14. Co mogło pójść nie tak?
Witajcie ~!
Rozdział 15 pojawi się dopiero w poniedziałek.
Nie bardzo mam czas w ten weekend, mogę nie mieć jak wrzucić rozdziału.
Tymczasem, zapraszam do czytania~
_______________________________________________________________
Młodszy mężczyzna wybudził się następnego ranka, a przynajmniej tak mu się zdawało. Czuł jak głowa zaczyna mu niebezpiecznie pulsować, gdy tylko uniósł się na ręce. Kręciło mu się w głowie, a coś ciepłego, wręcz gorącego znów leżało pod nim.
Powoli rozchylił powieki i próbował złapać ostrość, pocierając powieki i mrugając kilkakrotnie. Nie szczególnie czuł się zdziwiony, że znów na nim leżał. Poprzednie dwie pobudki również znajdowały się w tym miejscu więc...
Westchnął ciężko i uniósł wzrok na pokój szukając czegoś, co mógłby wypić, miał gardło tak suche, że nie był w stanie tego wytrzymać.
Yao rozglądał się tak i aż mruknął zdziwiony widząc ilość opustoszałych słoi i ubrania, porozwalane po podłodze. O ile nie był zdziwiony szatami Jue, tak był zaskoczony własną bielizną i narzutką... Powoli powiódł wzrokiem na mężczyznę pod nim, by zdać sobie sprawę, że ten nie ma góry. Uniósł się powoli podnosząc biodra do góry, aby zajrzeć na dół. Otworzył szeroko oczy i wciągnął powietrze ze świstem, gdy zobaczy, że ten jest zupełnie nagi.
A skoro Jue był nagi, to on... Tak, ku własnemu zdumieniu Yao odkrył, że również nie ma na sobie nic. A z dużym opóźnieniem dopadł go ból w okolicach lędźwi. Choć nie był to zbyt duży ból, a bardziej niekoniecznie przyjemny dyskomfort.
- Niech to szlag... - stęknął łapiąc się w tym miejscu dłonią. Nie był pewien czy to był jakiś głupi żart ze strony Jue, czy faktycznie to zrobili, ale miał mieszane uczucia, a twarz paliła go żywym ogniem. Chciał się podnieść, ale nie był w stanie, bo ten kafar trzymał go tak mocno...
Poprzedniego wieczora pamiętał tylko, że wypił trochę alkoholu, a później, miał dziwne przebłyski. A im więcej przebłysków miał, tym bardziej się kulił na jego ciele i chował twarz w dłoniach.
To był dla Meng Yao jeden wielki wstyd, jak mógł się z nim przespać..? Z jednej strony ta myśl powodowała w nim przyjemne drżenie i fale podniecenia, a z drugiej dziwną frustracje, bo dał się mu zdominować.
Nie Mingjue mruknął mocno niezadowolony, że ten znów się na nim wierci. Zaczynał dochodzić do wniosku, że ten kurdupel ma zaburzony cykl spania. Kto normalny wstaje tak wcześnie rano, a dodatkowo jak można wstawać tak wcześnie, gdy poprzedniego wieczoru tyle się wypiło?
- Czy ty możesz spać do jakiejś normalnej godziny? - mruknął pod nosem i nawet nie otwierając oczu przekręcił się z nim na bok, dalej pogrążony w półśnie. Obrócił go sobie plecami do siebie i zgarnął w swoje ramiona, by młodszy przestał się tak wiercić.
Dopiero po chwili mózg starszego uruchomił procesy myślowe, gdy poczuł, że jego penis otarł się właśnie o coś przyjemnie delikatnego...
Mieszanina różnych skrajnych uczuć buzowala w ciele i umyśle Meng Yao. Od jednoczesnego podniecenia do obrzydzenia i frustracji. Ciężko było mu określić w jakim kierunku to wszystko zmierza i dokąd w zasadzie ma go zabrać.
Młodszy zacisnął lekko usta i poczuł jak ten się obraca. Nie odpowiedział na jego zarzuty i pełne frustracji słowa reprymendy. Obudził się bo zwyczajnie czuł, że coś jest nie tak. Jego oczy otworzyły się szerzej gdy dotarło do niego to co właśnie zrobił, wyraźnie poczuł jak członek starszego ociera się o jego wejście, niemal idealnie wpasowując się w szczelinę między pośladkami. Zacisnął szczęki leżąc w kompletnym bezruchu. Jego drobne ciało na moment zesztywniało, napinając wszystkie mięśnie jakie tylko posiadało.
Na pewno wczoraj pili, a ostatnie co pamiętał Jue nim jego mózg się wyłączył to prośba Yao, by go pocało...
- Kurwa mać. - szepnął, gdy jego głowę zalała fala wspomnień z wczorajszej nocy. Jego ciało zareagowało instynktownie na te wspomnienia, a on sam zamruczał lekko, zadowolony.
Chwila. Do cholery.
Jak mógł się z nim przespać?! To co się stało między nimi było cholernie niepokojące. Przecież on... Bogowie, żeby przespać się z Jin Guangyao? Nie sądził by cała ta sytuacja skończyła się dobrze, jakaś część jego miała nadzieję, że to tylko wymyśl jego chorej wyobraźni. Chrząknął lekko i odsunął się od młodszego mężczyzny.
Meng Yao przełknął ślinę, a przynajmniej to co zostało mu w ustach, bo i tak zaczynała panować tam istna susza. Zdążył zauważyć, że chyba do tamtego nieco z opóźnieniem, ale jednak, dotarła ta myśl i te wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Poczuł niejako ulgę kiedy ten się odsunął, a jego mięśnie nieznacznie się rozluźniły.
Słysząc jednak pytanie , znów się spiął.
- Czy my...? - zapytał starszy.
Co Yao miał mu powiedzieć..? Jak miał zareagować na to wszystko? Sam może i nie pamiętał całości, a kilka momentów które przebiły się do jego świadomości, gdy tylko się obudził. Rozchylił usta aby coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął. Po chwili znów je otworzył, aby za moment się zreflektować i ostatecznie odpowiedzieć na to pytanie.
- Tak... - mruknął młodszy nie odwracając się do niego twarzą. Wciąż leżał plecami do niego ukrywając się gdzieś w pościeli przed jego wzrokiem. Ostatnie na co miał teraz ochotę to konfrontacja z tamtym... To wszystko było takie żenujące...
- Cholera. - mruknął pod nosem Nie Mingjue i przekręcił się na plecy. Cały czas miał nadzieję, że tylko mu się to przyśniło, jednak prawda była dość cholernie brutalna.
Przespał się z tym kurduplem.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że cholernie mu się podobało, a zdecydowanie nie powinno. Prawda? Jue zastanawiał się jak wybrnąć z tej sytuacji i wyjść z niej z twarzą, w końcu dał się sprowokować temu pokurczowi. Chrząknął znów lekko i powiedział podnosząc się z łóżka:
- Obaj wiemy, że to nie powinno mieć miejsca. - po czym sięgnął po swoje wczorajsze szaty i narzucił je na plecy, by nie paradować przed nim z gołym tyłkiem. Rzucił mu jego narzutkę, samemu kierując się do szafy, by założyć na siebie coś bardziej stosownego i najlepiej udać się na trening.
Meng Yao sam nie mówił nic przez dłuższy czas. Tkwił ukryty między pościelą, a poduszką przed jego wzrokiem, wciąż obrócony plecami w jego kierunku. Z jakiegoś powodu nie wiedział co ma zrobić, ani tym bardziej jak zachować się w tej sytuacji. Pierwszy raz znalazł się w takiej sytuacji. Naprawdę, swój pierwszy raz przeżył z kimś takim jak on? Nie potrzebował więcej komentarzy z jego strony. Jeśli ktoś tu był poszkodowany, to on. Powoli podniósł się na ręce, mając zwieszoną głowę, włosy stały mu na wszystkie strony, tworząc zupełny nieład. Zamrugał lekko, czując jak bardzo bolą go dolne partie pleców, z uwzględnieniem tej jednej, konkretnej części jego ciała. Wypuścił ciężko powietrze i kątem oka spojrzał na wyższego. Uchylił usta aby coś powiedzieć, ale ostatecznie je zamknął, powoli zsuwając się z łóżka i otulając nagie ramiona materiałem narzutki.
Młodszy nie pamiętał kto to wszystko zaczął. Ale mimo to, czuł się w jakimś stopniu wykorzystany przez tamtego. Po wczorajszej nocy nie usłyszał nic oprócz tego, że nie powinni byli tego robić. Ale brak zainteresowania jego stanem samopoczucia ze strony Nie był uderzający i bolesny, nawet dla kogoś takiego jak Yao. Pokręcił powoli głową i zsunął się całkiem z łóżka, podparł się szafki, powolnym krokiem sunąc w stronę łaźni. Miał zamiar zamknąć się w niej przed całym światem, nie zamierzając nawet widzieć się z Nie przez cały dzień.
Jue chciał zwyczajnie zająć się swoimi sprawami, by móc to wszystko przemyśleć. Bo chociaż był najwyraźniej dominującą stroną to cała ta sytuacja nie była wcale łatwa, nawet dla niego. Kątem oka obserwował, jak ten wstaje z łóżka i idzie do łaźni. Chociaż "idzie" nie było właściwym określeniem.
- Nawet jeśli. To już za późno - mruknął cicho mniejszy, gdy zatrzymał się w połowie drogi. Musiał złapać oddech i odetchnąć na moment. Czuł się fatalnie, na dodatek nadchodziła migrena. Miał wrażenie, jakby dzień wcześniej wypił cały zapas alkoholu, jaki był w całej sekcie. Ułożył dłoń na czole powoli je rozmasowując. Nie dość, że tu utknął, to jeszcze był w takim stanie. Był zażenowany, zawstydzony i chyba znerwicowany. Yao czuł jak drży mu powieka, a dłoń lekko się trzęsie. Z trudem wziął kolejny wdech masując skronie.
Mingjue musiał przyznać mu rację, nawet jeśli nie powinni to jednak to zrobili. Odwrócił się w jego kierunku, młodszy nie wyglądał najlepiej. Ruszył w jego stronę, by po chwili chwycić go na ręce. Cała ta sytuacja była niezręczna, ale nie mógł go tak po prostu zostawić, nawet jeśli było mu wstyd, że do tego doszło.
Chyba było mu wstyd, bo po części Jue odczuwał dziwną satysfakcję.
- Wykąpałem cię wczoraj. - powiedział cicho, przytulając jego ciało do swojego - Nie patrz tak na mnie. Dla mnie to też dość... niezręczne. - powiedział spokojnie.
Powolnym ruchem dłoni Yao odgarnął włosy w tył, choć niewiele to dało, bo te zaraz znów płynnie osunęły się w dół, tworząc istną zasłonę. Nie trzeba było zadawać pytań aby odgadnąć, jak w tej chwili fizycznie czuł się sam Yao. Drgnął gdy usłyszał jego kroki w swoją stronę. Nie zdążył nawet się odwrócić w jego stronę, a na raz został złapany i podniesiony do góry. Na moment odwrócił wzrok w jego kierunku, ale zaraz zmieszany odwrócił go w drugą stronę. Nie spodziewał się, że ten mógłby zrobić coś takiego. Szczególnie dla niego. To wywołało fale niezręczności której sam się nie spodziewał odczuć. A przynajmniej nie o takiej intensywności. Choć nie wiedział co było bardziej niezręczne, to, że ten go przytulał, czy fakt, że leżał pod nim poprzedniej nocy. Lekki dreszcz zażenowania przebiegł po jego ciele, a on sam znów wypuścił z siebie powietrze z cichym świstem.
- Cóż. Dziękuję. - mruknął cicho mniejszy, zastanawiając się jak długo jeszcze, ten będzie miał zamiar go tak trzymać. Zacisnął lekko palce na materiale pod którym udało mu się ukryć nagie ciało.
- W takim razie... - zaczął Yao i urwał zastanawiając się przez chwilę - Możesz odłożyć mnie do łóżka. - szepnął nie patrząc na niego nawet na chwilę. Zwyczajnie nie miał pojęcia jak mógłby się zachować w tej sytuacji. Teraz nawet cisza była wymowna i niezręczna.
- Dobrze. - większy ruszył z nim w kierunku łóżka, na którym ułożył go delikatnie i okrył pościelą.
Nie Mingjue kompletnie nie miał pojęcia jak się zachować. Zakładał, że nie miałby takiego problemu, gdyby to był ktokolwiek inny. Jednak to był Meng Yao, człowiek z którym jeszcze za poprzedniego życia nie miał najlepszych stosunków, a teraz? Nie zapowiadało się by miały być lepsze. Wręcz przeciwnie, obaj wyglądali na dość zakłopotanych obecną sytuacją. W końcu niecodziennie lądujesz w łóżku z wrogiem.
Podniósł się z łóżka na którym przysiadł i poprosił służącą o posiłek dla młodszego, a po chwili również dla siebie. Nie był co prawda pewny, czy powinien z nim zjeść, czy zostawić go samego, ale obawiał się, że nieodpowiednie zachowanie może znów przypłacić życiem.
I to nie tak, że chciał z nim siedzieć tylko dlatego, że bał się o własne życie. Miał też inny powód, skryty dość głęboko przez wiele lat.
Yao nie odzywał się nawet słowem, nie patrzył w jego kierunku nie wiedząc co ma ze sobą zrobić, co powiedzieć, ani jak się odezwać. Nie miał nawet sił żeby się z nim kłócić. Ciężko było znaleźć mu powód do kłótni. Szczególnie kiedy wstydliwe wspomnienia atakowały jego umysł. Szczególnie te, kiedy leżał pod nim i tak bezwstydnie powtarzał "DaGe". Mówił to tyle razy, miał wrażenie, że jego umysł zapętlił się na tym wspomnieniu szczególnie, gdy wręcz słyszał ten jego ciężki oddech przy uchu. Miał wrażenie jakby cofnął się do tego momentu w czasie i znów znalazł w tym samym miejscu. Zdawało mu się, że nigdy do tej pory nie aspirował to odbywania stosunków z mężczyznami, a to co się stało sprawiło, że nabrał wątpliwości co do własnej orientacji. Bo gdyby było inaczej, czy odczuwałby taką satysfakcje i zadowolenie w trakcie stosunku? A przynajmniej nie przypominał sobie momentu w którym skarżył się czy narzekał aby ten przestał. Jeśli to była kara jaka miała go spotkać za to wszystko co zrobił, chyba mógł to w jakimś stopniu zaakceptować. Ale oczywiście, są pewne granice brawury...
Podniósł podejrzliwe wzrok na niego kiedy ten się podniósł, a sam bardziej ukrył swoje ciało pod warstwą pościeli. Ta cisza jaka między nimi panowała bolała wręcz w uszy. Miał wrażenie, że słyszy jak ptaki za oknem wręcz krzyczą, a nie śpiewają. Przymknął oczy wodząc wzrokiem za jego sylwetką.
Po chwili Jue dostał w swoje ręce dwie tace z posiłkami i szybko odprawił służące, które chciały wnieść je do pokoju. Zdecydowanie wolał oszczędzić młodszemu takich spojrzeń, zwłaszcza, że mogli być dość głośno ostatniej nocy. Powoli ruszył z tacami w kierunku łóżka.
- Usiądź, chyba że mam Ci pomóc? - spytał z nutą troski, trochę obawiał się, że mógł wczoraj lekko przesadzić, ale naprawdę nie mógł się powstrzymać, gdy słyszał tak urocze "DaGe". Na samo wspomnienie po jego plecach przebiegł delikatny dreszcz. Postawił obie tace na stoliku obok łóżka i wyciągnął ręce by pomóc młodszemu usiąść.
Wzrok młodszego wędrował po jego sylwetce w chwilowym zamyśleniu, nad tym jak może czuć się teraz starszy. Był bardzo ciekaw tego, jakie odczucia ma tamten po poprzedniej nocy. Choć sądząc po jego zachowaniu i wcześniejszych słowach, zdawał się być niezbyt zachwycony. Ale przynajmniej nie podnosił głosu. Przy nadchodzącym bólu głowy to mogłoby być dość niemiłe.
Yao zamyślił się na tyle, że z opóźnieniem zauważył, iż tamten niesie śniadanie. Powoli podniósł się do siadu, wspierając na jednej ręce, a drugą łapiąc się jego ramienia, aby móc chociaż trochę unieść się i oprzeć o poduszki. Na raz przez jego umysł przebiegła niepokojąca myśl która sprawiła, że w jego oku pojawił się niebezpieczny błysk. Zamrugał kilkakrotnie i sięgnął po tace układając ja na swoich udach.
- Dziękuję... DaGe. - wyszeptał słabym głosem w kierunku tamtego, aby ukradkiem obserwować jego reakcje. O ile dobrze pamiętał, a przynajmniej tak kojarzył z tych wspomnień... Dość mocno na niego to działało.
Nie Mingjue, przymknął oczy i odetchnął głęboko.
Kurwa, to dalej działało tak samo, miał nadzieję, iż to tylko chwilowa słabość, a teraz okazywało się zwykle DaGe z ust młodszego działało niezwykle pobudzająco. Uchylił powieki i spojrzał znacząco na młodszego. Nie był pewien czy ten robił to specjalnie, czy to kompletny przypadek. Znając jednak złośliwość Meng Yao stawiał na to pierwsze. Nie byłby sobą, gdyby nie odpowiedział na to.
- Tak A-Yao? - powiedział niskim, wręcz mrukliwym głosem, pochylając się lekko w jego stronę i z satysfakcją patrzył na to jak zareagował młodszy.
Uwaga Jin Guangyao przez dłuższy czas była skupiona na obserwacji reakcji starszego. I musiał przyznać, że było to dość satysfakcjonujące. Widział dokładnie jak jego ciało lekko podryguje, a dopiero kiedy ten, spojrzał w jego kierunku odwrócił wzrok do swojej tacy aby sięgnąć po herbatę. Wziął głębszy wdech i lekko dmuchnął w czarkę aby się napić. Jednak jego dłonie zatrzymały się zaraz przed ustami, gdy ten tak nagle się pochylił, wypowiadając jego imię w taki, a nie inny sposób.
Twarz młodszego zalała się delikatnie rumieńcem i aż sam nie wiedział czemu reagował w taki sposób. W końcu wcześniej nie raz mówił do niego w ten sposób. Choć... Nie takim tonem głosu, nie tak blisko. Chrząknął cicho i zamrugał kilkakrotnie, nie rozumiejąc reakcji swojego ciała na ten zwyczajny gest.
Jue spojrzał na niego uważnie, unosząc z zadowoleniem kącik ust, młodszy niezwykle uroczo się rumienił. Doskonale widział jak przez ciało Meng Yao przechodzi dreszcz i zdecydowanie należał on do grupy tych przyjemnych.
Mniejszy podniósł na niego wzrok, czując jak przechodzi przez niego fala dreszczy. A to za sprawą wspomnień jakie się pojawiły na myśl o tym, gdy starszy zaczął zdrabniać jego imię w ten sposób. Musiał przyznać, że nawet po takim czasie, robiło to dostatecznie mocne wrażenie. Szczególnie z ust kogoś takiego... Oblizał końcem języka suche wargi i uśmiechnął się zupełnie niewinnie.
- Chciałem ci życzyć smacznego, DaGe- uśmiechnął się do niego nieco zalotnie, poruszając przy tym brwią.
Z ust Nie Mingjue wydobył się cichy pomruk, gdy mniejszy bezczelnie zaczął... Właśnie co? Czy ten kurdupel z nim flirtował? Chciał go poderwać czy sprowokować do kolejnej rundy? Jeśli to drugie to szło mu zdecydowanie za dobrze.
Uśmiechnął się do niego i przysunął swoje usta do jego ucha, by używając tego samego tonu niemal wymruczeć mu:
- Wzajemnie A-Yao, wzajemnie. - i musnąć ustami jego policzek, a odsuwając się od niego jego szaty rozsunęły się na bok, ukazując młodszemu nagi tors Mingjue.
Yao nie sądził, że tak to będzie wyglądać. Chciał być zaledwie trochę złośliwy, a może faktycznie w jakiś sposób z nim flirtował? Ale raczej robił to nieświadomie. Nie do końca zamierzenie. Zagryzł lekko policzek od środka, a jego dłoń drgnęła kiedy do jego ucha dotarł głęboki, mrukliwy głos starszego. Gdyby zdążył napić się herbaty najpewniej zakrztusiłby się nią, albo co najmniej opluł. Zamrugał kilka razy, nie zdając sobie początkowo sprawy z tego jak musi teraz wyglądać. Westchnął ciężko i spojrzał w jego stronę kiedy się odsunął. Jednak dość szybko tego pożałował widząc, że materiał zsunął się, a jego tors był na widoku. Do tej pory nie zdążył zwrócić uwagi na to, jak umięśniony jest i jak dobrze wygląda. Z trudem złapał oddech, gdy wstrzymywał go przez chwilę. Wypuścił powietrze po czym napił się herbaty. Odchrząknął cicho musząc uspokoić oddech.
Materiał z ramion samego Yao zsunął się chyba z wrażenia. Sam się tym nie przejął, w końcu i tak siedział zupełnie nagi, a jedyne co zapewniało mu okrycie to pościel. Niespiesznie sięgnął po warzywa i ułożył je na łyżce z ryżem. Jego wzrok mimowolnie uciekł w kierunku jego nagiego torsu. Dopiero po chwili zrozumiał, że ten go w ten sposób dręczy. Zmrużył lekko powieki szukając w myślach sposobu na to aby i jego podręczyć. Ale nic nie przychodziło mu do głowy
Nie przełknął ślinę, gdy pościel odsłoniła tors młodszego. Sam nie rozumiał swojej reakcji, przecież nie raz widział nagie męskie torsy i w większości nie robiły na nim wrażenia.
A teraz?
Teraz sam miał problem by skupić się na jedzeniu, bo jego wzrok uciekał w kierunku ciała młodszego. Cholera, zastanawiał się który z nich jest w tym momencie bardziej złośliwy i chyba mieli remis. Będzie musiał wymyślić coś lepszego.
- Rozumiem, że wolisz dziś zostać w łóżku? - spytał, przerywając tą nieznośną, od dłuższej chwili ciszę. Z jednej strony cieszył się, że udało mu się uciszyć młodszego, ale z drugiej chyba przywykł do jego ciągłej paplaniny.
Meng Yao siedział tak skonsternowany i powoli wsuwał do ust porcję ryżu z warzywami. Nie ruszył nawet mięsa, a jedynie zjadł trochę jajka. Nie miał ochoty jeść tego dnia mięsa, więc po chwili, gdy ten się odezwał odwrócił się w jego kierunku. Przełożył miseczkę z mięsem na jego tacy, a tę z warzywami zabrał do siebie. Ta wymiana wydawała mu się sprawiedliwa. Ostatecznie Mingjue nie przepadał za warzywami, a wolał mięso.
- Myślę, że tak będzie lepiej. - stwierdził po chwili, gdy w końcu zebrał się w sobie na wypowiedzenie czegokolwiek.
- Zresztą, nie mam nic innego do zrobienia tutaj. - przyznał cichym, łagodnym jak na niego tonem głosu. Miła odmiana od ostatnich krzyków. Sam był w tym momencie zbyt zmęczony na jakiekolwiek dyskusje, a nie mówiąc już o kłótniach.
- Chyba, że rozłożysz mi gdzieś namiot z przezroczystych materiałów, opartych na parasolu. A pod tym gniazdo z poduszek. Wtedy mogę wyjść na zewnątrz. - skwitował po czym odrzucił włosy na bok, odsłaniając szyję i nagie ramię, świecąc przed nim obojczykami. Nie miał dużych wymagań. Zwyczajnie potrzebował odpoczynku, mógł spać gdziekolwiek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro