Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4.

Od tamtej nocy minął tydzień. Jeszcze nigdy nie tęskniłam za nikim tak bardzo. Dzwonimy do siebie codziennie i piszemy prawie bez przerwy. Nawet Andrew wysłał mi zdjęcie chłopaka, pytając czy to ze mną rozmawia, bo zaczyna się martwić, czy aby nic mu nie jest, bo ciągle uśmiecha się do ekranu. Shawn zagrał masę koncertów i zostały mu już tylko dwa, w Los Angeles i Nowym Jorku. Orientując się jednak po różnych postach fanów, ludzie zauważyli, że reszta koncertów, które miały miejsce po wyjeździe z Polski, były troszkę inne. Nie rozumiem co mają na myśli, jednak mam nadzieję, że później się dowiem. Urządzam dzisiaj babski wieczór z Cecylią. Byłyśmy obie ostatnio na szkolnym ognisku, ale wywiązała się nie miła sytuacja z pewnym facetem w parku, więc wróciłam wcześniej, niż zazwyczaj. Po tym zdarzeniu umówiłyśmy się na nockę u mnie, by trochę wyluzować. Słyszę dzwonek do drzwi, więc szybko wstaję z łóżka i biegnę do drzwi. 

- Hej! - uśmiecham się, przesuwając się, by wpuścić przyjaciółkę do środka. 

- Nel. Hejo. - rudowłosa przytula mnie, a następnie wchodzi i ściąga buty. - Wszyscy w domu?

- Nie, wrócą za pół godziny. - zamykam drzwi. - Poszli na spacer, by dziadkowie się choć trochę przewietrzyli. 

- No to mamy trochę czasu by pogadać. - spoglądam na nią zdezorientowana, ale szybko wzruszam ramionami i idę za dziewczyną do mojego pokoju. 

- O czym chciałaś rozmawiać? - przytulam do siebie poduszkę, unosząc na nią swoje spojrzenie. 

- O tym, że podobasz się Tomkowi! - zaczyna tańczyć taniec zwycięstwa, ale gdy widzi moją zdziwioną minę, zatrzymuje się. - Nie cieszysz się? Przecież to chłopak, który ci się podoba...

- Podobał. - przerywam jej. - Czas przeszły, nie teraźniejszy. 

- Wow, jaka zmiana. - kładzie telefon na łóżku, a następnie ściągając bluzę dodaje. - Jaki jest jej powód?

- Nie szukam miłości przed studiami. Zamierzam się uczyć, więc zbędne są mi takie uczucia. - wyjmuję swoją komórkę z tylnej kieszeni spodni i kładę obok siebie. 

- No to szybka zmiana tematu. - Ruda łapie swój iPhone i coś w nim szuka. - Zobacz co dzisiaj znalazłam, jak wracałam do domu pociągiem. - spoglądam na ekran, a tam widzę siebie i Shawna na mini plaży przy Wiśle. Tylko nie to... Ktoś nam zrobił zdjęcie i wstawił do internetu... Wydaje mi się, że Cecylia nie rozpoznała mnie, ale nie jestem tego do końca pewna, więc udaję niezorientowaną w temacie. Ona nie może się połapać, to nie może się wydać. 

- Kto to? Dlaczego pokazujesz mi jakieś obleśne zdjęcia całujących się ludzi? - kieruję na nią swoje spojrzenie, łapiąc swój telefon. 

- To ten Mendes. Podobno po koncercie u nas wdał się w przelotny romans, albo znalazł dziewczynę. - przerzuca zdjęcie, pokazując kolejne. Zamieram na chwilę, widząc skalę problemu. Jest on większy, niż cokolwiek innego na świecie. Właśnie zrujnowałam życie Shawn'owi. To miało być tylko nasze, a teraz wie o tym cały świat. To wyjaśnia wiele ostatnich sytuacji. Jak mężczyznę, który robił zdjęcia zza krzaków podczas ogniska, czy te dziwne spojrzenia, które bardzo rzadko, ale się zdarzały. Znajdowałam na to inne wyjaśnienia, bo nigdy nie wpadłabym na to, że chodzi o tamten wieczór, gdy doszło między nami do czegoś więcej. Moje męki myślowe przerywa głos rudowłosej. - Przypomina mi trochę ciebie, ale znam cię za dobrze i wiem, że nie jesteś tego rodzaju dziewczyną. Bo kto normalny romansuje z celebrytami. - oj, jak ona by się zdziwiła, gdyby tylko wiedziała... Czuję jak ręce zaczynają mi się trząść. Nagle mój telefon zaczyna dzwonić. Ta piosenka jest przypisana tylko do jednego numeru, więc naciskam przycisk z boku urządzenia, rozłączając się. - Dlaczego nie odbierzesz?

- Co mam odebrać? - wyciszam niezauważenie telefon, po czym zostawiam go pod swoim udem. - Alarm? Mam odebrać alarm, który przypomina mi o podaniu leków dziadkom? 

- Ou, to zmienia postać rzeczy. Zapomnij, że cokolwiek mówiłam. 

- Muszę pójść siku, poczekaj chwilę. - wstaję, lekko gestykulując ręką z telefonem. 

- Jasne. - odwracam się i w miarę spokojnie kieruję kroki do łazienki, gdzie zamykam się na chwilę. Siadam na zamkniętej desce klozetowej i bezgłośnie krzyczę, wymachując rękoma. Jak mogłam być tak głupia, by doprowadzić do takiego czegoś. Przecież teraz nie będzie miał życia. Biorę głęboki wdech i wchodzę na media społecznościowe, by wyszukać czegoś więcej. Informacja o naszym "romansie" opłynęła już cały świat. Mówią o tym portale zagraniczne, więc sprawa jest jeszcze poważniejsza. W tym momencie mam ochotę zapaść się pod ziemię i nigdy już stamtąd nie wyjść. Unoszę dłoń z urządzeniem, chcąc rozwalić je o ścianę, jednak po prostu kładę je na pralce i zaczynam płakać. Czuję się bezsilna, bo nie mogę nic zrobić w tej sprawie. Jeśli się odezwę, wszystko może się tylko pogorszyć, a nie chcę mu tego robić. To pewnie o to chodziło jego fanom, gdy mówili, że jest inaczej. To moja wina... - Nel? - Cecylia puka do drzwi i próbuje zajrzeć przez dziurkę od klucza, ale na szczęście nie da się przez nią mnie zobaczyć. - Wszystko w porządku? - wycieram rękawkami mokre policzki.

- Jest okey, po prostu źle się czuję. - biorę kilka głębszych wdechów, by się uspokoić. - Przepraszam, ale z naszego wieczoru wyjdą nici. Możemy przełożyć to na kiedy indziej? 

- Nie zostawię cię samej, jeśli źle się czujesz. Jak umrzesz, to będzie moja wina, bo wyszłam. - uśmiecham się na jej słowa. Jest na prawdę dobrą przyjaciółką, a ja nie potrafię być taką dla niej. Nagle słyszę jak drzwi wejściowe od mieszkania się otwierają i ktoś wchodzi do środka, a jaśniej to ciocia, wujek, dziadek i babcia. 

- Nie zostanę sama. - naciągam na głowę kaptur i opieram ją o swoje ręce. - Napiszę do ciebie później, obiecuję. - nikt mi nie odpowiada, jednak wiem, że mnie posłuchała, musi... 

- Nel? - głos cioci utwierdza mnie w tym, że moja przyjaciółka wróciła do swojego domu. - Dlaczego zamknęłaś się w łazience?

- Czy Cecylia już poszła? - wstaję i podchodzę do drzwi.

- Tak, ale...

- Muszę się położyć. - omijam kobietę, wchodzę do pokoju i zamykam za sobą drzwi. Rzucam się na łóżko i próbuję zmusić się do zaśnięcia. Niestety, ale chwilę później słyszę pukanie. 

- Zostawiłaś telefon w toalecie. - zrywam się z łóżka, by odebrać swoją własność. - Masz kilka nieodebranych połączeń i wiadomości od jakiegoś chłopaka...

- Dziękuję. - zabieram komórkę i wracam na swoje miejsce. Zielonooka miała rację. Mam kilka nieudanych prób nawiązania ze mną kontaktu, oraz sms'ów. Wszystkie są od Shawn'a. Dzwonił za wcześnie, jest dopiero siedemnasta, a zawsze kontaktuje się ze mną koło godziny dwudziestej. Wszystko jest nie tak... Urządzenie w mojej ręce zaczyna wibrować, więc szybko odbieram. - Shawn ja tak bardzo cię przepraszam...

- Nel? Tu Andrew. - zdziwiona przyciskam mocniej telefon do ucha. - Jesteś chora, czy właśnie płakałaś?

- To drugie...

- Pewnie chodzi o wasze zdjęcia w gazetach i na stronach internetowych. To nic wielkiego, da się z tym uporać. - słyszę głośne wypuszczanie powietrza po drugiej stronie słuchawki. - Bardziej martwię się o Shawn'a. Chłopak uważa, że to wszystko jego wina. Teraz wiem, że ty też się obwiniasz, więc mój pomysł ci się spodoba. 

- Dajesz Gertler.

- Zrobisz mu niespodziankę!

- Nie rozumiem, jaką niespodziankę? 

- Musisz udać się do amerykańskiej ambasady, razem ze swoim paszportem i zdjęciem. Od Shawn'a wiem, że byłaś we Włoszech na wymianie uczniowskiej i masz owy. Na miejscu, przed budynkiem będzie czekał na ciebie Michael. Zabierze cię do środka, gdzie odwalicie papierkową robotę i wystawią ci wizę. A pojutrze udasz się na lotnisko i przylecisz do Nowego Jorku. Na miejscu spotkamy się w hali koncertowej i omówimy szczegóły. Nie możesz odmówić, wszystko mam załatwione i wykupione. 

- Ale...

- Nie mów ale.

- Dobrze? 

- W takim razie, jeszcze później napiszę. Miłego dnia!

- Ale w Polsce jest wieczór... - tych słów jednak mężczyzna nie słyszy, bo rozłączył się dosłownie chwilę wcześniej. Zaczynam bujać się w kółko, próbując przetrawić wiadomość, którą właśnie otrzymałam. Z jednej strony bardzo się cieszę, bo znajdę się w miejscu, które zawsze chciałam zobaczyć i blisko osoby, którą kocham, natomiast z drugiej, pozostaje kwestia rozmowy z wujostwem. Nikt nie miał się o tym dowiedzieć, jednak skoro już to wypłynęło, oni też kiedyś by się w końcu dowiedzieli. Będę miała bardzo trudną rozmowę do przetoczenia jutro, bo dzisiaj już się położę. Podchodzę do szafy, by przygotować ubrania na następny dzień. Wyciągam białą koszulkę na ramiączkach. W tym samym momencie do pokoju wchodzi moja ciocia.

- Mogę? - spoglądamy na siebie. Wiedząc, że i tak nie ominą mnie rozmowy, kiwam głową. - Powiesz mi co się stało? - kładę na łóżko jeansy, po czym siadam obok kobiety. 

- Musimy pogadać. - ściskając końcówkę rękawa, biorę głęboki wdech. - Pamiętasz, że ostatnio był w Warszawie koncert, prawda? - brunetka kiwa głową. - A pamiętasz, jak powiedziałam ci, że idę na spotkanie klasowe? No więc, nie byłam na nim, a na koncercie. Shawn, ten piosenkarz, to mój przyjaciel, a raczej był nim... Bo... Aktualnie jesteśmy razem. Ale po internecie krążą nasze zdjęcia, przez co narobił się mały bałagan w jego karierze. Z tego też powodu, lecę pojutrze do USA i pojawia się pytanie, czy moglibyście zająć się dziadkami. - ostatnie kilka zdań wypowiadam bardzo szybko, tak by wyrzucić z siebie wszystkie skrywane tajemnice. Nie powiem, czuję się teraz o wiele lepiej, bo nie jestem już aż tak przytłoczona tym wszystkim. Kiedy do moich uszu, nie dobiegają żadne słowa, spoglądam na Ciocię, która patrzy się na ścianę. Wygląda, jak gdyby próbowała przetworzyć wszystkie informacje, którymi właśnie ją zalałam. 

- Zacznijmy od początku? - brunetka wydycha powietrze, kierując na mnie swoje spojrzenie. - Masz chłopaka, który wcześniej był twoim przyjacielem. Ten Shawn jest piosenkarzem, który wystąpił na stadionie. A do tego wszystkiego, wasza relacja jest teraz upubliczniona przez jakiś idiotów? - kiwam głową. - Boże, skarbie. Dlaczego wcześniej nic nie powiedziałaś?

- Nie mogłam? - ciocia wydaje się zdziwiona, więc kontynuuje. - Pamiętasz Grześka? Tego chłopaka, który mieszkał w domu tuż obok twojego? - zielonooka macha głową na tak. - To najprawdopodobniej zapomniałaś o tym, że gdy Cecylia przyjechała wtedy do nas, ty przypadkiem powiedziałaś jej o tym, że chodzę z nim, co nie było prawdą, bo byliśmy tylko bliskimi przyjaciółmi.

- Czyli Cecylia nic nie wie? 

- Nie i sama chcę jej o tym powiedzieć, tylko nie teraz. Chcę by wszystko się unormowało. - biorę głęboki wdech. - To zostaniecie z dziadkami, gdy wyjadę?

- Ominą nas twoje pierwsze nienastoletnie urodziny... Ale jeśli to sprawi, że będziesz szczęśliwa, to oczywiście, słońce. 

- Dziękuję. - przytulam kobietę, uśmiechając się przy tym. 

- Przepraszam, że podsłuchiwałem, ale chyba ktoś tu gdzieś się wybiera. - do pomieszczenia wchodzi wujek, trzymając w ręku mój paszport. - To ci się w takim razie przyda. - zabieram od niego dokumenty, które odkładam na łóżko. Wszyscy razem przytulamy się do siebie. Mam wielkie szczęście, że mam w rodzinie takich ludzi. Bez nich, nie wiem co bym zrobiła. Zjawiają się zawsze, gdy ich potrzebuję i nigdy nie opuszczają. 

- Jedziemy jutro na zakupy. - szepcze mi do ucha ciocia, co sprawia, że się uśmiecham. Nie mam czasu, ani pieniędzy, by kupować sobie nowe rzeczy, a na ten wyjazd przyda mi się trochę nowych ubrań. W końcu lecę na nowy kontynent i jak to się mówi, raz się żyje. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro