8
Zero komentarzy to dość mało, nie sądzicie?
- Pierdzielę to! - Yuuri po raz pierwszy używał takich słów przy Viktorze. Nie tylko przy Viktorze, ale przy całym szpitalu - Bliźniaki. Zrobił mi bliźniaki. To jakiś nieśmieszny żart?
- Yuuri...
- Bardzo nieśmieszny. Bliźniaki. Przecież mi się kręgosłup złamie!
- Yuuri. - na pozór znudzone mruknięcie miało go uspokoić.
- To jakaś zemsta? Kim byłem w poprzednim życiu?! Grzesznikiem.
- Yuuri! - Nikiforov podniósł głos.
- Co?! - zatrzymał się w połowie drogi do samochodu. Japończyk był naprawdę zdenerowany. Zwykle opanowany i grzeczny, teraz prawie płonął żywym ogniem.
- Kocham Cię. - szepnął Viktor, przechylając głowę nieco bardziej na bok. Grzywka opadła, niczym kurtyna nad wypowiedzianym zdaniem a uśmiech w kształcie serca rozjaśnił cały mrok świata.
Niech diabli wezmą jego zabójczy urok.
- Ja Ciebie też, Vitya. Ja Ciebie też. - odparł, zdziwiony jak szybko można go ugasić. I jak się zmęczył.
***
Jedzenie lodów i oglądanie seriali pod kocykiem to ulubione zajęcie każdej kobiety z dołem, okresem albo Yuuriego w ciąży.
Stwierdził, że może spokojnie jeść za trzech.
- Co robisz? - zagaił, przechodzący z kartonem kostiumów mężczyzna.
- Korzystam z ostatnich chwil, gdy mogę leżeć na brzuchu. - mruknął Japończyk, patrząc jak narzeczony chowa pudło do szafy.
- Mogę się przyłączyć? - zapytał Viktor i nie czekając na odpowiedź położył się obok, wtulając w kocykową kulkę, zajadającą lody, którą aktualnie był Yuuri. Mrucząc próbował odwrócić jego uwagę, trącając nosem także.
- Viktor, przeszkadzasz. - marudził wtedy brunet, próbując go od siebie odsunąć - oglądam coś. - syknął.
- A co? Pooglądam z tobą.
- Shadowhunters. Po pierwsze miałeś ćwiczyć, po drugie nie zrozumiesz nic bo to już trzeci sezon. Zaraz Alec się Magnusowi oświadczy, nie mnie tym nosem...bijesz.
- Nie biję cię! - oburzył się Nikiforov - wiesz, że nigdy bym na ciebie ani na dzieci ręki nie podniósł. - zapewnił gorąco, kiwając przy tym szarą krzywą w górę i w dół.
Oczywiście, że Yuuri wiedział.
Wiedział, że ma najbardziej troskliwego narzeczonego na świecie, że jest on wrażliwy i dobry, piękny i że się stara...
Ale zamierzał się podroczyć. Trudno, zwali na hormony i ciążę.
- A nos to już tak? - zapytał, uroczo chichocząc. Jego śmiech był słodki.
Jak trzepocące skrzydła motyla czy tysiące spadających, małych, miękkich perełek, które dźwięcznie odbijają się od mchu.
Tak określiłby Jego śmiech Viktor, gdyby był poetą.
Ale nie był poetą. Był łyżwiarzem figurowym, takim trochę cielesnym poetą.
Więc powiedział tylko: uwielbiam twój śmiech.
- A ja uwielbiam całego ciebie, Viktor. - Nikiforov nie wiedział jakim cudem takie wyznania przychodzą mu tak łatwo. Zazdrości mu tego.
Wiadomo, jąkał się przy ważnych wyzwaniach, mówił cicho, niewyraźnie...ale mówił.
A mowa jest ważna.
Lecz czyny ważniejsze.
Więc Viktor pocałował Yuuriego, wkładając w to całą duszę.
Witajcie.
To nie jest tak, że nie było mnie przez wieki a tego i tak w sumie nikt nie czyta.
Wcale.
Aleeee, skoro już jestem to proszę bardzo.
O tu zostawiamy komentarze. Może być sama kropka, pokaż chociaż że jesteś, ninjo! ->
Dedykowane dla Nerleshy za bycie kochaną osobą jak nasze kochane chłopaki.
Co będzie dalej? Nie wiem, kurła, nie wiem.
A kiedy będzie to dalej? Też nie wiem.
Pa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro