21. Nadzieja
Wstałem o dziewiątej rano. Oboje ze Scarlett zaspaliśmy, za godzinę mamy być w szpitalu.
-Scarlett. - szturchnąłem dziewczynę. - Jest dziewiąta za pół godziny musimy wyjechać, a trzeba jeszcze zjeść. Wstawaj. - powiedziałem i zacząłem ją gilgotać.
-Dobra, dobra! Wstaję, zostaw! - odpuściłem jej i niemal od razu wstała. - Lepiej?!
-Oczywiście. - złożyłem pocałunek na jej czole i poszedłem w stronę kuchni.
Zrobiłem nam obojgu śniadanie i nałożyłem na talerze oraz zrobiłem herbaty.
-Wszyscy przyjdą dzisiaj i..
-Nie chcę, żeby przychodzili. - powiedziała.
-Dlaczego? - zapytałem nie rozumiejąc o co chodzi.
-Bo wszyscy by się ze mną żegnali. Dla mnie to za trudne. - westchnęła.
-Oni już tam czekają. - przełknąłem głośno ślinę.
-Trudno, przeżyję albo i nie. - prychnęła.
-Scarlett! - krzyknąłem i uderzyłem dłonią o stół. - Chcesz od siebie na koniec wszystkich odsunąć?! Bo myślisz, że tak będzie lepiej i dla nas i dla ciebie. Ale to gówno prawda! Kobieto dopiero wczoraj pytałaś mnie o jakieś szycie czy cokolwiek, a dzisiaj masz wyjebke. Jeśli to ma być ostatni dzień z tobą to chcę go przynajmniej zapamiętać. - wstałem i skierowałem się do wyjścia, jednak Scar złapała mnie za nadgarstek.
-Masz rację. - powiedziała i mnie pocałowała. - Dziękuję. - dodała.
-Kocham cię i będę z tobą do samego końca.
-Jasne. Jedźmy już, bo za niedługo powinniśmy być na miejscu.
***
Dojechaliśmy dziesięć minut przed czasem. Scarlett się z wszystkimi przywitała i wróciła do mnie, aby usiąść mi na kolanach. Nie mogliśmy jednak nacieszyć się tym za długo, bo po chwili przyszedł Kevin.
-O luju! Więcej was nie było? - zaśmiał się, a reszta razem z nim. - Dobrze Scarlett, chodź ze mną. Harry idziesz z nami? - zapytał mnie, a ja niemal od razu wstałem.
Podążaliśmy za Kevin'em, przeszliśmy przez dwa korytarze, aż w końcu dotarliśmy do wielkiej sali. Georgia była już w środku. Kiedy ją zobaczyłem od razu się uśmiechnąłem.
-Witaj Georgia. - powiedziałem.
-Cześć Harry. - powiedziała i się uśmiechnęła. W gruncie rzeczy była naprawdę ładna, nawet z tym swoim czołem.
-Dobrze, Scarlett musisz usiąść. A, poczekaj, masz chwilkę, żeby pożegnać się z Harry'm, po to go tutaj ściągnąłem. - byłem zszokowany tym co powiedział. Pożegnać się?!
-Pożegnać się? - zapytałem.
-Na wszelki wypadek jak coś się stanie. - uśmiechnął się lekko.
-Scarlett j-ja.. - nie wiedziałem co powiedzieć. Najgorsze jest żegnać osobę, którą się kocha. - Mam ogromną nadzieję, że przeżyjesz. Będę czekał aż ktoś mi powie co z tobą.
-Nadzieja matką głupich. - wyszczerzyła się, nawet teraz próbowała mnie rozweselić, a powinno być na odwrót. - Jeśli umrę, wiedz, że to wszystko było najlepsze co mi się w życiu przytrafiło. Przede wszystkim ty. - pocałowała mnie. - Kocham cię. - powiedziała kiedy się od siebie oderwaliśmy.
-A ja ciebie. - powiedziałem.
-Powiedz mi, że mnie kochasz.
-Kocham cię, Scarlett. - powiedziałem i ją pocałowałem, po czym skierowałem się do wyjścia.
×
×
×
Szykujcie się na następny rozdział! Zobaczycie czy Scarlett przeżyje czy może ją uśmierciłam ;>
All the love, Agata xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro