Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7 - Być blisko siebie

~ Jin POV ~




     Na uczelni już wszyscy chyba wiedzieli o mojej wpadce z G. Nie przejmowałem się jednak głupimi plotkami na swój temat, ponieważ byłem do nich przyzwyczajony. Dobrze pamiętam jak było za czasów liceum gdzie to ja, Yoongi, Namjoon oraz Taehyung byliśmy postrachem szkoły. Byliśmy na językach przez calutkie trzy lata i mógłbym się założyć, że i do tej pory, pomimo tylu minionych lat młodsze pokolenia jeszcze o nas słyszało. Cóż... Takiej sławy nigdy nie chciałem, w ogóle jakikolwiek rozgłos o mnie nie przynosił mi szczęścia jednak w tej chwili byłem przeszczęśliwy informacją o tym, że zostanę ojcem. Fakt... Nie czułem się przygotowany na tak poważną rolę. Będę musiał stać się głową rodziny, dbać o swoją dziewczynę, a także i o maleństwo jakie tymczasowo nosiła w brzuszku. Ludzie mogą mi wierzyć, bądź nie, ale ja naprawdę byłem wdzięczny losowi za taki dar. Dzięki dziecku będę starał się być lepszym człowiekiem, zupełnie innym niż tym, którym byłem...

     Moi rodzice zaoferowali nam wsparcie finansowe, jak i opiekę nad dzieckiem, gdy ani ja, ani Geongmin nie będziemy mogli zająć się pociechą. Wybiegali w przyszłość już tak szybko, ale mama uświadomiła mnie, że ten czas minie zanim się obejrzę. Dotknęła mojego policzka i wyznała:

     — Zobaczysz jak dzieci szybko dorastają. W jednej chwili się urodzi, a po jakimś czasie dorośnie i zacznie swoje życie.

     To były jej słowa. Czy mógłbym uznać je za takie, które dodawały otuchy, czy jednak bardziej przypominały o smutnej rzeczywistości?

     Wiele pytań zaczęło rodzić się w mojej głowie, ale obaw nie miałem ponadto. Nie skupiałem się na strachu, ponieważ wiem, że wokół siebie mam dobrych znajomych, rodzinę, a także wsparcie ze strony stryja G, czyli Seungri'ego. Mężczyzna naprawdę jest gotów pomóc nam w każdej sytuacji, a więc byłem mu podwójnie wdzięczny. Podobno odkąd tylko moja dziewczyna pamięta, wujek był przy niej, a jeśli nie mógł być osobiście to wysyłał jej oraz... Namjoon'owi listy. Posmutniałem w jednej chwili, bo przypomniałem sobie o dawnym przyjacielu, uświadamiając sobie, że dawno go nie odwiedzałem przez natłok obowiązków.




~ Jiyong POV ~




     Obserwowałem go. Jung Hoseok wydaje się być osobą, która ma charakter oraz charyzmę. Jego postawa świadczyła jednak o tym, że czegoś się obawiał, jakby miał za chwilę stracić kogoś cennego w swoim życiu.

     Cóż... Kogoś cennego na pewno straciła rodzina Boo. Przesłuchałem sąsiadów, mamę, tatę, a także brata zamordowanej dziewczyny. Była taka piękna i młoda... Z tego czego się dowiedziałem pracowała jako wizażystka oraz statystyka. W branży modelingowej, ogółem rzecz biorąc telewizyjnej była prawdziwa konkurencja. Panowała tam pogoń za odbiorcami, gazety śledziły wszystko co było obecnie trendem. Ja musiałem myśleć inaczej, podążać innymi tropami, aby odnaleźć całość w tej całej układance, dlatego też wróciłem do gabinetu i zawołałem swojego asystenta, któremu dzień wcześniej zleciłem nietypowe zadanie jak na taką fajtłapę.

     — Jakie przynosisz mi informacje, Youngbae? — zapytałem szatyna, który miał plamę na swojej koszuli. Patrząc po jej kolorze stwierdzam, że była to popołudniowa kawa.

     — Szefie. Tak jak pan kazał pojechałem do Gimpo i akurat wczoraj na stacji zauważyłem podejrzanego.

     — Ofiara Boo Jinseol została znaleziona martwa w swoim mieszkaniu dziś rano, a do zabójstwa doszło w nocy. O której byłeś w Gimpo?

     — O godzinie 7:15 stałem już na peronie. Miałem zamiar pojechać do dzielnicy, w której mieszka podejrzany, ale sam się znalazł i... — Dong nagle przerwał, a ja uniosłem swoje brwi.

     — I?

     — Najdziwniejsze było to, że Min Yoongi trzymał w ręku dwa bilety — podniosłem się z krzesła i oparłem dłonie o biurko, patrząc na swojego asystenta.

     — Jesteś pewien? Na pewno miał przy sobie dwa bilety?!

     — Tak, szefie. Wydaje mi się, że to może być istotne.

     — To jest bardzo istotne. Skoro miał przy sobie dwa bilety to by oznaczało, że kupił jeden i także powrotny. W nocy tylko jeden pociąg kursuje z Seulu do Gimpo.

     — Myśli pan, że podejrzany o te dwa morderstwa wrócił w nocy po dokonaniu zabójstwa?

     — Tak właśnie myślę.

     — Ale... Nie rozumiem za bardzo. Zabójstwo pana Kim miałoby poniekąd sens, bo był ojcem jego dawnego przyjaciela Kim Namjoona. Jest jakiekolwiek powiązanie. Ofiary znały się z potencjalnym zabójcą, ale... Co ma do tego wszystkiego pani Boo Jinseol?

     — Drogi przyjacielu, sprawdziłem od razu powiązanie tej kobiety z całą tą sprawą i jak się okazuje Jinseol pracowała razem z Lee Seunghyunem. Bratem ojca Namjoona.

     — Czyli kobietę zabiła ta sama osoba co pana Kim.

     — Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

     Dong spojrzał na kartotekę pana Kim i zmrużył on swoje oczy.

     — Ojciec tego chłopaka... Namjoona ma na nazwisko Kim, więc czemu jego brat to Lee?

     — Seunghyun został adoptowany przez rodzinę Kim, gdy miał 11 lat. Nie był już małym dzieckiem, więc chciał pozostać przy nazwisku swojej rodziny, która musiała go oddać do domu dziecka z powodu braku środków finansowych i katastrofalnych warunkach mieszkalnych.

     Youngbae odłożył akta pana Kim, by zerknąć w informacje dotyczące Lee Seunghyuna.

     — Ta sprawa staje się naprawdę dziwna...

     — Też tak uważam — odparłem, spoglądając na swój zegarek na nadgarstku. — Dobrze, będę się już zbierał. Informuj mnie jeśli trafisz na jakiś trop, ja też jak wrócę do mieszkania to spróbuję o tym pomyśleć.




***



     Uwielbiałem kiedy mój niebieskowłosy aniołek zaciskał swoje dłonie na poduszce i zagryzał zęby na jej materiale. Nic tak bardzo nie mogło mnie podniecać jak taki widok. Taehyung był wspaniały, a ja dzięki niemu potrafiłem przeżywać najlepszy orgazm w życiu. Tak będąc szczery nigdy nie widziałem z nim długiego i szczęśliwego związku. Sądziłem, że nasza relacja zakończy się szybciej niż się rozpoczęła, ale jak widać... nadal ona trwa.

     Chwyciłem za kosmyki chłopaka, który ułożył swoją twarz na prawy boku i zerkał w moje oczy, dysząc przy tym oraz uśmiechając się szyderczo. Dzięki takim zagrywkom czułem się jeszcze bardziej gotowy do tego, aby wsuwać się w niego jeszcze mocniej, bardziej agresywnie i odważnie. Nie byłem fanem tego typu seksu oraz takich pozycji, jednak mój kochanek sam zaproponował taką metodę powitania się po kilku tygodniach rozłąki. Miałem wrażenie niekiedy, że uważał mnie za starego zboczeńca... Tak nie powinno być, w duszy byłem romantykiem, dość specyficznym, ale jednak.

     Czułem na swoim ciele pot, Taehyung także był rozgrzany do granic możliwości. Podparłem się o jego łopatkę, dociskając go tym samym do materaca, który i tak już był wygnieciony przez nasze nocne igraszki. Przez mój kręgosłup przechodziło to przyjemne i upragnione uczucie, po którym doszedłem w dodatku słysząc przerwany krzyk przez Tae. Niebieskowłosy opadł na materac, rozluźniając przy tym każdą część swojego ciała. Zrobiłem to samo, gdy tylko wysunąłem się z chłopaka. Złożyłem na jego plecach oraz szyi kilka pocałunków, zerkając jednocześnie na jego przystojną twarz. Jakie ja miałem szczęście, mając kogoś takiego jak Tae. Był młody, pociągający, pogodny, czasem humorzasty, modny, chytry i przebiegły. Za to wszystko uwielbiałem go coraz bardziej.

     Położyłem się obok chłopaka, zrzucając zużytą prezerwatywę na podłogę. Ułożyłem swoje ręce pod karkiem, a po chwili poczułem na swoim torsie dłoń młodego mężczyzny, który wtulił się we mnie wciąż oddychając ciężko. Myślę, że udało mi się go zadowolić, tak jak sobie tego życzył.

     — Byłeś wspaniały — wyznał, po czym pocałował mnie sutek.

     Uśmiechnąłem się zwycięsko i westchnąłem, bo pomimo tak miło spędzonego wieczoru, wciąż nie mogłem przestać myśleć o swoim planie jaki rodził się w mojej głowie. Coraz bardziej zacząłem wierzyć w niego, jednak wiedziałem jak duże podejmowałem w związku z tym ryzyko. Zerknąłem na Taehyunga, który ciągle się do mnie uśmiechał i wił pod kołdrą, obdarzając mnie co chwilę pojedynczym pocałunkiem.

     Czy byłbym gotów zaryzykować swoje szczęście dla rozwiązania tej sprawy? Umierali ludzie... I nie mogłem pozwolić na to, aby kolejne osoby straciły życie dlatego... Przypomniałem sobie o chłopaku, który był na miejscu zbrodni razem z Jung Hoseokiem.

     Jeon Jungkook. Był chyba trochę młodszy od Hoseoka, ale jestem pewien, że także był uważny i czujny. Musiałbym rozegrać to po mistrzowsku, aby Taehyung się przede wszystkim nie dowiedział o tej sytuacji, ani nikt inny. Jungkook mógłby mi nieświadomie pomóc, a sądząc po jego zachowaniu oraz czując na sobie jego młodzieńczy, ochoczy wzrok... Tym bardziej byłem przekonany, że mój plan mógłby wypalić.

     Objąłem swojego chłopaka i trwaliśmy w takiej pozycji przez dłuższą chwilę. Chciałem jeszcze odpocząć, bo zaraz będę musiał wstać, wziąć prysznic i robić mojej gwiazdce także kolacje. W sumie... Zrobię to wszystko teraz, aby przestać myśleć o Jungkooku. Chłopak nieustannie zaprzątał mi głowę.




~ Hoseok POV ~





     Ten dzień przyniósł mi masę ciekawych sytuacji, które niekoniecznie były czymś dobrym. Zacząłem się zastanawiać nad sprawą kolejnego zabójstwa, ale przeszkadzały mi w tym także myśli o Jungkooku. Biedny dzieciak... Zobaczył on swoją pierwszą, prawdziwą miłość w ramionach starszego mężczyzny. Taehyung wydawał się być zupełnie inny niż kiedyś, ale nie mogłem tego stwierdzić przez to, że przefarbował włosy.

     Kim Taehyung.

     Jeon Jungkook.

     Kwon Jiyong...

     Zacząłem rozmyślać o tych wszystkich różnych od siebie facetach, że zapomniałem kompletnie o tym najważniejszym.

     Sięgnąłem po telefon komórkowy i od razu zadzwoniłem do swojego chłopaka, aby powiadomić go o jednej rzeczy.

     — Yoongi... Przepraszam kochanie, że do ciebie nie zadzwoniłem. Ostatnio tyle się dzieje i chciałem ci powiedzieć, że muszę zostać jeszcze przez jakiś czas w Seulu.

     Po mojej wypowiedzi nastała cisza, ponieważ w słuchawce usłyszałem dźwięk ruszającego pociągu.

     — Gdzie ty jesteś? — zapytałem zaciekawiony i nieco zmartwiony.

     — Domyśliłem się, że tam zostaniesz, więc... Pomyślałem, że do ciebie przyjadę.

     — Jesteś w Seulu?! — miałem co do tego mieszane uczucia, ale z drugiej strony moje serce mocno się radowało. Nie będę musiał znosić tej rozłąki, która niewiadomo ile by trwała. Sprawy zabójstwa tak szybko się pewnie nie rozwiąże.

     — Przyjedziesz po mnie?

     — Tak, już za chwilę tam będę. Jungkooka jeszcze nie ma w mieszkaniu, ale na pewno się zgodzi, abyś został.

     — Jesteś u Jungkooka...?

     — Tak. Nie miałem gdzie indziej się zatrzymać.

     — Może lepiej będzie jak...

     — Jeśli się nie zgodzi to wynajmiemy jakiś pokój w hotelu albo hostelu, ok? Nie martw się. Mamy jakieś oszczędności na koncie.

     — Dobrze...

     Czułem, że Yoongi nie był za tym pomysłem, aby nocować w mieszkaniu Jungkooka, ale tak naprawdę wolałbym tę opcję. Chciałbym, aby chłopaki wreszcie się do siebie przekonali. Kookie był moim przyjacielem, natomiast Yoongi moim chłopakiem, bez którego nie wyobrażałem sobie dalszego życia...

      Czemu wszystko musiało być pod górkę?










***

Hej Duszyczki ❤️

Tak się zastanawiam czy nie zawiesić tego opka... Pierwsza część MESSAGE yoonseok wzbudziła w więcej emocji, akcja wciągnęła i pojawiały się różne teorie. Nie wiem czy Wam się ta część podoba, czy nie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro