30
Mimo tego, że Sam i Mike pisali ze sobą od kilku miesięcy i mieli okazję spędzić ze sobą dzień, Michael czuł się niezręcznie w mieszkaniu blogerki. Siedział na kanapie i rozglądał się po pomieszczeniu, pomijając salono-sypialnię, mieszkanie miało jeszcze dość dużą kuchnię i łazienkę. Pokój sam w sobie był naprawdę spory, a Mike widząc tylko jedną kanapę, zastanawiał się nad tym, gdzie będzie spał.
- Wiesz, Sam, może jednak spytam rodziców...
- Wymiękasz? - Stanęła nad nim i podparła dłonie na biodrach. O dziwo, wyglądała naprawdę ładnie w dresach, za dużej koszulce i czepku na głowie. Uśmiechnął się do niej lekko.
- Chyba - prychnęła w odpowiedzi - i niby jak ty chcesz to zrobić? Zanim ogarnę moje mieszkanie minie kilka dni, nie masz dodatkowego łóżka. A jak jestem gwałcicielem?
- Jesteś zbyt słodki, żeby być gwałcicielem! - Zaśmiała się.
- Dzięki. Chyba...
- Więc zamknij paszczę i daj mi się bawić w perfekcyjną panią domu.
Mike westchnął, chociaż spora część niego cieszyła się na to, że na moment będzie współlokatorem Sam.
(zgadnijcie jaka spora część Mike'a się cieszy)
(dobra ne)
- Wiesz... Chciałbym, żeby ktoś kiedyś patrzył na mnie z takim uczuciem, z jakim ty patrzysz na pizzę - rzekł ze stuprocentową powagą, na co Sam przewróciła oczami. Siedzieli po turecku na rozłożonej kanapie i jedli pizzę, wcześniej Sam zdążyła cudem przekonać Michaela do tego, aby nałożyć mu coś na włosy. Nie powiedziała mu o tym, ale maska z keratyną, olejkiem marula i witaminami była całkiem nowa i Sam nie miała pojęcia, czy będzie dobra, dlatego też stwierdziła, że Mike będzie idealnym testerem. Tak więc oboje siedzieli z czepkami na głowach i wyglądali przy tym tak poważnie i dorośle.
- Moje uczucie do ciebie już ci nie wystarcza? - powiedziała żartobliwym tonem.
- Nie jestem pewny tego, co to za uczucie.
- Domyśl się, Mikey. - Mrugnęła do niego i ułożyła się wygodnie na poduszkach. Wzięła kolejny kawałek pizzy z pudełka i przystąpiła do jedzenia. Spojrzała na Michaela z dołu. - Wiesz... Mam tyle pomysłów na to, co zrobię z twoimi włosami przez te kilka dni i jestem taka podekscytowana!
- O nie, nie dam ci się. W życiu.
- No ale Mikey! - jęknęła. - Nie zrobię ci tym krzywdy, a na tym skorzystasz. Daj mi się pobawić. - Wydęła dolną wargę, Mike ledwo powstrzymał się od śmiechu, wyglądała jak obrażona pięciolatka.
- Nie będę twoim królikiem doświadczalnym!
- Proooszę! - Położyła głowę na jego kolanach i wlepiła w niego wzrok, który był tak intensywny, że Michael nie mógł skupić się na jedzeniu. Westchnął ciężko.
- Dobra - burknął, niezadowolony z tego, że jej uległ pod wpływem tak błahej rzeczy jaką było spojrzenie. Ucieszona Sam posłała mu całusa w powietrzu i wróciła do jedzenia pizzy.
- Ten dzień jest piękny.
- I pomyśleć, że chciałaś spędzić go z Chrisem...
- Skończ, błagam.
- Mówię jak jest.
- Mike.
- Okej...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro