Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.15 Powalająca Pięknoś Złomka

- Serio?! Serio, Bakugo?! - już przed drzwiami klasy słyszę śmiechy Kirishimy i Sero.

Jak najszybciej otwieram drzwi, chcąc zobaczyć co się znowu odwaliło. Wchodzę do klasy i staję z wrażenia, zaczynając się śmiać razem z chłopakami. Katsu ma ułożone włosy! On ma przedziałek! Dajcie mi adres tego, kto to zrobił, niech on zostanie moim mistrzem! Chciałabym to jakoś skomentować, ale napady śmiechu mi to uniemożliwiają.

- Zamknijcie się! - rozwścieczony blondyn zaczyna krzyczeć. - Włosy mi się ułożyły i nie chcą wrócić do poprzedniego stanu! Przestańcie rżeć! Shine!!

- Dajesz, Panie Przedziałku, zaskocz mnie! - Sero próbuje jeszcze bardziej wyprowadzić go z równowagi.

- U kosmetyczki też byłeś? - Postanawiam dorzucić coś od siebie. - Manicure zrobiony? Pokaż paznokcie!

- Że co? - Chłopak jest tak zdenerwowany, że włosy mu dosłownie wybuchają, powracając do normalnego stanu.

Gdy idę do swojej ławki, zatrzymuje mnie Mina.

- Walczyłaś ze złoczyńcami?! Ale zazdro! - podekscytowana dziewczyna prawie skacze przede mną.

- Nie walczyłam z nimi, tylko zajmowałam się uwolnieniem zakładnika - odpowiadam kręcąc głową.

- I tak niesamowite! - Ona jest zbyt nakręcona... Odskakuje ode mnie i biegnie do Jiro i Tsuyu zasypując je pytaniami.

Nie chcąc być znowu przez kogoś wypytywana, wkładam do uszu słuchawki i oddzielam się od reszty świata.

***

- Witam was na podstawowym treningu z bohaterstwa! - stoimy razem z All Might'em przed jakimś terenem do ćwiczeń. - Jako że dopiero co wróciliście z praktyk, zorganizujemy sobie ratunkowy wyścig!

- Skoro to trening ratunkowy, to czy nie powinniśmy być na terenie USJ?! - Oczywiście Przewodniczący musi się wtrącić. Kiedyś zaszyję mu tą gębę i przyszyję ręce, żeby tak nimi nie machał.

- Tamten obiekt stworzono pod kątem katastrof. - tłumaczy mu bohater. - Pamiętacie co mówiłem na początku? Otóż to! To będzie wyścig! Oto obszar Gamma! - Wskazuje ręką teren za jego plecami. - Gęsto zabudowany teren przemysłowy tworzy skąplikowany labirynt! Będziecie w pięcioosobowych grupach, każda z grup ściga się oddzielnie! Po tym jak wyślę sygnał alarmowy z centrum labiryntu, ruszcie z obrzeży obszaru. Sprawdzimy, kto przybędzie pierwszy z pomocą! No i macie nie niszczyć nadmiernie swojego otoczenia, rzecz jasna. - dodaje wskazując na Katsu, który pochwycając jego spojrzenie tylko coś burczy pod nosem.

~

Wszechmocny dzieli nas na grupy i okazuje się, że moja grupa rozpoczna jako pierwsza. Ściągam się z Midoriyą, Sero, Miną i Iidą. Będzie ciekawie, nie powiem. Ustawiamy się na swoich miejscach i czekamy.

Gdy tylko słyszę sygnał zmieniam się w orła, mogę teraz dłużej utrzymywać formy większych zwierząt, więc będzie idealny. Wzbijam się w powietrze i lecę ponad zabudowaniami, w kierunku środkowej budowli. Nie mija kilka minut, a ja stoję już przy bohaterze i przyjmuję wstegę. Mógł sobie darować.

- Brawo, Mei! - gratuluję mi All Might, zakładając mi szarfę i podając dłoń. - Dziękuję za szybką pomoc.

Zaraz po mnie dociera Sero i reszta. No, Midoriya ładuje ryjem na betonie, ale to pomińmy. Chłopaczyna ma zawsze twarde lądowania.

~

- Ten trening był spoko - zaczyna Mina, gdy wchodzimy do szatni.

Dziewczyna, jak zawsze, zaczyna się wszystkim ekscytować, czego mam już cholernie dość. Siadam na ławce i zaczynam się przebierać, ignorując komentowanie każdego wyścigu. Poprawiając fryzurę rozglądam się i moją uwagę przykuwa mała dziura w ścianie. Wyczuwam Minetę. Nic nie mówiąc, wstaję i podchodzę do Jiro. Tłumaczę jej moje przypuszczenia i obie podchodzimy do dziury, reszta dziewczyn ciekawie zagląda w naszą stronę.

- Zaraz zobaczymy, czy nasi chłopcy to odkryli. - dziewczyna wydłuża swój kabelek i kieruje go do końca dziury.

Kiedy słyszymy głośny krzyk bólu za ścianą, jesteśmy już pewne. Mineta bezczelnie nas podglądał, ale nie przewidział jednego. Naszej spostrzegawczości. No i zemsty.

- Chyba trafiłam w oko. - dodaje fioletowowłosa obojętnym tonem.

***

Złomek

Wyjrzyj przez okno.

Ze zdziwieniem czytam SMS'a od Tetsutetsu w sobotnie popołudnie. Wstaję z łóżka i rozsuwam zasłony, wyglądając przez okno. Na podjeździe stoją dwie osoby. Tetsutetsu i Kendo. Jestem okropną przyjaciółką, wiem, nie rozmawiałam z nimi już od jakiegoś czasu. Byłam zbyt zajęta przyjaciółmi z klasy, a raczej jednym bipolarnym dupkiem. A jednak, choć byłam totalną idiotką i o nich zapomniałam, to chcą ze mną rozmawiać. Nie zasługuję na takich przyjaciół. Wybiegam z domu i mocno ich przytulam.

- Ktoś się chyba stęsknił - śmieje się Kendo i posyła mi szeroki uśmiech.

- Jakoś nie kojarzę, żeby ten ktoś pamiętał i chciał się z nami spotkać. - dodaje srebrnowłosy oskarżycielskim tonem. Zawiodłam go. Patrzę mu w oczy i widzę w nich smutek.

- Przepraszam. - Mówię łapiąc go za ręce. - Byłam totalną debilką i zamiast pamiętać o was, zajęłam się nie tymi co trzeba. - Emocje się we mnie mieszają i czuję je wszystkie jednocześnie, smutek, tęsknota, złość, zawód i jeszcze więcej złości. Dużo złości. - Ten frajer już więcej nie stanie na drodze naszej przyjaźni. Nie zrobię wam tego. - Czuję nieprzyjemny uścisk w sercu i rosnącą gulę w gardle. Jeszcze trochę i będę płakać przy byle okazji.

- Frajer? - zaciekawia się chłopak i po chwili dodaje zdenerwowany. - Czy ten pierdolony Bakugo coś ci zrobił?

- To nie tak... - Muszę go przytrzymywać, ponieważ zaczyna się wyrywać. - Po prostu zrozumiałam, że jestem dla niego nic nie warta i dałam sobie spokój.

- Chuj... - w odpowiedzi słyszę tylko takie mamrotanie pod nosem. Jednak po chwili chłopak dodaje już głośniej. - Cieszę się, że do nas wróciłaś.

- Dobra koniec smutów. - wtrąca się rudowłosa. - Idziemy na zakupy!

~

Po dziesięciu minutach wychodzimy z mojego domu, kierując się w stronę najbliższego centrum handlowego.

- Muszę kupić jakieś spodnie... - marudzi Tetsutetsu, wchodząc przez bramę. Wywracam oczami i łapiąc przyjaciół za ręce idziemy do pierwszego sklepu.

~

- Załóż to! - krzyczę do chłopaka, który aktualnie znajduje się w przymierzalni.

Podaję mu ubrania i odwracam się z szerokim uśmiechem do Kendo, stojącej zaraz za mną. Dziewczyna jednak nie podziela mojego entuzjazmu, stoi z irytacją wypisaną na twarzy. Próbowała wybić mi ten pomysł z głowy, jednak moja zaciętość wygrała.

- To jest idealne! - piszczy Tetsutetsu. - Nawet rozmiar idealny! Tylko te buty trochę niewygodne.

Gdy chłopak wychodzi z przymierzalni, nie mogę powstrzymać wybuchu śmiechu. On jest niemożliwy. W dziale kobiecym znalazłam wysokie, czerwone szpilki i czarną rozkloszowaną sukienkę. Nie mogąc się powstrzymać znalazłam największe rozmiary i zniosłam mu taki zestaw. Ale powiem wam, że wygląda całkiem nieźle. Może gdyby nie miał tak szerokich barków i nie był cały umięśniony, to by to do niego pasowało. GDYBY.

- Kurwa! - W pewnym momencie widzę ekspedientkę idącą w naszą stronę. - Babka idzie! Chowaj się!

Jednak jest za późno. Kobieta szybkim krokiem do nas podchodzi i od razu naskakuje.

- Czy wy jesteście normalni?! - zaczyna się wydzierać. - Zdejmuj to w tej chwili i wychodźcie z tego sklepu! Macie tu zakaz wstępu!

Widząc oburzenie na jej twarzy parskam śmiechem, denerwując ją jeszcze bardziej. Wychodzę ze sklepu, aby nie mieć większych kłopotów przez moje durne pomysły.

~

- Tam. Jest. Budka. Na. Zdjęcia. - wypowiadam każde słowo jak najwyraźniej i po chwili biegnę w stronę urządzenia.

- Czekaj na mnie! - krzyczy za mną srebrnowłosy i rzucając się w moją stronę.

Wchodzimy we trójkę za zasłonę i chłopak wrzuca pieniądze, aby zrobić zdjęcie. Gdy kończy, ustawiamy się i czekamy na sesję. Jednak coś jest nie tak, mija jakaś minuta, a urządzenie dalej nic nie robi.

- Chyba coś się zepsuło. - komentuje Tetsutetsu.

- A mi się wydaje, że po prostu jesteśmy za brzydcy i przez to nie nie chcą się robić zdjęcia. - chichoczę.

- Mów co chcesz... Ja tam jestem piękny. - mówi unosząc dumnie głowę. A ja prycham pod nosem.

- A może, moje mózgi, po prostu trzeba wcisnąć przycisk. - wtrąca się rudowłosa, a my tylko spoglądamy na nią, nie rozumiejąc. Dziewczyna wskazuje na duży, czerwony przycisk, nad którym pisze "NACIŚNIJ, BY ZROBIĆ ZDJĘCIE " i zaczynamy się śmiać jak nienormalni.

~

- Mei! Patrz!

Chodzimy po sklepie z zabawkami i Tetsutetsu znajduje zabawkę-krokodyla, któremu naciska się zęby, modląc się, żeby nie ujebało ci palca. W plastikowym pudełku wycięto mały otwór, aby "spróbować swoich sił" i chłopak ma zamiar to zrobić.

- Czuję, że to się źle skończy. - mruczy pod nosem Kendo, lecz ja chętnie podchodzę do chłopaka i przyglądam się jego poczynaniom.

Tetsutetsu wciska ząb, przy którym zrobiono otwór i nic się nie dzieje. Próbuje wcisnąć ząb obok i gdy mu się to udaje, okazuje się, że był to ten "bolący". Pudełko, stojące na ziemi, wzlatuje, leci i kilka metrów dalej spada z hukiem.

- Ja chcę misia! - krzyczę ze śmiechem i jak najszybciej idę na drugi koniec sklepu, byle dalej od tego miejsca.

~

Po kilku godzinach chodzenia po wszelkich sklepach, w końcu wychodzimy z centrum handlowego. W rękach trzymam kilka toreb z zakupami i sporych rozmiarów pluszowego misia.

- Nogi mnie bolą... - marudzę po kilku minutach marszu.

- Jak latałaś po sklepach, to cię jakoś nie bolały. - dogryza mi Tetsutetsu. Wywracam oczami i idę coraz wolniej, ciągnąc nogami. W końcu chłopak się nade mną lituje i bierze mnie na barana.

***

Gdy wchodzę do domu słyszę czyjeś głosy w kuchni. Jak najciszej idę do drzwi i nasłuchuję. To nie to, że podsłuchuję, ja tylko jestem ciekawska.

- Znowu zjebałem! - słyszę zdenerwowany głos Katsu i walnięcie pięścią w stół. - Kurwa! Robię co mogę, cholernie mi na niej zależy, ale wystarczy chwila mojego pierdolonego napadu i już ją krzywdzę! - chłopak już prawie krzyczy. - I jeszcze ten cholerny zasraniec! Jak ostatni debil opowiedziałem mu wszystko, a później leży z nią, jak gdyby nigdy nic! To przez niego ją skrzywdziłem! Nie zasługuję na nią!

W czasie zwierzeń blondyna, nie słyszę głosu, który słyszałam wcześniej. Na pewno jest tam ktoś jeszcze, ale nie mogę zgadnąć kto. Gdybym tam nawet zajrzała, zaraz by mnie zobaczyli. Dobra, wolę nie ryzykować, że mnie zobaczą. Cicho odchodzę drzwi do kuchni, zabieram swoje zakupy i idę do pokoju. Gdy zamykam drzwi, słyszę głośne trzaśnięcie drzwi naprzeciwko. Zaczynam się domyślać, o co chodziło dla Katsu. W tej chwili przychodzi mi najdurnejszy pomysł świata.

~

Wieczorem państwo Bakugo wychodzą do teatru. Kiedy widzę odjeżdżający z podjazdu samochód, cicho wychodzę z pokoju i kieruję się do drzwi naprzeciw. Życzcie mi szczęścia. Pukam lekko, jednak gdy nie słyszę odpowiedzi, uchylam drzwi. Pusto. Nosz kurwa, super! Ja tu przygotowuję się na taką akcję, a jego nawet nie ma w pokoju. Idę na dół i słyszę dźwięk telewizora w salonie. Tu cię mam.

Biorę kilka wdechów, aby się uspokoić i wchodzę do pomieszczenia. Chłopak siedzi tyłem do mnie i ogląda coś w telewizji. Staję w drzwiach i cicho odchrząkam.

- Musimy pogadać. - mój głos jest niepewny.

Blondyn odwraca się do mnie z krzywym uśmiechem, po czym prycha.

- Niby o czym? - zaczyna tym swoim denerwującym głosem. Słyszę, że jest lekko zirytowany. Chcę już odpowiedzieć, lecz on mówi dalej. - O tym, że wiecznie wpieprzasz się w czyjeś życie? Czy może o tym, jak nie zaczyna się jeszcze porządnie szkoła, a ty juz się puszczasz z jakimś kolesiem? Nie wydaje mi się, żebyśmy mieli o czym rozmawiać. Jesteś nic nie wartą szmatą i dziwką.

Stoję osłupiała przy drzwiach salonu i nie dam rady się odezwać. Wkurwiony Katsuki wymija mnie szybkim krokiem i słyszę tylko trzask zamykanych drzwi wejściowych. Dopiero zaczyna do mnie docierać, co się stało. Pomyliłam się. Myślałam, że będzie chciał się pogodzić, ale on ma mnie za szmatę i dziwkę. Czuję rosnącą złość i łzy zbierające się w oczach. W takim razie, o kim on mówił w kuchni? Byłam szczerze przekonana, że chodzi o mnie. Ale po tej sytuacji, nie wiem co myśleć.

Nie wiem, ile tak stałam w tym salonie. W pewnym momencie wyrwałam się z zamyślenia i poszłam do pokoju. Po długiej kąpieli wskakuję do łóżka i próbuję zasnąć. Myśli tłoczące się w mojej głowie, nie dają mi jednak spokoju. Ten bipolar znów namieszał mi w głowie.

~

Jestem w lesie.

Nie lubię lasów.

Jest noc.

Boję się ciemności.

Obok mnie idzie Katsu.

Co on tu robi?

Chce spojrzeć na jego twarz, ale nagle ma kaptur na głowie. Wchodzimy na jakąś polanę. Drzewa wokół obwieszone są lampionami. To miejsce jest piękne. Na środku pojawia się koc. Idziemy w jego stronę i siadamy. Katsu siada naprzeciwko mnie i zdejmuje kaptur. Widzę przerażenie na jego twarzy. Błaga o pomoc. Płacze. Nagle przerażenie zamienia się na wściekłość. Łapie mnie za szyję i zaczyna dusić. Brakuje mi powietrza. Patrzę na jego twarz, lecz przed sobą widzę kogoś innego. Shigaraki. Patrzę na las, który nagle staje w płomieniach. Próbuję się wyrwać z żelaznego uścisku na mojej szyi. Zaraz nie będę miała czym oddychać. Czuję piekielne pieczenie w płucach. Potrzebuję powietrza.

- Jeszcze się spotkamy, Siostrzyczko.

Jego głos jest zimny. Okropny. Poluzowuje trochę uścisk i łapię jak najwięcej powietrza. Zdejmuje ze swojej twarzy dłoń i przykłada ją do mojej twarzy.

Z krzykiem zrywam się do pozycji siedzącej i patrzę na zegarek. Trzecia. Ręce mi się trzęsą, jestem cała spocona. Opadam bezsilnie na poduszki i próbuję wyrównać przyspieszony oddech. Wiem, że tej nocy już nie zasnę.

_______________________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro