Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prologus

Ja nie istnieję. Jestem senną marą. Twoim złym koszmarem. Twoim wyobrażeniem.

Już na wstępie chciałbym wam powiedzieć, że główny bohater tej historii i tak umrze, gdyż jest to nieuniknione i każdego z nas czeka.

Jak co dnia, a może raczej co nocy, dla niego zdecydowanie była to wieczna noc, chłopiec spadał w dół. Bezkresną czarną dziurę, przez którą nie przebijał się ani jeden promień światła. Był już całkowicie do tego przyzwyczajony. Ciemność pobudza wyobraźnię. Sprawia, że mózg człowieka stwarza różne niemożliwe rzeczy. Czasem takie, na które nie zdobyłby się w dzień, a czasami pobudza jego strach i wprowadza w obłęd. W ciemności człowiek zdobywa dodatkową odwagę, pobudza się i czuje swego rodzaju podniecenie. Ciemność chowa w sobie zło, niczym swoje dziecię. Pielęgnuje je aż będzie gotowe, by wyjść na światło dzienne. By ujrzał je świat.

Ciemności bliski jest sen, który otwiera nam wrota do całkiem innego świata. Krainy naszych marzeń. Naszych koszmarów. Powiedz mi proszę, czyż sen nie jest jednym z najmilszych, a zarazem najbardziej morderczych przeżyć? Nigdy nie wiesz, co cię tam spotka. Nie masz pojęcia co czeka na ciebie tym razem po drugiej stronie.

A co jeśli ja istnieję?

Ciemność zaś jest przedsionkiem śmierci. I tu właśnie pojawiam się ja. Nazywają mnie różnymi imionami. Jestem ciemnością. Jestem snem. Wiecznym snem. Nie istnieję choć jestem. Upiór. Duch. Zjawa. Morena. Mroczny żniwiarz. Ponury kosiarz. Mora. Czarny anioł.

Śmierć.

Władca umarłych. Pan podziemia. Książę ciemności. To wszystko o mnie. Dawno nie słyszałem mojego prawdziwego imienia. Ludzie już o nim dawno zapomnieli i zamiast tego wymyślili te wszystkie sztuczne nazwy.

Wieki temu, gdy jeszcze pamiętano, budziłem w ludziach szacunek, strach, respekt... Teraz nikt już się nie boi. Nikt nie pamięta imienia śmierci. Ludzie nie mają nawet szacunku względem mnie. Nie szanują daru, jaki otrzymują. Ile samobójstw było w ciągu roku? 800 tysięcy? Co czterdzieści sekund ktoś odbiera sobie życie, co oznacza, że w spokojny dzień, gdy nikt nie odchodzi z innych przyczyn średnio co czterdzieści sekund muszę zmieniać miejsce mojego pobytu, a takie dni się nie zdarzają. Męczące. Ale nie o tym miałem.

Ludzie nie rozumieją. Powinni być zależni od mojej woli. Nie powinni sami decydować o odcięciu swojej linii życia. Zgaszeniu swojej świecy. Zaburzają tym porządek świata, który my próbujemy utrzymać.

A co robił spadający w ciemność chłopiec? Można by powiedzieć, że spał. Spał wiecznym snem, ale nie był martwy. Wszystkie te kable, cała ta aparatura utrzymywała go nadal przy życiu, a ja dostawałem sprzeczne sygnały.

Ta historia nie będzie o mnie, choć będę się w niej pojawiał i opisywał to z mojej perspektywy. Opowiem wam raczej o nastoletnim chłopcu, który zapadł w sen i teraz balansuje między dwoma światami. Światem żywych i umarłych.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro