Trzydzieści dwa
Kate:
To co usłyszało zdziwiło mnie. Skąd Williamsowi coś takiego przyszło do głowy.
- Nie. - odpowiedziałam po chwili ciszy.
- Kate nie musisz udawać. Widziałem jak zareagowałaś.
- To nie znaczy, że mógłby podnieść na mnie rękę. - zaczęłam go usprawiedliwiać, chodź wiem, że prawda jest całkiem inna i tak naprawdę boję się, że ta sytuacja sprzed lat może się powtórzyć.
- Dobrze rozumie. - powiedział. - Możesz już wracać do pracy. - powiedział z zaciśniętą szczęką i odszedł do biurka, a ja wróciłam do siebie.
Czy to naprawdę tak widać, że boję się, gdy widzę Leona w takim stanie? Zdarzyło mu się raz podnieść na mnie rękę, ale żałował tego i żałuję do teraz. Zapomniałam o tym wydarzeniu co prawda, ale jednak dzisiaj wszystko wróciło. Ten ból...
Alan:
Po pracy odwiedziłem rodziców, gdzie czekała już na mnie próbka od Lili. Od razu pojechałem z tym do szpitala i oddałem również swoją próbkę, a wyniki mogę otrzymać za trzy dni.
Wróciłem do domu przed osiemnastą i popracowałem jeszcze chwilę, a następnie usiadłem przed telewizorem. Przęsła żyłem na kanał sportowy, na którym był mecz. Jednak ja byłem skupiony tylko na wynikach badania. Wziąłem laptop i wyszedłem z domu odjeżdżając z piskiem opon.
Podjechałem pod firmę i zacząłem szukać w dokumentach ważnej dla mnie informacji na temat zamieszkania Kate. Muszę wiedzieć w jakich warunkach mieszka Lili. Znalazłem adres, a następnie tam pojechałem.
Zapukałem do drzwi, które się otworzyły, a w nich stała brunetka w krótkim do połowy uda, jedwabnym szlafroku.
Zmierzyłem ją wzrokiem i z uśmiechem zacząłem.
- Chciałbym omówić nasz nowy projekt. - powiedziałem na co dziewczyna się skrzywiła.
- Musimy dzisiaj? - zapytała zaspanym głosem.
- To naprawdę dla mnie ważne.
- Proszę. - wpuściła mnie do środka.
Teraz tylko zobaczyć reakcję Jonasa na mój widok. Poczekałem, aż dziewczyna zamknie drzwi i zacznie prowadzić mnie w odpowiednim kierunku. Przekroczyliśmy próg salonu. Co prawda nie był ogromny tak jak mój, ale bardzo zadbany. Duża plazma, wielką sofa.
- Chcesz coś do picia? - zapytała.
- Może być woda. - odpowiedziałem, a dziewczyna poszła w innym kierunku na co ja krok w krok za nią.
Podeszła do blatu i sięgała na wysoką półkę po szklankę, przez co zobaczyłem sprawek jej bielizny. Odwróciła się w moją stronę, a ja spojrzałem w innym kierunku.
- Całkiem nieźle to mieszkanie macie. - powiedziałem.
- Dziękuję. - odpowiedziała i nalała mi wody. - To o co chodzi? - zapytała.
***
Ile was tu jest?
Jeśli możesz napisz
komentarz "czytam"
A będę wiedzieć, że
mogę wrzucać częściej
rozdziały 😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro