i cmoknąłem ją. - Ruchy! Mam susze w gardle!

-Scarlett przeżyłaś! - krzyknąłem.

-Tak, racja. O mój boże! Harry, ja żyję!

-Ale z tym psem żartowałem, wiesz nie potrzebujemy psa. - dziewczyna się zaśmiała.

-Palant. - skomentowała.

-Gemma! - krzyknąłem, a dziewczyna weszła do pokoju, jednak jej mina zmieniła się na zszokowaną, w momencie kiedy zobaczyła Scarlett. - Leć po lekarza! - krzyknąłem i dziewczyna od razu wybiegła z sali, a ja za to przytuliłem Scar do siebie. - Tak się cieszę. - wyszeptałem.

Po czasie do pokoju wpadł Kevin z lekarzem. Na początku chcieli mnie wygonić, jednak ja się nie dałem i pozwolili mi zostać.

-Dobrze. - powiedział Kevin i skierował się w stronę drzwi.

-Kevin, co jest ze Scarlett? - zapytałem zanim zdążył wyjść.

-Żyje. Ma szczęście, obudziła się. Gdyby tak nie było, to umarłaby tej nocy. Jednak wszystko się udało. Szpik się przyjął, a Scarlett będzie żyła jeszcze dziesiątki lat. - powiedział i wyszedł.

Dopiero teraz czułem się naprawdę szczęśliwy. Wiedziałem, że to już za nami. Scarlett jest zdrowa. Jest już zdrowa. Nie mogłem pokazać tego jak bardzo się cieszę, więc po prostu ją pocałowałem. Z namiętnością i miłością tak, aby pokazać jej swoje szczęście.

×
×
×
No i widzicie?! Scarlett żyje. Za bardzo kocham ten ff, żeby się z tym teraz rozstać! Teraz szykujcie się na dalsze części! W sensie dalsze rozdziały z tej części.

All the love, Agata xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro