Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dziewiętnaście

Maraton 3/10

Po badaniu wróciłam do domu. Lili i opiekunki nie było, więc chyba wyszły na spacer. Usiadłam na sofie, wzięłam do rąk telefon i wykręciłam numer do Mariki.

- Mar. - powiedziałam zmartwionym głosem.

- Kate coś się stało? - pyta zdziwiona. - Mam przyjechać?

- Nie ma takiej potrzeby. - odpowiadam szybko.

- To mów co jest.

- Jestem w ciąży. - powiedziałam na jednym wdechu.

- Naprawdę? Który to tydzień? Gratuluję.

- Piąty.

- A co Cię tak martwi? Powinnaś się cieszyć. Leon na pewno będzie szczęśliwy.

- Ja sobie nie poradzę z pracą i dwójką dzieci. - tłumaczę.

- Może to odpowiedni czas by w końcu zamieszkać z Leonem pod jednym dachem, zmienić małej nazwisko i zrezygnować z pracy.

Rozmawiałam z przyjaciółką do czasu, aż opiekunka nie wróciła z nią ze spaceru. Pożegnalna się z kobietą, a razem z Lili pojechałam do apartamentu Leona.

***

Spotkałam Leona wysiadającego z swojego samochodu pod apartamentem. Nie mówiłam nic robić, bo od razu mnie zobaczył i podszedł.

- No hej kochanie. - mówi i całuje mnie w usta. - Co tam szkrabie? - mówi do Lili i odbiera ją odemnie. - Miałem właśnie zamiar do was jechać. - tłumaczy.

- Byłyśmy pierwsze. - mówię z uśmiechem.

Po rozmowie z Mariką zrozumiałam, że powinnam się cieszyć z życia, a nie. Leon mnie nigdy nie zostawi zawsze to powtarzał. Tak będzie i teraz.
Chłopaka wyciągnął z skrzynki na listy kilka kopert i otworzył nam drzwi.

***

Siedzieliśmy wszyscy w salonie, a Lili zasnęła. Leon wyszedł do kuchni, a ja kontynuowałam oglądanie filmu. Nie było chłopak jakieś piętnaście minut, więc postanowiłam sprawdzić co się stało. Przekroczyłam próg drzwi kuchennych i ujrzałam bruneta czytającego list.

- Co to? - pytam i siadam na wysokim krześle.

- Chodź do salonu muszę Ci coś powiedzieć. - mówi i odkłada listy na blat wyspy kuchennej.

- Ja też. - odpowiadam, schodzę z krzesła i idę do salonu.

Usiadłam ponownie na sofie, a Leon na fotelu.

- Mów pierwsza. - proponuje.

- Ty powiedz pierwszy.

- Twoja wiadomość pewnie będzie ważniejsza.

- No dobrze. - mówię i nastaje cisza. - Jestem w ciąży.

Powiedziałam, a reakcja chłopaka jest dziwna. Wstał z fotela i podszedł do okna z zaciśniętą szczęką. Podchodzę do niego od tyłu i przytulam.

- Poradzimy sobie. - tłumaczę.

- Z kim mnie zdradziłaś? - odpycha mnie i odwraca się przodem.

- Co? - pytam zdziwona.

- To co słyszysz.

- Czemu tak sądzisz? - zadaję pytanie, a w moich oczach pojawiają się łzy.

- Mój brat dzwonił z zagranicy. Może i nie utrzymujemy kontaktu, ale to dzięki niemu teraz wiem, ze mnie zdradziłaś. I to nawet nie raz. - mówi mi to prosto w twarz, a po moich policzkach płyną słone łzy. - Jestem bezpłodny, a Li nie jest moim dzieckiem i to coś w twoim brzuchu również. - wychodzi z apartamentu trzaskają drzwiami i zostawiając mnie samą z Lili.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro