Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1 - Osoby, które znamy od lat mogą się zmienić

~ Hoseok POV ~





     Dopiąłem swój ostatni guzik przy białej koszuli, na którą musiałem nałożyć charakterystyczną marynarkę należącą do pracowników komisariatu w Gimpo. Bezrękawnik z cienkiego, granatowego materiału wyglądał dziwnie, ale mus to mus. Nie mogłem przecież przekroczyć progu największej siedziby policji w mieście będąc nieprzygotowany. Musiałem zawsze wyglądać dobrze, przychodzić w wyprasowanej koszuli, bo gdyby nadinspektor Choi Seunghyun zobaczył moją niesubordynację to byłoby po mnie. W szczególności ja powinienem uważać, ponieważ mój szef niezbyt mnie lubił, ale jeszcze przekona się o mojej wartości. Będę najlepszym detektywem z jakim przyszło mu kiedykolwiek pracować.

     No dobra... Może nie będę tak świetny jak Kwon Jiyong z seulskiej świty, ale Gimpo także powinno mieć własnego obrońcę.

     To brzmi jak tania wersja Batman vs Superman...

     Stanąłem przed lustrem i tak na moje oko byłem gotów do wyjścia. Uśmiechnąłem się sam do siebie, by po chwili zerknąć na zegarek. Miałem jeszcze 10 minut, a więc to odpowiednia pora, aby pójść pożegnać się z Yoongim. Chłopak miał dziś dzień wolny od pracy, a więc mógł solidnie odpocząć, bowiem harowanie na budowie wymagała mnóstwa siły oraz energii.

     Wszedłem do naszego wspólnego pokoju i chciałem odsłonić jego uroczą, bladą twarzyczkę, którą zawsze okrywał kołdrą aż do samego nosa. Nie zrobiłem tego, ponieważ... Yoongi'ego już nie było w łóżku.

     Zmrużyłem swoje oczy, gdy usłyszałem cichy dźwięk szorowania. Poszedłem w kierunku łazienki, do jakiej drzwi były uchylone i wtedy zobaczyłem mojego chłopaka, który z samego ranka czyścił wannę.

     Nie było to dla mnie niczym nowym. Suga często budził się w nocy i zaczynał sprzątać, nie wiem tylko czemu zawsze zaczynał to robić od tej części mieszkania? Kilkakrotnie namawiałem go, aby zapisał się na terapię, która mogłaby mu pomóc się zmierzyć z jego własnymi demonami, ale po którymś razie między mną a Yoongim doszło do poważnej kłótni. Od tamtej pory darowałem sobie tych próśb i starałem się być najlepszym chłopakiem jakim tylko mógłbym być.

     Oparłem się o futrynę drzwi i spoglądałem jak chłopak próbował wyciągnąć gumowy korek do wanny, który przyssał się do dna. Suga ciągnął niewielki przedmiot za metalowy sznurek, do jakiego przytwierdzona była zatyczka do odpływu wody. Uśmiechnąłem się delikatnie widząc jak dorosły facet nie mógł poradzić sobie z tak mało skomplikowaną czynnością. Zlitowałem się jednak nad nim i postanowiłem ruszyć mu z pomocą.

     Zaszedłem chłopaka od tyłu, a Yoongi nieco się przestraszył, ponieważ nie wiedział, że nie był tutaj sam. Suga kucał przy wannie i wciąż trzymał metalowy sznurek w dłoni, którą po chwili ująłem.

     — Nic na siłę — powiedziałem i po chwili włożyłem swoją rękę do wanny, by złapać palcami korek. Wystarczył tylko jeden ruch, przy którym ani trochę się nie spociłem i wyjąłem przedmiot jaki przyssał się do podłoża. — Widzisz? — spytałem i podałem korek Yoongi'emu.

     — Tego też cię uczyli na studiach? — zapytał, widocznie drwiąc ze mnie.

     — Nie — wyznałem, cmokając swojego chłopaka w policzek, jednocześnie prostując postawę. — Ale niektóre sytuację nie wymagają siły — powiedziałem, wcale nie mówiąc już o jakimś głupim korku od wanny.

     Yoongi podniósł się z podłogi i stanął naprzeciw mnie, a wtedy moje serce zabiło mocniej. Takie zwykłe chwile, codzienne sytuacje uświadamiały mi jak bardzo kochałem tego białowłosego chłopaka.

     — Wyczuwam pewne powiązanie — wyznał, kładąc swoje dłonie na moich biodrach.

     — Bo takowe istnieje — przyznałem się do swoich błędów. — Już nie będę cię do niczego zmuszał.

     — Dziękuję — powiedział, posyłając mi delikatny uśmiech. — Leć już na staż, bo cię stamtąd wywali ten cały Choi.

     — Masz rację — uniosłem swoją rękę, aby zerknąć w stronę nadgarstka, który zdobił mój zegarek. — Seunghyun tylko na to czeka — zaśmiałem się pod nosem, bo wiedziałem, że nie dam mu ku temu żadnego powodu.




***





     Będąc w siedzibie policji od razu dostałem mnóstwo arcytrudnych, niezwykle ważnych i odpowiedzialnych zadań. A tak na serio... To musiałem zszywać pliki kartek, następnie wkładając je do koszulek na dokumenty, by później starannie posegregować je w klaserach. Mimo, że ktoś z boku powiedziałby, że jestem żałosny, to i tak bardzo się cieszyłem wykonując chociażby takie zadania. Niekiedy schodziło mi z tym całe osiem godzin, ale myślę, że jeśli ktoś lubi swoją pracę to będzie zadowolony z każdej jej strony.

     Poza tym...

     Dzięki temu mogłem przyjrzeć się prawdziwym opisom spraw kryminalistycznych dokonanych przez najlepszych policjantów oraz detektywów. Moim atutem była spostrzegawczość i umiejętność łączenia poszlak. Moi przyjaciele uważali, że nie wyobrażają sobie mnie w innym zawodzie niż w policji. Czy mieli rację? Sprawa Yoongi'ego sprzed lat była jedyną sytuacją, w której mogłem poczuć się jak prawdziwy detektyw, pamiętam do dziś jakie emocje mi towarzyszyły, jak wiele musiałem podjąć trudnych decyzji, aby móc schować Sugę w swych ramionach. Czułem wtedy jego ciepło, choć seulskiemu miastu towarzyszył wtedy chłód. Do dziś boję się tego, że moje dotychczasowe życie mogłoby okazać się snem i Yoongi by skoczył...

     Kiedy w końcu pozbędę się tych głupich myśli? Chcę, aby one ustały...





~ Taeyon POV ~






     — Kochanie już jestem~ — głos mojego chłopaka mogłam usłyszeć, gdy tylko drzwi do naszego wspólnego mieszkania się uchyliły. — Co jest do jedzenia? — przewróciłam oczami, bo zawsze zaczynał od uroczego kochanie, by po chwili zapytać o żarcie.

     — Nic — odparłam, wkładając lornetkę do swojej torebki.

     Mingyu położył swój bidon na stole i zaczął mi się przyglądać. Był cały spocony po porannym treningu i szczerze liczyłam na to, że zdążę się spakować do pracy jeszcze przed jego przyjściem. Próbowałam ukryć owy przedmiot przed jego wzrokiem jednak ta sztuka kompletnie mi się nie udała.

     — A myślałem, że schowałem tę lornetkę tak, że jej już nie znajdziesz — powiedział, podchodząc bliżej mnie.

     Czułam na sobie lekki wstyd, ale przecież dokładnie wiedziałam co robię.

     — To, że położysz coś na szafie to nie znaczy, że takie niskie osoby jak ja nie podsuną sobie krzesła — odparłam z irytacją i nerwowo zasunęłam torebkę.

     — Taeyon — chłopak chwycił mnie za rękę i obrócił tyłem do blatu.

     Czarnowłosy spoglądał na mnie w taki sposób, aby wzbudzić we mnie poczucie winy. Kiedyś udawało mu się tego dokonywać, ale już te czasy minęły. Byłam pewna swoich czynów, wiedziałam, że skoro mogłam komuś pomóc to zrobię to za wszelką cenę.

     — Masz zamiar po pracy także tam jechać? — spytał.

     — Tak — niezwłocznie odpowiedziałam twierdząco. — Jungkook to mój przyjaciel i wiem, że postępuje niewłaściwie.

     Tym razem to Mingyu przewrócił oczami i zaczął gładzić dłońmi moje ramiona.

     — Jak nie Hobi to Jungkook, a jak nie Jungkook to Hobi... — westchnął głęboko i spojrzał mi w oczy. — Taeyonii ty masz także swoje życie, masz mnie, a nie tylko chłopaków. Hoseok żyje sobie spokojnie w Gimpo razem z Yoongim i na pewno jest szczęśliwy, a Jungkook... studiuje. Ma jeszcze trochę czasu zanim pójdzie do pracy, więc korzysta i się po prostu bawi.

     Prychnęłam i skrzyżowałam swoje ręce na piersi, gdy tylko przypomniałam sobie gdzie ostatnio widziałam młodszego przyjaciela.

     — Poza tym... — kontynuował. — Kooki'ego widziałaś jedynie w pobliżu tego miejsca, nie masz dowodów, że spędza tam czas — wyznał.

     — Ale...

     — Żadnego ale to są fakty — powiedział, całując mnie w czubek głowy przez co poczułam się jeszcze niższa. — Obiecaj mi, że to ostatni raz, ok?

     W oczach Mingyu zauważyłam zmęczenie. Mój chłopak widocznie miał już dość moich ciągłych zamyśleń i śledzenia Jungkooka, ale ja to robiłam, aby mój przyjaciel nie wpakował się w nic złego... Bardzo zależało mi na tym, żeby znalazł sobie kogoś, skończył studia, potem poszedł do pracy, a przecież jedna jego zła decyzja mogła zniszczyć wszystko. To nie były moje oczekiwania względem niego, Kooki sam deklarował, że bierze przykład z Hoseoka hyunga i poszedł na tą samą uczelnie co on.

     Będę miała w gronie swoich znajomych samych policjantów, a także jednego lekarza, który zaczął dobierać się do wnętrza naszej lodówki.

     Mingyu marzył o spokojnym życiu, które będzie kręciło się wokół pracy, dzieci i wspólnie spędzanych wolnych dni. Ta perspektywa jak najbardziej mi odpowiadała, ale w moim harmonogramie byli jeszcze przyjaciele, o których nie mogłam przecież zapominać.

     Zdaję sobie sprawę z tego, że Hoseok właśnie rozpoczął nowy etap w swoim życiu, ale nie jestem pewna czy towarzyszyła mu odpowiednia osoba. Podczas naszego spotkania, na którym byłam ja i Jungkook wraz z Hobim oraz Sugą w Gimpo dostrzegłam, że białowłosy chłopak zachowywał się dziwnie. Mało się odzywał, to oczywiście można było zrozumieć, że się krępował, ale... rzadko się też uśmiechał, uciekał od nas wzrokiem. Miałam wrażenie, że dusił coś w sobie, jakiś sekret, którym chciał się podzielić, lecz brakowało mu do tego odwagi. Widząc go kiedyś na szkolnych korytarzach w liceum to także wiedziałam, że coś było z nim nie tak, a to spotkanie sprzed paru tygodni... utwierdziło mnie w przekonaniu, że Suga miał tajemnice. Hoseok także na pewno był tego świadomy, ale obawiam się, że on nie spojrzy na tę sprawę obiektywnie, ponieważ był w nim po uszy zakochany...

     Jeśli nic się nie zmieni to będę musiała wziąć sprawy w swoje ręce.

     — I nic nie znalazłeś w tej lodówce? — zapytałam swojego chłopaka, który miałam wrażenie, że niedługo wsadzi głowę do wnętrza przedmiotu.

     — No właśnie nie ma tutaj nic na co mam ochotę... — odparł i zamknął drzwiczki. — Wynajmujemy to mieszkanie od paru dni, jest o wiele większe niż poprzednie, więc może kupimy większą lodówkę? — Mingyu spojrzał na mnie pełen entuzjazmu, a ja wzięłam do rąk kluczyki od samochodu i podeszłam do tego głodomora, którego pocałowałam w usta.

     — Nie czekaj na mnie z kolacją — powiedziałam i ruszyłam w kierunku drzwi.

     — Pojedziesz tam znowu?

     — Nie, zobaczę się z przyjaciółkami — zaśmiałam się pod nosem, a Mingyu opuścił ręce wzdłuż ciała.

     — Ty nie masz przyjaciółek...





~ Jungkook POV ~






     Usiadłem na krzesełku z impetem, a moje czoło zderzyło się mocno z blatem stolika w sali. Moje ręce bezwładnie zwisały nad podłogą, a ja nie mogłem pozbyć się uczucia jakie mi ciągle towarzyszyło.

     Poczułem na swoich plecach czyjąś dłoń, która zaczęła mnie poklepywać. To miało mi dodać otuchy, ale przyniosło odwrotny skutek, bo byłem świadomy tego, że rok szkolny właśnie się zaczął.

     — Kookson nie zachowuj się jak baba... Wiem, że jesteś gejuchem, ale... ogarnij się — usłyszałem jak Jihoon próbował... sam nie wiem czy można było nazwać to pocieszeniem. To raczej było takie Jihoonowskie pocieszenie.

     — Ja tego nie przeżyje... — wyznałem, choć nie byłem pewny czy przyjaciel ze studiów mnie usłyszał.

     — Damy radę, zostały nam tylko dwa lata.

     W tym momencie miałem ochotę się rozpłakać, bo ja myślałem, że został mi już tylko rok. Dzięki Lee... Teraz popadłem w jeszcze większą depresję.

     — Znów muszę wrócić do szarej rzeczywistości — zacząłem się żalić przyjacielowi, który w końcu pacnął mnie w głowę. Od razu wyprostowałem swoje plecy i zacząłem masować swój kark z grymasem na twarzy.

     Spojrzałem wrogo na Jihoon, który patrzył na mnie podirytowany.

     — Przestaniesz się w końcu nad sobą użalać? — zapytał. — To przecież ty zerwałeś z Kiepem.

     Zacisnąłem swoje wargi w wąska linię i zmrużyłem także oczy.

     — Z Kietem — poprawiłem przyjaciela, który chyba wiedział jak naprawdę miał na imię mój były tajlandzki chłopak. — I to on ze mną zerwał.

     — A no tak — odparł teatralnym tonem. — I wcale się nie dziwię. Poznaliście się tydzień temu, zaczęliście chodzić ze sobą dwa dni później, a wczoraj już chciałeś się z nim przespać — Jihoon przedstawił mi dosadnie mój cały związek.

     — Wiesz, że nie chce się już angażować — przypomniałem mu. — Chcę się bawić.

     — Ludzkimi uczuciami także? — spytał, wyciągając swój notes oraz długopis z mini plecaka.

     — Przecież od razu mówię tym chłopakom, że to nie jest nic trwałego — wyznałem, a Jihoon pokiwał głową na boki.

     — Ech... Co ja z tobą mam, Jungkooki? Same problemy. Mam wrażenie, że ja pamiętam więcej imion twoich byłych niż ty sam.

     — Chciałbyś — parsknąłem. — Ale teraz już się skończy zabawa... Trzeba skupić się na nauce.

     — Na pewno zrezygnujesz z chodzenia w tamto miejsce? — Jihoon dopytał mnie, a ja w jednej chwili spiąłem swoje miejsce.

     — Muszę to ograniczyć, ale myślę, że będę tam przychodził w niektóre piątki. Weekendy mamy przecież wolne.

     — Taaaa, jak pani Sulivan każe ci napisać referat na piętnaście stron A4 to będziesz miał wolny weekend.

     — Nie bądź takim pesymistą, Jihoon. Jakoś to będzie.

     — Wiem — blondyn popatrzył na mnie zrezygnowany. — Bo dziś jest przecież piątek.







~ Taeyon POV ~






     Po swojej pracy szybko skoczyłam do pobliskiego baru mlecznego, aby zjeść cokolwiek na kolacje. Wzięłam na wynos także trochę kimchi i pierożki, bo Mingyu przecież nie wpadnie na to, aby po swojej zmianie pójść do sklepu. Zwykle wieczorem miał wszystko podane na tacy, a dziś będzie musiał z tym nieco poczekać, ponieważ chciałam przyłapać przyjaciela na gorącym uczynku. Wolałabym się jednak mylić co do tego, nie chcę, aby się okazało, że Jungkookie chodzi w to miejsce, ale... wszystko się może zdarzyć.

     Wyjęłam z torebki swoją lornetkę, która nie raz pomagała mi już w śledzeniu młodszego. Kooki'ego zaczęłam widywać na mieście, co tydzień z innym chłopakiem, co było dla mnie nie do pomyślenia. Jego ostatnim porządnym związkiem był ten z Sehunem, a to było kilka lat do tyłu. Później miał sporą przerwę od kogokolwiek. Jungkook skupiał się na nauce i zaprzyjaźnił z mega fajnym chłopakiem Lee Jihoon'em. Niestety od prawie czterech miesięcy Kookie bardzo się zmienił i zaczął unikać ze mną spotkań. Często się wykręcał, a ja później widziałam go przypadkiem na mieście z innymi. To wzbudziło moje podejrzenia, a moja nadopiekuńczość podpowiadała mi, aby go śledzić... To nie było do końca w porządku względem niego, lecz kłamstwa młodszego także nie było fair. Wiem, że Kookie nie jest złym chłopakiem i kłamał tylko z tego powodu, aby nikogo nie zamartwiać, lecz... Nie chciałam, aby coś mu się stało... Nie mogłabym znieść myśli, że jakiś facet mógłby go znów skrzywdzić... Tak jak zrobił to mój kuzyn, Taehyung.

     Siedziałam na parkingu w swoim aucie, na dworze zaczęło się już ściemniać, a ja w sumie nie byłam pewna czy Jungkook tutaj przyjdzie. Zaczęły się przecież już studia, młodszy na pewno nie zawali nauki, bo wtedy Hoseok nie dałby mu żyć.

     Uśmiechnąłem się na myśl własnych wspomnień, w których zobaczyłam naszą trójkę zasiadającą w szkolnej stołówce. Miałam ochotę się rozpłynąć, ponieważ te czasy były najwspanialsze na świecie. Przyjaźń z Hobim, potem dołączenie do nas Jungkooka, co okazało się być kompletnym przypadkiem.

     Teraz wszystko się zmieniło... Hoseok postanowił się wyprowadzić z miasta i na głowie zostawił mi tego psotnego dzieciaka, którego właśnie zobaczyłam jak szedł chodnikiem...

     Do klubu 23...













***

Pierwszy rozdział już za nami 😊 Mam nadzieję, że się Wam podobał 😘😊

Dajcie znać co myślicie o trójce naszych głównych bohaterów 🤗

Zapraszam także na nową książkę i one shocik

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro