13.
Lauren
Gdy tylko Alexander wyszedł z pokoju odpłynęłam w błogi sen, nie ściągając opaski tak jak rozkazał. Zapomniałam na kilka chwil, o tym co miało miejsce wczorajszej nocy. Na chwilę zapomniałam o całym świecie i oddałam się temu co mi zaoferował, a był to on sam oraz poczucie zdrady, chociaż przekonanie, że nie robiłam nic złego, tliło się jak maleńki płomyczek na zapałce.
Przespałam się z innym facetem niż mój były.
Elena by powiedziała, w ramach żartu, że jestem niezłą suką, ale i że dokonałam dużego aktu odwagi. Uważałaby, że w końcu zrobiłam coś dla siebie, nie patrząc na innych i konsekwencje. Oddałam się przyjemności, którą podarował mi wszechświat. Okazję by zmienić, w jakiś sposób tok myślenia.
Więc, dlaczego tak okropnie się czułam? Przecież miliony kobiet sypia z różnymi facetami i nie było to złe. Nie powinno być złe. Faceci mogą robić takie rzeczy, to i my również.
O poranku, gdy tylko otworzyłam oczy, od razu zerwałam opaskę. Pokój był w półmroku przez zasłony o kolorze butelkowe zieleni. To był ten sam pokój, w którym obudziłam się po imprezie z przyjaciółmi. Usiadłam w pionie i rozejrzałam się dookoła.
To wydarzyło się naprawdę. Czułam się jakbym znów straciła dziewictwo. Absurdalnie to brzmiało, ale tak było. Dostałam ciarek na samą myśl, a satynowa pościel, nie pomagała utrzymać ciepła. Dodatkowo byłam całkowicie naga. Spojrzałam na swoje ciało, które było takie samo jak wczoraj, ale jednak miałam wrażenie, że jest inne.
Objęłam się ramionami, podciągając kołdrę, próbując zebrać myśli. Moje policzki oblał rumieniec, ponieważ jedyne co mi przyszło do głowy, to jego imię.
Somnus.
Majestatyczne, pełne magii i jednocześnie tajemnicze. Tak samo jak i on.
Alexander. To było jego prawdziwe imię, które kusiło i prosiło aby je zbadać. Poznać lepiej, bliżej, inaczej.
Miał rację. Wczoraj mówił, że będę chciała być sama po tym wszystkim o poranku. Nie potrafiłam dopuścić do siebie tej myśli, że wczoraj pozwoliłam na takie coś.
Wciąż czułam owinięte paski wokół mych nadgarstków i kostek, jego muśnięcia palcami, skaczące pocałunki po ciele, a na koniec mocny seks w pozycji na pieska. Policzki me zapłonęły na czyste wspomnienia. Próbowałam zebrać się w sobie, ale ciężko mi to szło.
Padłam na poduszki, wzdychając głęboko. Ponownie poczułam chęć kontroli, ponieważ byłam w pustym pokoju, a gdy tylko przekroczę próg zamkniętych drzwi, nie wiem jaka przyszłość mnie czeka. To jest ten rodzaj przyszłości, w której nie mam możliwości podjęcia decyzji.
A może i mam?
Może i są drogi wyboru, ale za cholerę nie mam pojęcia jakie. I to mnie przeraża. Nie wiem co się wydarzy gdy wyjdę z tych czterech ścian. Będę go unikać? Da mi w końcu spokój, ponieważ osiągnął swój cel? Nie wiem, a wiecznie nie mogę tu być.
Wstałam, dotykając stopami miękkiego dywanu. Na fotelu obok stoliczka nocnego, leżały moje ubrania oraz nowe od Alexandra. Założyłam swoje dżinsy i od niego dużą, białą bluzkę. Czarny, długi pasek materiału leżał na łóżku, a ja wciąż czułam jego obecność na sobie. Wokół moich oczu i odbierał mi zmysł jakim był wzrok.
Odebrał mi go całkowicie, pobudzając inne, a w szczególności dotyk, słuch. Mój układ nerwowy i tak już był bardzo delikatny przez wady, a robiąc coś takiego, to było przekroczenie mojej wytrzymałości. Udawałam, że jest wszystko w porządku, leżąc pod nim, ale nie było. Wewnętrznie krzyczałam. Pragnęłam dać upust swojemu głosowi, ale nie mógł poznać mojej dolegliwości. Nigdy. Wykorzystałby to przeciwko mnie i wtedy bym była całkowicie stracona. A tak, przynajmniej nie oddałam się mu całkowicie. Czułam przewagę dzięki temu w jakimś stopniu i to dodawało mi odwagi.
I niech tak zostanie.
Włosy miałam totalnie w nieładzie i potrzebowałam prysznica, pomimo tego, że nas umył wczorajszej przygodzie. Po cichu zdecydowałam wyjść na korytarz, który uderzał swoim blaskiem za każdym razem. Ciągnął się po mojej lewej, a w ścianie na prawo były trzy pary drzwi. Te jedne, które stały przede mną, kryły...Gabinet. Ledwo pamiętam jego wystrój, ale na pewno był przestronny oraz jasny.
Znów opętała mnie ciekawość i pragnienie by wejść tam ponownie. By Alexander dał mi kolejną Lekcję.
Jestem kurwa nienormalna.
Parsknęłam pod nosem.
Odebrał mi jeden ze zmysłów i kazał porzucić całkowitą kontrolę. Z ogromnym trudem mi to przyszło, ale na pewno dzięki niemu, poczułam coś niespotykanego. Nikt nigdy mnie tak nie potraktował. Nie chodziło tylko o strefę w łóżku, tutaj nie ma porównania. Bardziej chodziło o to, że mój opiekun przekroczył moje granice w bezpieczny sposób. Sprawił, że byłam w innym wymiarze. Byłam...nie sobą. Pomijając fakt, że nie przekroczył tej realnej granicy, to było coś nieporównywalnego, co miałam z Connorem.
Chłód marmurowej posadzki, przyprawiał mnie o dreszcze. Udałam się do kuchni, w której cichutko grało radio. Z małego głośnika leciała piosenka Post Malone Sunflower. Doktor stał do mnie tyłem, smażąc coś słodkiego, ponieważ zapach na to wskazywał oraz był niesamowity. Usiadłam przy wyspie kuchennej, na jednym z barowych krzeseł, a mój brzuch nagle wydał z siebie dźwięki, które zdradziły moją obecność.
- Dzień dobry. - rzekł swobodnie, po czym odwrócił się do mnie trzymając talerz pełen naleśników. Nie miał na sobie bluzki, tylko zwykłe szare dresy. Jego tatuaże ponownie mi zaimponowały jak i dobrze zbudowana sylwetka. Czarny tusz, który wił się wokół jego ramion i barków był nie równy. Nie byłam pewna, czy jest to zrobione specjalnie czy tatuarzysta był kiepski. Kreski biegły jak żyły pod naszą skórą. Zmieniały się z cienkich kresek w grubsze, tworząc sieć, która go oplatała.
- Możesz patrzeć ile chcesz, ale dobrze by było, gdybyś na chwilę wróciła na ziemię. - tak też się stało. Stukot talerza o blat, sprawił, że oderwałam od niego wzrok. Widelcem wzięłam kilka truskawek oraz słoik Nutteli. - Jak się czujesz? - zapytał, przerywając milczenie między nami, a mnie zmuszająca do odpowiedzi.
Do płuc wciągnęłam mnóstwo powietrza, zastanawiając się, co powiedzieć.
- Nietypowo. - wydusiłam.
- To widać. Ale powiedz mi, jakie to uczucie?
- Niby jakie uczucie? - zapytałam zdezorientowana, krojąc placek.
Alexander płynnym ruchem znalazł się przy patelni i obrócił naleśnika, drewnianą łyżką.
- Przegrać.
Nie miałam pojęcia, o co mu chodzi. Przegrać? Niby co przegrałam? Ja nigdy nie przegrywam, to po pierwsze. Po drugie, też przecież miałam przewagę. To, że doszłam nie oznaczało, iż wiedział, co działo się w mojej głowie.
Niebieskooki usiadł obok mnie z talerzem pełnego jedzenia i zaczął je kroić. Muzyka z radia sprawiała, że cisza była mniej niezręczna.
- Jutro kolejny dzień pracy w szpitalu. Odwiozę cię do domu i wypocznij. - kawałek czerwonego owocu znalazł się w jego ustach. Usta, które mnie całowały. Usta, które mnie naznaczyły. Usta, które chciałam znów poczuć na każdym centymetrze ciała. - Chyba, że nie chcesz.
- Jakiś ty szlachetny, ale nie. Muszę wrócić. El będzie się niepokoić. - zgarnęłam włosy na bok próbując zasłonić swój wstyd, jednocześnie wtopić się w krzesło by stąd zniknąć. Patrzyłam przed siebie, w marmurowe płytki nad płytą indukcyjną, by okazać brak zainteresowania.
Na moje słowa tylko kiwnął głową, po czym ugryzł naleśnika. Szybko chciałam pozbierać się i wyjść, ale on robił wszystko by do tego nie doszło. Specjalnie jadł powoli jakby miało mnie to powstrzymać. Gdy w końcu skończył, schował naczynia do zmywarki, a ja uciekłam do pokoju by przebrać bluzkę. Nie mam pojęcia jakim cudem znalazł się za mną, chwilę później. Musiał od razu iść moim śladem. Jego ramiona objęły mnie z każdej strony niczym liny. Ciepły oddech muskał moje ucho oraz nagą skórę szyi.
Błagam przestań. Przestań sprawiać, że moje serce bije inaczej. Inaczej dla ciebie.
Znów rozpływałam się. Znów działał jak pierdolone tabletki przeciwbólowe, które były moimi narkotykami. Upadałam. Powoli, przez niego upadałam, ale jednocześnie on nie pozwalał mi upaść, dalej niż to potrzebne.
- Posłuchaj. - zaczęłam mówić, ponieważ nie wiem jak teraz miałam do niego się zwracać. Ksywką, czy prawdziwym imieniem? - Skorzystam tylko z toalety i już mnie nie ma.
- Zostań. - jego wargi wbiły się mi się w kark. Pożądanie uderzyło mnie między nogami. Alexa już twardy kutas dotykał moich pośladków, mówiąc o tym jak bardzo mnie pragnął.
- Nie mogę. Muszę wracać, a z resztą powiedziałeś bym odpoczęła. - przekręciłam się w jego ramionach, gdy tylko poczułam trochę luzu w uścisku. Niebieskie tęczówki znów tańczyły niczym czyste iskierki?
Dlaczego zaczynały one być kojącym błękitem, a nie zimnym lodem?
- Nie powiedziałem, że to musi być od razu. Mamy jeszcze czas. - lekki uśmieszek biegał mu po twarzy.
Westchnęłam głęboko. Odepchnęłam jego dłonie gdy tylko dotknęły moich policzków. Czego on chciał? Robiło mi się gorąco, a panika i dezorientacja przyćmiewały mi umysł.
- Idę się umyć. - zrzuciłam z siebie bluzkę i dresy, pokazując mu swój tyłeczek. Powolnym, zmysłowym krokiem udałam się do łazienki, zachęcając go by ruszył za mną. Tego chciał. Na pewno. Nie myślałam racjonalnie. Co wydarzyło się w jego mieszkaniu, zostaje w jego mieszkaniu. Gdy tylko dobiegnie to końca, żegnam się z nim.
Wyrucha mnie jeszcze raz, a potem odwiezie mnie do domu i będę myślała co dalej. Nie chcę psuć tej chwili. Chwili, z której mogłam korzystać dowoli, ponieważ on mi na to pozwolił. Byłam w czasoprzestrzeni gdzie nie istniałam i nic mnie nie obowiazywało. Dla mnie było to niewyobrażalnie ciężkie, a jednocześnie kuszące. Później będę myśleć jak to wszystko pogodzić. Siebie i swoją obecną sytuację.
Włączyłam kurek od prysznica. Ze słuchawki poleciała ciepła woda, która po chwili przemieniła się w parę i osadziła się na szybie oraz lustrze. Niespodziewanie Alexander przyciągnął mnie do siebie, do swojego nagiego torsu. Oparłam się o jego klatkę piersiową, czując jego penisa między udami.
- Och, ja pierdole Lauren. - w jego głosie było czuć zgubienie. Prawdopodobnie jak ja, nie wiedział co teraz robić. Być może jego myśli tak jak i moje, krążyły wokół czegoś innego. Postanowiłam przejąć inicjatywę. Stanęłam na palcach, oplatając mu przyrodzenie dłońmi, jednocześnie składając mu pocałunek na wargach. Słodycz przebijała się przez pożądanie. Jeździłam rękami w górę i w dół, smakując go. Czekolada mieszała się nam na językach wraz ze smakiem truskawek. Alexander zmusił mnie swoim ciałem bym oparła się o szybę kabiny prysznicowej. Chwycił mnie pod uda i podsadził do góry. Złapałam się go wokół szyi rękami jak i nogami.
- Powiedz mi, że tego chcesz. - wyszeptał mi w usta. Jedno kiwnięcie głową wystarczyło mu.
Ponownie wbił się w moje usta już nie powstrzymując się. Odgłosy naszych pocałunków, przebijały się przez szum wody. Doktorek był wielki. Mój wzrost nie miał się jak do jego. Przytrzymał mnie jednym ramieniem pod nogami i płynnym ruchem wszedł we mnie.
- Och, kurwa Somnus. - jęknęłam.
- Nie przesadzaj moja droga. To nie Lekcja. - jego biodra poruszały się w przód i w tył.
- To jak mam mówić? - chwyciłam go za czarne włosy.
- A jak mam na imię? - spojrzał na mnie przepełniony pewnością siebie.
- Alexander.
Gdy do mnie dotarło, znaczenie słów, jego brwi poszły do góry. Oblizał dolną wargę jakby miał mało wody pod dostatkiem. Nie miałam teraz na to czasu. Nie wiele mi go zostało. Chłonęłam to wszystko jak powietrze. Pragnęłam go jak lwica, polująca na zwierzynę. Nie sądziłam, że pożądanie może tak wypełnić człowieka. Pamiętając o tym, że nie dawałam z siebie wszystkiego.
Alexander poruszał się to coraz mocniej, aż w końcu poczułam upragnione spełnienie.
***
Okazało się, że Alexander miał również samochód. W dodatku, który podobał mi się od dnia, w którym wszedł na rynek i obiecałam sobie, że kiedyś go kupię. Choćbym miała tynk jeść albo kredyt wziąć. A on po prostu go miał. Audi R8 koloru czarnego jak noc. Skąd on miał tyle pieniędzy? Nie wspominał o swojej rodzinie, o matce, ojcu czy rodzeństwu. Nic o nim dalej nie wiedziałam, nawet ze strony prywatnej. W porównaniu do mnie, on wiedział bardzo dużo. Nie miałam zamiaru pytać. Skoro nie wychylał się w tej kwestii, to nie było potrzeby bym drążyła ten temat.
Przekroczyłam próg naszego małego mieszkanka. Poczułam zapach cegieł, parzonej kawy oraz kwiatowych mgiełek do ciała od El.
- Ja pierdziele! Gdzieś ty wyszła?! - przyjaciółka skoczyła na mnie, omal nie potykając się o drewniany próg.
Kurwa. Co jej powiem? Że byłam i ruchałam się z opiekunek od praktyk? Za Chiny ludowe, nie! Nie przemyślałam planu działa gdy miałam chwilę w aucie. Stałam jak słup, nie patrząc dziewczynie w oczy.
- Z facetem. Byłaś z facetem. - przerwała ciszę. Boże, ona miała siódmy zmysł, czy jak? A nie, to męski żel pod prysznic mnie zdradził.
- Skąd ten pomysł? - minęłam ją, próbując ją zwodzić. Rzuciłam klucze do drewnianej misy, a wczorajszą bluzę na łóżko w pokoju.
- Po pierwsze. To nie twoja bluzka. - wskazała palcem na duży t-shirt. Cholera. Zapomniałam go ostatecznie zmienić. - Po drugie, pachniesz męskimi rzeczami, po trzecie. - sięgnęła po łyk kawy. - Wyglądasz jakbyś miała dobrą noc.
Moje oczy gwałtownie otworzyły się na rozcież. W ustach gwałtownie mi zaschło. Miała rację. Nie dość, że miałam naprawdę udaną noc, zbyt wiele mnie zdradzało, to jeszcze nie miałam wyjaśnienia dla niej.
- Nie chcesz, to nie mów teraz, ale będę wyczekiwać tej pikantnej plotki. Mnie nie oszukasz, Lara. Byłaś z facetem. Obstawiam wszystkie moje buty od Channel, Louisa i Badury.
Uśmiechnęłam się mimowolnie. Elena podeszła do mnie z piskiem, skacząc radośnie, że na pewno sąsiedzi ją usłyszeli.
- Boże, powiedz mi! Wszystko ze szczegółami. - wymusiła na mnie. To tyle z jej cierpliwości, jeśli mówiąc. Ramionami owinęła mnie wokół szyi.
- Na razie nic ci nie powiem, ponieważ sama nie wiem na czym stoję. To tylko... - No właśnie? Jak ja miałam to określić? Głowa zaczynała mnie od tego boleć.
- Potrzebujesz czasu, jasne. Ale pamiętaj, są przygody, na jedną noc i... - wymachiwała rękami na lewo i prawo.
- Wiem, El. Tłumaczyłaś mi.
Czarnowłosa odpuściła, wracając do swojego serialu, a ja mogłam udać się do swojej samotni. Zamknęłam się w pokoju, padłam na łóżko i włączyłam Notebook'a i playlista The Chainsmokers remix lofi zawładnęła moją przestrzenią.
Somnus.
Drugie imię, którego używa do zabawy w łóżku.
Czy używa go za każdym razem?
Co ono w ogóle oznacza?
Wpisałam je w wyszukiwarkę i tłumaczenie miło mnie zaskoczyło. Somnus to uosobienie w mitologii rzymskiej jako Sen. Przebywał on w podziemiach, gdzie światło dzienne nigdy nie docierało. Podobno też był bratem Śmierci, a według Owidiusza miał „tysiąc" snów, którzy pojawiali się w snach „ naśladując wiele postaci".
Sny.
Coś co dzieje się w naszej głowie, jednocześnie graniczy z wyobraźnią, a rzeczywistością. Sny jako nasze odpowiedzi na wiele pytań, sny jako nasza zguba jak i coś co przekracza nasze istnienie. Przestrzeń pomiędzy wyższym Ja, a tym obecnym tu na Ziemii. Gdzieś, gdzie mogło dziać się wszystko.
Użył jeszcze hasła bezpieczeństwa, które brzmiało Nyx. Przypominało mi to coś skrzydlatego jak i niebezpiecznego. Miałam rację. Nyx była to bogini według mitologii greckiej, która uchodziła za uosobienie nocy. Miała skrzydła u ramion, które przypominały skrzydła nietoperza.
Próbowałam połączyć te elementy ze sobą. Zrobiłam notatki na ekranie komputera, tworząc schematy. Czułam się jak w pierdolonym serialu FBI, łącząc ze sobą kropki. Poszukuję chorego faceta, uzależnionego seksualnie, mającego swoje fetysze.
Ciekawa fabuła była na książkę.
Gabinet. Nyx. Somnus. Seks. Lekcje. Tatuaże.
Miałam zbyt mało informacji i zbyt mało Lekcji, by domyśleć się, o co tu chodziło. Musiałam zdobyć ich więcej, a mogłam to zrobić tylko w jeden sposób.
Powiadomienie odwróciło moją uwagę od notatek. Kliknęłam w dymek czatu SMS na ekranie laptopa. Alexander.
: Pamiętasz zasadę?
Odpisałam bez zastanowienia, chociaż nie wiedziałam czy to będzie słuszna odpowiedź.
:Wszystko zostaje w Gabinecie?
:Grzeczna dziewczynka.
Nie odpisałam mu już, ponieważ moje policzki spowiły się rumieńcem. Niech cię piekło pochłonie Alexandrze. Jakbyś czytał mi w myślach i wiedział co robię.
To była przestroga. Wszechświat dawał mi znać bym nie myślała i nie niuchała nosem jak pies. Problem polegał na tym, że ja zawsze robię przeciwnie. Idę tam gdzie nie powinnam, ponieważ to co obce, przyciąga mnie jak magnez.
Dowiem się wszystkiego o nim. Choćby miało mnie to zniszczyć.
IG jula_wojcikczyta
#medicine #seriahospital
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro