☆ christmas carols ☆
- "michael, napisz świąteczną kolędę" - mruczał clifford, strojąc gitarę. dosłownie, bo w choinkowe łańcuchy. - "michael, jesteś zdolny, weź skomponuj punkrockowe all i want for christmas" - wymamrotał, owijając dzwoneczki wokół gryfu.
- mamroczesz, clifford - westchnął calum, brzdąkając na swoim basie. - ja rozumiem ogólną nienawiść do świąt, ale tam będą dzieci, zagramy coś ładnego i już, koniec. więcej roboty miałem z eggnogiem, wierz mi.
- eggnog załatwił ci laskę, dosłownie i w przenośni - odparł natychmiastowo michael, przewracając oczami. - więc nie pierdol jak niezdrowa dupa i podaj mi te małe bombki, będą ładnie wyglądać przy gryfie.
- twoja gitara wygląda dokładnie przeciwnie do twoich poglądów, nie wiem czy wiesz - zarechotał ashton, obracając pałeczkę perkusji między palcami. - to taka... antyteza, tak?
- weź się lepiej interesuj bułkami swojej narzeczonej, co - odburknął clifford, nadal owijając gitarę łańcuchem. - gówno się znacie. to jest manifest mojej nienawiści do konsupcjonizmu.
- ja rozumiem, że okres, ale mnie uczyli, że to trwa do siedmiu dni - wymamrotał luke nawet nie podnosząc głowy i wzbudzając swoją uwagą zduszone parsknięcie u caluma i ashtona.
- ile razy mówiłem ci, hemmings, zachowujesz się jak jesteś jednym z nas, ale dopóki nie zanurzysz parówki w bułkach, siedź cicho - rzucił nienawistnym tonem michael, odkładając gitarę na bok. - w dodatku, to nie okres, to po prostu...
- to weltschmerz. nasila mu się, jak pada śnieg i jak świeci słońce, czasami podczas ulewy też, a jak jest jasno, to już w ogóle, chociaż podobno nocą się rzuca po całym mieszkaniu - wtrącił hood, za wszelką cenę usiłując opanować rechot. - także wiesz, młody. z weltschmerzem nie ma żartów.
- na to się umiera - dodał poważnym tonem ashton, odkładając pałeczki na stolik. - to śmiertelne.
- życie też będzie dla was za pięć sekund śmiertelne, jak nie przestaniecie pierdolić - sarknął michael, mrużąc oczy.
jasny gwint, jak ja nienawidzę świąt, pomyślał michael, nucąc pod nosem all i want for christmas.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro