Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2




Okej.

Okej.

(Modzia przypomij sobie jak się przemawia)

Okej.

Więc, dobra Wielo powiedziała, że mi pomoże. Miejmy nadzieję, że się uda.
Skopiujemy rozdziały z poprzedniego konta i dodamy tu.
Te lepsze zostawię bez zmian.
Te gorsze poprawię.

Tak. Ta notka zniknie jak wszystko będzie cacy. I mam prośbę. Jak kogoś nie oznaczyłam, a chciałby może to czytać, to oznaczysz? Modzia lubi dużo czytaczy.

Postrzeganie świata było trudną sprawą.
Samoświadomość wróciła mu dopiero wtedy, gdy medycy wśród dzikich pisków fanek ściągnęli go z lodowiska.

Victor niespokojnie krążył dookoła, naprawdę przejęty całą sytuacją.

Z widowni dało się usłyszeć krzyk Wielo, Missy, Ner, Dziaby, Modzi, Kat, Shi i mnóstwo innych osób, które martwiły się o stan ich ulubionego łyżwiarza.

Chwilę potem Yuuri z dala od wszystkich fanek, siedział na plastikowym krzesełku i popijał wodę.

- O...Oh. Okład? Miło, a-ale... Nie, już nic mi nie jest, naprawdę! - Katsuki jak to Katsuki próbował odwrócić od siebie uwagę.
Najlepiej żeby wszyscy zapomnieli o tym co się stało.
Więc chciał im wmówić, że wszystko już w porządku.
A przecież nie było.

On naprawdę zemdlał, stracił przytomność.
Może nie na długo, ale jednak.

Teraz naprawdę zrobiło mu się niedobrze, ale nie wiedział jak przekazać to innym, żeby nie wyjść na gbura. Nie chciał na nich zwymiotować, to byłoby żało...

- Odsuńcie się, bo będzie rzygał! - wrzasnął Jurij, widząc co się kręci. Bardzo delikatny.

- Wow... - Phichit szybko wyciągnął telefon, żeby w razie czego móc to nagrać, ale Otabek pokręcił głową i zabrał mu urządzenie.

Victor, dotąd krążący dookoła, poprawił grzywkę i głęboko westchnął.

- Zabieram go do lekarza.

- Hę? - zainteresowany brunet podniósł głowę znad swoich kolan, próbując wyglądać bardzo przytomnie. Niezbyt mu to wychodziło.

- Yuuri, skarbie, milcz. Nie masz prawa głosu, bo umierasz. Teraz to ja jestem za Ciebie odpowiedzialny. - oświadczył stanowczo. - Dasz radę wstać, złoto? - jego ton od razu zmienił się w słodki i troskliwy.

Yuuri nie wytrzymał.

- ZDECYDUJ SIĘ CZY MNIE KOCHASZ CZY NIE!

- Kocham, Y...

- TO PRZESTAŃ NA MNIE KRZYCZEĆ!

- Spokojnie, nie krzy...

- JESTEM SPOKOJNY!!!

Zapanowała cisza, a speszony Japończyk zaczął obserwować swoje stopy, byle nie patrzeć na twarze kolegów łyżwiarzy.

-












































































-Ta. Lepiej go zabrać do szpitala. Może mu wyrosły wreszcie jaja. To może być niebezpeczne. - Yurio pokiwał głową, patrząc na siwego z politowaniem.

Nikiforov zamienił jeszcze parę słów z medykiem, a potem zabrał Yuureigo do samochodu. Troskliwie pomagał mu iść, mocno to trzymając.

Inni łyżwiarze odprowadzili ich wzrokiem.

- To się zdziwi jak pozna powód. - mruknął Chris.

- No. - Otabek pokiwał głową, obejmując Jurija.

To się zdziwią jak poznają powód.

Jak się podoba?

:***

Trzymajcie się, pierożki!

- Buziaki, Modzia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro