Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Piętnaście

Dwa tygodnie później:

Dziś mamy piątek. Przez całe dwa tygodnie nie widziałam Alana. Nie pojawiał się u mnie w pracy. Nawet się z tego cieszę, ale coś mnie do niego ciągnie. Tabletkę, którą od niego dostałam nie wzięłam z tego powodu, że gdybym zaszła w ciążę to dziecko mogłoby być Leona, a nie Alana. Z moich rozmyśleń wyrywa mnie głos pana Darka.

- Kate! - woła z swojego gabinetu.

- Już idę. - mówię, wstaję od biurka i idę w stronę drzwi. - Tak? - pytam po wejściu do środka.

- Alan dziś wrócił z dwutygodniowej delegacji. - informuję, a ja nie rozumiem do czego zmierza. - Czy dziś możesz przyjść na zaległą kolację? - pytam. - Mamy kilka spraw do omówienia związanych z przyszłością formy.

- Oczywiście będę. - odpowiadam.

- O dziewiętnastej bądź w restauracji przy parku.

- Dobrze.

- Możesz już iść do domu. - mówi i wraca wzrokiem do monitora komputera.

- Dziękuję. - odpowiadam i wychodzę z gabinetu.

Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z firmy. Więc mam godzinę dla siebie przed powrotem do domu.

Wstąpiłam do supermarketu i zrobiłam małe zakupy. Przy okazji kupując wino na kolację, bo ostatnie zostało już dawno wypite przez Leona i Bruna przy ostatniej wspólnej kolacji z Collinsonami.
Wróciłam do domu, a w progu drzwi powitała mnie już uśmiechnięta od ucha do ucha Lili.

- Część słońce. - przywitałam się z moją kruszynką  i wzięłam ją na ręce. - Byłaś grzeczna? - zapytałam, a na jej twarzy rozkwitł jeszcze większy uśmiech.

- Bardzo grzeczna. - powiedziała pani Hellen.

Porozmawiałam chwilę z kobietą i zabrałam się za przygotowanie na dzisiejszą kolację w restauracji przy parku. Nie rozumiem co ma Alan do firmy. Może to jakiś nowy klient, który zostanie na dłużej i włączy się w spółce. Szczerze mówiąc nie chce widzieć go na co dzień. Na imprezie trochę przesadziłam z alkoholem i stało się co się stało. Gdybym mogła cofnąć czas nie poszłabym na tą imprezę, ale nadal nie rozumiem co mnie do niego tak ciągnie. Czułam się z nim tej nowy tak jak tamtej imprezy, na którą poszłam po zerwaniu z Leonem i wylądowała w łóżku z jakim przypadkowym brunetem, którego już więcej nie spotkałam.

***

Była już godzina osiemnasta, a ja za godzinę miałam być w restauracji. Do Leona dzwoniłam cztery raz, ale zawsze włączyła się sekretarka. Stwierdziłam, że nie ma sensu już do niego dzwonić, a zabiorę małą na spotkanie. Może lepiej, żeby szef się teraz dowiedział o Li, a nie później, gdy już będzie za późno. Wzięłam mała do wózka i wyszłam z apartamentu.

Zapiełam Lili w foteliku, a wózek zostało mi tylko schować do bagażnika, gdy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.

***

Jak myślicie kto to?👀

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro