12 - Puzzle są po to, aby je ułożyć do końca
~ Jungkook POV ~
Razem z Jiyongiem wynajęliśmy wspólny pokój w hotelu. Starszy ode mnie o 14 lat mężczyzna był do mnie ochoczo nastawiony, widziałem jak go pociągałem, a z każdym kolejnym łykiem alkoholu mówił mi coraz więcej. Dlatego postanowiłem się z nim napić także tej ohydnej wódki, ponieważ mój organizm był całkowicie czysty.
Nie bez powodu zaproponowałem wizytę w tamtym barze. Siadłem przy zarezerwowanym specjalnie dla nas stoliku, który ciągle obsługiwała Amber moja przyjaciółka ze studiów. Dziewczyna bardzo się wkręciła w mój przebiegły plan wyrolowania najbardziej docenianego detektywa w całym Seulu i przynosiła mi napoje takie jak bezalkoholowe piwo, a jeśli chodziło o shoty to poprosiłem jedynie o zielone, w które kieliszki wlała sok z kaktusa. Nie przewidziałem jednak, że Jiyong zamówi także wódkę, ale na szczęście nie musieliśmy jej konsumować w barze.
Widok tak narąbanego faceta dawał mi ogromną przewagę nad całym zajściem... Niestety nie miałem kontroli nad pocałunkami, w których się zatraciłem. Jiyong mi się podobał, chciałem go dotykać, marzyłem o tym, aby nasza wspólna noc zakończyła się takim finałem, że starszy będzie nade mną górował i da mi wszystko czego mi brakowało.
Jednak przy zameldowaniu się w hotelu... Przejrzałem w końcu na oczy. Nigdy taki nie byłem, nie chciałem niszczyć czyjegoś związku nawet jeśli chodziło o mojego byłego chłopaka, za którym... Tęskniłem jak szalony.
To prawda, nasza historia zapewne nigdy nie będzie miała happy endu, nasz los nie potoczy się jak w miłosnym filmie, w którym zostały wplecione elementy dramatu.
Nas już nie było... Musiałem się w końcu z tym pogodzić. Taehyung miał teraz szanowanego pana detektywa, który był tutaj ze mną tylko i wyłącznie ze względów zawodowych. Przecież nie byłem głupi. Doskonale wiedział, że jestem przyjacielem Hoseoka, pewnie też zorientował się, że mój hyung spotykał się z Yoongim. Musiałem teraz się tylko upewnić.
Wypiliśmy jeszcze po dwa kieliszki wódki i wtedy widziałem po oczach starszego, że już nie kontaktował zbytnio. Zrobiło mi się go żal, bo naprawdę coś do niego poczułem, lecz to nie była miłość od pierwszego wejrzenia, tylko fascynacja spowodowana brakiem drugiej osoby... Nie mogę zniszczyć uczucia jakie połączyło tę dwójkę. Nie jestem złym facetem, nie chce się już puszczać na lewo i prawo, ale robiłem to, bo miałem nadzieję, że zapomnę... Zapomnę o Tae... Minione lata zmieniły mój wygląd, sposób bycia, załamałem się, ale... Nie zmieniłem moich uczuć co do tego bogatego idioty! Lecz nareszcie zrozumiałem, że... Taehyung postawił kroki naprzód, a ja w tym czasie stałem w miejscu by potem cofnąć się w tył. Popełniłem mnóstwo błędów, a żeby je naprawić to musiałem w końcu wziąć się w garść i myśleć nie tylko o własnych potrzebach, ale także o moich przyjaciołach.
Pomogę wam, tak jak wy pomogliście mi...
Jiyong złapał mnie za udo, gdy razem siedzieliśmy na miękkim łóżku posłanym białą pościelą. Wiedziałem co zamierzał, ale także rozumiałem, że musiałem go przed tym powstrzymać... Popełniłby błąd, którego by sobie nie darował. Taehyung jest wyjątkowym facetem, który potrafi kochać bezgranicznie. Gdy byliśmy razem... Straciliśmy wspólnie dziewictwo, to był nasz pierwszy raz. Niegdyś szarowłosy traktował mnie jak największy skarb na świecie, sądzę, że Jiyonga także szanuje.
Tego nie mogłem mu zarzucić. Popełniał on ogromne błędy, ale... Jeśli kocha to naprawdę.
Jesteś szczęściarzem, Jiyong - spojrzałem na starszego, który ciągle chciał ciągnąć swoją grę, ale był zbyt pijany. Teraz ja przejąłem pałeczkę, nadszedł mój ruch.
— Hyung czy ta sprawa z zabójcą jest bardzo poważna? Muszę się czegoś obawiać?
— Nie musisz, ja... Bo ja jestem tutaj. Razem z tobą — mówił nieskładnie, ale i tak się nie poddawałem. To moja ostatnia szansa.
— Podejrzewasz już kogoś? — zapytałem, a Jiyong się tylko uśmiechnął.
Myślałem, że detektyw powstrzyma się od jakichkolwiek odpowiedzi jednak na moje szczęście alkohol sprawił, że zaczął mówić wszystko.
— Podejrzewałem ciebie — starszy zaśmiał się nieco głośniej, po czym szturchnął mnie w ramię, a ja uniosłem wysoko swoje brwi. — Byłeś na mojej liście, ale... Teraz już wiem, ja to czuję, że nie możesz być zabójcą, Kookie. Nie mógłbyś... — patrzył w moje oczy i odgarnął moje włosy za ucho. — Nie możesz — odparł całkiem poważnie mimo, że był w takim stanie.
— To w takim razie kto...? Twoim zdaniem kto zabija?
— Ten, który to rozpoczął — Jiyong położył się na łóżku i spojrzał na mnie z takiej pozycji. — Lata temu.
Yoongi hyung?!
— Min Yoongi — z jego ust padło imię i nazwisko, którego najbardziej się obawiałem.
Oczywiście w to nie wierzyłem. Nie mogłem! Yoongi od lat jest z Hoseokiem! Mieszkają razem w Gimpo, kochają się. Hobi jest bystry, na pewno by się zorientował, że jego ukochany wymyka się z domu. Mój przyjaciel nie jest idiotą! Jaki Yoongi by miał motyw?
— Dlaczego on? — spytałem.
— Wiem, że to chłopak twojego przyjaciela, ale Min zabija z kilku przyczyn. Pan Kim był alkoholikiem przez długie lata, a także źle traktował swoje dzieci. Namjoon zginął przypadkiem, bądź też nie. Podobno zbyt bardzo przypominał ojca. Brał narkotyki, bił swoją siostrę... To wszystko wiem od jednego ze świadków. Nie powiem ci kto to. Nie wyciągniesz ze mnie tej informacji — powiedział, unosząc swój palec w górę. — Zabił pana Kim, aby dać szczęście Geongmin. Dziewczynie odebrał 'przypadkiem' brata, a ojca z tego powodu, aby odpokutować swój grzech. Mój przełożony dowiedział się, że Hoseok często namawiał Mina na terapię, czyli jest on niestabilny emocjonalnie.
— Nie... To nie może być prawda.
— Jeszcze brakuje mi wisienki na torcie, ale dzięki tym podejrzeniom mogę tymczasowo zamknąć Yoongi'ego. Zrobię to, aby nikt więcej nie ucierpiał, aby chronić ciebie.
— Mnie?
— On może nie być tym za kogo się uważa.
— Czyli nadal masz wątpliwości!
— Tak, ale one wszystkie się rozwieją jak jutro pójdę do klubu 24 po informacje.
Moja dolna warga opadła, bo słowa detektywa zawierały dużo logicznych aspektów, ale dowodów wciąż było zbyt mało. Mimo tego... Jakoś zaczynałem się obawiać, że i Hobi może być w niebezpieczeństwie. Do czego on mógłby się posunąć? Kto inny mógłby okazać się mordercą?
Spojrzałem na Jiyonga, który zamknął swoje oczy. Nadal siedziałem na łóżku i spoglądałem na faceta, który po paru minutach zasnął.
Nie wiedziałem, co miałem o tym wszystkim myśleć, ale na pewno nie pozwolę dopaść mu chłopaka mojego przyjaciela... Hoseok hyung by się załamał, a martwienie się o Yoongi'ego na pewno zaszkodziłoby przebiegowi jego osobistego śledztwa. Wierzę, że Hobi rozwiąże tę zagadkę, znajdzie mordercę i postawi go przed sądem. Dlatego muszę wrócić do mieszkania.
Spojrzałem na zegarek, na którym ujrzałem godzinę 3 w nocy. Skrzywiłem się na twarzy, bo przecież nie będę ich budził z samego ranka, aby uciekali z miasta. Jiyong mówił, że pójdzie jeszcze do klubu, a zanim wstanie i wyleczy kaca to trochę to potrwa. Niemniej jednak Hoseok musi go stąd zabrać... Yoongi nie może być złapany przez policjantów, musi się ukryć, a Hobi rozwiązać zagadkę.
~ Hoseok POV ~
W nocy nie mogłem zasnąć. Pomimo tego, że Jungkookie odpisał mi na SMS-a, że wszystko gra i jest bezpieczny to jednak... Ciągle budziłem się i sprawdzałem czy nie było go w swoim pokoju.
Tak było i tym razem. Stanąłem w progu drzwi prowadzących do salonu i znów go nie było. Łóżko nieposłane, a jednak puste...
Spuściłem swoją głowę, bo przecież nie mogłem aż tak panikować. Zabójca grasował w Seulu, lecz przecież to nie oznaczało, że upatrzył sobie go za cel. Kookie nie ma z tym nic wspólnego. Skoro będzie chciał kogoś dopaść to z pewnością mnie... Przecież to ja pomogłem Yoongi'emu...
Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i popatrzyłem na mojego śpiącego, białowłosego chłopaka.
... Co w tym złego, że uratowałem mu życie?!
Złapałem się za czoło i powstrzymywałem łzy, które pojawiły się znienacka.
Bałem się... Poprzedni raz musiałem tylko rozwiązać jedną zagadkę, znaleźć Sugę, a teraz... Ginęli ludzie, zostali zabici przez jakiegoś szaleńca, który wykorzystuje fakty z dawnych lat! Coraz więcej wskazywało na to, że to Tae za tym wszystkim stał. Namjoon był przecież jego przyjacielem, ale... Yoongi też nim był. Jin również... Musiałem coś przeoczyć, jakiś bardzo ważny szczegół. Coś mi ciągle nie dawało spokoju... Tylko co to takiego mogło być?
Białowłosy nadal spał niespokojnie na kanapie, a ten widok łamał mi serce, bo ukrywał przede mną coś co ciążyło mu na sercu. A przecież problemy możemy rozwiązać razem... Nie musisz tego robić sam, Yoonnie... Jestem z tobą i będę zawsze...
Nawet jeśli... To ty.
Miałem wrócić w końcu do łóżka i przestać się martwić tyloma rzeczami na raz, choć znając mnie to było niewykonalne. Podziwiałem Taeyon za to, że dziewczyna była o wiele bardziej odporna na tego typu rzeczy. Problemy czepiały się jej jak muchy do lepu, a mimo wszystko potrafiła sobie poradzić, doradzić każdemu i pomóc różnym osobom.
Przez ten ciągły nawał obowiązków, rozwiązywaniem sprawy i spędzaniem czasu z chłopakiem totalnie zaniedbałem przyjaciółkę... Będę musiał to nadrobić dziś, ponieważ gdy w Seulu wszystko się zakończy ja będę wracał do Gimpo... Uśmiechnąłem się delikatne do siebie, ponieważ to tutaj tak naprawdę czułem się jak w domu, w tej metropolii, a tam, z dala od stolicy miałem wrażenie, że czegoś mi brak jednak trwałem tam dla Yoongi'ego.
Usłyszałem jak w drzwiach wejściowych ktoś przekręcił klucz. Przyjąłem postawę gotową do teoretycznego ataku, ale jak się szybko okazało przybył właściciel mieszkania. Od razu podszedłem do przyjaciela, aby go sprawdzić.
— Ile wypiłeś? — zerknąłem na młodszego, który pomimo tak długiej nieobecności trafił bez problemu w dziurkę od klucza i stał prosto.
— Dwa kieliszki, nic więcej — powiedział i zdenerwowany wszedł wgłąb mieszkania.
Coś zdecydowanie było nie tak. Czyżby się pokłócił z Jihoonem, z którym miał się wczoraj spotkać?
— Kookie, co się dzieje? — zapytałem ściszonym tonem, aby nie zbudzić ukochanego.
— Musicie stąd wyjechać. Jak najszybciej — wyznał, a ja w jego słowach nie widziałem żadnego sensu.
— Czyli... przeszkadza ci to, że Yoongi tutaj jest? — zapytałem młodszego, a ten spojrzał na mnie opierając dłonie o krzesło.
— Nie o to chodzi, hyung — Kookie przeczesał swoje kosmyki i ponownie popatrzył na mnie. — Kwon Jiyong chce zamknąć Sugę w więzieniu. Jest głównym podejrzanym o zabójstwa tych osób.
— Co...? — słowo to opuściło moje wargi. — Skąd o tym wiesz?
— Nie mamy czasu, Hobi. Jiyong ma zamiar pójść do klubu 24 i tam pozyskać jeszcze kilka informacji. Jeśli się okaże, że za zmianą nazwy klubu doczynienia ma któryś chłopak z twojego rocznika, a co gorsza Yoongi to... Kwon zamknie sprawę...
Mój przyjaciel był naprawdę zdenerwowany, zmęczony, a także rozpierały go różnego typu emocje. Gdzie on tak naprawdę był? Skąd to wszystko wiedział?
— Nie byłeś u Jihoona, a sądząc po twoich słowach spotkałeś się z Jiyongiem.
— Tak — pokiwał głową. — Ale żeby nie było, że cię okłamałem tak do końca to powiem, że spotkałem się z Jihoonem. Tylko na chwilę, ale jednak...
— Kookie — przetarłem swoją twarz. — To co zrobiłeś było bardzo nieodpowiedzialne. Kwon może cię teraz kazać aresztować za utrudnianie śledztwa.
— O to się nie martw. Rozegrałem to dość rozsądnie i przede wszystkim wyciągnąłem z niego cenne informacje — młodszy spojrzał mi w oczy i mówił dalej. — Jiyong podejrzewał mnie, ale po naszym spotkaniu... Uznał, że to niemożliwe.
— Bo to jest niemożliwe! Jak on w ogóle mógł? — uniosłem się niekontrolowanie. Nikt nie będzie mówił takich oszczerstw na temat moich przyjaciół.
— Nie przejmuj się tym, hyung. Musimy martwić się o Yoongi'ego, ponieważ Kwon ma spory zapas argumentów. Czy wiesz na pewno, że Suga nie ma żadnych powiązań z klubem 23?
— Na pewno nie — powiedziałem, choć zaczynałem mieć co do tego wątpliwości.
Serce zaczęło mi się rozpadać na kawałki, ponieważ Kookie miał dużo bardzo ważnych informacji, ale... Nie wiedział wszystkiego.
— Jungkook — wypowiedziałem po chwili imię mojego najlepszego przyjaciela. — Byłem w tym klubie, bo także zauważyłem powiązanie tego miejsca ze sprawą.
— I co? — młodszy spojrzał na mnie z zaciekawieniem. — Hoseok...
— Osobą, która zmieniła nazwę klubu jest Taehyung... — spuściłem głowę w dół, bo nie mogłem spojrzeć młodszemu w oczy. — Mój główny podejrzany.
Jungkook poczuł niemoc. Szatyn z uchylonymi ustami usiadł na krześle, ponieważ ta informacja dobiła go doszczętnie. Przypadkiem nalałem oliwy do ognia... A raczej... Rozbiłem serce przyjaciela jeszcze mocniej...
— Przykro mi, Jungkookie, ale... — nagle mój białowłosy chłopak usiadł na kanapie i spoglądał pustym spojrzeniem w ścianę. — To może być prawda...
— Yoongi... O czym ty mówisz? — zapytałem, ponieważ nie do końca rozumiałem słowa mojego chłopaka.
Jeon również popatrzył na białowłosego, który chyba w końcu był gotów wyznać przykrą prawdę. Tajemnice jaką skrywał przede mną od bardzo dawna.
— Ja już nie mogę... Ja nie zasługuje na to, abyście się dla mnie tak narażali! — wykrzyczał to przez łzy, a moje serce na moment stanęło w miejscu. Widząc jakie cierpienie mu towarzyszyło. — Jungkookie... Hobi... To co teraz powiem sprawi, że oboje mnie znienawidzicie, ale sprawy zaszły zbyt daleko. Zabójca nie przestanie, a jeśli to Taehyung to tym bardziej...
— Yoonie... Ale dlaczego tak uważasz? — spytałem, mając nadzieję, że wyolbrzymił on każde ze swoich słów.
— Tak mi wstyd, ale... — białowłosy schował twarz w dłoniach, bo nie mógł znieść naszych wyczekujących na prawdę spojrzeń. — Ja zarabiałem w tym klubie... Byłem tam tancerzem, bo... moja mama nie miała wystarczająco pieniędzy na to, abym się kształcił, ubierał jak swoich rówieśnicy... Chciałem jej pomóc dlatego odciążyłem ją z niektórych obowiązków.
— Ale co z tym wspólnego miał Taehyung? — Kookie zapytał białowłosego. — Czemu to on zmienił nazwę klubu skoro to ty skrywałeś wstydliwy sekret?
— Bo to nie chodziło o to, że tam tańczyłem, ale dlatego, że... Tam poznałem Taehyunga. Nie w szkole, nie w liceum... Tylko w tym klubie. Mieliśmy po 16 lat, potem zaczęliśmy się spotykać, a nawet sypiać razem... Kiedy wyszedłem na prostą to zerwałem z nim kontakt. Odciąłem się od niego, bo niekiedy myślałem bardziej o jego pieniądzach niż o nim jako osobie... Nigdy jednak go nie okradłem, bo zbytnio go polubiłem. Był inny niż wszyscy, a potem się okazało, że nasze drogi ponownie się ze sobą złączyły.
— W liceum... — szepnąłem. — To dlatego rozpocząłeś szkołę nieco później.
Yoongi pokiwał głową.
— Chciałem do niego wrócić, ale Taehyung mnie odrzucił mówiąc, że tym razem naprawdę się zakochał — Min spojrzał na Jungkooka, który nie ukrywał przed nami swoich łez. — W tobie, Kookie. Załamałem się wtedy i pokłóciłem z Tae, ale nadal należeliśmy do słynnej paczki, postrachu szkoły...
~ Jungkook POV ~
Yoongi wyznał całą prawdę o swojej przeszłości... Prawdę, która dotknęła mnie chyba bardziej niż Hoseoka. Nadal siedziałem na krześle, ale gdy usłyszałem o wszystkim... Wstałem z miejsca i podszedłem do drzwi balkonowych. Słyszałem kroki Hoseoka. Mój przyjaciel podszedł do chłopaka i przytulił go mocno. Nie zdziwiło mnie to w ogóle, Hobi nie widział świata poza białowłosym i z pewnością wybaczy on takie kłamstwo, lecz ja...
Rozsądek podpowiadał mi, abym także nie wkroczył na ścieżkę nienawiści. Powoli zaczynałem lubić Yoongi'ego, lecz teraz...
Popatrzyłem na białowłosego, który płakał jak dziecko w podkoszulkę Hoseoka. Czerwonowłosy natomiast patrzył jednostajnie przed siebie, ale nadal z czułością okazywał swojemu chłopakowi bezpieczeństwo.
To nie jego wina... To było lata temu. Moja złość jednak skierowana była do Tae. Oczy się zeszkliły w jednym momencie, bo prawda ujrzała światło dzienne... Promienie słońca zaczęły wychodzić ponad horyzont, a serce zostało zranione tak mocno, że nowa blizna pozostanie w nim na zawsze.
~ Chcę się z tobą kochać...
~ Będę delikatny...
Taehyung zapewniał, że nigdy przedtem tego nie robił, że ja byłem pierwszy... Jedyny w jego życiu... A tymczasem to Yoongi był z nim przede mną.
***
Wiele osób w pierwszej części przy opisie bohaterów sugerowało, że tajemnicą Tae jest to, że jest gejem, a tak naprawdę krył w sobie fakt związku z najlepszym niegdyś przyjacielem. Dlatego kiedyś napisałam pod rozdziałem, abyście przejrzeli opisy w pierwszej części ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro