Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

41 ✉

Czy kiedykolwiek mieliście wrażenie, że nawet leżenie jest zbyt męczące? Tak właśnie czuła się Sam, nie było takiej rzeczy, na którą miała siłę lub chęć. Na zmianę spała i piła herbatę, jednak niestety czy też stety, jej rutyna została zakłócona przez natarczywe pukanie do drzwi. Samantha jęknęła i naciągnęła kołdrę na głowę, chyba jednak nie czuła się na tyle dobrze, żeby przyjmować gości, za to wyglądała na tyle źle, aby ich nie przyjmować. Pukanie stawało się coraz głośniejsze i na chwilę ustało, za to dostała wiadomość.

Śmieszek: Wszystko okej? Śpisz/nie masz siły, żeby otworzyć/leżysz martwa w stosie chusteczek?

Suczymon: Opcja numer dwa, ale czuję się na trójeczkę

Suczymon: Nie chcesz mnie teraz widzieć, serio

Śmieszek: Dobrze, że zapomniałem oddać ci klucze ;)

- O cholera, ale coś śmierdzi. Wyniosłaś śmieci?

- To nie śmieci, to ja. - Ścisnęła mocno kołdrę, ponieważ naprawdę nie chciała, żeby została z niej ściągnięta, a spodziewała się tego, że Michael zrobi wszystko, by przywrócić prawdziwego Suczymona do życia.

- To zarazki, Sammy. Wstawaj i idź pod prysznic, a ja tu posprzątam i wywietrzę. - Tak jak myślała, Mike jednym ruchem zdjął z niej kołdrę, Sam zmrużyła oczy, bo na moment została oślepiona przez światło.

- Nie patrz na mnie.

- Ale ja lubię na ciebie patrzeć.

Miała ochotę rzucić w niego kubkiem z gorącą herbatą, aby ten głupi uśmiech zszedł z twarzy Michaela. Nie wyglądała dobrze, okej? Nawet jej włosy były bałaganem! Powoli przeniosła się do pozycji siedzącej, a następnie wstała z kanapy. Bez słowa ruszyła do łazienki, powierzając swojemu przyjacielowi zaszczyt sprzątania.

- Chyba znowu mam gorączkę, Mikey, sprawdzisz? Nie mam termometru, bo jestem biednym studentem.

Ze zbolałą miną poczłapała się w stronę Mike'a, zauważyła, że w mieszkaniu było trochę czyściej. Naprawdę doceniała jego obecność i podziwiała go za to, że nie uciekł na jej widok. Ba, za to zrobił coś zupełnie przeciwnego. Spełnił jej prośbę o sprawdzenie temperatury, ale nie w ten sposób o jaki jej chodziło. Michael najzwyczajniej w świecie przystawił usta do jej czoła, a Sam poczuła, że robi się jeszcze cieplejsza. Czerwień na jej policzkach się pogłębiła.

- Masz coś na zbicie? Jesteś rozpalona. - Jakby nigdy nic, odsunął się od niej i spojrzał prosto w jej oczy. Zdał sobie sprawę z tego, że pocałował ją w czoło dopiero, gdy zobaczył jej minę. Och... Czyli jednak nie powinien tego robić, a szkoda, bo gdyby miał taką okazję... Cholera, gdyby miał taką okazję to pocałowałby ją naprawdę. Ale nie, nie powinien tak myśleć, prawda?

- Wiesz co, Mike? Jesteś naprawdę okropny - jego serce zabiło szybciej w oczekiwaniu na kontynuację jej wypowiedzi - miałeś pomóc mi z gorączką, a nie sprawiać, że wzrosła.

Zaśmiał się nerwowo i potarł dłonią kark. Tego się zdecydowanie nie spodziewał, ale hej, wiedział, że to jeszcze nie koniec z wrażeniami dzisiejszej nocy.

___

Kontynuacja jutro, chyba polubicie Suczymona z gorączką xd

Kocham was xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro