Rozdział XXI
Z perspektywy Lily
Przede mną natychmiast zmaterializował się Voldemort. Jak to dobrze, że razem z Sherlity namówiłyśmy go do użycia zaklęć, które sprawiły, że wyglądał hmm... Lepiej? Dobra, whatever.
Zauważyłam, że James mierzy Toma nieprzyjemnym spojrzeniem, więc posłałam Riddleowi porozumiewawczej spojrzenie i pobiegłam, ciągnąc za sobą Pottera, do Zakazanego Lasu. Kiedy w końcu stanęliśmy, oparliśmy się o ogromny pień drzewa i usiedliśmy na kłującej ściółce.
- James... Ja ci wszystko wyjaśnię... - zaczęłam, łapiąc oddech. - Voldemort... Jest ojcem Sherlity i moim wujkiem. Dołączyłyśmy do niego z różnych powodów - obie rozumiemy jego poglądy. Nie jest taki krwiożerczy. Zabijał, bo...
Nie umiało mi to przejść przez gardło. Potter usiadł naprzeciw mnie i położył mi dłonie na kolanach.
- Hej, Lily. Możesz mi powiedzieć... - mówił to uspokajająco. Zdobyłam się na spojrzenie mu w oczy. Czekoladowe paczałki skanowały mnie uważnie. Wzięłam głęboki oddech i położyłam swoją dłoń na jego.
- Poddani Dumbledore'a zabili matkę Sher. Dlatego Voldemort utworzył Mroczny Zakon. Oni nie mają na celu zabicia szlam i mugoli. Oni chcą ich chronić. To Dumby zabija nas, mugolaki. Udaje, że to Tom, żeby mię stracić zaufania ze świata czarów. Przyłączyłam się, bo to moja rodzina. - podrapałam się lekko po odsłoniętym tatuażu. - Zrozumieć, jeśli nie będziesz mnie już chciał. To moja wina...
Chciałam dalej się obwiniać, ale James zamknął mi usta brutalnym pocałunkiem. Miażdżył mi wargi, przez nasze usta przelewało się dużo uczuć. Skończyliśmy się całować po latach, a może sekundach.
- Lily... - wyszeptał moje imię, chwytając mój podbródek i unosząc do tak, żebym patrzyła na niego - rozumiem cię. Powiem ci coś nawet - na spotkaniach śmierciożerców stały dwie zamaskowane osoby, prawda?
- Tak. Wujek nie chciał ani mi, ani Sher powiedzieć kto to. Mówił, że to zaufani szpiedzy w zakonie feniksa. Ale skąd ty to wiesz...? - zapytałam cicho. Potter westchnął.
- To ja i Łapa.
Ale mam wenę. Walić składnię, walić kanon. Najważniejsze to uczucia, które chciałam tu przelać. Chcieliście Jily, to macie Jily.
Dedykuje ten rozdział :
_Mienia_Potter_
IceMrea
Sutkowskaaa
Natchniewacie mnie do pisania. Kace Was! <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro