Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pięć

Napotykam niebieskie tęczówki na swojej drodze, ale szybko odrywam od nich wzrok by się w nich nie zatopić.

- No co ty nie powiesz. - odpowiadam będąc już odwrócona do mężczyzny tyłem.

- Do zobaczenia na kolacji. - mówi i odchodzi.

Na te słowa ze skupiałam. Czy naprawdę ona też będzie na tej kolacji? Kim on w ogóle jest dla pana Williamsa?

Wzięłam wino polecone przez bruneta i poszłam do kasy. Na moje nieszczęście pech chciał by stanął za mną w kolejce do kasy, która nie była, aż tak krótka.

- O znów się widzimy. - słyszę z jego ust.

- Przypadek? - pytam.

- Nie sądzę. - odpowiadamy w tym samym czasie przez co oboje wybuchamy cichym śmiechem.

- O zapomniałbym. - mówi na tyle, żebym usłyszała i sięga ręką po paczkę prezerwatyw.

Patrzę na niego z niedowidzeniem w oczach, a ten uważnie mi się przygląda.

- Ja nie planuje w tym wieku jeszcze zostać tatusiem. - uśmiecha się. - Dziewczyny w naszym wieku to puszczalskie dziunię, że tak szybko dały się przelecieć i do tego zapłodnić. - mówi, a uśmiech mu nie schodzi z twarzy.

Po usłyszeniu tych słów coś we mnie pękło. Czyli w jego oczach jestem dziwką. Dobrze wiedzieć, że nigdy go nie polubie. Jakie szczęście, że akurat teraz była moja kolej. Szybko zapłaciłam kartką i wyszłam z marketu.

Wychodząc czułam łzy w oczach. Jeszcze czegoś gorszego nie słyszałam. To, że mojego życie się nie układa rozumiem, ale żebym miała, aż tak pod górkę.

Wyjechałam z miejsca, na którym stałam i odjechałam z piskiem opon. Widziałam jak Alan czy jak mu tam było wychodzi se sklepu. Z chęcią bym go zbiła za to co przez te kilka godzin mi zrobił.

***

Po wejściu do aparatów od razu wskoczyłam do wanny. Siedziałam tak około godziny, a następnie wyszłam i wytarłam starannie swoje ciało. Ubrałam przygotowaną czarną bieliznę i poszłam do garderoby wybrać jakieś ciuchy odpowiednie na kolację.

Wybrałam czarną sukienkę z rozkoszowanym dołem i tiulem. Stanęłam przed lustrem i muszę przyznać, że wyglądam naprawdę nieźle. Usiadłam do toaletki i lekko się pomalowałam. Teraz jest zajebiście.

Poszłam do kuchni napić się wody, gdy mój telefon zawibrował i wydał z siebie dźwięk. Na wyświetlacz pojawił się Leon, więc szybko odebrałam.

- Tak? - pytam.

- Kate mamy mały problem. - mówi załamanym głosem.

- Coś się stało? - pytam trochę zdenerwowana.

- Mała ma gorączkę. Możesz przyjechać?

- Zaraz będę. - szybko odpowiadam i rozłączam się.

Już nawet się nie przebierałam. Teraz liczyła się tylko moja mała kruszynka Li. Wyszłam z dużego budynku i wsiadłam do samochodu. Będąc w połowie drogi do apartamentu Leona wpisałam numer szefa i zadzwoniłam.

- Ta? - dobiegł mnie głos starszego mężczyzny w słuchawce.

- Ja przepraszam, ale nie mogę dziś przyjść na kolację. Sprawy rodzinne. - informuje.

- No dobrze to omówimy to kiedy indziej. Mam nadzieję, że wszystko dobrze? - dopytuje.

- Tak. - odpowiadam krótko.

- To do zobaczenia w poniedziałek w pracy.

Wymieniliśmy jeszcze kilka słów i się rozłączyłam. Muszę przyznać, że mój szef się o mnie martwi co chyba nie powinno wogule go interesować. Ważne, że jeszcze nie straciłam tej pracy przez ten wybryk z kawą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro