Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sześćdziesiąt siedem

Obudziły mnie promyki słońca wpadające przez okno balkonowe. Otworzyłam oczy i dalej nie wierzyłam, że tu jestem. Odeszłam od tamtego życia i zaczynam nowe. Uzgodniłam z Alanem, że będę spać w jednym z pokoi gościnnych, na co brunet nie wnosił żadnych sprzeciwów. Przetarłam oczy i poczułam ten ból na prawym oku.

- Ałć. - wymknęło mi się pod nosem.

Odwróciłam się w stronę drzwi, które wieczorem zamykałam, a teraz były otwarte. Przestraszyłam się i podniosłam się do pozycji siedzącej, gdzie na białym skórzanym fotelu zobaczyłam Alana.

- Co ty tu robisz? - zapytałam i próbowałam zakryć dłonią siniaka.

- Nie zakrywaj. Zdążyłem już zauważyć. - powiedział i wstał na wyprostowane nogi. - Jonas Ci to zrobił? - zapytał podchodząc do mnie z zaciśniętą szczeńką.

- Ni...e - zaczęłam się jąkać. - Uderzyłam się o drzwiczki od szafki w kuchni. - powiedziałam.

- Kate nie kryj go. - powiedział i usiadł na brzegu łóżka.

- Ale ja naprawdę się uderzyłam. - trzymałam swoje zdanie, bo wiedziałam, że mógłby się odwdzięczyć Leonowi za to, a ja nie chcę robić by problemów.

- Powiedzmy, że Ci wierzę. - odpowiedziała i nastała cisza, przez którą wymieniliśmy kontakt wzrokowy.

- To co Cię tu sprowadza? - przerwałam ciszę posyłając mu szczery uśmiech.

- Przyniosłem Ci śniadanie, ale spałaś. - wyjaśnił i wstał podchodząc do stolika, na którym ba taca z naleśnikami i nutellą. - Nie wiem czy jadasz takie rzeczy na śniadanie, ale u mnie to codzienność. - posłuchaj mi uśmiech i podał tacę, którą odebrałam.

- Dziękuję. - odpowiedziałam.

Leon:

Wstałem z samego rana by odbyć poranny trening na siłowni, gdy poczułem pustkę obok na łóżku. Otworzyłem oczy, a miejsce obok mnie było puste. Wstałem z łóżka i zeszedłem na dół w poszukiwaniu Kate. Sprawdziłem salon, łazienkę, zajrzałem do kuchni, ale nigdzie jej nie było, więc postanowiłem zobaczyć czy może jest w pokoju u Lili. Wróciłem na piętro, a drzwi od pokoju były uchylone. Otworzyłem je, ale dostrzegłem pustkę. Łóżeczko było puste. Pierwsza moja myśl to, że poszły na spacer, ale o tej porze to nie możliwe. Wszedłem do sypialni i złapałem za telefon. Wybrałem numer Kate i czekałem, aż odbierze.

Pierwszy sygnał... Drugi... Trzeci... Czwarty... I nic. Zaczynałem się martwić. A co jeśli im coś się stało? Wybrałem ponownie numer, ale tym razem do moich ludzi. Po dwóch sygnałach usłyszałem głos jednego z nich.

- Tak szefie?

- Masz za zadanie znaleźć w ja najszybszym czasie Kate i Lili.

Alan:

Załączyłem Kate telewizor i poszedłem do Lili zobaczyć czy wstała. Od dziś codziennie będę mógł w godzić do pokoju i sprawdzać co robi. Gdy tylko przekroczyłem próg drzwi usłyszałem jej śmiech.

- Moja mała księżniczka już wstała? - zapytałem i wyciągnąłem ją z łóżeczka.

***

Pierwszy dzień z Kate i Lili u mnie w domu mijał całkiem dobrze. Oglądaliśmy wspólnie bajki w telewizji, bawiliśmy się. Cały dzień był nasz.

- Pójdę zrobić herbatę. - powiedziała brunetka i wstała z sofy. - Chcesz też? - zapytała.

- Usiądź ja zrobię. - powiedziałem i wstałem z dywanu, na którym układałem z Lili klocki.

- Stop! - krzyknęła. - Jestem tu pierwszy dzień i rozumiem, że chcesz dobrze, ale ma ręce oraz nogi. Poradzę sobie. - wytłumaczyłam opuszczając pomieszczenie.

Kate:

Włączyłam wodę w czajniku na herbatę i wyciągnęłam trzy kubki oraz trzy torebki z herbatą. Odnalazła w szufladzie łyżeczki, a następnie cukier. Wszystko było przygotowane tylko musiałam poczekać, aż woda się zagotuje. Wyjrzałam za okno, gdzie przed domem na chodniku naprzeciwko zobaczyłam ten samochód. Nigdy bym go nie zapomniała i nie zapomnę. Śledzi mnie przez całe życie, a to chyba się nie skończyć.

- Alan! - zawołałam bruneta, który po chwili znalazł się obok mnie.

- Coś się stało? - zapytał przerażony.

- On mnie znalazł. - popatrzyłam na niego, a moje oczy się zaszkliły.

- Kto? - zapytał.

- Ludzie Leona. On wie gdzie jestem. - zawyłam z bólu na sercu.

- Spokojnie. - powiedział i mnie objął.

- Nigdy się od niego nie uwolnie.

- Tu jesteś bezpieczna. I ty i Lili. - wytłumaczył i pocałował mnie po włosach.

Leon:

Cały dzień spędziłem poza domem załatwiając sprawy związane z firmą. Właśnie dobiegała godzina siedemnasta, a ja wróciłem do domu. Pierwsze co zrobiłem to odwiedziłem kuchnie biorąc butelkę z wodą. Odkręciłem korek i zacząłem wypijać jej zawartość, gdy zauważyłem mała biała karteczkę na wyspie kuchennej, która zacząłem czytać.

Nie szukaj nas, bo i tak nie znajdziesz,
nie dzwoń, bo i tak nie odbiorę.
Wyjeżdżam jak najdalej od Ciebie i wszystkich, którzy przynoszą mi przez ostatnie czasy ból.
To co zrobiłeś jest nie wybaczanie i nigdy nie wybaczę Ci, że podniosłeś na mnie rękę.
Kate Ross
Klucz zostawię w skrzynce.

Przeczytałem, a mój telefon w kieszeni zawirował. Odebrałem urządzenie i przyłożyłem do ucha.

- Szafie cel jest u Williamsa. - powiedział, a ja się rozłączyłem.

- Już Cię mam kochanie. - powiedziałem z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro