6
Na wstępie poproszę o aktywne komentowanie, pokażcie że jesteście... błagam.
Dedykowane Moochimoonie
Viktor czuł się znacznie spokojniejszy po rozmowie z Chrisem.
Jakby oddał mu część zmartwień.
Poszedł w stronę sypialni i kogo tam znalazł?
Oczywiście, że swojego narzeczonego.
Bo kogo innego by mógł?
Za jakiś czas mógłby ewentualnie widzieć tam swojego męża i dziecko.
To był piękny scenariusz w jego głowie.
Ale tylko w jego głowie i wiedział, że znaczący głos w tej sprawie należy do jego ukochanego.
Zastał go siedzącego na pościeli, smętnie spoglądając to po ścianach, to po podłodze.
Tak jakby mógłby cokolwiek zobaczyć bez swoich grubych szkieł.
Okulary grzecznie leżały obok, najprawdopodobniej, dlatego że płakał.
- Viktor, ja chcę mieć dzieci. Ale nie wiem czy jesteśmy gotowi. Co jeśli będziemy fatalnymi rodzicami? - pociągnął nosem, widząc swojego męża.
Viktor westchnął i usiadł obok. Tu nie było miejsca na jakieś zwykłe "Nieprawda, będzie dobrze, damy radę."
Oczywiście, że dadzą. Ale czy muszą? Czy chcą?
Viktor nie miał dobrego skojarzenia ze słowem "rodzice".
Yuuri co prawda nie miał złych rodziców czy braku miłości w domu, ale w jakiejś linii jego rodzice też zawiedli.
Może i Yuuri był silnym, wytrzymałym mężczyzną w życiu i lodowisku i starał się nie dawać po sobie poznać, gdy czuł smutek... Jednak miał bardzo kruche serce a Viktor nigdy więcej nie chciał go złamać.
- Yuuri, kochasz mnie? - zapytał w końcu, wtulonego w siebie pociągajacego nosem Japończyka.
Ten zdzuwoky podniósł głowę z burzą nieuczesanych włosów z pozostałością żelu i zmarszczył brwii.
- Oczywiście, że tak. - już przestał bać się słowa "kocham cię" - czemu pytasz?
- Pytam, bo jak kocham Ciebie. Czy uważasz, że jestem dobry? - Pytał dalej.
- Trochę leniwy, ale dobry. Bardzo dobry. Najlepszy!
- To zabawne, bo ja to samo powiedziałbym o tobie. A czy jestem piękny?
Tym razem Yuuri się zarumienił - Bardzo, ale o co ci chodzi?
- Ty też jesteś naprawdę piękny. - lekko się odsunął. - Wyobraź sobie, że nasze dziecko byłoby naszym połączeniem. Byłoby połączeniem tego co kochasz ty i tego co kocham ja, plus miałoby też swoje, śliczne niepowtarzalne cechy. - mówił spokojnie. - Będziemy otaczali je miłością, jeśli się zgodzisz oczywiście. Jeżeli chodzi o mnie... ja gwarantuję, że cię nie opuszczę i mogę do dziecka wstawać w nocy i gotować się nauczę nawet...
Zapadła chwilowa cisza.
- Viktor... - jęknął Yuuri zduszonym głosem. - Jesteś...niesamowity.
- To znaczy, że się zgadzasz? - próbował powstrzymać wewnętrzną dziewczynkę, która miała ochotę piszczeć z ekscytacji.
- Eh...Tak. - przewrócił oczami, lekko się uśmiechając.
Viktor podskoczył na łóżku, krzyknął uradowany i pocałował swojego narzeczonego.
- Ale za to musimy wziąć ślub, mimo że nie wygrałem złota w GP. - postawił warunek.
- Oczywiście, kochanie, oczywiście. - gorliwie zapewnił Nikiforov, kiwając przy tym głową jak szalony. - Mogę? - zapytał patrząc wymownie na brzuch Yuuriego.
- Nie. - Katsuki uniósł ręce w obronnym geście. Cóż. Nie można mieć wszystkiego.
Jeszcze będzie na to czas....
Dzień dobry, pierożki najukochańsze!
Jak tam życie? Jak się podobało?
To teraz zakłady. Chłopiec czy dziewczynka?
Zostawiam Was z tym i do zobaczonka!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro