Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego co dla nich najgorsze

" Teraz wpatrywał się w Harry'ego z o wiele większym zainteresowaniem niż to, które mu okazał na ulicy Pokątnej.

- To prawda? - zapytał. – W całym pociągu mówią, że w tym przedziale jest Harry Potter. Więc to ty, tak?

- Tak. – odpowiedział Harry. [...]

– A ja nazywam się Malfoy, Draco Malfoy.

[...] Zwrócił się ponownie do Harry'ego.

- Wkrótce się przekonasz, Potter, że pewne rodziny czarodziejów są o wiele lepsze od innych. Nie warto przyjaźnić się z tymi gorszymi. Mogę ci w tym pomóc.

Wyciągnął do niego rękę, ale Harry jej nie uścisnął.

- Dzięki, ale chyba sam potrafię ocenić, kto jest gorszy – powiedział chłodno. "

~ Harry Potter i Kamień Filozoficzny

*


Chłopiec o delikatnych rysach twarzy, włosach tak jasnych, że prawie białych i niezwykłych błękitnych oczach wpatrywał się w nowo przybyłych. Toma znał. Jego tata często spotykał się z czarnowłosym mężczyzną w jakichś ważnych sprawach, o których nigdy nie chciał z nim rozmawiać. Zdziwienie białowłosego powstało przez towarzyszącego panu Riddle'owi chłopca o ładnych rysach twarzy, kruczoczarnych włosach i oczach o pięknej, zielonej barwie.

Matka Draco podeszła wraz z jego ojcem do nich, by przywitać gości. Przez chwilę prowadzili uprzejmą rozmowę, aż wreszcie został zawołany przez rodziców. Zaprzestał więc zabawy z Sagim i Orionem. Podbiegł do matki, która z czułym uśmiechem odgarnęła mu z czoła kosmyk włosów.

- Draco, to jest Harry. – oznajmiła, obracając syna w stronę gości. Białowłosy zmierzył ciemnowłosego wzrokiem. Tamten uczynił to samo. Chłopcy przez chwilę wpatrywali się w siebie w ciszy, a następnie wysłali sobie lekkie uśmiechy. Jakby ten drugi zdał swego rodzaju test. Niebieskooki wyciągnął przed siebie bladą dłoń. Chwilę później oplotły ją chude palce zielonookiego.

- Malfoy, Draco Malfoy.

- Harry Potter. - odparł jego nowy znajomy. Oboje uścisnęli sobie dłoń, a następnie zerknęli za swoich opiekunów. Ci za to wydawali się zadowoleni z sytuacji, więc chłopcy wspólnie pobiegli w stronę bliźniaków, którzy na nich machali.

Dorośli zerkali co trochę na bawiących się chłopców. Pomimo rozmowy każdy z nich był pogrążony we własnych myślach.

Dzieciaki za to świetnie się dogadywały i próbowały łapać uciekającego po całym pokoju złotego znicza. Ta zabawa tak ich pochłonęła, że nie zwracali uwagi na rozbawionych opiekunów, którzy porzucili rozmyślania, gdy zauważyli wyczyny swoich pociech.
W którymś momencie Harry i Draco podskoczyli, chcąc złapać świetlistą kulkę. Nie przewidzieli tego, że zderzą się i z lekkim oszołomieniem upadną na podłogę. Sagittarius i Orion zaczęli się śmiać, a po chwili dołączyła do nich dwójka wciąż leżąca na dywanie.

- Wszystko dobrze, chłopcy? - zapytała Narcyza i, z lekkim niepokojem w oczach, podeszła szybko do dzieci. Ci unieśli głowy z ziemi i spojrzeli na nią błyszczącymi oczami, wyróżniającymi się na zaczerwienionych z wysiłku twarzach. Siadając, posłali jej radosne uśmiechy.

- Nic się nie stało. Żyjemy. - odpowiedział Harry, poprawiając wpadające mu do oczy włosy. Tom stwierdził, że wyglądało to niezmiernie uroczo. Uśmiechnął się w stronę chłopca, nie zauważając wymiany spojrzeń między Lucjuszem, a Regulusem.

- Dokładnie, mamo. - potwierdził ze śmiechem niebieskooki, po czym wstał i podał Harry'emu rękę. Oboje posłali sobie lekkie uśmiechy i spojrzeli na przyglądającą im się kobietę. Narcyza była szczęśliwa, że jej synek tak szybko zaprzyjaźnił się z Harry'm. Wreszcie nie będzie musiała patrzeć, jak znudzony, ze smutkiem przechadza się po ich rezydencji.

Draco, jak każde dziecko, uwielbiał towarzystwo, dlatego cieszył się z każdej wizyty znajomych rodziców, którzy posiadali dzieci. Najczęściej widywał się z braćmi Black, ale czasami przychodził pan Zabini z Blaisem albo pani Nott wpadała na herbatkę do jego mamy, przy okazji biorąc Teo.

- Dobra dzieciaki, pora na obiad. - oznajmił Malfoy wstając i wraz z innymi dorosłymi kierując się do jadalni, gdzie stał już przygotowany stół. Za nimi przyszli chłopcy, którzy grzecznie zajęli miejsca blisko siebie. Gdy na stole pojawiły się parujące potrawy, każdy nałożył sobie to, na co miał ochotę.

*

Tom przeciągnął się na ogrodowym krześle. Odłożył czytaną książkę, by sięgnąć po szklankę zimnego napoju. Zmrużył oczy rozglądając się przy okazji za Harry'm, który niedawno bawił się na dziecięcej miotle. Teraz przedmiot leżał porzucony na trawie, a chłopiec leżał na brzuchu na trawie. Wydawał się czymś zafascynowany, więc Tom odłożył szklankę i wstał by sprawdzić, co tak zainteresowało malca.

- ... zostaniesz? - usłyszał, gdy był już blisko. Stanął zaskoczony, ponieważ dziecko, nie zdając sobie chyba nawet z tego sprawy, używało wężomowy. Przed twarzą czarnowłosego leżał zwinięty wąż o brunatnych łuskach, na których gdzieniegdzie można było wyłapać granatowe przebarwienia.

- Harry? Masz świadomość, co robisz? - zapytał Riddle, klękając obok niego i patrząc z czystą fascynacją w zielone oczy, które spojrzały na niego ze zdziwieniem.

Tom nie wiedział, czy się cieszyć, czy niepokoić, że ten chłopiec jest tak podobny do niego. Było to coś niezwykłego, ale jeśli Harry kiedyś tak jak on popełni błędy, przez które zrujnuje swoje życie? Riddle nie chciał tego.

Zacisnął pięści składając sobie obietnice, że nie dopuści do tego. Sprawi, że młody Potter będzie miał najlepsze dzieciństwo. Będzie dbał o niego, by już nigdy nie czuł się samotny, odrzucony.

- Ale o co chodzi? Przecież... no każdy czarodziej chyba to potrafi. Prawda? Ty nas rozumiesz...

- Nie smyku, nie każdy. Wężomowa jest niezwykle rzadkim darem od samego Salazara Slytherina, jednego z założycieli Hogwartu i potężnego czarodzieja. Tylko osoby z nim spokrewnione mają możliwość mieć taki talent. - tłumaczył Tom, zagłębiając się w historie, które kiedyś sam czytał chcąc się dowiedzieć więcej o tym, czemu on potrafi rozmawiać z wężami, a inni nie. Wytłumaczył, na czym polega ten dar i że warto go rozwijać.

Wąż, który towarzyszył Harry'emu, siedział przy nich, jakby słuchając i czasami coś samemu wtrącając. Spędzili w ten sposób całe popołudnie. Dopiero pod wieczór wstali i, zabierając najpierw swoje rzeczy, wrócili do domu.

Po kolacji zjedzonej w salonie Tom poświęcił trochę czasu na zabawę z jego małym podopiecznym.

Skrzaty, które sprzątały po posiłku zerkały z lekkim zdziwieniem na swojego pana, który z wesołym uśmiechem biegał za krzyczącym chłopcem. Ta dwójka ganiała się po całym salonie i jadalni połączonej z kuchnią. Wydawali się nie zwracać uwagi na uwijające się koło nich stworzenia.

Tom wreszcie złapał Harry'ego, który wciąż starał się uciec z jego uścisku. Mężczyzna ze śmiechem podniósł go do góry. Okręcił się dookoła wywołując śmiech dziecka, a następnie opadł na poduszki leżące w nieładzie na kanapie. Niebieskie oczy odnalazły zielone tęczówki, które z wesołymi błyskami się w niego wpatrywały.

Harry podniósł się, lekko opierając rączki na piersi swojego opiekuna i z lekkim uśmiechem patrzył na uśmiechającego się mężczyznę, który wydawał się w tej chwili kimś innym. Nie przypominał siebie sprzed lat. Zamyślonego czarnego charakteru, chcącego tylko jednego. Władzy.

- Wygrałem. - oznajmił Harry'emu, który spojrzał na niego z oburzeniem, a następnie pokręcił głową. Przydługie czarne kosmyki wpadły mu do oczu, więc szybko zaczesał je do tyłu. Tom widząc tą zmianę w jego fryzurze zachichotał.

- Nie śmiej się ze mnie. - fuknął zielonooki. Riddle zaczął się śmiać głośniej, stwierdzając, że chłopiec wygląda niezwykle słodko, gdy tak się boczy. Tom roztrzepał mu włosy, na co mały prychnął, uderzając go jedną z poduszek w twarz. Ta zemsta chyba poprawiła mu humor, bo z lekkim uśmiechem wpatrywał się w mężczyznę.

Ten zerknął na niego zaraz po zrzuceniu poduszki na ziemię. Przez chwilę przypatrywał mu się, a następnie w odwecie za jego atak zaczął go łaskotać. Harry zaczął się śmiać i kręcić, starając się uciec od Toma, który bez trudu przytrzymał go w miejscu.


=========================================================

Kochani wy moi!

Postanowiła zapytać was o zdanie w jednej interesującej mnie sprawie.

Czy sądzicie, że Harry był wężoustym przez Voldemorta czy też może <ja tak myślę> przez pokrewieństwo z Tomem, który to potrafił i też samym Salazarem Slytherinem.

Widziałam dyskusję, w której każdy twierdził, że jest to zasługą tego że Potter był horkruksem i po prostu chciałabym się dowiedzieć czy jestem samotna w swojej opinii ;-;

Ciekawska Serafie <3

(mogę prosić o odpowiedź na powyższe? plose)

+

dziękujcie wspaniałej stronie, która umożliwiła mi ściągnięcie awh filmiku anime oraz Anonimowa_Martyna za rozdział! Mój humor dzięki nim jest wyśmienity dodajcie do tego Sherlocka lecącego teraz i macie rozdział! <3

( Wciąż żebrzę o komntarze mychy bo jestem biedna w komentarze ;-; i chce więcej "rozmów z wami" dzięki nim <3 )

[rozdział betowany]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro