Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3 - Żałuję tak wiele, ale czasu nie mogę cofnąć

~ Yoongi POV ~




     Uważam, że każdy z nas ma jakąś tajemnicę, która nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego.






~ Hoseok POV ~






     Odłożyłem telefon na kanapie i od razu ze skwaszoną miną popatrzyłem na Sugę, który dokładnie wiedział co się święci. Chłopak trzymał łyżkę w swojej dłoni i powolnie przeżuwał płatki, gdy ja tym czasem wzruszyłem bezsilnie ramionami, bo wolałem zdecydowanie bardziej zostać w domu, ale... nie mogłem tak zostawić przyjaciół.

     — Muszę jechać — wyznałem, czując się winny sytuacji jaka zaistniała.

     — Wiem — odparł jednym, krótkim słowem.

     — Dasz sobie radę sam? — spytałem, a wtedy Suga zszedł z krzesła barowego, aby podejść blisko mnie.

     — A wątpisz we mnie? — białowłosy zmarszczył swój nosek, a mi zrobiło się w jednej chwili głupio.

     — Oczywiście, że nie — dodałem, by poczuć nagle dotyk chłopaka na swoim policzku.

     — Nie rozumiem tego, bo nigdy nie miałem prawdziwych przyjaciół — białowłosy zaczął mówić, a jego słowa wprawiły mnie w osłupienie. Nigdy wcześniej nie wracał on do przeszłości, więc dlaczego teraz? — Ale naprawdę zazdroszczę ci tej relacji. Mam wrażenie, że wasza trójka oddałaby za siebie nawet życie.

     — W ostateczności na pewno tak — uśmiechnąłem się, choć to było trudne przez moje rumieńce na twarzy. — Ale najpierw szukalibyśmy sposobu na to, aby przeżyć.

     Suga wypuścił powietrze przez swoje nozdrza i pokiwał głową, ja ująłem jego jedną z dłoni, a drugą chwyciłem za płaszcz. Z każdą chwilą nasz uścisk stawał się coraz słabszy, co powodowało uczucie, że popełniam ogromny błąd, a przecież tak wcale nie było. Yoongi był tutaj bezpieczny, a to moim przyjaciele potrzebowali pomocy. Musiałem temu szybko zaradzić i wrócić do białowłosego.

     Wziąłem telefon, który przed momentem bezkarnie rzuciłem na beżową kanapę.

     — Będę do ciebie pisał. Masz być dostępny non stop — powiedziałem.

     Suga prychnął i wyjął z kieszeni swojego smartfona.

     — Będę — kolejna jego niezbyt długa wypowiedź wystarczyła, abym poczuł się spokojniejszy.

     — Wrócę za parę dni.

     — Leć, bo spóźnisz się na pociąg.




***




     W Seulu byłem o godzinie 23:15 na dworcu. Minęło sporo czasu odkąd nie było mnie w tym mieście, lecz nie mogłem tracić ani chwili na to, aby zachwycać się jak piękna jest stolica nocą. Przyjechałem tutaj, aby pomóc moim przyjaciołom, a w szczególności Jungkookowi.

     Szukałem wzrokiem szczupłej sylwetki oraz blond włosów. Na szczęście nocą nie było aż takich tłumów i gdy tylko nasz spojrzenia się ze sobą spotkały zaczęliśmy do siebie biec.

     Po paru chwilach Taeyon przytuliła mnie z całych sił i miałem wrażenie, że zagrzała tam miejsce na stałe. To było złudne, ponieważ dziewczyna od razu chwyciła mnie za dłoń prowadząc do wyjścia z dworca.

     Okazało się, że przed budynkiem czekała na nas taksówka, której kierowca właśnie skończył palić papierosa. Wsiedliśmy do białego auta i Taeyon od razu podała dokładny adres, w którym znajdował się klub 24.

     Nazwa nie wzięła się bez powodu. O północy, czyli przypuszczalnej godzinie 24 odbywał się tam jakiś głupi rytuał. Dwoje facetów oraz dwie kobiety musiały wypić całą butelkę wina w jak najkrótszym czasie. Nagrodą dla zwycięzcy oraz zwyciężczyni byli królowie tego klubu. Owymi królami nazywano tam zwykłe prostytutki gotowe każdej nocy na innego finalistę.

     Aż ciarki mnie przechodziły na samą myśl o tym paskudnym miejscu oraz jego zwyczajach, o których wiedziałem od Taeyon. Dziewczyna zaczęła interesować się tym miejscem odkąd tylko zaczęła podejrzewać, że nasz przyjaciel spędza tam swoje wieczory, a nawet i noce.

     Będę musiał z nim poważnie o tym porozmawiać... Coś na pewno złego się wydarzyło pod moją nieobecność w Seulu, a Jungkook nie należy do osób, które się żaliły i opowiadały o własnych problemach. Młodszy często ukrywał przed naszą dwójką swoje emocje i miał tajemnice, jednak powinno do niego wreszcie dotrzeć, że nie ma znaczenia czy mieszkałem w Seulu, czy też w Gimpo. Wystarczy jeden telefon, jedna, krótka wiadomość typu przyjedź i od razu bym się zjawił. Taeyon, Jungkook i Yoongi to trzy najważniejsze osoby w moim życiu. Możemy polegać na sobie jak nikt inny.

     — To tutaj — powiedział taksówkarz, który zatrzymał się tuż obok krawężnika.

     Taeyon wyjęła pieniądze z kieszeni swojej bluzy i wręczyła je mężczyźnie. Nie tracąc czasu od razu wysiedliśmy z auta i przekroczyliśmy próg słynnego klubu...





***




     W zamkniętym pomieszczeniu od razu mogliśmy wyczuć zapach dymu papierosowego oraz różnego rodzaju alkoholu, w dodatku nie można było się opędzić od potu, zepsutych owoców, zapewne podawanych do drinków.

     Klub przypominał jakąś norę, gdzie zbiegała się cała patologia i margines społeczny, a to przecież były osoby homoseksualne... Takie jak ja... Nie wiem dlaczego, ale poczułem przez moment wstyd, choć to oczywiste, że nie każdy musiał być rozsądny i wybierał tego typu ścieżkę wiecznej imprezy.

     Trzymałem Taeyon za rękę, a jej dłoń zaciskała się mocno na mojej skórze. Wolałem mieć ją przy sobie, aby nie zgubić mojej kochanej kruszyny. Mijaliśmy na parkiecie rozgrzane ciała, które wywijały różne tańce. Ludzi było naprawdę mnóstwo, ale także duża ich część zajmowała miejsca przy ladzie barowej, a także przy ściance prowadzącej do toalet. Nawet gdybym bardzo musiał z niej skorzystać to na pewno nie tutaj. Jeszcze by się okazało, że facet też może zajść w ciążę...

     Otrząsnąłem się ze swoich okropnych wyobrażeń i przyciągnąłem Taeyon do siebie, szczelnie zamykając ją pod swoim ramieniem. Musiałem jej coś powiedzieć, ale muzyka grała tak głośno, że trudno było usłyszeć własne myśli.

     — Taeyon! Musimy znaleźć Jungkooka jak najszybciej, ale nie będziemy się rozdzielać! — krzyknąłem, aby mieć pewność, że przyjaciółka mnie usłyszy.

     — Dobrze! Chodźmy zapytać barmana!

     — Co?!

     — Zapytajmy barmana!

     — Ok!

     Po krótkiej wymianie zdań przeszliśmy oboje obok całujących się par i udało nam się dopchać do lady. Barman mający czarną brodę oraz okazałe mięśnie pokryte tatuażami mogły budzić strach. Mężczyzna w tej chwili polerował kufel do piwa i gapił się na naszą dwójkę jakby była jakaś nienormalna. Pewnie pomyślał, że hetero przybyli do klubu 24 przez pomyłkę i na pewno nie byliśmy z Seulu.

     — Podać coś? — zapytał, a ja od razu pokiwałem przecząco głową.

     Wyjąłem swój telefon z kieszeni i pokazałem barmanowi zdjęcie mojego przyjaciela.

     — Widziałeś tutaj tego chłopaka?


     Zapytałem grzecznie i mężczyzna zobaczył zdjęcie, które zrobiłem Jungkookowi parę lat temu. Trochę było mi wstyd, że nie miałem żadnego aktualnego w pamięci, ale musiał polegać na tym, co posiadałem. Barman popatrzył na mnie jak na jeszcze większego idiotę i odparł:

     — Niepełnoletnich tutaj nie wpuszczamy, a ten smarkacz ma z 15 lat.

     — Co?! — Taeyon od razu położyła rękę z impetem na ladę i chwyciła za mój telefon. — Pokaż mi to zdjęcie.

     Przyjaciółka, gdy tylko ujrzała zdjęcie Kooki'ego sprzed paru lat z naszej wspólnej wycieczki na Jeju to aż złapała się za czoło. Oddała mi komórkę unosząc swoje brwi, nie komentując mojej postawy i pokazała zdjęcie sprzed kilku dni.

     — Chodzi o tego chłopaka.


     Myślałem, że moje brwi zaraz wystrzelą w kosmos, gdy zobaczyłem zdjęcie mojego młodszego znajomego! Kookie... On wyglądał jak mężczyzna, wyglądał lepiej ode mnie!

     Barman uśmiechnął się pod nosem i teraz skojarzył chłopaka ze zdjęcia.

     — To JK. Jest tam, poderwał dziś kolejnego faceta — mężczyzna wskazał palcem na naszego poszukiwanego przyjaciela i faktycznie był tam w towarzystwie jakiegoś typa.

     Jeon Jungkook... Mój mały Kooki zmienił się nie do poznania przez te parę miesięcy, gdy się nie widzieliśmy. Chłopak właśnie opierał się o ścianę i patrzył głęboko w oczy swojej nowej zdobyczy. Udawało mu się na niego patrzeć mimo swojej nowej fryzurze, jaką była czarna, opadająca grzywka na czoło oraz oczy. Student wyglądał niezwykle seksownie i pociągająco, do tego wiedziałem, że jest mądry i powinien znaleźć kogoś w normalny sposób, a nie pałętając się po takich dziurach.

     Podziękowaliśmy za pomoc barmanowi dając mu także napiwek w wysokości kilku tysięcy wonów i ruszyliśmy w kierunku przyjaciela. Taeyon wciąż była blisko mnie, obawiając się ludzi będących na parkiecie i ogólnie w całym budynku, ale bardziej skupiałem się na Jungkooku. Młodszy chłopak dawał się dotykać przez starego oblecha, a moja dłoń sama zaczęła zaciskać się w pięść. Ten zboczeniec szeptał coś do ucha Kooki'emu, a on uśmiechał się radośnie w taki sposób, że miałem wrażenie jakby nie był do końca sobą. Może czegoś zażył? Ale... narkotyki? On studiuje kryminologię! Chce pomagać ludziom, strzec prawa, nie mógłby tego zrobić... Nie wierzę w to!

     Stanęliśmy za plecami faceta, który dobierał do naszego przyjaciela. Jungkook od razu przeniósł na nas swoje spojrzenie, w którym mogliśmy dostrzec przerażenie.

     — Taeyon! Hoseok hyung!

     Starszy facet odwrócił się do nas tak, aby przyjrzeć się naszym twarzom.

     — JK kim oni są? — zapytał, chwytając młodszego za biodro.

     — Moi przyjaciele — powiedział i spuścił swój wzrok.

     Widziałem jak bardzo się wstydził, że prawda o jego wyjściach do klubu wyszła na jaw.

     — Jungkook wychodzimy stąd — powiedziała Taeyon, wyciągając dłoń ku młodszemu.

     Starszy mężczyzna zaśmiał się w glos, gdy ujrzał tę sytuację i jeszcze bardziej zbliżył się do Jungkooka.

     — Chyba z nimi nie pójdziesz. Mamy inne plany na ten wieczór — wyznał, całując młodszego w skroń.

     — Hej! — krzyknąłem, odpychając tego starucha od przyjaciela. — Nawet sobie nie myśl, że możesz go dotknąć!

     — Już to zrobiłem — powiedział bezwstydnie facet, który był wyższy ode mnie prawie o głowę. Nie odczuwałem przed nim żadnego strachu, ale narastającą złość. Z każdą kolejną minutą miałem coraz większą ochotę, aby mu przywalić, a gdy dodał, że... —JK jest zajebistym kochankiem.

     — Hobi... — Taeyon bała się, że nie wytrzymam, ale ja doskonale połączyłem fakty.

     — Nie masz pojęcia nawet jakiego Jungkook koloru ma skarpetki, ponieważ niedawno go poznałeś — starszy zmrużył oczy i chciałby temu zaprzeczyć, ale nie mógł, bo mu na to nie pozwoliłem. — Twoje zachowanie wskazuję na to, że to Kooki się do ciebie zaczął przystawiać
Jesteś tutaj od niedawna, bo dym papierosów nie zdążył jeszcze zasmrodzić twoich ubrań. Zapewne przyjechałeś na parę dni do miasta, sądząc po markowym, włoskim garniturze. W dodatku nie znasz tutejszych zwyczajów jakie panują w klubie. Liczyłeś tylko na jedną, sprośną noc, więc nie ściemniaj i nie próbuj podpuścić policjanta.

     Starszy na słowo policjant nieco się przeraził, ale wiedziałem, że bez okazania dowód to nie zadziała. Wyjąłem zatem z kieszeni odznakę detektywa Kang, którą pożyczyłem bez pytania... Taki pustak jak ten zboczeniec na pewno nie odróżni odznaki policyjnej od detektywistycznej, a więc mogłem być spokojny.

     — Ponadto barman powiedział, że Jungkook zaczepił kogoś nowego w klubie, co daje niepodważalny dowód na to, że nie znacie się dłużej niż dwie godziny.

     Schowałem odznakę i pociągnąłem przyjaciela za rękaw jego koszuli. Młodszy szedł posłusznie za naszą dwójką zostawiając tamtego faceta na lodzie. Jego fantazje i chęć przelecenia mojego Kooki'ego spaliły na panewce.

     Wyszliśmy z klubu we trójkę, a ja prócz złości czułem ulgę, że właśnie dzisiejszej nocy udało mi się przyjechać do Seulu. Gdyby nie Taeyon... Jungkook mógłby być właśnie teraz... Nawet nie chce o tym myśleć!

     Puściłem Jungkooka, który stał na środku chodnika jak zbity pies, a ja otarłem swoją twarz, aby poukładać myśli.

     — Jungkook jak mogłeś... — Taeyon chciała zacząć ten temat, ale wiedziałem, że to nie był czas, ani miejsce na wyjaśnienia.

     — Nie, mała... Wszyscy jesteśmy zmęczeni, ta rozmowa nie ma sensu dziś, racja? — dziewczyna pokiwała głową, a potem spojrzałem na Jungkooka. — Ty pewnie też nie jesteś w stanie... — to miało zabrzmieć jak pytanie, ale przecież widziałem, że Kookie nie był trzeźwy.

     Zaczęliśmy we dwójkę prowadzić młodszego przyjaciela do jego mieszkania, w którym planowaliśmy zostać wszyscy razem. Ja przez pośpiech nie miałem czasu zarezerwować hotelu, Taeyon nie uśmiechało się wracać do mieszkania, bo coś wspomniała o Mingyu, a Jungkook nie miał nic do gadania mimo, że to było jego lokum, które opłacali mu rodzice.

     Rano odbędzie z nami poważną rozmowę...











***

Jak myślicie? Czy Kooki bardzo się zmienił od tego chłopaka, którym był w pierwszej części? Co o nim myślicie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro