Rozdział trzeci
Po wejściu do mieszkania od razu rzuciłam się na sofę. Dzisiaj w pracy mieliśmy ogromny ruch, że ledwo co daliśmy radę z Nickiem. Jedyne o czym teraz marzę to o gorącej kąpieli i dobrej herbacie.
Nagle usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu.
-Co- burknęłam, nie mam siły na rozmowę, a w szczególności na rozmowę z moim ojcem
-Jak tam sytuacja z Harrym?- kompletnie nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, a przecież nie chciała go zawieźć, w końcu jestem jego wspólniczką i dziedziczką jego wielkiego imperium
-Narazie stabilnie, dzisiaj zamieniliśmy parę zdań więc wszystko idzie po mojej myśli- skłamałam. Nie chciałam żeby tata poznał prawdę bo wiem, że gdyby tak się stało wpadłby w furię
-Doskonale. Pamiętaj, musisz być ostrożna. Jutro o szóstej do twojego mieszkania przyjedzie Bob i przekaże Ci fałszywy paszport- Bob to wieloletni asystent i prawa ręka taty, ja naprawdę nie wiem jakim cudem jest on w stanie załatwić wszystko- Narazie nie będziemy mogli się widywać. Wszyscy w firmie wiedzą, że pojechałaś na kilkumiesięczny wyjazd do Europy w celu załatwienia pewnych spraw biznesowych więc nie musimy się martwić- odparł. Po chwili rozłączyłam się i udałam w stronę łazienki na swoją długo wyczekiwaną kąpiel.
Harry pov
-Harry, jest już grubo po dwudziestej, wracaj już do domu-powiedział ojciec, a potem spojrzał na mojego asystenta i przyjaciela Drake'a, który bezskutecznie próbował mnie wyrzucić z biurowca
-Dajcie wy mi święty spokój i jedźcie do domu, Anne już pewnie czeka- Anne to druga żona mojego ojca, są razem prawie dwadzieścia lat i traktuje ją jak matkę, której nigdy nie poznałem. Zmarła gdy miałem niecały rok, postrzelili ją ludzie z mafii, gdy wracała z wieczoru panieńskiego swojej koleżanki. Tata długo nie mógł pogodzić się ze śmiercią ale na szczęście poznał Anne, z którą doczekał się jeszcze mojego przyrodniego brata, Lucasa, który mieszka w Sydney i tam rozwija swój biznes.
-Courtney napewno martwi się o Ciebie- Wiem, że sam nie wierzy w to co mówi bo nigdy jej nie lubił tak samo jak Anne. Uważali, że jest za głupia i interesują ją tylko nasze pieniądze jednak, ja jestem, to znaczy byłem uparty i nie słuchałem ich przez co dochodziło do wielu kłótni o „moje dobro".
Postanowiłem nie zadręczać taty i Drake'a i wyszedłem z gabinetu, kierując się do windy.
Czeka mnie poważna rozmowa z narzeczoną.
***
Otwierając drzwi od mieszkania poczułem dziwny zapach, wręcz duszący. Szybko wbiegłem do środka i zastałem tam Courtney malującą paznokcie u stóp, rozmawiającą przez telefon.
- Co ty robisz do cholery?!- krzyknąłem, na co ona gwałtownie podskoczyła. Dziewczyna bezzastanowienia podbiegła do mnie i uścisnęła mnie z całej siły
-No hej misiaczku kochany, przepraszam Cię za dzisiaj, nie chciałam żebyśmy się pokłócili- naprawdę nie wierzę w to co słyszę
-Z kim były te SMS'y?- dziewczyna spojrzała na mnie swoim pustym spojrzeniem po czym odwróciła się do mnie tyłem i kontynuowała malowanie paznokci- Możesz skończyć robić ze mnie idiotę Courtney?!- Trzasnąłem w stół, przez co kilka lakierów poleciało na podłogę i rozlało się
-Co ty wyprawiasz? Całkowicie rozum Ci odebrało, wiesz ile te lakiery kosztowały?!-krzyczała jak opętana
-Nie interesuje mnie ile, ja za nie zapłaciłem. Teraz czekam na jakieś wyjaśnienia. Jeżeli nie odpowiesz mi na moje pytanie, masz godzinę żeby spakować swoje rzeczy i wynieść się z mojego mieszkania- zapadła grobowa cisza, gdy nagle z telefonu Courtney rozbrzmiał dzwonek- bez zastanowienia korzystając ze słabego refleksu Courtney, chwyciłem za telefon i odblokowałem słuchawkę.
-No hej ślicznotko, nie rozmawiamy godzinę i ja już tęsknie, czekam na kolejny szybki numerek, w twoim nowym mieszkanku- dziewczyna tylko patrzyła na mnie bez słowa
-Tutaj Harry Styles, jej narzeczony, to znaczy były narzeczony, chciałem tylko przekazać, że Courtney będzie u Ciebie w przeciągu godziny spakowana i gotowa byś ją przyjął pod swoje skrzydła- po tych słowach od razu się rozłączyłem i udałem się do sypialni by poszukać pierwszej lepszej walizki- Pakuj się- dziewczyna spojrzała na mnie pogardliwym spojrzeniem i zaczęła pakować swoje rzeczy
Ale jestem głupi.
Madeline pov
Po obejrzeniu kilku odcinków postanowiłam się przewietrzyć. Uwielbiam spacery w środku nocy. Wiem, że to trochę ryzykowne ale zawsze trzymam przy sobie gaz pieprzowy więc nikt nie ma ze mną szans.
Na dworze zrobiło się trochę zimno więc ubrałam na siebie gruby sweter i płaszcz, a na głowę założyłam czapkę z pomponem, którą sprezentowała mi moja mama na urodziny. Okolica, w której teraz mieszkam wyglądała na dosyć spokojną, a obok niej znajdował się central park, gdzie ludzie często wychodzili z psami na spacery. Postanowiłam, że wybiorę się tam by zażyć trochę świeżego powietrza.
Gdy szłam w stronę parku zauważyłam w oddali męską posturę. Czy to był...
Harry.
Mam dzisiaj straszną wenę na pisanie co bardzo mnie cieszy. Jutro dodam kilka rozdziałów. Piszcie w komentarzach swoje refleksje i czy wam się podoba moja powieść. Dobranoc!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro