Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział III

Gdy dojechali, Lily i Remus wysiedli z pociągu, aby pomóc Hagridowi przy pierwszoroczniakach, jak co roku. Tym razem zajęło im to króciutką chwilę i zaraz po tym, siedzieli z Huncwotkami i Huncwotami w powozie ciągniętym przez niewidzialne testrale.

- Evans.. - zaczął James , przerywając ciszę.

- Czego? - warknęła wymieniona i spojrzała na Gryfina spod byka.

- Umówisz się ze mną...? - zapytał chłopak, przeciągając samogłoski.

- Odpowiem ci po raz tysiąc siedemset osiemdziesiąty dziewiąty : nie umawiam się z półgłówkami. A ty się do nich zaliczasz - wyburczała dziewczyna, nie patrząc na Rogacza, który posłał Łapie porozumiewawcze spojrzenie. On skwitował wzruszeniem to ramion.

- Lily... Czemu ty tak nie lubisz Rogacza? - zapytał Syriusz rudowłosa, która z trzaskiem zamknęła czytaną książkę.

- Łapeczko, ponieważ jesteś moim braciszkiem, to ci powiem. James Charlus Potter nie będzie ze mną na ani pół randce, bo mnie wkurza. Jest zapatrzonym w siebie, narcystycznym dupkiem. Nie potrafiłabym być na chodźby randce kimś takim.

Taka wypowiedź, mówiąc kolokwialnie, zatkała Blacka. Dziewczyna widząc, że jej słowa przyniosły oczekiwany efekt, otworzyła książkę z powrotem na interesującej ją stronie i zagłębiła się w lekturze. James szepnął do Remusa : " Dlaczego ona nawet jak mnie obraża, musi być pociągająca?". Lupin odparł : "Tylko ty to w niej dostrzegasz. My, postronni widzowie, zauważamy, że ona cię ignoruje, a ty nadal robisz do niej maślane oczy."

Słysząc te słowa od przyjaciela, Rogacz się zasępił i do końca podróży do zamku się nie odezwał.

****

- Proszę o ciszę! - zagrzmiał Dumbledore, podchodząc do mównicy. Szum w Wielkiej Sali, spowodowany spotkaniem się dużej ilości uczniów, ucichł natychmiast.

- Moi drożdży uczniowie! Cieszę się, że uczniowie pierwszoroczni zasilili swoją obecnością swoje domy. Jeszcze tylko kilka słó... - reszty zdania nikt nie usłyszał, bo od stołu Ślizgonów dochodziły głośne trzaski. Każdy, kto spróbował jedzenia na stole uczniów domu Salazara, zamieniał się w gryfa. James, Dorcas, Syriusz, Remus, Peter i Lily śmiali się do rozpuku razem ze wszystkimi uczniami, z wyjątkiem wściekłych i upokorzonych arystokratów, którzy na każdego śmiejącego się, rzucali spojrzenia godne Bazyliszka. Wtedy James pokazał przemienionemu Lucjuszowi herbatniki, a on zrozumiawszy, skrzeknął do innych i zaczęli dziobać herbatniki. Nic się jednak nie stało. Nauczyciele, mimo iż sami chichotali mniej lub bardziej, postanowili, że to koniec wygłupu. Profesor McGonnagall posłała roześmianym Huncwotom stalowe spojrzenie, a wtedy James rzucił trzymanym herbatnikiem na drugi koniec Wielkiej Sali. Pewien trzecioklasista dziobnął go niepewnie i po chwili już stał na czworakach w swojej ludzkiej postaci. Wtedy cała chmara gryfów rzuciła się w stronę ciasteczka i znów słychać było trzaki, ale tym razem one zmieniały w ludzi.

Syriusz stanął na stole Gryffindoru, przyłożył ręce do ust, składając je w trąbkę i krzyknął :

- O tak! Huncwoci wrócili do Hogwartu! - a potem wśród niekontrolowanych salw śmiechu, zeskoczył ze stołu i usiadł spokojnie na krześle. Wszyscy chichotali lub się śmiali.

- O tak, to będzie niezapomniany rok szkolny - mruknęła pod nosem Lily.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro