Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.18 Aloha, e kuʻu hoaaloha

Rozdział sponsorowany przez Fairy Tail

Gorąco.

Cholernie gorąco.

Za gorąco.

Dlaczego jest, kurwa, tak gorąco?!

Mamy dopiero początek lipca, a ja już się przegrzewam. Nienawidzę gorąca. Nienawidzę lata. Nienawidzę słońca. Zdecydiwanie wolę chłód i zimę. Oo tak. Dobra, deszcz też kocham.

Od kilku godzin leżę w pokoju i nie wiem, co ze sobą zrobić. Nie mam na nic siły, ale jestem przynajmniej wyspana, taki plus. Od spotkania z Shigarakim nie miałam ani jednego koszmaru i mogłam w końcu porządnie się wyspać. No prawie porządnie. Przez te cholerne upały miałam problemy ze spaniem, więc ostatecznie stwierdziłam, że będę spać w samej bieliźnie i bez kołdry. I tak nikt nie zagląda do mojego pokoju, a takie rozwiązanie okazało się idealne.

Poszłabym gdzieś nad wodę, ale myśl, że na zewnątrz jest jeszcze cieplej anuluje moje wymysły. Nagle do głowy wpada mi jakże durny pomysł.

Pierwszą rzeczą jaką robię, jest zdjęcie koszulki. I tak jestem sama w domu, więc mogę chodzić w samym staniku. Bo czemu nie? Następnym celem jest udanie się do kuchni, napełnienie największej znalezionej miski wodą i przyniesienie jej do pokoju, co jest nielada wyczynem. Po kilku minutach męczenia się z tą cholerną wodą, kieruję się do pokoju Katsu, w celu zabrania mu wiatraka. Wchodzę do pomieszczenia i w oczy rzuca mi się Mietek śpiący na krześle. Podchodzę do futrzaka i drapię go za uchem, co nagradza głośnym mruczeniem.

- Jesteś zdradliwą łajzą, wiesz? - pytam zwierzaka, na co ten tylko kładzie się na plecach, prosząc o więcej pieszczot.

Głaszcząc kota, rozglądam się po obszernym pokoju. W rogu pomieszczenia stoi spora półka, zapełniona po brzegi książkami, a obok gitara. Gitara, którą specjalnie ozdobiłam na jego urodziny. Stojące przy oknie łóżko jest starannie zaścielone, szafa naprzeciw otwarta, a biurko, przy którym stoję, zawalone różnymi rzeczami. Przejażdżając wzrokiem po nich, zatrzymuję spojrzenie na oprawionym w ramkę zdjęciu. Zdjęciu przedstawiającym mnie i blondyna. Musiało ono zostać zrobione bez naszej wiedzy, ponieważ nawet nie patrzymy w obiektyw. Jesteśmy zajęci piciem kawy i jakąś dyskusją, na co wskazuje moja zacięta mina i uśmiech na twarzy Bakugo. Czuję tu robotę Mitsuki. Musiała zrobić je, gdy jeszcze się dogadywaliśmy. Mieliśmy wtedy tradycję, w każdy weekend razem piliśmy kawę.

Potrząsam głową, rozganiając wspomnienia i łapię za wiatrak, szybkim krokiem wychodząc z pokoju. Czas zrealizować mój plan. Stawiam miskę z zimną wodą na podłodze, w nogach łóżka, układam poduszki, włączam wiatrak i kładę się na materacu. Leżę w samych spodenkach i staniku, ze spuszczonymi do miski stopami i głową na poduszkach, na którą wieje wiatrak. Tak jest idealnie.

~

Po jakimś czasie słyszę trzask drzwi i krzyk pani Bakugo, oznajmiający powrót do domu. Pominę to, że ten krzyk najprawdopodobniej było słychać na końcu ulicy. To taki nic nie znaczący szczegół.

Kilkanaście minut później znów słyszę otwierane drzwi i rozmowę na dole. Zapewne Katsu wrócił i Mitsuki każe mu pomóc przy obiedzie. Gdy jednak słyszę kroki na schodach, lekko się dziwię. Moje zdziwienie jeszcze bardziej rośnie, gdy te kroki zbliżają się do mojego pokoju. Ale dalej jestem zbyt leniwa by się podnieść. Jednak gdy drzwi się lekko uchylają i widzę znajomą czuprynę, moje wcześniejsze obawy odchodzą na bok.

- Żeluś, zbieraj się. Idziemy na bas... - Wchodzący Kirishima, urywając na mój widok, robi się cały czerwony i odwraca się tyłem.

- Aloha, e kuʻu hoaaloha!* - Nie zrażona witam go radośnie i macham do jego pleców.

- Umm... I-idziemy na b-basen. I-idziesz z nami? - duka zawstydzony chłopak. Kurde, już druga cnotka w moim otoczeniu. Człowieku, zapraszasz mnie na basen, gdzie będzie pełno dziewczyn w strojach kąpielowych, a jak chodzę w samym staniku to nagle stajesz się wstydliwy? To niemęskie, Bro.

- Daj mi pięć minut. - Wstaję z łóżka i zakładam leżącą obok koszulkę. Szybkim krokiem idę do szafy po strój kąpielowy, a następnie przebieram się w łazience. Wychodząc z pokoju zabieram wiatrak i odnoszę go na miejsce. Wolę, żeby Bakugo się nie dowiedział, że byłam w jego pokoju. Chyba że zamontował Mietkowi jakąś kamerkę i już o tym wie.

~

W drodze do szkoły, czerwonowłosy tłumaczy mi, że Kaminari, Mineta i Midoriya wymyślili wspólne wyjście na basen, jako że nie możemy wyjechać gdzieś na dłużej. Dla naszego bezpieczeństwa. Fajne mi bezpieczeństwo, jeszcze kilka dni temu złoczyńca był w centrum handlowym i przysiadł się do mojego stolika, wyjadając mi frytki, a następnie nachodził i groził dla Midoriyi. Nie no, zajebiste mi bezpieczeństwo.

Gdy wchodzimy na basen, okazuje się, że większość już przyszła. Odchodzę od chłopaka, zajętego już rozmową z innymi, kierując się do drugiego basenu, w którym pływają wszystkie dziewczyny. Schodzę po drabince do wody, witając się ze wszystkimi.

- W końcu jesteś! - Wieczne radosna Mina posyła mi szeroki uśmiech. - Już myślałyśmy, że SMS od Toru do ciebie nie doszedł!

Jaki kurwa SMS? Jestem w stu procentach pewna, że nie dostałam SMS'a od nikogo, poza Kirishimą pytającym o moje samopoczucie. Szybko ukrywam zdziwienie, które zastępuję wymuszonym uśmiechem i spoglądam na Hagakure. Jej strój lekko się przygarbia i jestem już pewna. Mam cie. Czyli się nie lubimy? Może być i tak. Nie mam zamiaru wydawać twojego postępu, ale radzę więcej nie próbować.

- Kirishima poprosił mnie, żeby na niego zaczekać. - Nakrzekam fałszywie. - A jak on się zacznie szykować, to kończy na ostatnią chwilę. - Dodaję, krótko się śmiejąc, lecz nie umyka mi lekkie skrzywienie na twarzy Ashido. Co znowu? Czy na serio jestem aż tak irytująca?!

- Ostatnio spędzasz z nim dużo czasu - stwierdza Mina i widzę ten jej sztuczny uśmiech na twarzy. Co ja jej zrobiłam? Na odpowiedź nie muszę długo czekać, następne pytanie wszystko wyjaśnia. - Jesteście razem czy jak?

Nie mogąc się powstrzymać wybucham nieopanowanym śmiechem. No tak, Ashido jest po prostu zazdrosna! Tylko nie mam pojęcia o co! No dobra, może i spędzam cały wolny czas z Eijiro, ale to nie znaczy, że z nim jestem. Ludzie, zluzujcie wyobraźnię! Muszę jej to jakoś wyjaśnić, bo w końcu przeze mnie rozpadnie się cała nasza paczka. Nie dość, że Bakugo i Kirishima nie rozmawiają ze sobą z mojej winy, to jeszcze Mina myśli, że jestem z chłopakiem, który jej się podoba. No pięknie! Dlaczego ja muszę wszystko psuć?

- Razem? - pytam z niedowierzaniem, dalej się śmiejąc. - Przepraszam, ale muszę Ci coś uświadomić. On jest dla mnie jak brat, nic więcej. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, że między nami miałoby być coś więcej.

Widzę konsternację na twarzy różowowłosej, lecz po chwili zastępuje ją wyraz ulgi. Posyłam w jej stronę szczery uśmiech i przybijam sobie mentalną piątkę za szybkie ogarnięcie sytuacji. Jednak moje szczęście nie trwa długo. Niestety, Hagakure musi dodać coś od siebie.

- A co z Bakugo? - pyta tym swoim głosikiem i mam ochotę wepchnąć jej łeb pod tą wodę. - Ostatnio nie widzę was razem, a myślałam, że między wami coś było.

- W takim razie źle myślałaś. - Odpowiadam zimnym głosem, nie mogę nawet wymusić choć odrobiny miłego tonu. Nie tym razem. - Jak jeszcze nie zobaczyłaś, to nie zbyt się dogadujemy.

- Ale jeszcze na Festiwalu... - słyszę tą satysfakcję w jej głosie.

- Nie. - urywam lodowatym tonem, który nawet mnie dziwi i odpływam w stronę drabinki. Nie mam zamiaru dla nikogo się tłumaczyć i dawać jej tej pierdolonej radości, że znalazła mój czuły punkt.

- Mei gdzie ty... - zaczyna Mina, lecz zbywam ją machanięciem ręki.

- Zostawiłam telefon w szatni, zaraz wracam! - odkrzykuję przy drzwiach do szkoły, łapiąc za torbę, która leży obok. To wcale nie tak, że ten telefon jest w niej. I to wcale nie tak, że gdy tylko jestem w budynku to piszę SMS'a do Kirishimy. To wcale nie tak.

Ja
Wróciłam do domu. Przepraszam. Zadzwonię wieczorem.

***

Wieczorem, po nieudanym wyjściu na basen, zadzwonił do mnie Kirishima z niecodzienną propozycją. Propozycją nocowania. Nocowania u niego w domu. Dlaczego się tego przestraszyłam?

Ale, nie zważając na mój strach, tak oto znalazłam się pod domem czerwonowłosego ze sporą torbą z potrzebnymi rzeczami. Z tyłu głowy czai się jakiś argument, dlaczego nie powinno mnie tu być, ale nie mogę sobie przypomnieć, o co chodzi. No trudno. Stanowczym krokiem podchodzę do drzwi i naciskam dzwonek. Po chwili oczekiwania, gdy otwierają się drzwi, uświadamiam sobie, o czym zapomniałam.

- Mei przyszła!!

Dlaczego zapomniałam o tak ważnym szczególe?! Dlaczego?! Jak mogłam zapomnieć, że mój przyjaciel ma piątkę rodzeństwa?! I to młodszego! Przecież ja nienawidzę dzieci! Już się odwracam z zamiarem taktycznego odwrotu, kiedy w drzwiach pojawia się Kirishima.

- O, cześć Żelusiu! - Wita mnie z uśmiechem i zaprasza do środka, lecz ja pozostaję na swoim miejscu.

- Wiesz co? Ja chyba zostawiłam włączone żelazko w domu. - Mówię szybko i odwracam się z zamiarem powrotu. Jednak moje próby, jak zawsze, są nadaremne. Po kilku krokach czuję jakąś małą rękę łapiącą mnie za przedramię. Odwracam głowę i widzę małą dziewczynkę z dwoma kucykami.

- Jesteś jego dziewczyną - bardziej stwierdza niż pyta uroczym głosikiem, a ja stoję jak słup i po prostu widzę ten czerwony kolor na mojej twarzy. Dopiero śmiech Eijiro wyrywa mnie z tego stanu.

- Nawet własne rodzeństwo okłamujesz? - pytam się z krzywym uśmieszkiem. - Każdy wie, że się we mnie podkochujesz, ale nie sądziłam, że będziesz rozpowiadał to dla wszystkich dookoła.

Kirishima próbujący zrozumieć, co się właśnie stało, jest najlepszym widokiem w całym moim życiu. Uwierzcie mi na słowo. Nie nadążające dzieciaki, nie wiedząc co ze sobą zrobić, wbiegły do domu zostawiając nas samych.

- Jesteś niemożliwa. - stwierdza w końcu czerwonowłosy na co puszczam mu oczko. - Ale i tak tu zostajesz. Do tego każdy wie, że gdybyś się choć dotknęła do żelazka to spaliłabyś całe miasto. - W kilku krokach znajduje się obok mnie i przerzuca przez ramię, na co reaguję cichym krzykiem.

To będzie ciekawe nocowanie.

~

Gdy odniosłam swoją torbę do pokoju przyjaciela, poszliśmy do salonu, myśląc co możemy porobić. Jak tylko usiedliśmy na kanapie, zostaliśmy okrążeni przez dzieciaki. Kirishima przedstawił mi całą piątkę po kolei, a starałam się ich zapamiętać.

Chociaż i tak już mylę siedmioletnich bliźniaków, Natsu i Gray'a. Co z tego, że mają nawet inny kolor włosów. Ja jestem aż taka durna, że i tak ich nie rozpoznaję. Wiem jednak, że napieprzają się co chwilę bez powodu. Do tego jeszcze ich te dary. Jeden zionie ogniem, a drugi formuje lód. Kogoś mi przypominają... Tylko kogo? Nieważne. Nie mam pamięci do osób.

Mała dziewczynka w kucykach to czteroletnia Lucy, której indywidualność się jeszcze nie ukazała, pięcioletnia kopia Ejiro to kontrolujący wiatr, Gildarts i jest jeszcze dziewięcioletnia Erza, która może odczuwać i zmieniać emocje innych osób. Szczerze? Trochę jej się boję.

- Potańczmy! - nagle wykrzykuje Lucy, za co chcę ją zabić. Na miejscu. Nożem. Ewentualnie siekierą. Chcę już zacząć protestować, gdy reszta zaczyna chwalić jej pomysł. Zabijcie mnie.

Nie umiem tańczyć. Ani trochę. Mam dwie lewe nogi do tańca, choć czasami lubię sobie potańczyć. Sama. Przy zamkniętych i zabarykadowanych drzwiach. Gdy nie ma nikogo w domu. Tylko wtedy.

Jednak wszyscy się na to już napalili i Eijiro włącza YouTube szukając układów. Co ja wam zrobiłam?! Dzieciaki otaczają chłopaka i zaczynają wykrzykiwać swoje propozycje.

- Mei, Eij! Zatańczcie Let It Go! - krzyczy Gildarts. No chyba, kurwa, nie.

- Ale mnie nogi bolą... Nie dam rady. - próbuję się bronić.

- Oj, nie marudź, Żeluś! - Kiriś wbija mi palec w żebra. - Ze mną nie zatańczysz?

- Ugh... Czemu ja tu przyszłam? - mruczę pod nosem, jednak wstaję z kanapy, stając obok czerwonowłosego.

Nie wiem, po co to robię.

~

Oficjalnie stwierdzam, że kilkuletnie kurwiszony tańczą jak zawodowcy. Nawet lepiej. Ta dwójka diabolicznych bliźniaków zatańczyła najtrudniejszy układ jaki znaleźliśmy bez żadnego błędu! Jak?!

- Co ty dajesz do jedzenia tym skubańcom? - pytam patrząc jak Lucy i Gil tańczą Turn Up The Love i podjadając chipsy z miski obok.

- A skąd ja mam wiedzieć, co one żrą? - chłopak patrzy się na mnie, jakbym zadała mi pytanie typu "Czy wieloryby mają pachy?". - Nie jestem ich matką, żeby wiedzieć takie rzeczy!

- Jesteś ich bratem. - Mówię posyłając mu znaczące spojrzenie. - Podobno opiekujesz się nimi przez całe dnie. Jak możesz nie wiedzieć, co oni jedzą?

- Ty! Masz rację! - Czerwonooki prostuje się i odwraca głowę w stronę bliźniaków. - Gówniaki, co jedliście wczoraj na obiad?

- Ten budyń, co był w opakowaniu po maśle! - odpowiada mu czarnowłosy. To chyba Gray, jestem tak na pięćdziesiąt procent pewna.

- Nawet dobry był! - dodaje drugi.

- Budyń? - Eijiro marszczy brwi. O nie. - Nie było żadnego budyniu w lodówce. Gdzie on dokładnie stał?

- Noo na najwyższej półce. - Do rozmowy włącza się Lucy, która właśnie skończyła tańczyć.

- Ale ja tam postawiłem ostatnio kupione masło. - Przyjaciel zrywa się z miejsca i biegnie do kuchni. Nie czekając idę za nim i staję na palcach, próbując zobaczyć co stoi na najwyższej półce.

- Ups.

~

Kilkanaście układów później dzieciaki w końcu się nudzą i przestają tańczyć. Dziękuję! Po tym dniu będę miała dość tańca na najbliższe dwa lata, jeśli nie dłużej. Mówię serio. Po tym, jak zostałam zmuszona do tańczenia Time Of My Life z Eijiro i przy ostatniej pozie wylądowałam twarzą na kanapie, straciłam wiarę w życie i do końca siedziałam na kanapie wpieprzając już drugą miskę chipsów.

Jest już sporo po siedemnastej i chłopak, słysząc burczenie w moim brzuchu, stwierdza, że zamówi pizze. I właśnie dlatego się z nim przyjaźnię. On zna moje potrzeby.

- Chciałem zamówić siedem Americ. - mówi, dzwoniąc do pizzerii i się uśmiecha. - Tak, tam gdzie zawsze. Dzięki, Mavis.

~

Późnym wieczorem diabelski pomiot idzie spać, a my w końcu możemy zająć się czymś innym niż uganianie się za nimi. Postanawiamy obejrzeć jakiś film i czerwonowłosy oczywiście wybiera jakąś durną animacje. No tak... Znając mnie, zasnę jak tylko skończy się żarcie, więc idę się umyć i przebrać w piżamę.

Będąc w łazience staję przed umywalką i przeglądam się lustrze. Dalej mam lekko podkrążone oczy, jednak wygląda to już o wiele lepiej niż kilka dni temu. Pochylam się z zamiarem opłukania twarzy wodą, gdy moją uwagę przykuwa pudełko stojące przy kranie. Zakładam na siebie koszulkę, którą wcześniej zdjełam, zabieram pudełko i wychodzę z łazienki.

- Farbujesz włosy?! - staję w drzwiach pokoju przyjaciela z oskarżycielską miną. Na mój widok chłopak sztywnieje.

- Skąd ty to... Cholipka! - mruczy pod nosem, a ja się uśmiecham.

- Nie wierzę... Ten największy przykład męskości jaki znam farbuje włosy. Bro! - zaczynam się śmiać na widok miny czerwonowłosego, która jest po prostu komiczna.

- Czy ty... - zaczyna złowieszczym tonem, lecz na jego twarzy rozkwita szeroki uśmiech. - Czy ty twierdzisz, że farbowanie włosów jest niemęskie?!

- Tak, właśnie tak twierdzę. - odpowiadam zaczepnie. Chłopak cały czas posuwa się do mnie, a ja wycofuję się do korytarza.

- Ta zniewaga krwi wymaga! - wykrzykuje i rzuca się biegiem w moją stronę.

Klnąc cicho odwracam się na pięcie i uciekam do łazienki. Jednak przed drzwiami łazienki moja ciotowatość daje się we znaki i zaczepiam się o dywanik. O kurwa. Próbuję się podnieść, lecz już po chwili zostaję przytrzymana przy ziemi. Kirishima pochyla się nade mną z szerokim uśmiechem i zaczyna łaskotać. Od razu zaczynam się śmiać, a raczej prawie zapowietrzać. Dopiero po kilku minutach mojego cierpienia, chłopak przestaje i pomaga mi wstać z podłogi.

- Dalej twierdzisz, że farbowanie jest męskie? - pyta unosząc brew.

- Aye! - szybkim ruchem wchodzę do łazienki i zamykam drzwi.

~

Kiedy zakładam piżamę, do głowy wpada mi niecny plan. To będzie zemsta za łaskotanie! Szybko szukam potrzebnych rzeczy, ubieram się i wychodzę z łazienki. Staję przed drzwiami pokoju Kirishimy i lekko w nie pukam. Słyszę jego szybkie kroki i po chwili drzwi się uchylają.

- Co ty tu robisz?! - reakcja chłopaka jest piekna. Biedy nie wie, co tu się odwaliło. Ale grajmy dalej. Uśmiecham się uroczo i macham energicznie. - Bakugo, spadaj stąd! Nie mamy o czym gadać! Póki nie przeprosisz Mei, nie będę z tobą gadać!

Nie mogąc się powstrzymać parskam śmiechem, przez co się wydaję. Przyjaciel patrzy się na mnie jak na jakiegoś ducha, a ja zwijam się ze śmiechu.

- Mei? - głos czerwonowłosego wyraża pełne zdziwienie. - Jak ty...

Tłumacząc, mój dar pozwala mi na zmianę w dowolne zwierzę, jednak mogę też zmienić tymczasowo swój wygląd zewnętrzny. I to zrobiłam kilka minut wcześniej. Wzięłam koszulkę Bakugo, którą noszę jako piżamę i "pożyczyłam" spodnie Kirishimy leżące na koszu na pranie, ponieważ moje byłyby za małe. Wszystko byłoby idealne, gdyby nie to, że po zmianie wyglądu nie zmienia mi się głos. I właśnie przez to zostałam tak szybko zdemaskowana.

- Zdychaj... - Musiałam. Nie mogłam się powstrzymać od powiedzenia tego słowa. Wybaczcie. Powracam do swojego wyglądu i tłumaczę wszystko dla osłupiałego przyjaciela, przytrzymując jednocześnie spodnie, które są o kilka rozmiarów za duże. A to ja myślałam, że mam szerokie biodra...

Idę w końcu się ostatecznie przebrać w tą piżamę i zaczynamy oglądać film, którego nazwy nawet nie pamiętam. Wiem, że to jakaś durna animacja dla dzieci. Jestem bardziej zajęta pożeraniem chipsów i robieniem zdjęć dla Kirisia.

W pewnym momencie chłopak odwraca się w moją stronę z poważną miną.

- Nie oglądasz filmu. - stwierdza zaciskając usta.

- Nie prawda! Oglądam! - próbuję się bronić, jednak na marne.

- W takim razie o co w nim chodzi? - pyta unosząc brew. Wpadłam.

- Emm... - udaję, że się zastanawiam i próbuję zgadywać. - Chłopak szuka ojca?

- Eee, zła odpowiedź - po tych słowach podnosi tłustą od chipsów dłoń i przejeżdża nią po moim ramieniu.

- Nie zrobiłeś tego. - Mówię zimnym głosem.

- O, patrz! Zrobiłem to jeszcze raz! - mówi powtarzając wcześniejszą czynność.

Szybkim ruchem biję go w ramię, które jest odsłonięte, ponieważ chłopak siedzi w podkoszulce. Odwetując, ten wbija mi palec w bok i tak toczy się nasza mała wojna.

- Walczysz ze mną jak baba, przyłoż się do tego. - stwierdzam po kilku minutach. Czerwonooki rzuca mi wyzywające spojrzenie i spogląda na miskę stojąca pomiędzy nami.

- Jak baba mówisz... - Zakasa rękawy, których nie ma. - Ostateczna broń przeciwko Mei. Technika dwóch rąk!

Eijiro rzuca się na miskę i zaczyna wyżerać chipsy obiema rękami.

- Bro, to takie niemęskie! - oburzam się. Chłopak podnosi głowę i się chwilę zastanawia.

- Walczymy jak równy z równym. Tego chciałaś!

W czasie, gdy wzrok czerwonowłosego jest skierowany na mnie, zabieram miskę i zrywam się z kanapy, uciekając jak najdalej.

- I to mi mówisz, że to ja zachowuję się niemęsko?!

~

Chłopak włączył już drugi film, tym razem jakąś komedię, która nawet mnie zaciekawiła. Dalej zajadamy się chipsami (nie wiem ile ich kupił, ale jeszcze się nie skończyły), kiedy w drzwiach salonu ukazuje się mała postać. Przyjaciel zatrzymuje film i spogląda na Lucy stojąca kilka metrów dalej.

- Co się dzieje, mała? - pyta troskliwym głosem.

Czterolatka podchodzi do brata i kładzie mu rękę na kolanie.

- Nie mogę sp... - zaczyna sennym głosem, lecz po chwili dodaje już rozbudzona. - Chipsy? Daj. Daj. Daj.

I tak oto czterolatka ląduje pomiędzy nami z miską chipsów na kolanach.

Gdy miska jest już pusta obok słyszę ciche "mimimimimi... mimimimimi...", co oznacza, że dziewczynka zasnęła. Jakiś czas później, nawet nie wiem dokładnie kiedy, także zasypiam.

Z rana budzę się w łóżku, pod kołdrą, i widzę Kirishimę śpiącego na fotelu w rogu pokoju. Uroczo się ślini.

*- Aloha, e kuʻu hoaaloha! ~ Witaj, mój drogi przyjacielu!

_______________________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro