Co to za uczucie? [1/1]
Pomysłodawcą jest hueninggej, za co bardzo dziękuję!
Taki krótszy one-shot'cik, ale aktualnie jestem w momencie pisania jednego większego Three-shota, który postaram się w najbliższym czasie skończyć.
Postacie: Tubbo, TommyInIt
Uniwersum: Dream SMP
Wiek: 12+
Ostrzeżenia: Wulgaryzmy
Opis: Tommy od dawna miał to uczucie, jednak nie wiedział co też mogło ono oznaczać. Radość? Śmiech? Tego nie wiedział, ale był pewny przynajmniej jednego. Mianowicie tego, że pojawiało się ono, zawsze kiedy w jego pobliżu był Tubbo.
━━━━━━━━━━━━━━━━━━━
゚゚・*:.。..。.:*゚:*:✼✿ ♡ ✿✼:*゚:.。..。.:*・゚゚
━━━━━━━━━━━━━━━━━━━
Tommy już od kilkunastu męczących go tak dni, nie wiedział oraz nie rozumiał, dlaczego zachowuję się też właśnie tak, a nie inaczej w towarzystwie swojego rówieśnika. Pot, który ostatnimi czasy spływał coraz częściej po jego czole kiedy tylko zaczął rozmowę z niebieskookim, zaczynał być praktycznie częścią jego codziennego funkcjonowania, dlatego też po prostu zaczął to ignorować oraz przyzwyczajać się do tego, że później zawsze musi umyć swoją koszulkę i założyć nową. Sytuacja jednak, zaczynała wymykać się coraz bardziej spod kontroli, co nie było czymś, za czym blondyn przepadał.
Niemalże za każdym razem, gdy spotykał się czy to w grupie, czy też sam na sam z swoim przyjacielem, gdy też przyszło mu na moment, żeby sprostać się z nim wzrokiem, wprost momentalnie udało mu się doświadczyć na własnej skórze jak to zimny pot, obezwładnia po woli całe jego ciało, by po chwili namysłu mógł też wydukać z siebie parę bezsensownych zdań, które nie miały najczęściej większego sensu. Po rozmowie, najczęściej po prostu odchodził odchodził na chwilę od swojego rozmówcy, by zaczerpnąć świeżego powietrza oraz uspokoić swoje wszystkie zmysły. Mimo wszystko, uczucie strachu jak było, tak go nie opuściło, a to jak już wcześniej było wspomniane ani trochę się mu nie podobało.
Zadawał sobie jedno i to samo pytanie praktycznie w kółko i przez cały swój czas, jaki tylko miał okazję zdobyć w momencie kiedy został pozostawiony sobie samemu, by tylko zebrać swoje myśli.
Czy ja go kocham...?
Nie był tego pewny, ale też w stanie jakim się zawsze prezentował przed czy też po rozmowie z nim, był w stanie stwierdzić fakt, że nie był niczego już pewny. Wszystko zdawało się być po prostu pewnego rodzaju pętlą bez końca, która jest pełna zawirowań, a on właśnie utknął na jednym z nich, bo nie jest w stanie sobie z nim poradzić. Przecież zawsze potrafił wybrnąć z jakiejkolwiek opresji! Cholera jasna, to przecież właśnie dzięki jego staraniom L'manberg odzyskał swoją niepodległość! Kurwa mać, co też się z nim działo!?
Jego chwiejny oddech teraz przyśpieszył, a on sam złapał się oraz zacisnął koszulkę w miejscu gdzie też było jego serce, które z każdą chwilą nie dość, że wpędzało się w coraz to szybszy rytm, to na domiar złego chciało jakby wyskoczyć z swojego miejsca w jego organizmie. Na ten rodzaj sytuacji, oraz jak jej podołać widział tylko jedną opcję, która pomoże mu w rozwiązaniu jego problemów. Skompromituję się pewnie nieźle, lecz był w stanie ponieść to ryzyko, jeśli to miało mu pomóc w zrozumieniu też po jakim lodzie stąpał.
Trzeba pójść do Ereta.
***
Zamek tego zdrajcy prezentował się teraz w całej swojej okazałości przed oczami Tommy'ego, który tylko bacznie przyglądał się jego każdemu szczegółowi. Miał wahania, czy jednak przyjście tu po poradę (Właśnie Tommy, jesteś tu tylko po poradę! Wejdziesz, zapytasz się go, dostaniesz odpowiedź i wyjdziesz! Weź się w garść chłopie, nie z takimi wyzwaniami przyszło ci się przecież w przeszłości sprostać!) należało do tych dobrych pomysłów, czy też może jednak tych gorszych, które przysporzą go tylko o minimalne stracenie resztek godności do siebie jakie miał.
Biorąc głęboki wdech, ostatni raz sprostał się z widokiem bramy wejściowej, która była opuszczona, by później po krótkiej chwili zwątpienia przekroczyć jej próg. Takim oto sposobem, znalazła się właśnie na terenie posiadłości swojego przyjaciela, starając się zrozumieć też samego siebie i dlaczego robi to co miał zamiar zrobić. Musiał być naprawdę skończonym idiotą, że przyszedł z tym całym bałaganem naprawdę do osoby jaką jest Eret, ale też za razem Tommy miał przeczucie, iż to co on mu powie, owszem może mu się nie spodobać (Coś czuł, że nawet bardzo, ale wolał się co do swoich przeczuć upewnić), ale preferował przekonanie się o tym na własnej skórze, aniżeli później żałować tego, że stchórzył nie znając odpowiedzi.
Wnętrze posiadłości było ogromne, lecz trzeb też o tym pamiętać, że nie tak porywające swoim wyglądem oraz całą okazałością jak L'manberg. Nie ważne, że to teraz Schlatt był głową jego rodzinnego narodu, a on jako osoba wygnana nie miał nawet możliwości, by wejść teraz na teren swojego domu. On po prostu chciał odzyskać to, co zostało mu a zarazem Wilbur'owi odebrane, a jeśli dla tego musiałby poświęcić coś (Praktycznie cokolwiek, nawet pod wpływem emocji był w stanie oddać swoje życie), co byłoby mu bliskie, byleby tylko jego rodzimy kraj, nie zawahałby się by to zrobić. Teraz jednak liczyła się rzeczywistość, a przede wszystkim fakt, iż nie był w tym miejscu bez podowu.
Ciągłe przypominanie sobie, że po prostu stąd zaraz wyjdzie po zadaniu pytania, nie odgrywało za bardzo swojej roli jako informacja mająca dodać mu otuchy.
- Okej Tommy, wejdziesz i zaraz wyjdziesz, to wszystko, racja...? - Stwierdzenie, że Tommy nie był już pewny niczego, nie było czymś błędnym, ale też nie czymś prawidłowym. On już nie był pewnym samego siebie. - Nie ma się czego bać, wszystko będzie--
- Witaj Tommy.
- KUŹWA! - Nawet nie zauważył kiedy zaraz obok niego wyłonił się spośród głębin cieni władca tych posiadłości, na których właśnie przebywał, ale nie zwracał na to większej uwagi. Wejść na teren Ereta? Zrobione. Dostać przez niego zawału? Zrobione. Zadać mu to głupie pytanie? Cóż, bywało lepiej z jego pewnością siebie. Spojrzał na niego jeszcze przez kilka dobrych chwil, by zobaczyć jak korona na jego głowie praktycznie świeci swoim mocnym i oślepiającym blaskiem, by później dostrzec jak na jego czerwonym płaszczu dumnie prezentuję się granatowo-fioletowo-różowa peleryna, którą to też dla żartu pewnego razu założył, gdy zapytano się o jego seksualność. Wszyscy raczej po dowiedzeniu się, że wcześniejszy członek L'manbergu nie widzi problemu by umawiać się i z kobietami i z mężczyznami raczej nie przyjęli tego źle, a wręcz przeciwnie, zrozumieli to jako zwykły fakt, albo też kolejną ciekawostkę o jego osobie. Prawda, parę wybranych jednostek było lekko zdziwionych, jednak później i tak wszystko powróciło na swój prawdziwy tor zdarzeń, a informacja o tym, że Eret jest biseksualny, jakoś wszystkim umknęła oraz została potraktowana jako codzienność, jak też właśnie powinna być.
Zatem właśnie teraz, tutaj przed szesnastolatkiem w czerwono-białym podkoszulku, w swojej własnej osobie stawiał się król tej krainy, by ten w końcu mógł z nim (jak mu się wydawało!) na spokojnie porozmawiać... No, przynajmniej taką też miał nadzieję.
Weź się w garść Tommy!
Słowa powtarzane już praktycznie chyba setny raz z rzędu rozbrzmiały dźwięcznym echem w jego uszach, by raptem parę sekund później pozostawić po sobie przedsmak najprawdopodobniej jego gorzkiej kompromitacji, jaką zaraz zaprezentuję swoją osobą. Wdech i wydech, to było właśnie zdanie, które chociaż powtarzane w kółko i niezmiennie przeplatało się pomiędzy szeregiem innych jego poplątanych myśli, było najgłośniejsze, a jednak nie spełniało swojej roli w uspokojeniu go.
- J-Ja... - Ślina utknęła mu w jego gardle, a gula która powstała paręnaście sekund temu jakby się powiększyła i przybrała na swojej sile. Czy to będzie właśnie jego koniec? Nie zginie tak jakby tego właśnie chciał w mężnej walce za swoją ojczyznę, a ze względu na zwykłe spalenie się ze wstydu? Cóż, chyba najlepiej już na zaś przygotować parę zdrowasiek, mimo iż nawet nie jest chrześ-
- Coś się stało? - Ah tak. On nadal tu jest. Młodszy z zaprezentowanej dwójki skłamałby gdyby stwierdził, że nie zapomniał o jego obecności właśnie tutaj, w tym momencie.
Welp, witaj śmierci bo oto nadchodzę--!
- CotozadziwneuczuciektórezawszemamjakjestemwpobliżuTubbo?!?! - Wydusił z siebie na jednym wdechu i raczej oczywistym było, że gdyby ktoś inny był świadkiem całej tej sytuacji nie byłby w stanie wydobyć chociażby krzytyny informacji, jaką też blondyn właśnie teraz chciał mu przekazać. Eret co prawda od razu rozpoznał, że powód dla którego jego wcześniejszy towarzysz broni (Jeśli to też można tak nazwać) nie pojawił się w jego progach bez byle powodu, ale też nie spodziewał się, że sytuacja może być aż taka poważna, że jego rozmówca spanikuję do tego stopnia, że zacznie mówić jeszcze szybciej niż dotychczas! Jego zdaniem i tak już normalny ton oraz prędkość mówienia nastolatka była stosunkowo momentami aż za bardzo przyśpieszona, co nie raz sprawiało problem z rozszyfrowaniem tego co mówi do innych, ale teraz? Jeśli wcześniej można było powiedzieć, że był zgubiony, to teraz pozostał już w ogóle bez żadnych poszlak.
- Pardon? - Zapytał zdzwiony oraz niepewny swoich własnych strun głosowych, z których starał się wydobyć jakiś dźwięk. Kiedy zobaczył jednak, jak Tommy staję się na twarzy jeszcze bardziej czerwony niż dotychczas, pewnym było to, że stało się coś poważnego, a sytuacja nie była taka błaha.
- Powiedz mi! - Wykrzyknął niespodziewanie blondyn, wytrącając tym samym z równowagi starszego, co poskutkowało z kolei jego gwałtownym lekki odsunięciem się od niższego. Jego ciało samo z siebie przybrało pewnego rodzaju pozycję gotową w każdym momencie do walki, ponieważ był pewien, że drugi z ich dwójki był w tej chwili bardziej nieprzewidywalny niż zazwyczaj, co nie podobało mu się ani trochę.
- Co mam ci powiedzieć? - Starał się zachować jak tylko mógł największą powagę w swoim głosie, ale też zwinne ucho doszłoby po drobnych wskazówkach jakie nieświadomie zostawiał, że sam nie wiedział co się dzieję.
- CO TO ZA UCZUCIE! - Łapiąc Ereta za ramiona, ten mógł wyczuć, że całe ciało jego drży, a jego źrenice, na które teraz miał pełny wgląd, są dosłownie takie drobne, że ledwo można było je dostrzec z nawet takiej odległości.
- J-Jakie uczucie?
- K-Kiedy serce..! - Jego uścisk na ubraniach się zacisnął, a jego oddech niebezpieczne przyśpieszył w swoim tempie. Tommy wiedział, że teraz z sytuacji, w której się znalazł nie było żadnego odwrotu, a dodając jeszcze do tego fakt, iż jego umysł nie był teraz w stanie zacząć poprawnie funkcjonować, po prostu zdecydował się dać upustu swoim własnym duszonym od dawna w sobie emocją oraz powiedzieć to, po co też od samego początku tu przybył.
By poznać prawdę.
- Kurwa... - Przeklnął tylko cicho by zniżyć po tym swoją głowę, pozostawiając tym samym Eretowi do wyglądu jedynie swoje bujne bląd loki. Nie chciał pokazać mu tego momentu słabości z swojej strony, kiedy też w akcie zwykłej i prostej ludzkiej bezsilności w kącikach jego oczu zbierają się słone łzy, których nawet siły nie miał by przetrzeć. Po prostu stał tak przez dłuższą chwilę, teraz już głowę w pełni opartą o klatkę piersiową swojego przyjaciela, by ten sam już mógł poczuć, jak jego biała koszula zaczyna robić się mokra od wody, którą w powolnym tempie nasiąkała. - Co to za uczucie... - Zaczął znowu, tym razem już jeden zdecydowanie ciszej, co nie było u niego codziennością. Cóż jednak można było mu się w stanie dziwić? Widać było po nim wyraźnie, że był już zmęczony fizycznie i psychicznie tym tajemniczym uczuciem, które też go tak męczyło oraz z którym to przyszedł akurat do Ereta z prośbą o pomoc. - Że kiedy tylko jestem w jego pobliżu to czuję, jakby moje serce się ściskało? - Ostatni fragment wyszeptał, jednak nawet i to nie umknęło wyższemu z zaistniałej dwójki, by go usłyszeć.
Teraz już wszystko rozumiał.
Już wiedział dlaczego jeden z najmłodszych obywateli L'manbergu zdecydował się na złożenie właśnie jemu tej wizyty. Już wiedział dlaczego Tommy był w tak można nawet powiedzieć krytycznym stanie, kiedy tylko zaczął z nim rozmawiać. Już wiedział, kogo ta całą sytuacja dotyczy oraz o kogo chodzi. Teraz już wiedział. A oprócz wiedzy, dochodziło do tego wcześniej wspomniane zrozumienie, które teraz w tym danym momencie, starał się okazać płaczącemu nastolatkowi opartemu o jego osobę.
- Tommy... - Zaczął powoli, bo przede wszystkim nie chciał go w jakikolwiek sposób speszyć, czy też odstraszyć od siebie, jakimś nieodpowiednim ruchem, albo też słowem, które mogłoby paść z jego ust. - To nic strasznego... - Ostrożnie kątem oka obserwował każdy z chociażby najmniejszych ruchów blondyna, który na jego szczęście ustał w swojej pozycji i zaprzestał podejmowania prostych akcji. Eret natomiast tylko położył swoją masywną dłoń na głowie mniejszego, by też po chwili niepewności zacząć ją gładzić w spokojnym oraz tylko mu znanym uspokajającym tempie. - Kiedyś każdego z nas spotka to uczucie. - Najszczerzej jak tylko mógł wydusił z siebie te słowa, by moment po nich zauważyć, jakby nagle wszystko w powietrzu oraz otoczeniu zastygło, a on sam wraz z swoim najmłodszym przyjacielem znajduję się w centrum całego wszechświata, by też zrozumieć to, co może stać się w przyszłości.
- Co mam zrobić? - Jego głos był pełen rozpaczy, co mógłby dostrzec praktycznie każdy, nieważne jak bardzo daleko by od niego był. Na twarzy starszego natomiast tylko namalował się mały skromny uśmiech.
Jedną ręką, która umiejscowiona była na plecach drugiego, podłożył ją najpierw blisko twarzy, by po chwili zrobić coś, co nie zdarzało mu się często zrobić. Zdjął swoje okulary. Teraz Tommy, który zdążył już wcześniej podnieść swoją głowę tak, że ta była zwrócona ku jego osobie, miał pełny wgląd na jego ciemno zielone oczy. Stali tak przez dłuższą chwilę, a ich spojrzenia przez chwilę walczyły pomiędzy sobą, by później to starszego wygrało.
- Idź do niego. - Powiedział nagle, na co młodszy nie był gotowy. Widać było po nim, że na samą myśl o tym pomyśle był zdewastowany, a jego każdy cal ciała odmawiał posłuszeństwa gdyby przyszłoby mu się odważyć, by to zrobić.
- N-Nie potrafię. - Zaczął cicho. Niestety, ku nieszczęściu jego rozmówcy, adrenalina która przepływała przez jego ciało przemawiała o wiele głośniej, aniżeli zdrowy rozsądek, zatem zanim zdołał też cokolwiek powiedzieć, on kontynuował. - Co jeśli mnie odrzuci? Co jeśli zrobię z siebie głupka? Co jeśli...
- Tommy.
Głos Ereta był stanowczy. Nie chciał za bardzo onieśmielać, czy też wtrącać się do wewnętrznego kryzysu, jaki odbywał teraz jego przyjaciel, jednak za razem nie mógł patrzeć na to jak ten doprowadza siebie do ruiny zadając samemu sobie coraz to kolejne pytania. Chciał mu pomóc bardziej aniżeli zdawał sobie z tego sprawę, dlatego też zdecydował się na przejęcie inicjatywy oraz pałeczki w tej rozmowie. Wiedział, że musiał to dobrze rozegrać, bo inaczej może skończyć z nastolatkiem, który do końca swojego życia będzie walczył sam ze sobą, jednak był w stanie podnieść ten miecz oraz stoczyć tą bitwę. W końcu, jakby też mógł kłamać dla niego? Teraz liczyła się tylko i wyłącznie prawda i to niej miał zamiar oddać teraz miejsce.
- Tommy, za dużo myślisz. - Zaczął po woli, obserwując przy tym każdy najmniejszy ruch wykonany przez niego. Gdy jednak spostrzegł, jak nic w jego posturze czy też na twarzy nie uległo jakiejś większej zmianie, po prostu kontynuował swój monolog. - Powiedz mi, jesteś pewny swojego uczucia?
Chwila, którą teraz dał młodszemu na przemyślenie nie była długa, ale też Tommy nie potrzebował aż tak wiele czasu. Sam dobrze wiedział, że myśl oraz jego serce, które przez cały ten czas mówiło do niego to samo było czymś, czemu nie będzie mógł zaprzeczyć, ani się tego pozbyć.
Dlatego też uległ.
Uległ i posłuchał swojego wewnętrznego ja, które od początku mówiło mu jedno i to samo. Postanowił mu zaufać, nie ważne jak głupio i bezmyślnie może to zabrzmieć, ale chciał wierzyć w swoje szczęśliwe zakończenie, które mimo iż mogło okazać się jednym wielkim fałszem, to i tak dawało mu nadzieję.
Nadzieję na to, że chociaż raz nie będzie tchórzem.
- Tak... Jestem.
Uśmiech, który przedtem był mały, teraz się powiększył, a zielonkawe oczy przeplatane błękitem zachodzącego słońca przybrały na swojej sile, która w swój jeden wyjątkowy i magiczny sposób dodawała mu zastrzyku odwagi, która przepełniała teraz jego wnętrze od środka po zewnątrz.
- Zatem idź do niego, on zrozumie.
Nie patrząc wstecz, bez chwili namysłu pobiegł.
***
- Tubbo? - Znalazł go na polanie, którą otaczało wokół mnóstwo kwiatów, a pomiędzy nimi latały swobodnie pszczoły dodając przy tym w pewien sposób nastroju, a jeśli ktoś byłby w stanie się głośniej wsłuchać usłyszałby muzykę, która skomponowana była z różnych odgłosów natury.
- Tak? - Odwrócił się do niego. Odwrócił się do niego i och Boże, chociaż ciężko było to Tommy'emu przyznać, widok jaki przed nim się prezentował (A był nim jego przyjaciel, który właśnie siedział przed nim po turecku z kilkoma kwiatami w ręku, z których to najprawdopodobniej zamierzał zrobić kwiatową koronę), poruszył jego serce bardziej aniżeli by tego chciał. Przez chwilę nawet rozmyślał o tym, czy by też nie podjąć się do ucieczki, jednak nie umiał tego zrobić, ponieważ prędzej czy później wiedział, że pożałowałby swoich czynów.
Zatem po prostu stał i przyglądał się jak chłopak w zielonej koszuli odwraca się od niego i z uśmiechem na twarzy powraca do swojego wcześniejszego zajęcia, jakim było oglądanie malowniczego zachodu słońca oraz robienia robótki ręcznej.
Blondyn tylko wziął wolny i głęboki wdech, który miał mu zagwarantować uspokojenie mu się oraz w pewnym stopniu ostudzić jego zmysły, jednak niewiele to pomogło. Fakt faktem, dało mu to chwilę na odstresowanie się, jednak nie była on jakoś wystarczająco dla niego długa. Można powiedzieć, że nawet zdecydowanie za krótka, jednak nie miał na co już narzekać.
Teraz albo nigdy.
Przysiadł na trawie koło niego i on sam też, przez kilka momentów podziwiał jak słońce powoli zachodzi oraz chowa się, coraz to bardziej będąc poza zasięgiem ich wzroku. Spojrzał niepewnie na bruneta, który korzystał z jakby wolniej płynącego czasu i z radością zabierał się do zrobienia kolejnej z swoich kwiatowych koron, gdyż najwidoczniej pierwszą udało mu się skończyć.
- Tubbo--
- Proszę! - Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, poczuł jak na jego głowie zostaje położone właśnie wcześniej wspomniane nakrycie, którego woń dotarła do jego nozdrzy, by też mógł on się zacząć nią rozkoszować. - Skończyłem jedną, od początku miała być dla ciebie! - Mówiąc to, przymknął swoje oczy i jednocześnie obdarzył swojego przyjaciela chyba jednym z najpromienniejszych uśmiechów jakim tylko mógł.
Serce Tommy'ego zadrżało.
Wiedział dobrze, że to idealny moment na powiedzeniu mu o tym, jak się czuję, zatem zanim zdołał dokładniej przemyśleć to, co miał powiedzieć, jego ciało już wprawiło się w ruch oraz zareagowało.
- Tubbo! - Czuł jak jego twarz w bardzo szybkim i niebezpiecznym tempie zaczyna się robić coraz to bardziej czerwona, a jego uszy nieważne jak bardzo by tego nie chciał zaczynają coraz to mocniej piec, jednak musiał się powstrzymać od zwracania uwagi na takie błahostki i skupić się na tym, co miał powiedzieć. - Ja--!! - Obserwował jak twarz drugiego zamyśla się na wskutek tego co przed chwilą powiedział. Jednak nie, w tym momencie nie było już odwrotu, a to co zaraz powie, będzie najgłupszą rzeczą jaką zrobi. - Ja czuję coś do ciebie! - Nie spojrzał nawet na niego, a wręcz przeciwnie, zamknął najmocniej jak tylko potrafił swoje oczy i jakby wyciszył się na otaczające go otoczenie. - Nie chodzi mi jednak o przyjaźń! To-To coś więcej! Wiem, że możesz teraz mnie uznać za głupka, ale dobrze wiem co mówię oraz co czuję! - Oficjalnie wiedział, że teraz wszystko oraz wszystkie organy mieszczące się w środku jego ciała zaczynały się gotować i w tym momencie to nie był żart. - Tubbo, widzę w tobie więcej niż tylko przyjaciela!
- Tommy, ja... - Yup, w tym momencie wiedział jak bardzo spartaczył całą tą sprawę. Ton jego głosu nie był przepełniony radością, a można powiedzieć, że bardziej rozczarowaniem, które co chwila dzwoniło w uszach blondynowi i dawało mu o sobie znać. Wiedział jakie mogą być tego konsekwencje, ale i tak był bezmyślny i powiedział co mu przez ten cały czas leżało, matko jakim on był id-- - Jestem heteroseksualny.
Oh.
To było...
Dość oczywiste jakby teraz tak o tym pomyśleć...
---ALTERNATIVE ENDING---
[Został usunięty, ponieważ dużo osób zwróciło uwagę na to, iż Tubbo i Tommy nie czują się komfortowo kiedy są opisywani jako para]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro