41 ✉
Czy kiedykolwiek mieliście wrażenie, że nawet leżenie jest zbyt męczące? Tak właśnie czuła się Sam, nie było takiej rzeczy, na którą miała siłę lub chęć. Na zmianę spała i piła herbatę, jednak niestety czy też stety, jej rutyna została zakłócona przez natarczywe pukanie do drzwi. Samantha jęknęła i naciągnęła kołdrę na głowę, chyba jednak nie czuła się na tyle dobrze, żeby przyjmować gości, za to wyglądała na tyle źle, aby ich nie przyjmować. Pukanie stawało się coraz głośniejsze i na chwilę ustało, za to dostała wiadomość.
Śmieszek: Wszystko okej? Śpisz/nie masz siły, żeby otworzyć/leżysz martwa w stosie chusteczek?
Suczymon: Opcja numer dwa, ale czuję się na trójeczkę
Suczymon: Nie chcesz mnie teraz widzieć, serio
Śmieszek: Dobrze, że zapomniałem oddać ci klucze ;)
- O cholera, ale coś śmierdzi. Wyniosłaś śmieci?
- To nie śmieci, to ja. - Ścisnęła mocno kołdrę, ponieważ naprawdę nie chciała, żeby została z niej ściągnięta, a spodziewała się tego, że Michael zrobi wszystko, by przywrócić prawdziwego Suczymona do życia.
- To zarazki, Sammy. Wstawaj i idź pod prysznic, a ja tu posprzątam i wywietrzę. - Tak jak myślała, Mike jednym ruchem zdjął z niej kołdrę, Sam zmrużyła oczy, bo na moment została oślepiona przez światło.
- Nie patrz na mnie.
- Ale ja lubię na ciebie patrzeć.
Miała ochotę rzucić w niego kubkiem z gorącą herbatą, aby ten głupi uśmiech zszedł z twarzy Michaela. Nie wyglądała dobrze, okej? Nawet jej włosy były bałaganem! Powoli przeniosła się do pozycji siedzącej, a następnie wstała z kanapy. Bez słowa ruszyła do łazienki, powierzając swojemu przyjacielowi zaszczyt sprzątania.
- Chyba znowu mam gorączkę, Mikey, sprawdzisz? Nie mam termometru, bo jestem biednym studentem.
Ze zbolałą miną poczłapała się w stronę Mike'a, zauważyła, że w mieszkaniu było trochę czyściej. Naprawdę doceniała jego obecność i podziwiała go za to, że nie uciekł na jej widok. Ba, za to zrobił coś zupełnie przeciwnego. Spełnił jej prośbę o sprawdzenie temperatury, ale nie w ten sposób o jaki jej chodziło. Michael najzwyczajniej w świecie przystawił usta do jej czoła, a Sam poczuła, że robi się jeszcze cieplejsza. Czerwień na jej policzkach się pogłębiła.
- Masz coś na zbicie? Jesteś rozpalona. - Jakby nigdy nic, odsunął się od niej i spojrzał prosto w jej oczy. Zdał sobie sprawę z tego, że pocałował ją w czoło dopiero, gdy zobaczył jej minę. Och... Czyli jednak nie powinien tego robić, a szkoda, bo gdyby miał taką okazję... Cholera, gdyby miał taką okazję to pocałowałby ją naprawdę. Ale nie, nie powinien tak myśleć, prawda?
- Wiesz co, Mike? Jesteś naprawdę okropny - jego serce zabiło szybciej w oczekiwaniu na kontynuację jej wypowiedzi - miałeś pomóc mi z gorączką, a nie sprawiać, że wzrosła.
Zaśmiał się nerwowo i potarł dłonią kark. Tego się zdecydowanie nie spodziewał, ale hej, wiedział, że to jeszcze nie koniec z wrażeniami dzisiejszej nocy.
___
Kontynuacja jutro, chyba polubicie Suczymona z gorączką xd
Kocham was xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro