1.8 Pika Pika Kaminari
Następnego dnia, po incydencie w USJ, mamy wolne. Szkoła musi zamontować lepsze zabezpieczenia i takie tam.
Spałam do południa, a później zjadłam śniadanie składające się z duużej ilości jedzenia. Katsu każe mi jeść cały czas, żebym odzyskała siły. Po obfitym posiłku idziemy do salonu w celu obejrzenia jakiegoś filmu. Przyznaję, brakowało mi spędzania czasu z blondynem. To jest totalna parodia, znam go kilkanaście dni, a już się przywiązałam. Moje mury szybko upadają.
Podczas gdy przeglądam filmy w celu odnalezienia "tego jedynego", Katsu zadaje mi pytanie, na które sztywnieję.
- Mei... Skąd ten gościu z łapą na ryju cię znał? - pyta cicho, lecz ja słyszę go zbyt dokładnie.
Nie lubię o tym mówić. Sama nie wiem dlaczego, ale nie lubię. Nie znam go wogóle, a on twierdzi, że jest moim braciakiem! Kiedyś wpadnę przez to w paranoję! No ale jestem winna Katsu wyjaśnienia... Postanawiam opowiedzieć mu o moim spotkaniu po alarmie. Tłumaczę, że to przez to jadłam tak mało i byłam taka zamyślona. Po opowieści chłopak nieznacznie kiwa głową i włącza jakiś film.
Tak zlatuje nam całe popołudnie wraz z wieczorem. Jest już późno i oglądamy jakiś horror wybrany przez Katsu. Nie jest on jakiś super straszy czy jak i zaczyna mi się chcieć spać. Ale pamiętajcie, że jestem leniwą kluchą! Nie mam zamiaru wspinać się na piętro, co to, to nie. Postanawiam przespać się tutaj. Kładę się na sofie, a z nóg blondyna zajętego filmem robię sobie poduszkę. Oo tak, tak mi dobrze... Ciepło i wygodnie! Po kilku chwilach odpływam do krainy snów.
~
Z rana budzę się dość wcześnie, ale, co mnie dziwi, jestem w swoim pokoju. Myślałam, że obudzę się na kanapie z okropnym bólem pleców, a nie tutaj. Jak widać Bakugo się nade mną zlitował i przyniósł do mojego kochanego łóżeczka.
***
- Uwaga! Godzina wychowawcza się zaczyna! Usiądźcie wszyscy! - Przewodniczący stoi na środku klasy i wydziera się, choć wszyscy są na swoich miejscach.
- My siedzimy! Tylko ty stoisz, Robocie! - krzyczę i powracam do przerwanej rozmowy z Katsu. Jednak chwilę później otwierają się drzwi klasy i wszyscy milkniemy.
- Dobry. - Wszyscy jesteśmy oszołomieni. Aizawa, cały obandażowany, wszedł właśnie do klasy. Wszyscy myśleliśmy, że będziemy mieli zastępstwo.
- Cieszymy się, że czuje się pan lepiej! - Oczywiście Iida nie mógł się powstrzymać. Nie powiedziałabym, że określenie "lepiej" tu pasuje. Nauczyciel podchodzi do biurka cały się trzęsąc.
- Moje samopoczucie jest nieistote. - Że co?! - Wasza walka się nie skończyła. - Cała klasa wpada w panikę. "Nasza walka?", "Więcej złoczyńców?!", "To niemożliwe!", takie szepty słychać w całej klasie. Jednak wszyscy milkną, gdy docierają do nas następne słowa mężczyzny. - Festiwal Sportowy U.A. jest coraz bliżej.
Teraz zaczyna się kolejna wrzawa. Nikt nie może uwierzyć, że po ataku przestępców, może dojść do Festiwalu.
- To jest niezbędne do pokazania, że mamy wszystko pod kontrolą. - tłumaczy. - Wszystko będzie zabezpieczone, ochrona będzie pięć razy większa niż w poprzednich latach. To wasza największa szansa, nie pozwólcie, żeby kilku patałachów ją zaprzepaściło. Nasz Festiwal Sportowy to największa impreza sportowa w całej Japonii!
Gwar numer trzy, rozpoczęty. Festiwal Sportowy U.A ogląda cały kraj, co oznacza też, że oglądają go najlepsi bohaterowie! To właśnie po tym wydarzeniu dostaniemy pierwsze propozycje praktyk! Widzę, że każdy jest tak samo podekscytowany jak ja.
~
Po zajęciach, gdy jesteśmy jeszcze w klasie, słyszymy gwar za drzwiami. Kiedy Uraraka otwiera drzwi, wszyscy stajemy jak wryci. Przed naszą salą stoi cały tłum uczniów!
- Co do cholery... - stoję obok Katsu i nie wiem, o co chodzi. Co oni do kurwy nędzy tutaj robią?
- Przyszli ocenić konkurencję. - odpowiada obojętnie blondyn. Łapie mnie za ramię i idzie w stronę wyjścia. - W końcu jedyni walczyliśmy z prawdziwymi złoczyńcami. Ale nie ma sensu. Z drogi, lamusy!
Oczywiście określenie "lamusy" nie mogło obejść się bez oburzenia Iidy. Ale ja się zajęłam czym innym. W tłumie zobaczyłam fioletową czuprynę kierującą się w naszą stronę.
- To prawda, przyszliśmy zobaczyć, jakże sławetną 1A. - zaczyna chłopak, po czym dodaje widząc mnie. - Witaj, Mei. - kiwa do mnie głową. Macham do niego, co nie podoba się blondynowi. - Powiedziałbym, że jestem trochę rozczarowany, jeśli to wszystko, co macie do zaoferowania. Tych, którzy nie dostali się na bohaterstwo, jest trochę, wiesz? Wyniki Festiwalu mogą pokazać, że jednak się nadajemy i zostaniemy przeniesieni na wydział bohaterstwa. To też działa w drugą stronę. - Fioletowowłosy mówi tak zimnym głosem, że prawie go nie poznaję. Na naszych spotkaniach jest taki miły i śmieszny, może i nie mówi tak dużo, ale jest inny. - Rozumiem, że to dla was coś nowego, nie być tymi najlepszymi. Ale dla ludzi z ogólniaka, takich jak ja, to idealna okazja.
- A więc wojna. - podsumowuje Katsuki. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że podczas słuchania Shinso chłopak coraz bardziej zaciskał dłoń na moim ramieniu. Mam nadzieję, że nie będę miała siniaka.
- Hey! Jestem z 1B! - Tetsutetsu! - Słyszałem, że pokonaliście kilku złoczyńców. Chciałem dowiedzieć się więcej, ale widzę, że przez waszą arogancką naturę, nic się nie dowiem!
- Katsu, chodźmy już. - mówię cicho. Mam dość już tej głupiej postawy innych. Nie rozumem, co oni do nas mają. Blondyn przystaje na moją propozycję, lecz musi mieć ostatnie słowo.
- Dobra, mała, wskakuj na barana, bo cię zdepczą. - Dziwię się na jego słowa, ale wykonuję polecenie, chociaż mam zamiar mu później wypomnieć, że ma mnie tak nie nazywać. Co mi tam, choć raz będę wyższa! - A wy, ciołki, musicie wiedzieć to, że się nie poddaję. Będę najlepszy!
Po tych słowach zaczyna przepychać się przez tłum, a ja staram się nie zwracać uwagi na to, co mówią o nas nasza klasa i inni uczniowie. Wiem, że dumnego Katsu nikt nie powstrzyma.
***
Któregoś dnia po lekcjach Katsuki wpada na genialny pomysł.
- To co, u mnie w domu, piątek po szkole?
- No jasne, szykuje się dobra zabawa! - odpowiada Kirishima na propozycję blondyna.
Teraz czas wtajemniczenia. Otóż mój współlokator wymyślił, aby zorganizować nocowanie. I tak oto stoimy przed szkołą razem z Kirishimą, Kaminarim, Sero i Miną, i ustalamy szczegóły. Państwo Bakugo muszą wyjechać na jakąś ważną delegację, więc do poniedziałku mamy wolną chatę. Szczerze nie spodziewałam się, że Katsu będzie chciał kogoś zapraszać do swojego domu.
***
Łup! Słyszę, jak coś się odbija od podłogi na korytarzu. Jest właśnie trzecia nad ranem, a ja nie mogę spać. Co jakiś czas słyszę dźwięk odbijania się czegoś od podłogi. Kurwa. Tak, to się niczego nie boję, a to nagle przeraża mnie jakiś głupi odgłos. To nie to, że ostatnio Shinso opowiadał mi, że trzecia to godzina duchów, ani to, że mówił mi o tych wszystkich debilnych creepypastach. Niee, to nie to. Dobra, kogo ja oszukuję?!
Jak idiotka zakrywam się cała kołdrą i próbuję zasnąć. Wyobraź sobie Mietka... Jebany zdrajca śpi teraz smacznie u Katsu! Myśl o żelkach... O taak, zjadłabym żelki! Lekko uchylam rąbek przykrycia i się rozglądam. Gdy jestem pewna, że nic nie wyskoczy na mnie z rządzą mordu, wychylam się z łóżka i wyciągam pudełko stojące pod nim. Moje życie... Przezorny zawsze ubezpieczony! Wybieram małą paczkę mojej ulubionej słodkości i zabieram się za jedzenie. Teraz mogę iść spać.
~
Rano budzę się i podchodzę do okna, aby je otworzyć. Zawsze, gdy wstaję mam takie mroczki przed oczami, że prawie nic nie widzę. Kiedy jestem już przy oknie widzę już wyraźnie. I przy okazji dostaję zawału. Na firance siedzi bydlak!!! Nie czekając długo, zaczynam drzeć się jak niedojebana.
- Katsu! Chodź tu!! Zabij to!!!
Po chwili blondyn wbiega do mojego pokoju z prędkością dwustu kebabów na mój apetyt. Ja przerażona stoję metr od okna i widząc, co trzyma w rękach, niedowierzam. On ma kij do baseball'a!
- Gdzie to jest?! Zaraz pożałuje, że się w ogóle urodziło! - krzyczy bojowo.
- Tam... Tam jest ten gówniak! - Wskazuję na firankę, a chłopak podchodzi bliżej i patrzy na mnie wzrokiem typu "Kpisz sobie ze mnie?".
- Naprawdę darłaś się na cały dom, bo zobaczyłaś jebanego konika polnego?! - pyta się mnie z durnym uśmiechem, a ja tylko poważnie kiwam głową.
Chłopak mówi mi, żebym poszła po miskę, a on zostanie w pokoju. Gdy wracam, widzę złą rzecz. Bardzo złą! Ten gnojek siedzi u Katsu na głowie!
- Mei... Słuchaj mnie uważnie. Weź miskę i spróbuj go złapać do niej. Tylko powoli, nie wystrasz go.
Kiwam tylko głową i decyduję się na inne rozwiązanie. Podchodzę do łóżka, na którym leży kij blondyna. Biorę go i wymierzam cios w stronę owada, czyli też w głowę chłopaka. Ale nie myślę o tym, celuję po prostu w bydlaka z okrzykiem "Giń, skurwielu!" i z całej siły uderzam w głowę Bakugo.
Szkoda tylko, że Katsu nie widział mojego entuzjazmu na widok martwego pasikonika. Mógł nie mdleć w tym jakże ważnym momencie.
***
- Kupiłeś popcorn? Duużo popcornu? - robię maślane oczy.
Pół godziny temu skończyliśmy lekcje i czekamy na gości. Jako że to Katsu robił zakupy, muszę się upewnić, że kupił odpowiednią ilość jedzenia dla mnie. Jednak nie słyszę odpowiedzi, ponieważ przerywa ją dzwonek do drzwi. Zeskakuję z blatu kuchennego i idę otworzyć. Pierwszym przybyłym jest Kaminari w dość specyficznym stroju. Otóż chłopak ma na sobie strój Pikachu. Taa, chyba za dużo razy go tak nazwałam i chłopaczyna wziął to sobie do serca.
- Pika, pika! - zaczyna się wydzierać. - Witajcie, moja ukochana parko!
Gdy przyszli już wszyscy, postanawiamy zamówić pizze i obejrzeć jakiś film.
Po piętnastu minutach przyjeżdża dostawca, więc idę odebrać posiłek. Kiedy wracam do salonu, reszta patrzy się z niedowierzaniem na tylko jedno pudełko pizzy. Pomińmy to, że ma z metr średnicy, to jest w tej chwili nieistotne.
- Czemu tylko jedna? - pyta Kami.
- Mi tam wystarczy - odpowiadam z uśmiechem, po czym wyjmuję jeden kawałek i zaczynam jeść.
- A co z nami? - Tym razem pytanie zadaje Katsu, lecz on się lekko uśmiecha.
- Możecie popatrzeć! - W końcu nie wytrzymuję i parskam śmiechem. Miny reszty są nieziemskie! Rzucam pudełko z pizzą na stolik i przyłączam się do oglądania.
~
Wieczorem, gdy nie wiemy, co robić, pada najbardziej oklepany pomysł świata: gra w butelkę. A w wykonaniu naszej szóstki to będzie piekło.
Po jakimś czasie, kiedy kręci Kiri, wypada na mnie. Mówiłam już, że nie lubię tej gry?
- No, no, czas na Żelusia. - mówi ze złowieszczym uśmiechem. - Pytanie czy wyzwanie?
- Pytania są dla ciot, takich jak ty - odpowiadam pokazując mu język.
- Odważnie ci powiem, odważnie - mówiąc to parzy na mnie podstępnie. - Dobra, masz dziś spać z Katsu. Przez całą noc. Obok. W jednym łóżku.
- Dobra, zrozumiałam. - Przerywam mu wyliczanie dobitnym głosem. Ukrywaj wkurw, ukrywaj wkurw...
Teraz moja kolej na kręcenie. Pada na Minę, wybierającą wyzwanie.
- Hmm... Wiem! Masz pocałować Kirisia! W usta!! - Dziewczyna rzuca mi mordercze spojrzenie, wstaje i podchodzi do czerwonowłosego. Chyba każdy w naszej klasie wie, że Ashido kocha się w tym padalcu od pierwszych dni. No dobra, nie wszyscy, tylko on jest takim debilem i tego nie widzi. Ale wracając do aktualnej sytuacji. Chłopak niepewny, co ma zrobić, wstaje i stoi jak słup. Różowowłosa lekko całuje go w usta i szybko wraca na swoje miejsce. Ja wracam do wcześniejszego zajęcia, czyli rzucania piłeczką-pokeball'em w przebranego Denkiego.
Po kilku rundach wypada na Katsu, który wybiera wyzwanie od Sero.
- Okej, krótka piłka. Masz zrobić warkoczyki dla swojej współlokatoreczki.
- Ale ja chcę mieć jeszcze włosy! - oponuję, lecz wszystko idzie na marne... Już po chwili czuję, jak moje różyczki zostają rozplątane i opadają na podłogę. Musicie wiedzieć, że pasemka, z których robię koczki, sięgają mi do pasa, gdzie włosy mam do połowy pleców. Katsuki bierze się do pracy. O dziwo, nie czuję wyrywania ani szarpania, tylko przyjemne układanie włosów. Po kilku minutach blondyn kończy. Dostaję lusterko i robię zdziwioną minę.
~
Po godzinie drugiej nad ranem, postanawiamy iść spać. Wszyscy mieliśmy spać w salonie. Gdy wychodzę z łazienki, jako ostatnia, widzę, że prawie każdy już śpi. Oprócz Katsu i Kirisia. No tak, nie ułatwią mi zadania. Niechętnie podchodzę do materaca, na którym leży blondyn i wchodzę pod kołdrę. Kładę się na samym krańcu, jednak słysząc sprzeciwy czerwonowłosego przysuwam się trochę bliżej. Słyszę śmiech blondyna i mam ochotę go udusić. W końcu nie wytrzymuję, mamy wąską kołdrę i jestem ledwo co przykryta, kładę się bliżej Katsu. I wtedy czuję, że chłopak obejmuje mnie ramieniem i zasypia. Kurwa. Teraz uświadamiam sobie, że on jest bez koszulki...
Spokojnie Mei, to tylko jedna noc.
~
Budzę się po jakimś czasie. A raczej budzi mnie nieznany zapach. Próbuję znaleźć jego źródło, kiedy dochodzi do mnie, że to Katsuki tak pachnie. Nie myśląc długo, budzę chłopaka. Gdy zaspany pyta co się stało, zadaję mu najdurniejsze pytanie jakie mogłam wymyślić.
- Katsu... Czemu pachniesz karmelem?
- Mei, na serio zadajesz mi tak durne pytanie o... - sięga po telefon i sprawdza godzinę. - O czwartej nad ranem? Idź spać. - Mówi obejmując mnie mocnej. Wtulając się w umięśnione ciało chłopaka momentalnie zasynam.
***
W niedzielę robię sobie trening. Został tylko tydzień do festiwalu i ćwiczę w każdej wolnej chwili. Idę na pobliską plażę i biorę się za ćwiczenia. Mam ze sobą dużą ilość jedzenia, aby mieć więcej siły. Zmieniam się w zająca i robię kilka kółek wokół plaży, aż się męczę. Powracam do ludzkiej formy, zjadam kilka batoników i biorę się za trening siłowy.
Wracam do domu, gdy zaczyna się porządnie ściemniać. Po drodze zachodzę jeszcze do knajpki, aby zjeść kolację.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro