25
Samantha czasem naprawdę uwielbiała swoje życie - studiowała ciekawy kierunek, była znana w blogosferze i miała świadomość tego, że pomogła wielu kobietom, miała małe, ale własne mieszkanie i zdrowych rodziców, którzy się o nią troszczyli. Te małe rzeczy składały się na to szczególne uczucie, którym było szczęście. W sobotnie popołudnie spełnienie i radość dawało jej uczestnictwo w spotkaniu, które pomogła zorganizować. W sporym, wynajętym na tę okazję lokalu było naprawdę wiele ludzi, rozpoznawała niektóre twarze z Internetu. Z uśmiechem na twarzy rozmawiała ze swoimi czytelniczkami i koleżankami po fachu. I czuła się naprawdę dobrze. Jej humoru nie zepsuło nawet narzekanie Chrisa, w końcu nie czuł się tam zbytnio męsko.
Michael czuł się dziwnie, po prostu dziwnie. Pomysł na to, aby uczestniczyć w tym spotkaniu pojawił się w jego głowie nagle, podjął spontaniczną decyzję. Czytając o tym stwierdził, że chce spotkać Sam, w końcu już najwyższy czas, prawda? W dodatku mieszkali w tym samym mieście, więc nie było żadnych przeszkód. Postanowił nic jej o tym nie mówić, chciał zrobić jej niespodziankę i zobaczyć zaskoczoną, z pewnością bezcenną minę dziewczyny. Był dobrej myśli, jednak miał w sobie trochę niepewności. A jeśli Sam nie chce się z nim spotkać i nie ucieszy się na jego widok? Próbował nie myśleć w ten sposób.
Wchodząc do lokalu poczuł się jak intruz, ponieważ w jednej chwili znalazł się w pomieszczeniu pełnym kobiet, które rozmawiały o włosach i innych tego typu rzeczach - Mike naprawdę nie wiedział. Skupił się na szukaniu Sam wzrokiem, a kiedy znalazł, nie mógł powstrzymać uśmiechu. Na żywo wyglądała inaczej (zdaniem Michaela oczywiście lepiej), śmiała się i z kimś rozmawiała. Zmierzył ją spojrzeniem, jej czerwone włosy były założone na jedno ramię, poświęcała swojemu rozmówcy sto procent uwagi. Zanim zdążył zastanowić się nad tym, czy podejść do niej teraz, czy za chwilę, uświadomił sobie, że idzie w jej stronę. Zauważyła go. Mike posłał jej niepewny uśmiech, wciąż obawiał się tego, że Sam nie ma ochoty na spotkanie. Jej reakcja go zaskoczyła, gdyż przeprosiła dziewczynę, z którą rozmawiała i z szerokim uśmiechem podeszła do niego bliżej.
- Mikey, o Boże, to ty! Co ty tu robisz?! - pisnęła, Michael chyba nigdy nie widział, aby ktoś był tak bardzo podekscytowany na jego widok. Miał wrażenie, że Sam się zaraz zapowietrzy.
- Stwierdziłem, że wniosę do tego spotkania trochę normalnego myślenia. - Wzruszył ramionami, a ona się zaśmiała. Bez słowa zbliżyła się jeszcze bardziej i najzwyczajniej w świecie wtuliła się w swojego przyjaciela. I dopiero wtedy dowiedziała się, co to znaczy czuć się dobrze.
___
Ciąg dalszy nastąpi <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro