Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. To się stanie

*Miesiąc później*

Dzisiaj mam kolejną wizytę u lekarza. Na każdej z nich był ze mną Harry. Jest ciągle przy mnie, wspiera, a przede wszystkim walczy razem ze mną. Do tej pory miałam już trzy chemioterapie, w ciągu tego miesiąca.

-Dobrze, jedziemy? - zapytał Harry.

-Tak. - uśmiechnęłam się, a Harry ruszył.

Na miejsce dojechaliśmy po dwudziestu minutach. Moi rodzice już tam byli. My musieliśmy przyjechać od Gemmy, u której byliśmy. Zapytaliśmy pielęgniarki czy możemy wejść już do lekarza, ale ona powiedziała, że w środku jest jeszcze pacjent.

-Może pójdziemy coś zjeść? - zapytała mama. - Jest tutaj stołówka i mają tam bardzo dobre jedzenie.

-Ja chętnie. - powiedział Harry. - Jestem głodny, nie jedliśmy jeszcze ze Scarlett obiadu.

-Ja też pójdę. - powiedział ojciec. - Scarlett? - spojrzał na mnie.

-Nie, ja na razie nie chcę. Stres i w ogóle. Później zjem na spokojnie.

-Jakby lekarz przyszedł, to napisz. - powiedział Harry i złożył szybki pocałunek na moich ustach, po czym podążył za moimi rodzicami na stołówkę. Po niespełna trzech minutach mogłam już wejść do gabinetu Kevin'a.

-Cześć. - powiedziałam. -Zaczynamy?

-Witaj Scarlett. Nie chciałabyś zaczekać na resztę?

-To ja jestem chora, a nie oni. - westchnęłam. - Chcę mieć to z głowy, powiedz mi wszystko, a później najwyżej powiemy im razem. Jak bardzo chora jestem?

-Nie będę kłamał. Ostatnie wyniki są złe. Szpiku dalej nie ma i jeśli, nie znajdziemy go w ciągu najbliższego miesiąca, to koniec. Wtedy rak zacznie się rozrastać. Chemioterapia już nie pomoże.

-A jeśli nie znajdzie się jeszcze szpik, to ile mi zostanie? Przecież mieliśmy mieć na znalezienie jego aż trzy miesiące.

-Tak Scarlett, ale to wszystko przez pogorszenie twojego stanu. Do tego nie chcę prorokować i mówić ile ci zostało czasu. - powiedział.

-Niech pan to przynajmniej oszacuje.

-Może z pół roku albo nawet krócej. Jeśli szpiku nie będzie to twój czas nadejdzie Scarlett.

-Dziękuję. - powiedziałam, po czym wstałam i czym prędzej wybiegłam z pomieszczenia.

Wybiegłam ze szpitala i wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki. Podałam mężczyźnie adres i już po dzisięciu minutach byłam pod domem moich rodziców. Zapłaciłam i wyszłam z samochodu. Podbiegłam do drzwi, odkluczyłam je i wbiegłam po schodach na górę, chwilę później byłam już w swoim pokoju.

Usiadłam pod ścianą i zaczęłam płakać. Na biurku leżała lista z rzyczeniami. Udało mi się spełnić tylko cztery. Jazda konno, impreza, koncert i przejażdżka motorem. Wzięłam kartkę w dłonie i ją podarłam. Byłam wściekła.

Cała zapłakana usiadłam pod ścianą. Nic nie trwa wiecznie, prawda. Jednak jeszcze gorzej jest, kiedy nie możesz nic zrobić. Przed śmiercią być spełnionym i umierając uśmiechnąć się do siebie. Nie mam nic, kompletnie nic. Dom, co mi po nim, jak nie mam tam żadnych wspomnień. Mam tylko rodzinę i Harry'ego. Jednak nie mam własnej rodziny. Ani nie zostanę matką, żoną, kiepską kucharką, a nawet dobrą przyjaciółką.

-Scarlett! - ktoś krzyknął z dołu.

Po chwili było słychać kroki na schodach. Do pokoju wbiegł Harry, jednak przeraził się kiedy zobaczył co się tutaj dzieje.

-Dlaczego to zrobiłaś? - krzyknął zły. - Dlaczego uciekłaś? Mnie też jest trudno i chcę ci pomóć, a ty tylko coraz bardziej mnie od siebie oduwasz!

-Harry.. - chłopak koło mnie usiadł.

-Nie jestem na to gotowy. - powiedział. - Nigdy nie będę na to gotowy. Nie chcę, żebyś odchodziła. - przytuliłam go i teraz razem płakaliśmy.

-Popatrz na mnie, Harry. - chłopak spojrzał na mnie pełnymi łez oczyma. - To się stanie. Ale kiedyś możesz mnie spotkać jako kogoś innego - powiedziałam.

-Innego? - zapytał z nadzieją, a ja się uśmiechnęłam.

-Tak wrócę jako ktoś inny. Kto wie, poznasz mnie na swoim koncercie, może czyimś ślubie, a wtedy powiem ci, że mowa państwa młodych była do dupy. - zaśmieliśmy się. - Zawsze przy tobie będę.

- Kocham cię. - powiedział.

-Ja ciebie też.

-Scarlett, Kevin powiedział, że jest jeszcze miesiąc.- szepnął chłopak.

-Tak, miesiąc i wszystko pójdzie na marne - westchnęłam.

-Znajdźmy go. Jesteśmy sławni, ogłośmy to w świecie. Na pewno ktoś się wtedy znajdzie.

-Obyś miał rację, Harry. - powiedziałam i przytuliłam go. Możliwe, że jeszcze nie wszystko stracone.

×
×
×
Co sądzicie? Okropnie płakałam podczas pisania tego! Znowu! Lubię pisać o chwilach pełnych emocji :). Dzisiaj będzie jeszcze tylko jeden rozdział.

All the love, Agata xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro