Rozdział XIV
Z perspektywy Syriusza
Z biblioteki wyszliśmy przytuleni i nikogo to nie zaskoczyło. Dopiero, gdy pocałowałem Remusa, ludzie zaczęli nam rzucać zdziwione spojrzenia, a dziewczyny patrzeć na mnie z zawodem, a na Lunatyka z zawiścią. Poczułem, że chłopak wtula się mocniej we mnie, więc przyciągnąłem go bliżej do siebie. Kiedy weszliśmy do Wieży Gryffindoru, oboje cicho odetchnęliśmy z ulgą, bo nie było w Pokoju Wspólnym nikogo.
- Co wy wyprawiacie o tak późnej godzinie? - jak na komendę (ey no! Muszę wykonywać komendy, w końcu jestem psem, nie?) obróciliśmy się i zobaczyliśmy Małą Mi w piżamie, rzucającą nam groźne spojrzenia. Dopiero gdy zauważyła, że przytulam do siebie przyjaciela, jakbym go chciał ochronić przed złem tego świata, uśmiechnęła się.
- TAAAK!! - pisnęła. Przytuliła nas obu po kolei i dała nam po buziaku. - Nareszcie.
Wyciągnęła w naszą stronę dłoń. Przybiłem jej piątkę, ale pokręciła głową. Remus pogrzebał chwilę w kieszeniach i burcząc, położył jej na dłoni 10 galeonów.
- A to co to? - zapytałem. Lily się roześmiała.
- Pieniążki, Syriuszku - mrugnęła do mnie.
- Lila, za te dziesięć galeonów, wiesz co musisz zrobić...? - powiedział zjadliwie mój chłopak. Dziewczyna westchnęła.
- Tak, wiem, Remusku - mruknęła. - Dobranoc panom.
I poszła do dormitorium dziewcząt. Zwróciłem się do Remusa.
- A to co było? - zapytałem. Lunatyk uśmiechnął się pogodnie.
- Wypłata za zakład - udetzyłem go lekko w ramię, a on się roześmiał. - Chodzi o to, że Lily wiedziała o mnie. I ja wiem coś o niej. A zakład dotyczył tego, że jeśli będziemy razem to ona umówi się z kimś i pójdziemy na podwójną randkę.
Rozdziawiłem usta ze zdziwienia. Ale co? Że jak to? Wait, muszę sobie to poukładać w głowie.
- Mhm - mruknąłem. Remcio ziewnął.
- Syriuszu, może chodźmy już spać? - poprosił mnie. Po chwili namysłu, przytaknąłęm. To był szalony dzień. Zgodnie z Remciem postanowiliśmy, że będziemy trzymać się w tajemnicy. Jednak cóż poradzić? Bardzo go kocham i nie mogę spać bez niego. Gdy już każdy leżał w piżamce, ja przylazłem do niego razem z Pepysiem. Jego oczy zaświeciły niepokojąco w ciemności.
- A ty tu czego? - zapytał sykiem. Parsknąłem cichym śmiechem, a co oberwało mi się. Wtuliłem się w niego, a on we mnie.
- Bo nie lubię spać sam. - mruknąłem w jego ramię, a po chwili oboje odpłynęliśmy w krainę Morfeusza.
Kocham ten parring ❤ W następnym rozdziale skupie się bardziej już na Jamesie i Lily, ale nie martwcie się - Remiusz będzie się przewijał przez całe opowiadanie. ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro