Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31

Michael umierał. Leżał i umierał z nadmiaru przyjemności, jaką dawał mu uzależniający dotyk Sam. Zamruczał i oparł głowę o jej ramię, dziewczyna na ten gest zareagowała cichym śmiechem.

- Rób mi tak jeszcze, błagam. Cholera, chyba się do ciebie przeprowadzę i będziesz mi tak robiła codziennie.

- Marzenia, Mikey. - Zaprzestała głaskania i wzięła rękę z jego włosów. Obniżyła się na łóżku i położyła głowę na jego brzuchu. - Twoja kolej.

Michael bez śladu zawahania przystąpił do pracy. Wplótł palce w jej czerwone, gęste włosy. Nie mógł nadziwić się tym, jakie są miękkie i miłe w dotyku. Zaczął bawić się włosami Samanthy, przesuwał po nich palcami, delikatnie je pociągnął. Po kilku minutach posunął palcami niżej i musnął jej kark. Zauważył, że Sam przeszedł dreszcz.

- To jest takie zabójcze, Mikey. - Ton jej głosu sprawił, że teraz to Michael zadrżał. Otworzyła oczy i spojrzała na niego odrobinę nieobecnym wzrokiem. - Naprawdę olej to twoje głupie mieszkanie i ze mną zostań.

- Na jak długo?

- Na zawsze - wyszeptała, a później zaczęła przysypiać. Mike naprawdę podziwiał jej zdolność do zasypiania w trakcie rozmowy, jednak nie chciał jej budzić. Stwierdził, że byłoby miło gdyby wreszcie się wyspała, dlatego też okrył ją kołdrą i wrócił do głaskania. Mógłby spędzać tak noce.


___

Dzisiaj powinien pojawić się kolejny, dłuższy od tego rozdział. To będzie opisówka, a potem na jakiś czas wracamy do wiadomości ^-^

Wesołych świąt <3

Btw, przy dodawaniu tego rozdziału mama weszła mi do pokoju i przeczytała, że ktoś umiera z nadmiaru przyjemności. Cri, dlaczego, mame to nie tak

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro