Prolog
Jestem Kate i pewnie już to wiecie. Mam dwadzieścia jeden lat i półtora roczną córeczkę. Zawsze się mówi, że dziecko u dziewczyny na studniach to psucie sobie życia. Jakoś ja sobie ze wszystkim poradziłam. Jestem szczęśliwą matką Lili i nie oddała bym jej za nic. Może czasem ma swoje humorki, ale to jeszcze dziecko. Skończyłaś studia i zostałam sekretarką w firmie pana Darka Williamsa.
Dziś czwartek i kończę mój dzień pracy. Może nie mam lekko, bo siedzenie w papierach po całych dniach czasem daje w kość, ale jakoś sobie z tym radzę. Może bym była teraz kimś i innym gdyby w moim życiu nie pojawiła się Li, ale nie myślę już o tym. Ważne, że mam stałą pracę i nawet fajnego szefa, z którym idzie się normalnie dogadać.
Nie mówię o tym, że za hajs idę z nim do łóżka tak jak to inne kobiety. Ma swoje lata i swoją rodzinę. Kilka razy widziałam jego żonę i muszę przyznać, że jak na swoje lata wygląda całkiem nieźle. Ma te podobno syna, ale nigdy go nie widziałam i chyba nie potrzebne mi jest by go znać. Lepiej jest nie mieć jakiegokolwiek kontaktu z rodziną szefa prawda?
Mój chłopak Leon jest jak każdy inny. Opiekuńczy, lubi spędzać czas z Li i troszczy się o nas. Nie mieszkamy razem ze względu na pracę. Chłopak pracuje na drugim końcu miasta i stwierdziliśmy, a może bardziej ja stwierdziłam, że lepiej będzie jak w środku nocy nie będzie musiał jechać do nas tylko by zamieszkał w swoim starym mieszkaniu. Nie jesteśmy małżeństwem jak to zawsze w życiu bywa. To, że mam dziecko nie znaczy, że już muszę być związana z jego ojcem. Zresztą ja nawet nie wiem czy Leon jest biologicznym ojcem Lili.
***
Do następnego
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro