1.2 Jak Zalazłam Za Skórę Dla Diabła
Po prezentacji zostaliśmy przewiezieni na teren egzaminu. Moje myśli pędziły, rozglądałam się w poszukiwaniu jakichś znajomych twarzy. Niestety jedyna twarz, jaką rozpoznałam był blondwłosy dupek, z którym zderzyłam się na chodniku. Zaczęłam się mu uważnie przyglądać. Będąc szczera - był całkiem przystojny, fryzura wydawała się żyć własnym życiem, ale nie czepiajmy się szczegółów. Zaintrygowały mnie jego dłonie: co jakiś czas przechodziły po nich małe eksplozje. Jestem bardzo ciekawa, jak poradzi sobie na egzaminie, ale czuję, że może mieć bardzo duże szanse.
Po dotarciu na naszą replikę dostaliśmy czas na krótką rozgrzewkę. Rozciągając się, rozmyślałam nad wielkością, siłą i umiejętnościami robotów. Jakie słabe punkty mogą mieć roboty? Domyślam się, że mogą być potężne. U.A. nie będzie bawiło się w robociki Lego. Niestety moje rozmyślania przerwał przenikliwy pisk głośników.
- UWAGA moi drodzy zdający! Tutaj Present Mic na głośnikach! Are you ready?! No to GO!
W tym momencie większość została na miejscu, nie wiedząc co robić. Ja jednak od początku spodziewałam się takiego startu, więc szybko wyrwałam w stronę otwierającej się bramy. Po chwili wahania reszta grupy ruszyła moim śladem. Niestety moja chwilowa przewaga nie pomogła. Chwilę po starcie pewien Dupek przegonił mnie z pomocą swoich eksplozji. Biegnąc główną ulicą, rozglądałam się w poszukiwaniu przeciwników. Postanowiłam biec cały czas przed siebie i szukać, jednak jestem trochę za wolna. Chciałam to zostawić na później, ale nie mam innego wyjścia, jeśli chcę dostać się do U.A.. Muszę użyć swojej indywidualności!
Moja indywidualność jest dość... specyficzna? Tak, specyficzna to dobre określenie. Całe jej działanie polega na mojej zmiennokształtności. Mogę zamienić się w dowolne zwierzę i zyskać jego umiejętności, lub zmienić swój wygląd. Niestety mój dar ma dużo ograniczeń. Nie mogę używać go zbyt długo, ponieważ robię się coraz słabsza. Także rozmiary i umiejętności zwierzęcia mają znaczenie, im większe zwierzę tym przemiana trwa dłużej. Zmiana wyglądu nie jest tak męcząca, jak przemiana w zwierzę. Z innym wyglądem mogę chodzić mniej więcej jeden dzień, później muszę trochę odpocząć. Aby moja indywidualność działała poprawnie musi mieć stały dostęp do cukrów i tłuszczów, dlatego też muszę sporo jeść. Po ukazaniu się daru miałam spore problemy z jego opanowanie, jednak po latach nauki mogę używać go z łatwością. Muszę jedynie uważać, aby dostarczać stale energii.
Po krótkich przemyśleniach postanawiam najpierw zamienić się w orła. Muszę odnaleźć w końcu jakiegoś robota, bo skończę bez punktów. Po chwili skupienia czuję, jak moje rozmiary się zmniejszają, wyrastają mi pióra, ręce zamieniają się w skrzydła. Wzbijam się na wysokość stojącego obok mnie bloku i lecę, przeszukując okolicę. Po krótkich oględzinach zauważam moją pierwszą "ofiarę", to złoczyńca za trzy punkty. Opadając w dół szukam słabych punktów robotów. Jest! Kiedy robot przedmieszcza się przed siebie i rozgląda dookoła, zauważam przerwę pomiędzy blachami, z której wystają kolorowe kabelki. Będąc nad robotem szybko pikuję w stronę jego głowy i zaczepiam pazurami o wystające kable. Chwilę potem chodzący w koło robot staje w miejscu i nieruchomieje. Nie czekając, lecę dalej na poszukiwania złoczyńców.
Taka taktyka towarzyszy mi przez cały egzamin, co chwila wzlatuję, by po chwili opaść i unieruchomić następnego robota, i tak w kółko. Zbieram punkt za punktem. Minęła już większość naszego czasu i robotów jest coraz mniej. Nagle zauważam robota za trzy punkty bez "właściciela". Szybko opadam w jego stronę. Po chwili widzę, że jednak mam towarzystwo. W przeciwnej uliczce ktoś przemieszcza się za pomocą eksplozji w stronę robota. Przyspieszam choć mam już mało siły, jednak chcę za wszelką cenę zdobyć te ostanie punkty. Teraz toczy się scena niczym z filmu akcji, gdy główny bohater próbuje odebrać coś zanim zrobi to zły charakter. Ja pikująca w dół w postaci orła, on wzlatujący do góry za pomocą eksplozji, jesteśmy coraz bliżej... ŁUP! Byliśmy zbyt zapatrzeni w robota, żeby zobaczyć, że lecimy prosto na siebie. Przy samej głowie zderzamy się ze sobą i opadamy w dół. Próbuję jeszcze zaczepić o robota pazurami jednak nic to nie daje.
- BAKA! - Właśnie te słowa wypływają z naszych ust po dotknięciu ziemi. Podczas spadania kończy mi się energia, powracam do ludzkiej formy i aktualnie leżę na blondynie. Gdy wstaję, czuję pieczenie nad kostką. Spoglądam niepewnie na stopę i widzę zielony kabelek owinięty wokół kostki. Odwracam się w stronę robota i widzę... O TAK! Stoi nieruchomy jak słup! To ja zdobyłam te trzy punkty!
- Jea! - krzyczę podekscytowana.
- A ty czego drzesz ryja?! Moja eksplozja unieszkodliwiła tego robota, nie ty! - Teraz także blondyn wstał i staje w bojowej pozie przede mną.
Gdy tak się kłócimy, kto w końcu zdobył te punkty, słyszę jakiś ruch. Obracamy się jednocześnie w stronę, z której dobiega ten dźwięk i stajemy jak wryci. Ten robot jeszcze się rusza! Nie, gorzej! On zamachuje się w naszą stronę. Przerażona nie wiem, co mam zrobić, stoję tak i nie dam rady się ruszyć. Nie dość, że jestem osłabiona przemianą, to wszystko mnie boli od upadku.
- Uważaj! - Słyszę głos chłopaka i czuję, jak coś popycha mnie na bok.
Oszołomiona nie wiem, co się dzieje, słyszę eksplozję. Ostatkiem sił próbuję się podnieść, ale coś przygważdża mnie do ziemi. Dopiero po chwili widzę, że to ten dupek na mnie leży. Chłopak momentalnie podnosi się na równe nogi. Chcę zrobić to samo, lecz straciłam już całą energię i do tego padając chyba skręciłam kostkę. Widząc moje nieudolne próby, chłopak pomaga mi wstać. Chcę iść w stronę wyjścia, ale coś mi nie wychodzi, muszę się cały czas o coś opierać, bo upadnę. Blodyn znów przybywa mi na pomoc, zarzuca moje ramię na swój bark, łapie mnie w talii i tak prowadzi do wyjścia.
~
- Koniec czasu! - słyszę rozbrzmiewający w głośnikach głos Present Mic'a - Minęło dziesięć minut! Proszę o udanie się do budynku szkoły w celu uzyskania ewentualnej pomocy medycznej!
Udajemy się w stronę autobusów, którymi przyjechaliśmy na teren egzaminu. Wszyscy są podekscytowani, nie mogą przestać rozmawiać o przebiegu testu. W autobusie siedzę pomiędzy paplającą dziewczyną i poznanym już blondaskiem. Po spojrzeniu na chłopaka uświadamiam sobie, że nie podziękowałam za ratunek.
- Eee... - Kurde nawet nie znam jego imienia. No dobra poradzę sobie i bez tego. Szturcham blondyna w ramię. - Dzięki za ratunek i pomoc... To bardzo miłe z twojej strony, że mnie wtedy odepchnąłeś. Tak naprawdę to mogłeś po prostu zająć się tym robotem, a nie marnować czas na ratowanie mojego tyłka. Dzięki też za to, że nie kazałeś mi męczyć się z dojściem do wyjścia. Wielkie gratulacje, z takim zachowaniem na pewno zostaniesz wspaniałym bohaterem. Chociaż mógłbyś być milszy i zmienić tą fryzurę, na serio ci nie pasuje. - Wszystko to mówię na jednym wydechu. Patrzę na blondyna, lecz ten jest zapatrzony przed siebie. Nagle odwraca się w moją stronę i wyjmuje słuchawki z uszu. Z moich ust wypływa wiązanka siarczystych przekleństw. Ja tu wymyślam mu na poczekaniu całą przemowę, a on przez cały czas ma słuchawki w uszach?!
- Mówiłaś coś kurduplu? - Dajcie. Mi. Nóż.
***
Po egzaminach muszę szybko biec na ostatni pociąg jadący do miasteczka, w którym mieszkam. Siedząc już w pojeździe, myślę o dzisiejszym dniu. Sądzę, że egzamin pisemny poszedł mi wystarczająco dobrze. Nie napisałam go wyśmienicie, ale moje nikłe umiejętności nauki powinny wystarczyć. Najważniejsze, że umiem napisać swoje imię i nazwisko i wiem, ile to dwa plus dwa. Jednak nie jestem pewna egzaminu praktycznego. Nie wiem, jak moja ilość punktów wypadła na tle innych, ale myślę, że nie wpadłam jeszcze najgorzej, lecz najlepiej też nie będzie.
Po ponad trzygodzinnej podróży wracam do "mojego domu". Lubię atmosferę panującą w domu dziecka. Wszyscy są tu dla siebie mili, każdy wspiera siebie nawzajem, możemy polegać na sobie. Aname i inne opiekunki starają się, żebyśmy czuli się jak w dużej rodzinie. Jednak ja nigdy nie potrafiłam wpasować się w to towarzystwo.
Po wejściu do holu nie słyszę codziennego gwaru, ponieważ jest już późna godzina i wszyscy są w pokojach. Po cichu kieruję się w stronę swojego pokoju. Sypialnia, którą dzielę z dwoma dziewczynami jest niewielkim pomieszczeniem z trzema łóżkami. Pokoje mają służyć nam przede wszystkim do spania. Do nauki mamy specjalną salę z wszelkimi pomocami naukowymi, zaś do odpoczynku służy nam obszerny salon i ogród z placem zabaw dla młodszych i altanką dla starszych.
- Mei! Jak ci poszło? - chwilę po wejściu słyszę podekscytowany głos jednej ze współlokatorek, Maiko Kaori. Jest to typowa optymistka, która ekscytuje się z byle powodu. Mówię serio, ten rudzielec jest większą optymistką niż jakikolwiek inny człowiek. - Udało ci się?! Na pewno cię przyjmą!
- Nie wiem czy mnie przyjmą, ale sądzę, że nie wyszłam najgorzej. Słyszałam, że jeden chłopak nie zdobył ani jednego punktu i do tego wyszedł cały połamany. - odpowiadam uprzejmie, starając się brzmieć jak najbardziej miło i naturalnie.
- Ojej! Jak to?! Było aż tak źle?! Jak mogli do tego dopuścić?! To niedorzeczne! Jak mogą pozwalać na takie rzeczy?! - Histeryzuje rudowłosa, machając rękoma jak narwana.
- Maiko, spokojnie, nic strasznego się nie stało. Jakieś dziesięć minut później było po wszystkim. W U.A. jako pielęgniarka pracuje Recovery Girl.
- Ach, to dobrze! No to opowiadaj jak to wyglądało!
- No właśnie. Opowiadaj jak to wyglądało. - momentalnie odwracam się w stronę drzwi. A oto objawia się małpa usmarowana korektorem i pudrem po sam dekolt, wredna sucz, której nienawidzę całym mym układem pokarmowym (bo powiedzieć sercem to, jak nie powiedzieć nic) i o cały rok młodsza Sakura (choć Sukanarura opisuje ją lepiej) Yumi. Blondynka w stu procentach oddająca ideę wszystkich żartów o blondynkach, nosząca za krótkie spódniczki i zbyt obcisłe topy.
- Wiesz co? Powiem ci tylko, że po zakończeniu roku już mnie tu nie zobaczysz. - Mówiąc to łapię za wcześniej przygotowaną piżamę i udaję się do łazienki. Przy drzwiach słyszę tylko wiązankę przekleństw pod moim nazwiskiem. Tyle do mojego życia tutaj.
_______________________________________
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro