Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Trzydzieści pięć

Maraton 2/5

Lili zjadła kaszkę i wróciliśmy do zabawek, a Kate poszła do kuchni. Położyłem się na dywanie bokiem, a obok usiadła dziewczynka. Zaczęliśmy budować domek z drewnianych klocków. Nagle spojrzałem w górę i zobaczyłem Jonasa. Patrzył na mnie i Lili, a w jego oczach było widać złość. Na mnie to nie zrobiło żadnego wrażenia, gdy nagle usłyszałem Kate, a następnie weszła do salonu.

- Alan... - zaczęła i zamarła, gdy zobaczyła chłopaka. - Leon? - zdziwiła się. - Co ty tu robisz? - zapytała. - Miałeś być wieczorem. - powiedziała i wzięła małą na ręce, a ja wstałem na wyprostowane nogi.

- Widżet, że kochanów sprowadzasz sobie tu pod moją nieobecność.

- To nie tak jak myślisz.

- Po co do niej przychodzisz? - zaśmiał się w moim kierunku.

Kate:

Stałam w jak osłupiała i słuchałam wymiany zdań mężczyzn. Nagle Leon pojawił się obok mojego szefa i zacisnął pięść uderzając ją w twarz Alana. Brunet dostał prosto w nos, z którego zaczęła mu cieknąć czerwony płyn. Przetarł ręką krew z nosa i już miał zamiar oddać rywalowi, gdy rozległ się płacz Lili. Dziewczynka przyglądała się całej sytuacji. Wzięłam małą na ręce i zaczęłam uspokajać.

- Nie masz odwagi oddać. - zaśmiał się Leon.

- Nie chcę, żeby dziecko na to patrzyło. - odpowiedział.

- Alan proszę wyjdź. - powiedziałam przytulając Lili.

Mężczyzna spojrzał na dziecko po czym zabrał swoje rzeczy i wyszedł.

Leon:

Siedzę od godziny z Lili w salonie i bawię się z nią zabawkami na dywanie. Kate przez cały czas siedzi na sofie i się nie odzywa.

- Dlaczego mi to robisz? - zapytałem nie patrząc na dziewczynę.

- To naprawdę nie tak jak myślisz.

- A jak? - spojrzałem na dziewczynę, a ona wbiła swój wzrok we mnie. - Dobra nie tłumacz się. Masz złożyć wypowiedzenie do firmy. - zadecydowałem.

- Co??!

- Tak będzie dla nas i dla dzieci lepiej. Będziesz mi pomagać w firmie, przeprowadzisz się z Lili do mnie.

- Ja nie chce być na twoim utrzymaniu.

- A ja nie chcę, żebyś pracowała w firmie mojej konkurencji.

Nagle zadzwonił mój telefon. Wyjąłem urządzenie z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Dylan. Pewnie ma jakieś nowe wieści.

- Przemyśl to. - powiedziałem do dziewczyny i zostawiłem je same w salonie.

Wszedłem do sypialni Kate i zamknąłem za sobą drzwi odbierając połączenie.

- Tak James?

- Szefie mam nowe wieści.

- Jakie?

- Wiliams zrobił badania na ojcostwo twojej córki. Najprawdopodobniej może być ojcem małej.

- Co? Jak to możliwe?

- Nie mam pojęcia, ale jutro ma dostać wyniki, jeśli będą pozytywne będzie o nią walczyć.

- Masz coś jeszcze? - spytałem, aby się upewnić.

- Jak na razie tylko tyle.

- Okey dzięki. - odpowiedziałem i się rozłączyłem.

Wrocikem do salonu i spojrzałem na brunetka bawiącą się z Lili. Stałem w progu niezauważony przez nią. Muszę coś wymyślić by pokrzyżować plan Williamsa.

- Wyjeżdżamy na dwa tygodnie. - powiedziałem, a dziewczyna się odwróciła z szeroko otwartymi oczami w moją stronę.

~~~

Czy Leon wywiezie Kate i Lili by
mieć je przy sobie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro