3.
Alex
Patrzyłem z piętra jak Lara idzie do auta, trzymając jakiegoś chłopca w okularach, za rączkę. Gdybym to ja był na jego miejscu, nosił bym ją w swoich ramionach jak pieprzoną królową. Pieprzoną przeze mnie.
Kurwa. Skąd takie mam myśli?
Gwałtownie odwróciłem się od okien, szurając długimi, szarymi żaluzjami. Przez szpary wpadały promienie zachodzącego słońca, tworząc malowidła na białych ścianach. Padłem na skórzany fotel, aż zaskrzypiał pod wpływem ciężaru mojego ciała. Moje myśli były zbyt chaotyczne. Moje myśli krążyły wokół jej osoby i charakteru, który był niczym ogień. Pochłaniał mnie, ale nie parzył. Nie powodował szkód, ale zostawiał ślady. Szczególnie w moim umyśle. Lauren Green zaczynała być nieznośna, a jednocześnie intrygująca. Sprawiała, że człowiek chciał ją lepiej poznać, ale i trzymać na dystans. Nie ukrywam, dzisiejszy dzień był dość imponujący. Udawanie, że mało obchodziła mnie pacjentka, było ciężkie. Od razu wiedziałem, że należy zrobić USG, ale wolałem wystawić Lauren na próbę. Zdała test celująco. Nie sądziłem, że próba znienawidzenia jej, będzie szła mi tak opornie. Jak widać, unikanie jej i wysyłanie na inne oddziały szpitala, niczego nie zmieni. Kate spisała się jak zawsze i wiele ją nauczyła. Szybko nauczyła się nowych rzeczy.
Szybko przyswajała wiedzę.
Wciąż czułem jej dotyk na moim fartuchu medycznym, chociaż było to tylko muśnięcie. Jej miedziany warkocz przeplatany złotem, kołysał się z każdym jej krokiem. W każdej sekundzie, obserwowałem ją kątem oka i ta jej determinacja by pomóc pacjentce, imponowała mi. Dobrze, że wszystko poszło dość szybko, ponieważ gdybym czekał kolejne godziny, mogło by to się źle skończyć. W jej oczach widziałem strach gdy chciała sama wykonać badanie. Bała się mnie i mojej reakcji. I słusznie. Taki miałem cel. Skoro nie chciała iść na kompromis, będzie miała wojnę.
Sięgnąłem po długopis i kolejne dokumenty. Potarłem czoło ze zmęczenia. Głowa parował mi od natłoku myśli. Musiałem spędzić tu jeszcze kilka godzin, aż doktor Charlie przyjdzie na nocną zmianę. Musiałem się skupić, musiałem wziąć się w garść i ruszyć mózgiem, który był jak sflaczały fiut. Byłem na siebie zły, za to, że tak na mnie ta kobieta działała. Mogłem winić tylko siebie, za wszystkie grzeszne myśli związane z nią. Potrzebowałem zastrzyku, który odbierze mi to. Zatruje mi poszczególne obrazy, których nie powinienem sobie wyobrażać. Nic nie mogłem na to poradzić. Myślenie głową, a kutasem to dwie różne rzeczy.
Czas leciał zbyt opornie. Nie wiem, którą kawę właśnie wypiłem, i że jeszcze nie dostałem padaczki. Chwyciłem za telefon i wybrałem numer do brunetki, która zawsze czekała na moją wiadomość. Nie powinienem był tego robić, ale to było silniejsze ode mnie w tej chwili. Potrzebowałem uwolnić się.
- Hailey. Masz czas? - odezwałem się gdy usłyszałem jej głos, po drugiej stronie telefonu.
***
Użyłem czarnych poszewek do pościeli, które nadały mrocznego klimatu w Gabinecie. Hailey je lubiła. Chciałem aby czuła się komfortowo, pomimo naszej dziwnej relacji.
Dziwnej to mało powiedziane. Ona była kurewsko chora.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Przeszedłem przez salon połączony z kuchnią i otworzyłem windę za pomocą kodu. W kabinie stała brunetka o piwnych oczach. Ubrana w czarne szpilki, w skutek czego jej nogi wydawały się jeszcze dłuższe. Ciało opinała tunika, z krótkim rękawem, w żółte kwiaty.
- Cześć Somnus. - wypowiedziała moją ksywkę jakby jadła najlepsze słodycze na ziemi.
- Łamiesz zasady. - schowałem dłonie do kieszeni dresów. Jedyne ubranie jakie miałem na sobie.
- Jak zawsze. I mimo to. - kobieta podeszła do mnie, przekraczając próg mieszkania. - Zawsze do mnie wracasz. - próbowała mnie uwieść, ale na nic te gierki.
Jej dłonie dotknęły moich tatuaży, które ciągnęły się od nasady szyi po ramiona, łokcie i nadgarstki. Czarne przypominające żyły z dymem. Kobieta emanowała pewnością siebie, która była zgubna. Od dawna była na straconej pozycji, ale nasza znajomość była uzależniająca. Nawet ja nie potrafiłem całkowicie odciąć się od niej.
- Nigdy nie rozumiałam co oznaczają te wywijasy, przypominające cienie, ale zawsze mnie podniecały. - przygryzła dolną wargę, która dostała intensywnej czerwieni.
Kącik moich ust drgnął na jej słowa. Nie miałem zamiaru okazywać jej czułości. Moim celem było zerżnąć ją dzisiejszej nocy, aby poczuć się lepiej. Zrobiłem krok do tyłu, uciekając przed jej dotykiem. Nie lubiłem go. Wykorzystywałem dłonie tylko w momencie gdy była taka potrzeba.
- Zapraszam. - wskazałem ręką na Gabinet. Nie musiałem prowadzić jej jak małej dziewczynki. Wiedziała gdzie iść. Zapewne zauważyła mrok w moich oczach, ponieważ lekko się wzdrygnęła i zmieniła całkowicie podejście. Ruszyła korytarzem, po czym skręciła w pierwsze drzwi na prawo.
- Sami czy w towarzystwie? - spytała.
Zamknąłem drzwi pokryte białą farbą. Powoli odwróciłem się do niej gdy już w połowie była rozebrana. Nosiła czarny koronkowy biustonosz, który uwielbiała nad życie. Kochała kolor czarny. Czarny jak moja dusza. Wyglądała w nim pięknie jak na kobietę. Była atrakcyjna i działała na moje zmysły, ale stawiałem mur pomiędzy emocjami, a pożądaniem. Nie mogłem jej pragnąć. Nie tak naprawdę. Mogłem tylko wykorzystać ją do własnych celów. Gdyby nasze życia potoczyły się inaczej, to kto wie? Może i by coś z tego było.
- W towarzystwie. - odpowiedziałem i nie oczekiwałem słowa sprzeciwu z jej strony.
Podszedłem do komputera. Zalogowałem się na stronę i zanim nacisnąłem odpowiedni guzik, przekręciłem się w fotelu, by sprawdzić czy jest przygotowana. Hailey miała czarne stringi, na udzie tatuaż ze smokiem, który wił się pośród roślin, a włosy zaplatała w warkocz, siedząc na brzegu łóżka. Wyjąłem z szuflady czarną maskę, przypominającą lisa i zasłoniłem twarz. Przez wąskie szparki patrzyłem prosto na nią. Brunetka podeszła do mnie i położyła dłonie na moich umięśnionych bicepsach z uśmiechem. Złożyła mi szybki, słodki pocałunek na ustach, odsuwając część maski. Nie odwzajemniłem go.
- Pamiętasz zasady? - zapytałem ignorując ją. Mój głos był ochrypnięty z powodu napięcia, które buzowało we mnie.
Kobieta głęboko patrzyła mi w oczy. Światło lamp odbijało się w odcieniu jej tęczówek, a w źrenicach tańczyły głęboko ukryte iskierki przerażenia, pomieszanego z ekscytacja.
- Tak, Somnus. - przełknęła ślinę nagromadzoną w ustach. To była oznaka podniecenia. Dobrze. Była prawie gotowa.
Za pomocą pilota, ustawiłem światło na przyciemnione. Ukryte, małe żarówki we wnękach sufitu zrobiły nastrój. Kobieta usiadła okrakiem na łóżku, lekko spięta czekając na rozkazy. Sięgnąłem do szuflady komody, która była obok drzwi, po czarne paski. Obowiązałem nimi nadgarstki dziewczyny, upiąłem je u nasady jej pleców. Nie mogła użyć dłoni, ani w żaden sposób uwolnić się. BDSM nie było moją mocną stroną, ale Hailey bardzo lubiła rolę jako Uległa.
- Klęknij i wypnij pośladki. - rzekłem cicho do jej ucha.
Brunetka wykonała polecenie. Przycisnęła policzek do pościeli, a śliczny tyłeczek wypięła do góry. Miał on cudowny kształt serca. Pokazała mi swój ukryty rowek, gdzie materiał majtek zdążył już wsiąknąć jej naturalną wilgoć. Słodki Jezu.
- Dziś będziesz grała rolę.
- Kogo tylko zechcesz, Somnus. - jej głos był stłumiony przez kołdrę. Dałem jej klapsa w jeden pośladek, a dźwięk odbił się od ścian. Jego echo również uderzyło we mnie. Przeszedł mnie dreszcz, który podniecił mnie jeszcze bardziej. Dresy robiły się niewygodne dla mojego kutasa. Nie ruszyła się, ale z jej gardła wydobył się jęk. Wbiłem palce w tyłek Hailey, rozkoszując się jego miękkością.
- Dobra dziewczynka. Czekaj tu. - skubnąłem jej skórę zębami, tuż przy materiale bielizny. Wróciłem do ekranu komputera. Poruszyłem myszką by podświetlił się i włączyłem nadawanie na żywo.
W ciągu kilku sekund, liczni użytkownicy wysyłali mi wiadomości na czacie. Cieszyli się, że jestem i znów mogą mnie oglądać, pomimo takiej godziny. Nie oszukujmy się. Najciekawsze rzeczy działy się nocą.
- Witam. Miło, że jest was tak licznie, mimo późnej pory. - w drugim ekranie widziałem wypiętą dupę Hailey, którą zaraz miałem wyruchać. Mój głos był lekko stłumiony przez maskę.
- Dziś dla was spektakl. Spektakl w moim Gabinecie. Wyobraźcie sobie, że jesteście w teatrze. Aktorka będzie grała kobietę o imieniu Lauren. Zobaczcie.... - zacząłem mówić rozmarzonym głosem. - Dziewczynę o miedzianych, długich włosach i zielonych oczach jak świeża trawa. Z mnóstwem piegów na twarzy. Wygląda jak księżniczka. Wygląda pięknie. Wyróżnia się tym pośród kobiet. Ale jest zajęta przez innego mężczyznę. Niedostępna dla mnie.
Podszedłem do "aktorki". Usiadłem obok jej tyłeczka i chwyciłem go w swoje duże, ale szczupłe dłonie. Kobieta jęknęła z przyjemności gdy wbiłem swoje paznokcie w jej skórę.
- Jednak w wyniku wydarzeń i styczności ze mną, Lauren zaczyna mieć uczucia. - kontynuowałem. - Uczucia, nad którymi nie panuje. Nie potrafi ich kontrolować i chce za wszelką cenę dać im upust.
:Do Somnusa? - napisał jeden z użytkowników.
- Tak. Do mnie. - uśmiechnąłem się zawadiacko.
;Jestem zazdrosna - kolejna wiadomość wyskoczyła.
Przymknąłem powieki, a przez moje ciało przeszedł impuls, który sprawił, że kutas poruszył się w spodniach. - Lauren ma uczucia do mnie. Lauren zakochała się we mnie. Jej obecny partner nie jest wystarczający dla niej. Nie jest z nim szczęśliwa. Szuka ukojenia gdzie indziej. - wypowiadałem słowa jak mantrę. Jak zaklęcie, które zaraz miało spełnić się.
;Co było dalej? Brzmi jak dobry film. - wyskoczył kolejny dymek czatu, który przykuł moją uwagę, spośród setek innych. Łącznie oglądało nas kilkanaście tysięcy widzów, przez kamerkę w ogromnym monitorze.
- Proszę wyobrazić sobie, że Lauren i ja, poszliśmy na romantyczną kolację. Zgodziła się przyjechać do mnie, chociaż jej umysł mówił nie. Ale ciało zdecydowanie co innego. - wstałem z materaca i rozległo się mocne klaśnięcie. Czerwony ślad na tyłku Hailey odbił się przez moją dłoń. Sprawiło mi to ogromną przyjemność, która rozeszła się w moich żyłach jak dobry narkotyk. Kobiecie również, ponieważ wydała z siebie stłumiony jęk i zaczęła ciężej oddychać. Zacisnęła zęby na dolnej wardze. Kąciki ust poszły mi do góry z zadowolenia. Mój penis znów się ruszył, tym razem zostawiając mokrą plamkę na materiale, szarych dresów.
Za bardzo nie wiedziałem co mówić dalej, ponieważ nie mogłem w pełni uwierzyć w to, że będę uprawiał seks z kobietą, a myślał o innej. Zawsze jak podobała mi się jakaś, udało mi się ją poderwać, potem zaciągnąć do łóżka, to myślami byłem z nią. Tutaj będzie zupełnie inaczej. Będę wołał imię Laury. Będę myślał o niej. O jej słodkiej cipce i moim kutasie w niej.
Ja pierdole. Mój mrok aż tak mną rządził? Czy jednak ostatecznie byłem tylko człowiekiem z pragnieniami?
Mój fiut znów poruszył się na samą myśl o tym. Byłem cholernie ciekawy jak ona musi smakować. Jak ona musi pachnieć, jaką nosi bieliznę, jakich kosmetyków używa? Słodkie czy ostre zapachy perfum?
- Wstań. - rzekłem ostro do Hailey. Kobieta podniosła się na nogi. - Uklęknij przede mną.
Brunetka spoczęła pomiędzy moimi nogami, na podłodze, gdy ja usiadłem na miękkim materacu. Obraz na ekranie pokazywał jej plecy oraz spętane nadgarstki. Chwyciłem ją za policzki i przyciągnąłem do siebie. Nie oponowała. Jej oddech robił się nie równy. Tak samo jak i mój.
- Otwórz usta. - wsadziłem w jej wargi język. Całowałem ją łapczywie, nieregularnie, zachłannie. Moja ślina zmieszała się z jej płynami. Kropelki przezroczystej cieczy, uciekły z jej ust i spadły na biust. Nie były to czułe pocałunki. Pożerałem ją jak najlepszy posiłek jaki jadłem w życiu. Nasze języki tańczyły, zasysałem jej górną i dolną wargę, a potem język. Skrzywiła się z bólu, ale miałem to gdzieś. Chciałem robić to na co miałem ochotę i nie obchodziły mnie uczucia kogoś innego. Krew mi buzowała w żyłach. Czułem się jak na haju, czułem się jakbym powoli schodził na tamten świat. Problem w tym, że na mnie nie czekało niebo. Tylko wyłącznie piekło.
Wstałem i wyjąłem z innej szuflady komody bata do jazdy konnej. Są one bardziej sztywne, mają miękką skórę oraz lepszy uchwyt. Delikatnie muskałem skórę kobiety, która zaczęła się wić i jęczeć z rozkoszy. Dalej klęczała przed łóżkiem, związana przez paski.
- Somnus, nie dam rady dłużej. - wysapała.
- Czego nie dasz rady dłużej? - spojrzałem kątem oka w ekran. W rogu monitora unosiły się serduszka wysłane od widzów. Czat był zasypywany wiadomościami. Ile ludzi musiało teraz masturbować się do mojego widowiska? Zapewne dużo. Często zapominałem o kamerce. Tak potrafiłem się wczuć, ale myśl o tym, że widzi mnie tysiące ludzi, czerpie z tego przyjemność, wracała jak bumerang. Przyniosła zastrzyk, który rozpływał się jak ciepło na duszy.
- Musisz we mnie wejść, już nie mogę. - przez chwilę przeszła mi myśl, że Lauren to powiedziała. Przebiegłem skórzaną końcówką bata, wzdłuż jej kręgosłupa. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Pisnęła oraz wykręciła swoje ciało upadając bokiem biodra na panele. W jej płucach zabrakło powietrza, a dopiero rozkręcałem się.
- Poproś mnie. - rozkazałem. Hailey westchnęła głęboko, próbując zapanować nad związanym ciałem.
- Błagam, zerżnij mnie. - wysapała. W jej piwnych oczach ukazała się rządzą, która domagała się ukojenia. Jej cipka z pewnością zaciskała się i rozluźniała pod wpływem buzującej w niej krwi.
Lauren mnie prosi by w nią wejść. Zielonooka mnie prosi bym ją zerżną.
Moja klatka piersiowa unosiła się i opadała z każdym oddechem. Spojrzałem przez szparki maski na swojego kutasa, który stał prawie na baczność. Plama na szarym materiale to potwierdzała. Byłem na granicy wytrzymania. Też już chciałem przynieść sobie ulgę.
Rzuciłem na jasne panele bata, chwyciłem ją pod ramię i rzuciłem na łóżko. Zdjąłem dresy, pozostając tylko w masce czarnego lisa. Ustawiłem nas bokiem by widzowie mieli cudowny widok jak Hailey, połyka całego mojego kutasa.
- Otwórz usta.
Jej wargi rozchyliły się szeroko, a mój sterczący kutas zniknął w jej wnętrzu. Kurwa. Prawie ryknąłem na cały głos z połowicznej ulgi, która opętała moje ciało. Poruszałem jej głową, mając w dłoniach jej ciemny warkocz. Mocno zacisnęła językiem wokół niego. Czułem jak niedługo dojdę, ale jeszcze nie teraz.
Lauren. Niewinna Lauren.
Myśli o jej oczach, piegach i szczupłych palcach, pojawiły się jak czar w mojej głowie.
Odepchnąłem Hailey od siebie, zdjąłem paski z jej dłoni, uwalniając ją z uścisku. Odetchnęła z ulgą. Czerwone ślady odbiły się na jej skórze. Przekręciłem nas przodem do kamery. Jej dłonie zwisały swobodnie na krawędzi łóżka. Szarpnąłem za jej biodra do siebie i sięgnąłem po prezerwatywę z nocnego stoliczka. Nałożyłem ją na wilgotnego penisa, po czym wszedłem w nią cały. Błagam cię teraz, nie krzyk bym przestał w jakiejkolwiek sekundzie.
- Somnus! - krzyknęła. Była cholernie wilgotna, ciepła, ale nie przygotowana na mój rozmiar.
- Kurwa... - sapnąłem.
Pomimo tego, że w rzeczywistości miałem ciało Hailey, przed oczami widziałem drobną budowę Lauren. Jej bladą skórę, jej miedziane włosy, jej drobne dłonie. Lara. Jej imię wyryło się w moim umyśle jak tatuaż. Jej imię zaczynało mnie wkurwiać, jej imię sprawiało, że chciałem ją tu i teraz. Chciałem jej jak cholera. Nienawidziłem, a jednocześnie pragnąłem. Totalna ekstaza, totalne uzależnienie emocjonalne poprzez powtarzanie jak afirmacja. Dawno tak się nie czułem. Jakbym brał najlepsze leki przeciwbólowe o podwyższonej dawce. Tak jej pragnąłem, że aż bolało. Chciałem ją mieć na swoim kutasie.
Przed oczami miałem moment, w którym ujrzałem ją po raz pierwszy. Jak niewinnie weszła do mojego gabinetu. Jak dotknęła mnie dziś po raz pierwszy. Cholera. Każda taka myśl to mały czynnik, który nakręcał mnie jeszcze bardziej. Czy jestem w stanie zaspokoić swoją ciekawość i rządze?
Moje ruchy bioder stały się chaotyczne i nierówne. Uderzałem o pośladki brunetki co raz to mocniej, i mocniej, i mocniej, aż dotknąłem tych pierdolonych gwiazdy.
- Och! - jęknąłem. - Lara. Lauren. - wydyszałem.
- Somnus... - wydusiła Hailey, ledwo oddychając. Nie wiedziałem kiedy i ona doszła, bo czułem jak ścianki jej cipki zacisnęły się na moim kutasie. W tej chwili myślałem tylko o sobie. Nawet nie słyszałem jej jęków ponieważ tak bardzo zatraciłem się w myślach.
Płynnym ruchem wyszedłem z niej. Związałem gumkę pełną spermy i wyrzuciłem do kosza. Sięgnąłem po ręczniki, które zawsze miałem dla siebie i osoby towarzyszącej. Jednym z nich wytarłem krocze kobiety.
- Złap mnie za szyję. - szepnąłem jej do ucha. Osłabione ramiona z wycieńczenia, spoczęły na moich barkach. Złapałem ją pod kolana, a drugą ręką w pasie. Zaniosłem ją do łazienki na przeciwko pokoju, do wanny. Włączyłem prysznic z ciepłą wodą.
- Umyj się, a ja idę pożegnać widzów.
Uśmieszek nie schodził z jej twarzy. Była cholernie zadowolona z siebie. Miałem tylko nadzieję, że wyobrażała sobie czegoś poważnego. Między nami nigdy nic nie będzie. Wróciłem do Gabinetu, nałożyłem dresy, które były już tylko do prania, i usiadłem w fotelu. Nim cokolwiek powiedziałem, zacząłem czytać komentarze, które szybciej znikały niż pojawiały się.
:Kochamy cię Somnus.
:Jesteś najlepszy, kurwa!
:Hot jak zawsze.
Nie mogłem powstrzymać się od pełnego uśmiechu.
- Dziękuję wam bardzo. Dziękuję wam, że jesteście. Koniec na dziś. Mam nadzieję, że spektakl "w teatrze", podobał się. - opadłem na oparcie. Cieszyły mnie pozytywne odpowiedzi widzów.
- W takim razie, do zobaczenia. - kliknąłem myszką: zakończ nadawanie. Ekran spowiła czerń.
***
Hailey szybko doszła do ładu i składu. Chciała zostać. Jak zawsze próbowała mnie oczarować i uwieść, ale to nie mogło tak się skończyć. Tym bardziej, że jest córką Lindy. Popełniłem i popełniałem ogromny błąd, ale cóż. I tak spłonę za swoje grzechy. Moja lista przewinień jest większa od tej z dobrymi uczynkami. Żadne cuda, które kiedykolwiek dokonałem, nie usprawiedliwią mnie.
Odesłałem Hailey do taksówki, która zabrała ją do domu. Powinienem już dawno zakończyć tą znajomość, ze względu na nią samą, oraz dyrektorkę. Ale ona zawsze była chętna, gotowa i miała czas. Nie raz uratowała mnie z opresji, udając dziewczynę, żonę czy siostrę. Ja również byłem na każde jej zawołanie, ale gdy tylko wpakowałem się pijany, do łóżka z jej matką, musieliśmy to zakończyć. To było toksyczne i nasza znajomość na tym ucierpiała. Jednak widać było, że to nie jest takie łatwe. Życie nie jest kurwa łatwe.
Znów zostałem sam, a cisza zrobiła się niezręczna. Włączyłem telewizor, który wisiał na ścianie z szarych kamieni, by posłuchać nędznych wiadomości. Dochodziła północ. Usiadłem na długiej kanapie, która pasowała pod kolor ściany i całej tej architektury. Czułem się zmęczony, ale chętnie bym zaruchał jeszcze raz. Nie potrafiłem znaleźć ukojenia.
Lara.
Zdałem sobie sprawę, że poprosiłem wszechświat o coś złego. Zaczynałem niebezpieczną grę. Grę, która może zakończyć się tragicznie. Dla mnie nie, ale dla niej tak. Jak miałem pozbyć się jej z mojej głowy? Wiem, że to już mówiłem sobie, ale to będzie najgorsze lato od lat.
IG jula_wojcikczyta
#medicine #seriahospital
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro