Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dwadzieścia jeden

Maraton 5/10

Zajęczałam i wygiełam się w łuk, gdy fala przyjemności rozeszła się po moim ciele.

- Szybko dochodzisz mała. - powiedział mi przy uchu przegryzając jego płat i wyszedł ze mnie. - Teraz ty pokaż co potrafisz. - powiedział, a miał na myśli loda, którego następnie mu zrobiłam.

Po wyjściu z toalety każdy rozszedł się w swoją stronę. To był najlepszy numerek, który przeżyłam w swoim życiu.

Teraźniejszość:

Obudził mnie trzask sztucznego wazonu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i spałam w salonie Leona, a obok mnie Lili. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam, że w progu drzwi do pomieszczenia stał brunet. Jego mina nie należała do najlepszych.

- Wiesz kto jest jej ojcem? - zapytał i wskazał głową na dziewczynę śpiąca na sofie.

Pokręciłam głową na nie, bo przecież nie znalazłam chłopaka z twoich lat temu. Przeszedł chwiejących się krokiem i stanął obok okna spoglądając przez nie.

- Dlaczego mi to zrobiłaś? - spytał po chwili i odwrócił się przodem.

- Pokłóciliśmy się... - przerwałam i spojrzałam w podłogę. - Poszłam z Mariką do klubu. - zaciełam się. - Za dużo wypiłam, a dalej to sam wiesz. - mówię smutnym głosem.

- Chodzi mi o to coś w twoim brzuchu! - mówi podniesionym głosem.

- Ciszej, bo mała się obudzi. - mówię spokojnie.

- Boisz się odpowiedzieć na to pytanie czy też za dużo wypiłaś? Hmmm, a może po prostu przespałam się z tym twoim nowym szefusiem. - mówi śmiejąc się, a mi brakło słów. - Co zatkało? A może taka prawda! Dobrze Ci z nim było? - zadaje pytanie, a ja nie jestem w stanie patrzeć w jego stronę moje oczy są zalane hektolitrami łez. - Po chuj ryczysz?. - pyta ze śmiechem. - Jesteś zwykłą szmatą. - mówi i wychodzi z salonu.

Trochę się uspokoiłam, wzięłam małą i wyszłam od Leona. Po ostatnim zdaniu jakie powiedział w moim kierunku jest dla mnie nikim.

***

Od teraz rozdziały będą
dłuższe, gdyż jestem chora.
Został gwiazdę jeśli możesz...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro