Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Kolejny chłopak

Rozdział wstawiłam jeszcze raz, ponieważ się nie wyświetlał:)
W mediach zdjęcie przyjaciela Scarlett, Oliver'a.

Następnego dnia siedziałam w salonie i czekałam aż chłopcy wrócą. Pojechali do Harry'ego po moje rzeczy. Nie musiałam czekać długo, bo po niecałej godzinie wrócili. 

-Ile ty masz tych rzeczy! - powiedział Max.

-Ale się zmachałem - sapnął Oliver. 

-Dziękuję wam za to, że pojechaliście po te rzeczy. - westchnęłam. - Harry był w domu? - zapytałam ciekawa.

-Tak był i do tego nie wyglądał najlepiej. - powiedział Oliver.

-No i Gemma u niego była. - powiedział Max. - O dziwo się z nami przywitała. 

-Co mieliście na myśli z tym, że Harry nie najlepiej wyglądał? 

-No wiesz, miał podkrążone oczy, zupełnie jakby nie spał całą noc, cały czerwony nos, jakby od płaczu i wyglądał na takiego smutnego. - powiedział Max.

-Nie zgodzę się z tym, bardziej wyglądał na zawiedzionego i załamanego.

-Naprawdę? - zapytałam nie mogąc uwierzyć w ich słowa. 

-Tak. - powiedział Max.

Posiedziałam z nimi jeszcze chwilkę i zabrałam się za rozpakowywanie swoich rzeczy. Nie zabrało mi to dużo czasu. Tylko z godzinkę, jednak i tak musiałam się pośpieszyć, bo dzisiaj przyjeżdża Zayn z Perrie. Oni jako jedyni dowiedzieli się o mojej chorobie, tak w zasadzie Zayn usłyszał jak rozmawiałam o tym z Kevin'em, obiecał, że nie powie, ale Perrie też się dowiedziała, kiedy rozmawiałam z Zayn'em. Ogólnie oni też nie odzywają się z resztą. Zayn kiedy dowiedział się o ciąży Perrie od razu odszedł z zespołu. Dziewczyna zrobiła to już w czwartym miesiącu ciąży. Jednak jej koleżanki przyjęły to dobrze, a chłopcy z zespołu, nie dość, że naskoczyli na Zayn'a to jeszcze się z nim pokłócili.

Kiedy skończyłam rozpakowywać pudło z ubraniami, zabrałam się za pudła z duperelami. Rozpakowanie tych dwóch pudeł zajęło mi dwadzieścia minut, to i tak mniej niż zakładałam. Po tym całym rozpakowywaniu położyłam się na chwilkę. Byłam bardzo zmęczona i obolała. Cieszę się, że Oliver ma trzy pokoje i salon, bo cisnęlibyśmy się jak w jakiejś dziupli. 

***

-Scarlett, wstawaj. Zayn z Perrie przyjechali.

-Już? - zapytałam i nagle się podniosłam. Niestety źle zrobiłam, bo zakręciło mi się w głowie. Na szczęście obok mnie stał Max i pomógł mi ustać. - Dziękuję. 

Poszliśmy razem do salonu, stanęłam w drzwiach i spojrzałam na moich przyjaciół. 

-Cześć. - powiedziałam z lekką chrypką. 

-Hej Scarlett! - powiedziała Perrie i zamknęła mnie w niedźwiedzim uścisku. - Jak się czujesz? - zapytała z troską wymalowaną na twarzy.

-Dobrze, dziękuję. A ty jak? Jak tam dzidzia? Wiesz już czy chłopiec czy dziewczynka? 

-Kolejny chłopak.

-Kolejny? - zapytałam zdezorientowana - Masz bliźniaki?!

-Nie. - zaśmiała się. - Mam jeszcze Zayn'a, to większe dziecko, niż te tutaj. - wskazała na swój brzuszek. - Z resztą chcesz je zobaczyć? Mam usg. 

-Jasne, pokaż. 

Dziewczyna grzebała w swojej torebce i wyjęła portfel, w którym znajdowała się owa fotografia. Perrie pokazała mi zdjęcie i powiedziała gdzie jest główka, nóżki, rączki, a nawet powiedziała, że ma nagranie bijącego serduszka, ale pokaże mi przy następnym spotkaniu, bo zostawiła w domu. Kiedy usiadłyśmy już w miejscu i Zayn z Oliver'em wrócili z balkonu, to chłopak się na mnie niemal rzucił. 

-Scarlett słońce jak się czujesz? - zapytał. 

-Dobrze, wszystko jest okej. - westchnęłam.

-Na pewno, bo nie wyglądasz na zadowoloną z naszego przyjazdu. - zironizował.

-Bo był tutaj wczoraj Harry i zerwał z nią zaręczyny, bo myśli, że jest z Kevin'em. - powiedział Max, a ja następnym razem zabiję go, za ten niewyparzony jęzor. 

-Serio?! Co za kretyn! Myślałem, że już bardziej mu nie odbije. - westchnął chłopak. - Przykro mi. - szepnął na ucho, a ja jedynie się uśmiechnęłam. - Ja nie mógłbym odejść od mojej kobiety. - powiedział zapatrzony w Perrie, chłopak. 

-Idę zrobić sobie herbatę, ktoś chce? - nikt nie odpowiedział, więc uznałam to za nie. 

Wstawiłam czajnik na wodę, po czym wyjęłam z szafki kubek i włożyłam do niego torebkę herbaty. Ni stąd ni zowąd mój telefon wydał z siebie głoś przychodzącej wiadomości. Wiadomość została wysłana z kik'a.

Danielson: Cześć Scarlett. Nie wiem jak zacząć, może od tego, że jestem wobec ciebie szczery i chciałem ci powiedzieć, że Alice pisze do mnie o tym, jaka to ty nie jesteś. Nie wiem o co poszło, laska powiedziała, że jeśli zacznę z tobą pisać to jestem skończony, a ja nie lubię nikogo słuchać, więc jestem:)

Ja: Okej, dziękuję za informację. Chciałeś czegoś jeszcze? 

Danielson: Ogólnie to bardzo chciałbym się z tobą spotkać, odzyskać to co było i sprawić, że znów mi zaufasz..

Ja: Naprawdę ci na tym zależy? 

Danielson: Oczywiście, należą ci się wyjaśnienia i brakuje mi ciebie..

Ja: Okej, możemy się spotkać. Gdzie i o której? 

Danielson: Jutro w kawiarni niedaleko mojego mieszkania? 

Ja: Okej, a godzina? 

Danielson: 14?

Ja: Okej, do zobaczenia:)

Danielson: Oczywiście, dziękuję xx

Rozdział dodaję jeszcze raz, ponieważ wattpad usunął poprzedni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro