13
Yuuri padł na łóżko z głośnym westchnięciem. Był fatalnie zmęczony, czuł że zaraz odpadną mu obie nogi i jedna ręka.
Jedna, bo za drugą trzymał go Viktor i miał na niej obrączkę. Podwójna moc tych oto amuletów (Z czego jeden żywy) sprawiały, że miał siłę do funkcjonowania. Ale tylko w tę część działa, gdzie go dotykały.
- Boli, Victorze... Boli. - jęknął.
- Yuuri, mój skarbie, ale co ja ci poradzę? - załamał ręce siwus. - może jak pocałuję to przejdzie? - wpadł na genialny pomysł, już wczuł się w rolę troskliwej mamusi.
- Nie, ale musisz zdjąć mi buty i zrobić masaż. - zarządał Japończyk. Uniósł znacząco nogę na wysokość twarzy Viktora, machając mu stopą.
- Już, już primadonno. - mężczyzna zdjął trampki z stosunkowo niewielkich, japońskich stópek. Yuuri miał jego zdaniem zabawne palce, jakby idealnie wyrośnięte pod wzór. - pocałuję? - zdjął też stopki.
- Weź, Viktor, to obrzydliwe. - Yuuri z westchnięciem ulgi rozpiał przyciasne już jeansy.
- Wcale nie! Jak możesz tak mówić? Masz najbardziej urocze stopy świata, nie są obrzydliwe tylko przepiękne. I jakie zimne! - Nikiforov po kolei ucałował każdy z paluszków a te najmniejsze nawet zassał, ku rozpaczy Japończyka. Viktor się zachowywał jakby wszystko było jak dawniej. A przecież w Japonii powszechnie wiadomo, że gdy stajesz się matką, przestajesz być kochanką.
Yuuri chciał kopnąć narzeczonego, ale bał się że zrani go dotkliwej niż by chciał.
- Chłopcy! - z dołu dochodziły już cudowne zapachy jedzenia.
- Powiemy im? - zapytał Viktor.
Cóż, właśnie po to tutaj przyjechali. Ale mimo to Yuuri bał się bardziej niż kiedykolwiek w życiu.
- Musimy. - westchnął, ale gdy Rosjanin złapał go za rękę, od razu poczuł się raźniej.
No to powiedzą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro