2. Kolejny chłopak
Rozdział wstawiłam jeszcze raz, ponieważ się nie wyświetlał:)
W mediach zdjęcie przyjaciela Scarlett, Oliver'a.
Następnego dnia siedziałam w salonie i czekałam aż chłopcy wrócą. Pojechali do Harry'ego po moje rzeczy. Nie musiałam czekać długo, bo po niecałej godzinie wrócili.
-Ile ty masz tych rzeczy! - powiedział Max.
-Ale się zmachałem - sapnął Oliver.
-Dziękuję wam za to, że pojechaliście po te rzeczy. - westchnęłam. - Harry był w domu? - zapytałam ciekawa.
-Tak był i do tego nie wyglądał najlepiej. - powiedział Oliver.
-No i Gemma u niego była. - powiedział Max. - O dziwo się z nami przywitała.
-Co mieliście na myśli z tym, że Harry nie najlepiej wyglądał?
-No wiesz, miał podkrążone oczy, zupełnie jakby nie spał całą noc, cały czerwony nos, jakby od płaczu i wyglądał na takiego smutnego. - powiedział Max.
-Nie zgodzę się z tym, bardziej wyglądał na zawiedzionego i załamanego.
-Naprawdę? - zapytałam nie mogąc uwierzyć w ich słowa.
-Tak. - powiedział Max.
Posiedziałam z nimi jeszcze chwilkę i zabrałam się za rozpakowywanie swoich rzeczy. Nie zabrało mi to dużo czasu. Tylko z godzinkę, jednak i tak musiałam się pośpieszyć, bo dzisiaj przyjeżdża Zayn z Perrie. Oni jako jedyni dowiedzieli się o mojej chorobie, tak w zasadzie Zayn usłyszał jak rozmawiałam o tym z Kevin'em, obiecał, że nie powie, ale Perrie też się dowiedziała, kiedy rozmawiałam z Zayn'em. Ogólnie oni też nie odzywają się z resztą. Zayn kiedy dowiedział się o ciąży Perrie od razu odszedł z zespołu. Dziewczyna zrobiła to już w czwartym miesiącu ciąży. Jednak jej koleżanki przyjęły to dobrze, a chłopcy z zespołu, nie dość, że naskoczyli na Zayn'a to jeszcze się z nim pokłócili.
Kiedy skończyłam rozpakowywać pudło z ubraniami, zabrałam się za pudła z duperelami. Rozpakowanie tych dwóch pudeł zajęło mi dwadzieścia minut, to i tak mniej niż zakładałam. Po tym całym rozpakowywaniu położyłam się na chwilkę. Byłam bardzo zmęczona i obolała. Cieszę się, że Oliver ma trzy pokoje i salon, bo cisnęlibyśmy się jak w jakiejś dziupli.
***
-Scarlett, wstawaj. Zayn z Perrie przyjechali.
-Już? - zapytałam i nagle się podniosłam. Niestety źle zrobiłam, bo zakręciło mi się w głowie. Na szczęście obok mnie stał Max i pomógł mi ustać. - Dziękuję.
Poszliśmy razem do salonu, stanęłam w drzwiach i spojrzałam na moich przyjaciół.
-Cześć. - powiedziałam z lekką chrypką.
-Hej Scarlett! - powiedziała Perrie i zamknęła mnie w niedźwiedzim uścisku. - Jak się czujesz? - zapytała z troską wymalowaną na twarzy.
-Dobrze, dziękuję. A ty jak? Jak tam dzidzia? Wiesz już czy chłopiec czy dziewczynka?
-Kolejny chłopak.
-Kolejny? - zapytałam zdezorientowana - Masz bliźniaki?!
-Nie. - zaśmiała się. - Mam jeszcze Zayn'a, to większe dziecko, niż te tutaj. - wskazała na swój brzuszek. - Z resztą chcesz je zobaczyć? Mam usg.
-Jasne, pokaż.
Dziewczyna grzebała w swojej torebce i wyjęła portfel, w którym znajdowała się owa fotografia. Perrie pokazała mi zdjęcie i powiedziała gdzie jest główka, nóżki, rączki, a nawet powiedziała, że ma nagranie bijącego serduszka, ale pokaże mi przy następnym spotkaniu, bo zostawiła w domu. Kiedy usiadłyśmy już w miejscu i Zayn z Oliver'em wrócili z balkonu, to chłopak się na mnie niemal rzucił.
-Scarlett słońce jak się czujesz? - zapytał.
-Dobrze, wszystko jest okej. - westchnęłam.
-Na pewno, bo nie wyglądasz na zadowoloną z naszego przyjazdu. - zironizował.
-Bo był tutaj wczoraj Harry i zerwał z nią zaręczyny, bo myśli, że jest z Kevin'em. - powiedział Max, a ja następnym razem zabiję go, za ten niewyparzony jęzor.
-Serio?! Co za kretyn! Myślałem, że już bardziej mu nie odbije. - westchnął chłopak. - Przykro mi. - szepnął na ucho, a ja jedynie się uśmiechnęłam. - Ja nie mógłbym odejść od mojej kobiety. - powiedział zapatrzony w Perrie, chłopak.
-Idę zrobić sobie herbatę, ktoś chce? - nikt nie odpowiedział, więc uznałam to za nie.
Wstawiłam czajnik na wodę, po czym wyjęłam z szafki kubek i włożyłam do niego torebkę herbaty. Ni stąd ni zowąd mój telefon wydał z siebie głoś przychodzącej wiadomości. Wiadomość została wysłana z kik'a.
Danielson: Cześć Scarlett. Nie wiem jak zacząć, może od tego, że jestem wobec ciebie szczery i chciałem ci powiedzieć, że Alice pisze do mnie o tym, jaka to ty nie jesteś. Nie wiem o co poszło, laska powiedziała, że jeśli zacznę z tobą pisać to jestem skończony, a ja nie lubię nikogo słuchać, więc jestem:)
Ja: Okej, dziękuję za informację. Chciałeś czegoś jeszcze?
Danielson: Ogólnie to bardzo chciałbym się z tobą spotkać, odzyskać to co było i sprawić, że znów mi zaufasz..
Ja: Naprawdę ci na tym zależy?
Danielson: Oczywiście, należą ci się wyjaśnienia i brakuje mi ciebie..
Ja: Okej, możemy się spotkać. Gdzie i o której?
Danielson: Jutro w kawiarni niedaleko mojego mieszkania?
Ja: Okej, a godzina?
Danielson: 14?
Ja: Okej, do zobaczenia:)
Danielson: Oczywiście, dziękuję xx
Rozdział dodaję jeszcze raz, ponieważ wattpad usunął poprzedni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro