Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

52. Bo wszystko poszło nie tak.




Mingjue ledwo skończył wlewać wodę do balii, gdy usłyszał głos generała. W pierwszej chwili wściekł się słysząc, że nie chcą mu znów dać spokoju. Zaraz jednak zastygł w pół ruchu, słuchając uważnie Tanga. Czuł, że zimna kąpiel nie będzie mu potrzebna by odrobinę prze trzeźwieć.

- O czym ty mówisz? - spytał go otwierając drzwi od łaźni - O jakim kłamstwie i jakim uroku? Co to do cholery ma znaczyć? - o pościg za młodszym nie pytał. Sam doskonale wiedział czyj to pomysł i nawet zastanawiał się w jaki sposób może to wszystko odwołać. Wziął od niego dziecko i wskazał mu gestem poduszki.

- Bądź łaskaw wyjaśnić o czym mówisz.

Generał skinął posłusznie głową i ukłonił się przed nim z szacunkiem. Usiadł na poduszkach, a zza materiału szaty wyjął dwa zawiniątka. Na jednej widniała wyrwana kartka z książki o truciznach, a drugą była spinka należąca do Mingjue.

- Już tłumaczę. - odparł i wskazał na papier. Wyjął również czarkę z której ostatni raz pił sam Yao - Otóż dokonałem postępu w śledztwie i dla poprawy nastroju drogiego lidera spieszę z wyjaśnieniem. To co tu widzisz to dowody. Ktoś przez ostatni miesiąc podtruwał panicza. Czarny osad na czarce nie wziął się oczywiście z herbaty. - podał mu naczynie do powąchania.

Mingjue spojrzał na położone przed nim przedmioty, by zaraz podnieść pytający wzrok na generała. Zaczął go uważnie słuchać i już po pierwszych wypowiedzianych przez Tanga zdaniach wiedział, że ktoś odpowie za to głową. Wziął do rąk czarkę i bez słowa ją powąchał. Zapach mimo, że już lekko zwietrzały, był dalej wyczuwalny. Zaraz też wziął od niego pergamin i uważnie zaczął go studiować. Tang nie musiał mu tłumaczyć nawet jak działa ta trucizna, znał ją i była jedną z tych surowo zakazanych. Wysłuchał go jednak uważnie.

- Znalazłem ten papier z przepisem na trutkę, osłabia organizm i prowadzi do powolnej śmierci osobę która ją spożywa. Osłabia organizm kultywatora i pozwala na łatwiejsze zawładnięcie jego umysłem. Pozwoliłem sobie skonsultować tę wiedzę z medykami i oni potwierdzą moje słowa. Następnie, gdy organizm jest już słaby, można rzucić urok który zdobi z tej osoby żywa marionetkę. Gdy się ją nauczy kilku zdań będzie je powtarzać bez żadnej refleksji i kontaktu z rzeczywistością. - dodał po czym uniósł również spinkę.

- Ta ozdoba należała do Lidera prawda? Jest na niej inskrypcja która potrafi doprowadzić człowieka do szaleństwa. Taką samą miał panicz przed zniknięciem. Obaj byliście manipulowani i podtruwani, ale nie mogę ci powiedzieć przez kogo, aż nie uzyskam potwierdzenia z Gusu. Wiem, że nie jest to zbyt miła informacja... Ale pozwól żebyśmy spotkali się z Lan Xichenem. Jestem przekonany, że doszedł do tych samych wniosków. Póki panicz Yao jest w Gusu pozostaje bezpieczny. Ale poza... Może zginać.

- Owszem. - odpowiedział na pytanie o spinkę - Była częścią ślubnych ozdób do włosów. - przejął od niego spinkę i przyglądał się jej uważnie. Czuł jak wewnętrznie zaczyna się w nim gotować. Ktokolwiek uczynił coś takiego zasługiwał na ścięcie i zamierzał dokonać tego osobiście, jeśli tylko to wszystko się potwierdzi. W jego głowie kotłowały się miliony myśli, a główną z nich była ta która mówiła, że Meng Yao mógł zostać nauczony tych zdań. Podał generałowi znów chłopca i podniósł się z miejsca.

- Nie mam czasu na żadne spotkania, chociaż właściwie to jedno pewnie odbędzie się przy okazji. Muszę się zobaczyć z Meng Yao. - ta nadzieja, że młodszy jednak go kocha na nowo rozbudziła w nim ogień i nie zamierzał tak łatwo dać mu zgasnąć. Przyzwał do siebie Baxię, gotów w tej chwili lecieć do Zacisza Obłoków.

Generał zaraz wziął chłopca i stanowczo stanął Jue na drodze.

- Liderze Mingjue bez urazy. Ale powinieneś zaczekać do jutra. O ile doniosły mi wojska patrolujące, sam Lider sekty Lan udaje się w kierunku Qinghe. Musimy się z nim spotkać w tajemnicy aby osoby niepożądane nie wiedziały o tym. Jeśli ktoś się o tym dowie i dowie się, że znasz prawdę może spróbować uniknąć zasłużonej kary. - powiedział spokojnie - Proszę abyś mi zaufał po raz kolejny i zaczekał do jutra. O ile Meng Yao znajduje się w Gusu o tyle nic mu nie grozi. Jego życie nie jest tam zagrożone. - odparł spokojnie - Na wszystko przyjdzie czas, a teraz należy się uspokoić i obmyślić plan zatrzymania winnego lub winnych. Jestem pewien, że niektóre osoby ze służby brały w tym czynny udział. Nie jestem w stanie uwierzyć, że dokonała tego jedna osoba.

Mingjue nie spodobały się słowa generała, ale niechętnie musiał mu przyznać rację. Jeśli zacznie działać pochopnie, może nie mieć kogo ściąć, a zamierzał ukarać winnego osobiście. Kolejny raz musiał przyznać Tangowi rację, gdy szło o bezpieczeństwo Meng Yao, w Zaciszu Obłoków, nawet największy złoczyńca mógł dożyć końca swoich dni, przez te ich zasady. A jeśli Lan Xichen znał prawdę, to nie pozwoli najmłodszemu z nich na opuszczenie Gusu.

Usiadł ponownie na swoim miejscu i spojrzał na mężczyznę.

- Co więc proponujesz? Bo zakładam, że natychmiastowe pójście i wymierzenie winnemu kary nie wchodzi u ciebie w grę?

Generał pokręcił jedynie głową w odpowiedzi. Zamyślił się na moment i westchnął ciężko spoglądając w kierunku drzwi. Zaraz też po kołysał chłopca który zaczął bawić się materiałem jego szaty.

- Proponuje więc urządzić najpierw tajne spotkanie z Lan Xichenem i Naczelnym Kultywatorem. Później, jak już sprawa do końca się wyjaśni, wytypować wstępnie podejrzanych. Mam swoje podejrzenia. Dokładnie obserwowałem służbę i są co najmniej trzy służki w to zamieszane i dwóch żołnierzy. Poza głównym rozkazującym. W końcu ktoś podawał trutkę pod jego nieobecność.

Mingjue nie podobało się to co usłyszał i to cholernie. Nie miał pojęcia czym kierował się zdrajca i jak bardzo musiał nienawidzić swojego lidera, by posunąć się do takich kroków.

- Twoje oskarżenia są bardzo poważne, jeśli to o czym mówisz znajdzie potwierdzenie u Xichena, masz natychmiast pojmać podejrzane osoby, a następnie je przesłuchać. Winnych czeka ścięcie. W całej historii QingheNie nie pamiętam by ktokolwiek odważył się na coś równie podłego. - zamyślił się na chwilę. Szczerze nie miał pojęcia kto za tym stoi, kilka osób wykluczał, takich jak sam Tang czy Huaisang. Ufał im bezgranicznie. - Mówiłeś, że bracia Lan są w drodze do Nieczystej Domeny. Kiedy mogę spodziewać się spotkania z nimi? Wolałbym być już w drodze do Gusu, mam kilka spraw do wyjaśnienia z Meng Yao.

Tang mógł nazywać rzeczy po imieniu, ale wolał samemu nie stracić głowy. Mingjue mógłby źle to odebrać w takiej, a nie innej sytuacji. Skinął głową posłusznie, przyjmując do wiadomości zalecenia własnego lidera. Czuł jak chłopiec szarpie go za włosy, ale nie zamierzał nawet na to reagować.

- Według raportów powinni tu dotrzeć już jutro w południe. Jeśli lider sobie życzy mogę zorganizować transport i możemy spotkać się z nimi w połowie drogi.

Mingjue skinął mu głową.

- Zorganizuj. Im szybciej porozmawiam z Xichenem tym lepiej. Nie chcę sobie nawet wyobrażać przez co przechodzi Meng Yao jeśli te wszystkie rzeczy są prawdą. I najważniejsze. Roześlij wiadomości o tym, że odwołuje nagrodę. Możesz wymyślić dowolny powód. Nie chcę by był dłużej ścigany. - wątpił by jego niedoszły mąż opuścił bezpieczne Zacisze Obłoków, jednak wolał nie ryzykować. I tak to wszystko było cholernie skomplikowane. Nawet jeśli nie uda mu się już poprawić relacji z partnerem, chociaż teraz chyba powinien nazywać go byłym, to nie zamierzał fundować mu więzienia w Gusu.

Znów skinął głową na potwierdzenie przyjęcia rozkazu choć ciszej było mu to zrobić kiedy jego głowa była lekko pochylona ku dziecku które trzymał na rękach.

- Zorganizuje transport razem z naszym oddziałem, sami zaufani ludzie. - potwierdził spokojnie - Zaraz też zajmę się i zaangażuje swoich ludzi w rozniesienia informacji o zaprzestaniu pościgu. Wcześniej udało mi się wycofać nasze wojska z poszukiwań Meng Yao. - poinformował mężczyznę - Zatem, mam zorganizować transport jak najszybciej, czy wyjeżdżamy z samego rana?- zapytał spokojnie i zaraz syknął czując mocniejsze szarpnięcie.

Jue odebrał od niego chłopca, delikatni wyplątując małą rączkę z włosów mężczyzny.

- Wyruszymy, gdy tylko roześlesz wieści. - nie dziwiło go to pytanie, właściwie sam złapał się na tym, że kazał robić mu dwie rzeczy jednocześnie, bez uściślenia, którą ma zrobić najpierw - Wybierz również jedną z mamek. A-Song jedzie z nami. - dopiero teraz zaczął się zastanawiać dlaczego chłopiec był z Tangiem, a nie z jego bratem, ale nie zamierzał dociekać. Huaisang musiał mieć ważny powód, by przekazać malca generałowi.

Tym razem generałowi łatwiej było już pokiwać głową na znak zrozumienia rozkazu.

- Tak jest. Przyjąłem rozkaz, odmeldowuje się. - po tym ukłonił się nisko przed liderem sekty, wycofał się do drzwi aby po tym, przejść do swojej siedziby i wystosować odpowiednie ogłoszenie dla własnego oddziału.

Rozkaz był prosty, wysłać posłańców którzy poniosą wieść o tym, że Meng Yao nie jest już poszukiwany, rozkaz przyprowadzenia go z ramienia lidera sekty Nie został cofnięty. Minęło dużo czasu nim zdołał uporać się z tym zadaniem, a kilkudziesięciu mężczyzn wyruszyło za bramę sekty z jednym prostym zadaniem. Każdy dostał swój sektor i część na mapie, każdy dostał konkretne miejsca w jakie miał się udać.

Gdy udało mu się z tym uporać zorganizował oddział który przygotował powóz dla mamki i dziecka, również dla Mingjue gdyby ten wolał podróżować wraz z dzieckiem. Był niemal środek nocy gdy sam Tang zapukał do Fangzi i wszedł nim dostał zezwolenie.

- Liderze, melduje rozesłanie wiadomości. Oddział eskorty wraz z powozem jest gotowy. Mamka czeka w środku. Czekam na rozkazy. - po tym znów się ukłonił i wyprostował dumnie przed mężczyzną - Jesteśmy gotowi do natychmiastowego wymarszu w kierunku Gusu.

Mingjue nie podobało mu się, że to tak długo trwa. Zdecydowanie wolał być w Gusu już teraz, albo chociaż w połowie drogi do niego. Chciał jak najszybciej porozmawiać z młodszym i wszystko wyjaśnić. Przez cały czas przygotowań, był gotów do drogi. Zastanawiał się nawet czy nie lepiej byłoby, gdyby chłopiec został w Nieczystej Domenie, ale to oznaczałoby wyznaczenie kogoś do pilnowania go. Gdy wreszcie pojawił się jego generał Mingjue był niemal gotów do wyjścia. Okrył śpiącego chłopca cieplejszym materiałem i zawiesił w chuście na swoim torsie. Na razie miał zamiar mieć go przy sobie.

- Wyruszamy. - powiedział jedynie i wyszedł za nim z Fangzi. Nie musiał go nawet pytać czy wszystko jest gotowe, na tyle na ile znał swojego generała był pewien, że ten zadbał o więcej niż pomyślałby o tym sam Mingjue - Jak daleko mamy do Lan Xichena?

Tang od razu skinął głową i ruszył przodem, prowadząc go specjalnie bokiem,a nie środkiem placu aby uniknąć jak najbardziej zainteresowania innych osób. Nie potrzebowali teraz ogona skoro wiadomym było, że ktoś był im nie przychylny.

- Według najnowszego raportu około pięciu godzin. Powinniśmy dotrzeć do nich przed świtem. Wysłałem posłańca aby Poinformował braci o spotkaniu z Liderem. Zostanie zarezerwowana również sala na to spotkanie aby uniknąć kontrowersji. O świcie miasto jest puste, a co za tym idzie obejdzie się bez świadków. Opracowałem również kilka różnych tras na wypadek problemów na drodze oraz znalazłem lokale w których nasza obecność pozostanie nieujawniona. Zadbałem również o dobrych ludzi.

Tak jak Mingjue zakładał nie musiał się o nic martwić. Chociaż poważnie zaczynał. Doskonale pamiętał moment w którym przyłożył Xichenowi i nie zrobił tego lekko. Był wtedy zrozpaczony i wściekły przez co w to uderzenie włożył naprawdę dużo siły. Po części obawiał się, że nie zostanie mu to wybaczone.

Spojrzał na swojego generała by w końcu się odezwać

- Dziękuje. Doceniam to co robisz. - zaczął poważnie zastanawiać się nad tym jak go nagrodzić, ale na razie nic sensownego nie przychodziło mu do głowy. Najbardziej rozsądne wydawało mu się mianowanie generała swoim zastępcą, jednak tą funkcję pełnił Sang. Zastępca, zastępcy już nie brzmi tak dobrze. Gdy doszli do powozu, przekazał dziecko mamce, dochodząc do wniosku, że podróż dla takiego malca będzie mniej męcząca tam niż w końskim siodle.

Generał nie czuł potrzeby aby mu jakoś dobitnie dziękowano. Robił to co należało do jego obowiązków, a uważał, że ochrona swojego lidera i zadbanie o jego bezpieczeństwo było najważniejsze.

- Liderze jeśli nie czujesz się na siłach usiądź w powozie. Ja poprowadzę eskortę do celu. Nie spałeś cały dzień. - zaproponował podprowadzając mu jego ogiera. Chociaż domyślał się, że mężczyzna nie da za wygraną i najpewniej będzie chciał jechać konno.

Mingjue zaraz pokręcił głową.

- I tak nie będę umiał odpocząć. Gdyby nie konieczność zabrania A-Songa, leciałbym na Baxii by szybciej dotrzeć na miejsce. - wskoczył na swojego konia. Nie był to ten sam, którego dosiadał za poprzedniego życia, jednak z tym dogadywał się całkiem nieźle odkąd wrócił, właśnie jego wybierając na swojego. Zwierzę chętnie przyjęło jeźdźca na swój grzbiet. Jue cierpliwie czekał, aż wszyscy będą gotowi i dał znak do wyruszenia, przewodzenie zostawiając Tangowi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro