23. On dusi mi brata!
-A-Yao. - ostrzegł Mingjue nim ten wbił się w jego wargi. Naprawdę próbował się samemu powstrzymywać. Nie mógł pozwolić na to by młodszemu stała się krzywda. Jednak gdy młodszy ponowił pocałunek, trzymając się jego karku, nie potrafił mu odmówić. Oddał go namiętnie, a jego wielkie dłonie spoczęły na pośladkach mężczyzny, wciągając go na kolana, z całą delikatnością, na jaką było go aktualnie stać. Doszedł do wniosku, że odrobina czułości, jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a nic więcej zrobić nie mogli chociażby ze względu na stan Yao.
Na nic zdały się ostrzeżenia starszego. Yao za nic nie miał zamiaru sobie odpuścić, całował jego wargi namiętnie, zwyczajnie potrzebując jego bliskości. Szczególnie, że ledwie zdążyli się pogodzić, a później znów leżał bezczynnie, tym razem już nie z własnej woli. Zaczepił lekko palce o jego włosy i zacisnął je pogłębiając pocałunek. Lekko otarł się o jego dłonie spoczywające na pośladkach. Nie sądził, że będzie w stanie uzależnić się od czegoś tak prostego i zwykłego jak odrobina czułości. Ostatnim razem im przerwano, gdyby nie to zapewne wszystko potoczyłoby się inaczej. Westchnął cicho w jego usta, nie mógł poruszać się zbyt gwałtownie ze względu na plecy, a tak bardzo chciał się otrzeć, bądź zrobić z nim coś zupełnie innego.
Jue nie mógł sobie darować gładzenia młodszego po pośladkach, a w efekcie zaczęcia ich ugniatania swoimi dłońmi. Nie przerywał również namiętnych pocałunków które miał wrażenie, z każdą chwilą nabierały intensywności. Sam nie wiedział co się z nim dzieje, gdy wychodził z grobu był pewny, że szybciej zatłucze tego kurdupla, niż pójdzie z nim do łóżka. Po części dlatego, że młodszy działał mu na nerwy, a po części dlatego, że niezbyt już wierzył w osiągnięcie tego celu.
- A-Yao. - ponownie mruknął ostrzegawczo, tym razem w jego usta.
Mniejszy westchnął ciężko i w końcu oderwał się od jego warg. Spojrzał mu w oczy, cały zarumieniony i lekko zdyszany od pocałunków, które stały się tak intensywne.
- Da-ge...?- wyszeptał i lekko otarł wilgotne od pocałunków usta - Zrobiłem coś nie tak? - zapytał ciszej, obawiając się, że mógł przypadkiem rozzłościć starszego mężczyznę w jakiś sposób
Czy on coś zrobił nie tak? Jue nie bardzo wiedział jak odpowiedzieć mu na to pytanie. Złapał więc jego dłoń i przesunął ja w dół, by bardzo dobitnie uświadomić młodszego, do jakiego stanu doprowadził Nie Mingjue.
Meng Yao zmarszczył brwi przez moment sądząc, że uraził jakoś starszego mężczyznę. Dał mu się złapać za nadgarstek, a czując jak twardy stał się tamten, aż chrząknął i odwrócił wzrok.
- To zależy jak na to spojrzeć. - powiedział wymownie Nie, próbując uspokoić oddech i myśli. Zwłaszcza myśli, które pędziły teraz w niebezpiecznym kierunku. Cholernie niebezpiecznym dla tyłka młodszego.
Młodszy zaczął rozglądać się wokoło, czy przypadkiem nie mają towarzystwa. Nie mógł mu za bardzo dogodzić... A przynajmniej nie wiedział w jaki sposób mógłby inaczej załagodzić ten problem. Wysunął dłoń z jego uścisku i rozsunął jego materiały. Chrząknął cicho i w dłoń ujął jego członka zaczynając go masować. Był cholernie twardy i gorący, co tylko nakręcało młodszego.
Nie Mingjue mruknął znów ostrzegawczo. Cała ta sytuacja mogła się naprawdę źle skończyć. Zwłaszcza, gdy Meng Yao zaczął masować jego członka. Gdyby nie plecy młodszego to Jue wziąłby go tu i teraz.
Guangyao powoli przysunął się, aby usiąść bardziej na jego biodrach. Rozsunął swoje materiały aby umieścić go między swoimi pośladkami. Wargami wbił się w szyję starszego, zaczepiając ją zachłannymi pocałunkami. Nie mógł wykonywać zbyt nagłych ruchów.
Starszy zacisnął dłoń na jego biodrze, gdy ten tak bezczelnie umieścił sobie jego męskość między krągłymi pośladkami.
- Yao. Przestań. Skrzywdzę cię. - mruknął i schował twarz w zagłębieniu szyi młodszego, a obie swoje dłonie umieścił na biodrach mężczyzny i delikatnymi ruchami zaczął się o niego ocierać, pomrukując przy tym. - To się źle skończy.
Młodszy nie przejmował się jego ostrzeżeniami, zatrzymał się na moment i rozsunął szerzej uda aby nabić się na niego po sam koniec. Zacisnął lekko szczęki i oparł czoło o jego obojczyk.
- DaGe...- wyszeptał i zacisnął się na jego członku. - Weź mnie... Tak długo już czekałem. - wymamrotał mu do ucha - Nie zdążyliśmy się nawet pogodzić, a teraz mamy szansę to zrobić... Chyba nie chcesz być ze mną pogniewany, co?
Nie Mingjue zacisnął zęby, gdy poczuł jego gorące wnętrze. Z jego gardła wydostał się niebezpieczny pomruk, gdy usłyszał słowa młodszego. Zaczynał mieć wrażenie, że ten zaplanował sobie cały ten dzień. Jego pytanie było nie fair, oczywiście, że nie chciał być z nim pokłócony, ale chyba jeszcze bardziej nie chciał zrobić mu krzywdy. Złapał go mocniej za biodra i uniósł delikatnie, by zaraz opuścić na swojego członka i docisnąć go do siebie.
"Plecy, plecy, plecy..." Mamrotał w myślach jak mantrę starszy, by zachować chociaż odrobinę trzeźwości umysłu i nie zepsuć pracy medyka.
Yao sam nie mógł wykonywać zbyt gwałtownych ruchów, dlatego wsparł się rękoma o blat stołu wyginając lekko . Podparł stopy po bokach mężczyzny dając mu możliwość poruszania biodrami, a sam nie ruszał się w żaden sposób. Powoli podniósł i opuścił biodra aby zachęcić tamtego do zbliżenia. Chociaż czując jaki jest twardy nie musiał tego robić, ba, nie musiał się nawet starać. Rozejrzał się kontrolnie, ale nie zauważył aby w ogrodzie znajdował się ktokolwiek oprócz ich dwójki.
- DaGe...- wyszeptał Meng Yao wiedząc już jak to działa na tamtego i zamieszał to wykorzystać.
Wykorzystywanie cudzych słabości to coś, w czym Meng Yao był dobry. I Nie Mingjue właśnie się o tym przekonywał. Chociaż chyba w najprzyjemniejszy możliwy sposób. Trzymał go za biodra i nabijał powolnymi ruchami na siebie, uważając by plecy młodszego jak najmniej pracowały. Nie było sensu znów go ostrzegać, mężczyzna z premedytacją brał to, na co miał ochotę, a Jue nawet nie specjalnie chciał go w tym powstrzymywać. A na pewno już nie teraz. Jedyne o czym myślała Bestia z Qinghe to zabranie Meng Yao do swojej sypialni.
Młodszy zagryzł lekko dolną wargę i powoli zsunął się z jego członka mając zamiar zmienić miejsce ich zabaw. Robiło się coraz chłodniej i zanosiło się na kolejne deszcze. Robiło się zimno i jesiennej więc nie najlepszym pomysłem było aby tu zostawać. Powoli podniósł się ze stolika i okrył krocze starszego. Wyciągnął do niego dłoń i brodą wskazał najbliższe miejsce w jakim mogli się kochać. A był nim jego pokój, w którym bywał przez ostatni czas.
Nie czekając, Yao ruszył do tamtego miejsca, rozejrzał się po wnętrzu które było puste. Wciągnął go do środka i zasunął drzwi. Zsunął z ramion ciężki materiał pozostawiając go na ziemi. Cofając się w stronę łóżka zsuwał z ramion kolejne części garderoby. Oblizał swoje usta i westchnął ciężko.
Mingjue dał się prowadzić do pokoju młodszego jak w jakimś transie. Jeszcze nie tak dawno miał ochotę skrócić go o głowę, a teraz jedyne czego pragnął to zobaczyć go znów pod sobą. Obserwował jak ten zrzuca szaty i wchodzi na łóżko. Jak mógł mu odmówić? Właściwe mógł, ale nie chciał.
- DaGe... Idziesz? Ile mam na ciebie czekać? Mam się pogniewać? - zapytał wsuwając się na materac łóżka mając na sobie zaledwie jeden, ostatni, cienki materiał, który wręcz prosił się o to aby go zedrzeć.
Starszy zrzucił z siebie szaty i kompletnie nagi ruszył w jego kierunku, skoro Meng Yao tak bardzo go chciał, to zamierzał mu to dać. Wszedł na łóżko zaraz za nim i wpił się drapieżnie w jego usta. jego dłonie powędrowały znów na biodra młodszego. Całował go namiętnie przez chwilę, po czym sam ułożył się na materacu i delikatnie wciągnął młodszego na siebie. Ruchem ręki rozwiązał ostatnią szatę mężczyzny i pozwolił jej opaść na jego ramiona, prezentując mu go w niemal całej okazałości.
Materiał zsunął się opadając młodszemu na łokcie, więc z tyłu niemal był osłonięty, zaś z przodu Mingjue mógł zobaczyć jego ciało. Wsparł się dłońmi na ramię łóżka aby usiąść na nim wygodniej okrakiem i ponownie nabić się na niego z głośnym jękiem. Lekko zwilżył swoje usta, a głowę odchylił w tył. Czuł jak ten go idealnie wypełnia. Nie mógł się powstrzymać z jakiegoś powodu. Jak już raz spróbował Mingjue... Tak nie potrafił już zaprzestać. Niezależnie od tego jak bardzo mieszane jego uczucia były i skrajne.
W poprzednim życiu działał zbyt wolno, zbyt wielu rzeczy żałował. A skoro dostał drugą szansę od losu, nie zamierzał jej marnować. Lekko zwiesił głowę, by móc mu się przyglądać i trzymając sztywno, prosto plecy zaczął nabijać się na jego członka. Unosił się i opadał aby móc poczuć go głęboko w swoim wnętrzu, nie chciał rozerwać sobie dopiero co zaleczonej rany na plecach. Nie wiedział jakby miał się z tego wytłumaczyć przed medykiem.
Mingjue obserwował go z dołu z zachwytem, trzymając dość mocno jego biodra i pomagając mu w jego ruchach. Nie chciał by rana Yao znów się otworzyła. Nie Mingjue dobrze wiedział, że gdyby nie posiadanie potężnego rozcięcia na plecach, to Meng Yao już dawno leżałby pod nim, dociśnięty do łóżka, mogąc jedynie jęczeć uroczo "Da-Ge". Z jakiegoś powodu działało to na starszego, ale tylko wtedy, gdy mówił to Yao. Nie miał pojęcia czy to kwestia tonu jakiego używa młodszy, czy może raczej osoby która to mówi. Zwiększył lekko tempo swoich ruchów, uważając by żadne z wykonanych pchnięć nie zrobiło mężczyźnie krzywdy.
Guangyao nie mógł powstrzymywać się od głośnych jęków. Mingjue był dość duży, więc to tylko zwiększało ilość doznań jakie odczuwał. Nabijał się na niego na tyle, na ile był w stanie jednak ten przejął bardziej inicjatywę, poruszając się w nim coraz mocniej i szybciej. Starał się jak najbardziej trzymać swoje plecy prosto i nieruchomo aby te nie ucierpiały. Wystękiwał mu wciąż i bez opamiętania "DaGe", wiedząc jak to działa na niego. Specjalnie go nakręcał licząc, że to tylko bardziej go rozrusza i napali. Ostatecznie oboje nie byli w najlepszym stanie fizycznym więc musieli uważać. Mingjue był osłabiony, a Yao miał uszkodzone plecy.
Yao wsparł się jedną ręką na jego torsie i przesunął nią do jego szyi aby zacisnąć na niej lekko palce. Zagryzł mocno wargę ,patrząc na niego z góry zamglonym wzrokiem.
Obaj powinni na siebie uważać, obaj nie powinni tego robić i obaj byli kompletnie napaleni, tak jak obaj tego teraz potrzebowali. O ile wcześniej zrobili to tylko raz i to po pijaku, tak teraz... Nie Mingjue nie mógł udawać, że to nie ma dla niego znaczenia. Dawało mu to dodatkowe potwierdzenie, że młodszy go pragnie i miał nadzieję, że nie tylko fizycznie. Trzymając go mocno za biodra poruszał się w nim szybko, a każde, tak rozkoszne, Da-Ge nakręcało go jeszcze bardziej. Czuł jak jego członek pulsuje w ciasnym i gorącym wnętrzu młodszego.
Gdy Yao zacisnął lekko palce na jego szyi z gardła Nie Mingjue wyrwał się niski pomruk zadowolenia. Z jakiegoś powodu działało to na niego jeszcze bardziej, sprawiając, że jego ruchy nabrały agresywności.
Młodszy wiedział, że teraz nie wytrzyma tak długo jak wcześniej. Osłabienie zrobiło swoje aby był mniej wytrzymały w łóżku, choć nie mógł być tego taki pewien, spał z nim drugi raz. A ten przynajmniej pamiętał, aż za dobrze. Zacisnął mocniej palce na jego szyi czując nadchodzący orgazm. Wbił w jego szyję mocniej paznokcie wydobywając ze swoich ust głośny i przeciągły jęk. Rozlał się na swoich udach i częściowo ubrudził jego uda. Nim się obejrzał poczuł jak starszy z głębokim warkotem wypełnia jego wnętrze.
Ta chwila jednak nie trwała długo, gdy zaraz do jego uszu dobiegł huk otwieranych zamaszyście drzwi. Yao lekko opierał dłonie na szyi mężczyzny, odwrócił głowę w kierunku drzwi, a jedyny materiał jaki oddzielał ich goliznę od widoku to ten, lekko narzucony na ramiona młodszego. Oddychał ciężko, był lekko zarumieniony i spocony po stosunku. Wciąż też miał w sobie partnera kiedy wściekły Sang wpadł do środka.
Mingjue wcale nie zamierzał dochodzić tak szybko, jednak działania młodszego i sam fakt, że Yao doszedł z uroczym jękiem sprawiły, że doszedł zaraz po nim. Przyjemne uczucie rozlało się po jego organizmie, jednak nie trwało ono tak długo jakby sam sobie życzył. Drzwi otworzyły się z hukiem, a do jego uszy dotarł znajomy głos. Jego brat miał jakieś chore wyczucie, naprawdę nie mógł przyjść później? Sięgnął dłonią i poprawił materiał wiszący na Yao, by chociaż zasłaniał ich krocza.
- DaGe ! - zawołał od wejścia, pędząc niczym rozpędzona kulka frustracji w ich kierunku - Słyszałem co zrobiłeś! Nie powinieneś zużywać tak dużo energii duchowej, to było niebezp... - zatrzymał się widząc dłonie na szyi własnego brata. Zrezygnowany Meng Yao odsunął powoli dłonie aby rozmasować nimi własną twarz, pełną zażenowania i wstydu.
Naprawdę kolejny będzie zwracał Jue uwagę o to co robi ze swoją duchową energia?
- Czemu dusisz mojego brata?! Mało Ci po ostatnim?! DaGe! Nic ci nie jest?! - Huaisang złapał brata za ramię. - Jak dobrze, że wszedłem w odpowiednim momencie, znowu posłałby cię do grobu! - darł się jak opętany. - Mówiłem Ci! Miałem racje, a ty mnie nie słuchałeś!- wołał, aż w końcu umilkł. A im dłużej patrzył na tę dwójkę, tym bardziej skonsternowany się zdawał. - Właściwie... Co wy tu robiliście... ? -zapytał widząc, że jego starszy brat nie leży nieprzytomny, ani nie wydawał się być jakoś specjalnie pokrzywdzony.
Mingjue westchnął ciężko słysząc jak Sang oskarża Yao, zapowiadało się ciekawie.
- Sang, do cholery nic mi nie jest. Mógłbyś wyjść? Meng Yao nie robi mi krzywdy. Wręcz przeciwnie. - powiedział sugestywnie - Jest mi cholernie dobrze, a gdybyś nam nie przerwał byłoby lepiej. - spojrzał na brata, który zaczął robić się czerwony, widząc, gdzie spoczywają dłonie Jue i w jakiś pozycji ta dwójka się znajduje.
Yao tylko siedział tak na nim i zakrywał swoją twarz dłońmi czując jak bardzo zdenerwowała i zestresowała go cała ta sytuacja. Z trudem wziął głębszy wdech i podjął próbę podniesienia się z niego. Jednak to na nic się nie zdało, czuł tylko ogromny ból. Zacisnął powieki i wydał z siebie ciężkie sapnięcie. Zacisnął lekko palce na ręce starszego.
- Sang... Błagam cię, wynoś się.... - wysyczał zupełnie zaciśnięty na członku Mingjue. To było niezamierzone. Ostatnie o czym marzył to o tym... Żeby się na nim zakleszczyć.
Sang zaś czuł się równie zniesmaczony widząc brata w takiej sytuacji, szczególnie z kimś takim jak Meng Yao. Czuł, że ma misję do spełnienia, a tą misją było to, żeby ta dwójka już więcej się nie spotkała. Prychnął tylko i wyczuł idealny moment. Wybiegł z pokoju, drąc się wniebogłosy i wzywając medyka na pomoc.
- Wstrętny gówniarz. - rzucił za nim Mingjue i posłał Baxie, by zablokowała drzwi. Ostatnio co było im potrzebne to tłum gapiów. Nie winił kochanka za to co właśnie się stało.
- A-Yao, spójrz na mnie. Nikt tu nie wejdzie. Chodź połóż się na mnie i rozluźnij. - obiecał sobie, że jak już stąd wyjdzie to skręci gówniarzowi kark, albo chociaż połamie mu nogi, żeby nie mógł biegać po Nieczystej Domenie i wpadać bez zapowiedzi, gdzie mu się podoba. Pogładził delikatnie twarz Meng Yao. - Wszystko jest w porządku. - zaraz usłyszał głos generała, który pytał co się dzieje, że panicz Nie wzywa pomocy. - Nic. Bez zgody Meng Yao nikt nie ma prawa tu wejść...
Młodszy zacisnął powieki starając się odetchnąć, ale ta cała sytuacja była bardzo nerwowa i stresująca nawet jak na niego. Miał problem żeby podnieść się z mężczyzny, nie był w stanie tego zrobić. Zwyczajnie zacisnął się na nim na tyle mocno, że było to niemożliwe. Powoli osunął się na jego ciało i zgodnie z jego słowami ułożył się na jego torsie dając zamknąć się w jego ramionach. Zamknął oczy i oddychał powoli, czując jak jego ciało pod wpływem delikatnego dotyku nieco się rozluźnia. Spiął się zaraz kiedy usłyszał głos generała. Zacisnął palce na ramionach starszego mężczyzny i schował twarz w jego szyi.
- Tylko medyk może tu wejść - wyszeptał mu w szyję i sięgnął po pościel aby ukryć się pod jej materiałem. Jakby to miało sprawić, że będzie niewidzialny.
- Wpuść tylko medyka, który ostatnio zajmował się Meng Yao. Cała reszta, może biegać wokół Nieczystej Domeny jeśli będzie się zbytnio interesować. - rzucił Jue, w odpowiedzi otrzymując krótkie "Tak jest!".
Generał wraz ze swoimi ludźmi otoczyli szczelnie pokój Yao, odsyłając dwóch medyków przysłanych przez Huaisanga. Żaden z mężczyzn nie zamierzał ryzykować gniewu Nie, więc cierpliwie czekali na odpowiedniego mężczyznę.
Jue gładził młodszego delikatnie po włosach, a jego silne ramię miało zapewnić mężczyźnie poczucie bezpieczeństwa.
- Postaraj się odpocząć, nikt niepowołany tu nie wiedzie. Jesteś tu bezpieczny. - założył na czole młodszego delikatny pocałunek.
Meng Yao naprawdę starał się odpocząć, a nawet rozluźnić swoje mięśnie jednak to było niezbyt wykonalne. Nie było to winą Mingjue, a całej tej sytuacji w której niechybnie się znaleźli. A teraz nie mógł nawet zejść z własnego partnera. Zakleszczył się na nim na amen. Oddychał powoli z zamkniętymi oczami, wsłuchiwał się w spokojne bicie serca starszego.
Po jakimś czasie do pokoju zapukał medyk o którego prosił sam Yao. Młodszy lekko uniósł głowę aby spojrzeć na mężczyznę zaraz jednak ukrył twarz w szyi starszego odczuwając wstyd. Tamten zaś patrzył na nich wymownie i w zupełnej ciszy. Dopiero po chwili postanowił się odezwać.
- Mówiłem abyście nie nic nie robili przez jakiś czas. - zauważył, ale ku własnemu zdziwieniu zauważył, że rana nawet nie została naruszona. Ledwie kilka kropli krwi przebiło się przez bandaże. Dlatego też podejrzliwie patrzył na tę dwójkę, aż w końcu zrozumiał z czym ma do czynienia. Chrząknął wymownie, po czym zaczął rozpalać kadzidło. Delikatny zapach lawendy niósł się po pokoju, faktycznie uspokajając młodszego mężczyznę. Sprawiło to, że rozluźnił się bardziej niż wcześniej, ale to wciąż nie było wystarczające aby mógł unieść biodra i zwyczajnie wysunąć z siebie męskość starszego. Lawenda zaś usypiała go z każdą chwilą coraz bardziej. W końcu, zasnął w ramionach Lidera sekty, a medyk czekając tylko na ten moment sięgnął po dwie złote igły i lekko odgarniając materiał na ciele młodszego, ostrożnie wbił je w odpowiednie punkty.
- Teraz spróbuj go podnieść. - poprosił wyjmując igły i odkładając je na materiał obok. Przez chwilę medyk wyglądał jakby chciał zapytać, ale wyraźnie zrezygnował machając na to ręką - Następnym razem zamykajcie drzwi. - Poprosił nie komentując tego bardziej.
Nie Mingjue milczał wymownie, gdy medyk zaczął ich ochraniać i z lekkim rozbawieniem obserwował, gdy ten zorientował się w czym rzecz. Gładził młodszego po głowie i ramionach chcąc, by ten się rozluźnił, jednak efekt był taki, że Yao zwyczajnie zasnął, co okazało się tym na co czekał starszy medyk. Zsunął młodszego delikatnie z siebie i przytulił do swojego torsu, jeśli ten miał się obudzić to zdecydowanie najlepiej by było, jeśli zrobi to w jego ramionach.
- Nie spodziewałem się wtargnięcia brata, który opieprzał mnie za używanie zbyt dużej ilości siły duchowej. - spojrzał wymownie na medyka, ten jednak pokręcił głową.
- Widzę, że ani jeden, ani drugi nie był w stanie przemówić Liderowi do głowy. - starszy mężczyzna liczył, że ktoś bliski da Nie Mingjue do zrozumienia, jak niebezpieczne było to co robił, jednak po tonie głosu swojego lidera mógł łatwo wywnioskować, że ten dalej się tym nie przejmuje. Skłonił się przed nim i opuścił pomieszczenie.
Jue zaś postanowił wysunąć się spod młodszego i przynieść z jego łaźni miskę z wodą, którą obmył ciało młodszego, a następnie swoje. Kiedy skończył znów wciągnął kochanka w swoje ramiona, cierpliwie czekając, aż ten się obudzi.
________________________________________________________
Witam~! Skoro dotarł*ś aż tutaj , daj mi znać w komentarzu czy wolisz dłuższe rozdziały czy takie jak do tej pory Ci pasują.
Przy okazji chętnie poznam opinię czytelników co do godzin publikacji, mogą być później, mogą być wcześniej.
Dajcie znać w komentarzu co myślicie a przy okazji mogę was zaprosić na serwer rp z tematyki MDZS.
https://discord.gg/TzUgxFUHqS
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro