Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11. Niemożliwe

-Wspólnych nocy. - powiedziała. - Wspólnego spania, budzenia się razem, śniadań.

-A tak naprawdę? - zapytałem, a dziewczyna na mnie spojrzała.

-Byś był ze mną, przytulał mnie, kochał.

-A co do tej listy.. - zmieniłem temat. - To co w niej uwzględniłaś?

-No wiesz, na pewno chciałabym pójść na fajną imprezę, do tego jakiś koncert, dom już mamy, więc to już skreśliłam. - skinąłem głową. - Chciałabym przejechać się na motorze. Pojeździć na koniu, bo nigdy nie miałam takiej okazji.

-Coś jeszcze? - zapytałem.

-Tak są jeszcze takie, które się nie spełnią. Ale nie musimy o nich mówić.

-Powiedz mi je. - odgarnąłem pasmo włosów za jej ucho.

-Zawsze chciałam wyjść za mąż i mieć dzieci, ale to nie jest możliwe. - powiedziała, a po jej policzku spłynęła łza.

-Scarlett, to jest możliwe.

-Jakim cudem, jak ja nawet nie wiem czy przeżyję. - wyszeptała, a ja mocniej ją objąłem.

-Na razie o tym nie myśl, dzisiejszy dzień jest nasz, okej?

-Tak. - powiedziała i mnie pocałowała.

Posiedzieliśmy tak jeszcze z dziesięć minut i patrzyliśmy jak reszta świetnie się bawi, dopóki nie zadzwonił telefon Scarlett.

-Słucham? - dziewczyna odebrała. - Tak, na miejscu. Za ile? A co się stało? Jak to nie to?! Innego? Jakim cudem?! To dlaczego leczę raka tarczycy, Kev? Dobrze, będę. Już jadę.

-Co się stało? - zapytałem od razu.

-Musimy jechać do szpitala, poprzedni lekarz, który wykrył u mnie raka, pomylił się.

-Jak to pomylił się?!

-Normalnie, nie mam raka, jest coś innego i dlatego musimy jechać do szpitala.

Scarlett powiedziała rodzicom co się stało, a ja miałem pojechać razem z nią i upilnować, aby nic jej się nie stało. Kiedy byliśmy na miejscu czym prędzej powędrowaliśmy do Kevin'a. Cholernie boję się tego co za moment usłyszę. Wszystko jest takie zagmatwane, że już nic nie ogarniam.

Weszliśmy do jego gabinetu bez pukania. Jak widać Kevin już na nas czekał.

-Usiądźcie. - powiedział i tak zrobiliśmy.

-Proszę cię Kevin, przejdź już do rzeczy.

-Dobrze. Ostatnio jak zemdlałaś, zrobiliśmy ci bardzo dużo badań. Ja kazałem to wszystko porobić, bo coś jednak nie zgadzało mi się z diagnozą mojego współpracownika. Niestety miałem rację. Nie masz raka tarczycy Scarlett, nawet nie miałaś takich objawów, jak na raka tarczycy.

-To co mi jest, do cholery?! - krzyknęła dziewczyna na skraju nerwów.

-Masz białaczkę szpiku kostnego. Mogę powiedzieć tyle, że to jest gorsze od raka tarczycy. W tej białaczce zostaje zaburzony proces namnażania i dojrzewania komórek, co sprawia, że w szpiku kostnym dominują tzw. mieloblasty - niedojrzałe formy komórek krwi.

-Ale jest jakaś możliwość, że ona wyzdrowieje? - zapytałem przerażony.

-Mogę oszacować to po połowie. Może przeżyć, a może też umrzeć. Twój szpik kostny jest inny od niektórych. Będziemy na pewno musieli zrobić przeszczep szpiku. Jeśli to się uda, to na pewno przeżyjesz, wtedy przed tobą będzie przynajmniej trzydzieści lat życia.

-A jest możliwość, że to się nie uda? - zapytałem.

-Tak, najpierw trzeba znaleźć taki sam szpik, żeby się udało.

-Ile mamy czasu na znalezienie jego? - zapytała.

-Dwa do trzech miesięcy.

-A co jeśli do tego czasu szpik się nie znajdzie? - zapytałem.

-Wtedy Scarlett będzie musiała się z wami żegnać. - powiedział z gulą w gardle.

-I ile zostanie jej wtedy czasu, nie dałoby się później nic zrobić? - zadawałem pytania jedno po drugim.

-Wtedy miałaby czasu od pół roku do roku, góra. Jeśli szpiku byśmy nie znaleźli to nie da się nic zrobić, a jak na razie Scarlett musi jeszcze uczęszczać na chemioterapię.

-A jeśli białaczka byłaby stwierdzona wcześniej, to miałabym więcej czasu na znalezienie tego szpiku? - zapytała.

-Tak, ale ona się rozrasta, jeśli wykrylibyśmy ją od razu to teraz na pewno byłby już szpik.

-A postawmy na to, że wyzdrowieję i jeśli to się stanie, to będę mogłabyć matką? - zapytała dziewczyna we łzach.

-Jeśli wyzdrowiejesz, szpik się znajdzie, zakończysz chemioterapię. To możesz zostać mamą, nie obiecuję, ale jest taka możliwość.

-To wszystko? - zapytała.

-Tak, ale za trzy dni musisz przyjść na kolejną chemię. - Scarlett skinęła głową.

-Dzięki, że się starasz, Kev.

-Oczywiście, bądźcie dobrej myśli! Postaram się zrobić tak, abyś żyła.

-Dziękuję. - wyszeptała i poszliśmy do samochodu po czym skierowaliśmy się do domu.

×
×
×
NIE PRZESZKADZAŁOBY WAM JEŚLI ZROBIŁABYM MIESIĄC PÓŹNIEJ?!
Nie zabijcie mnie błagam!
Nikt się nie spodziewał, prawda? Białaczka szpiku kostnego.. Powiem wam, że akcja jest trochę zagmatwana, ale zobaczycie, co będzie dalej i to jeszcze dzisiaj.

All the love, Agata xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro