Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dwa

Zajęłam się papierami i nawet nie zauważyłam, że pan Williams już przyszedł.

- Dzień dobry Kate. - przywitał się, a ja oderwałam głowę od papierów.

- Dzień dobry panie Darku. - również się przywitałam. - Kawę czy herbatę dla pana? - zadałam codzienne pytanie.

- Kawę czarną z mlekiem poproszę. - odpowiedział i wszedł do swojego gabinetu.

Wstałam zza biurka i ruszyłam do firmowej kuchni. Włączyłam ekspres i czekałam, aż kawa się zrobi.

Na chwilę odleciałam w myślach. A co jeśli moja mała księżniczka okaże się nie być córką Leona? Przecież on nie będzie chciał mnie znać, a co ja powiem małej Lili jak już nigdy więcej nie zobaczy taty?

Po chwili z ekspresu wydobył się dźwięk i oderwał mnie z moich rozmyśleń. Wzięłam filiżankę do ręki i z opuszczoną głową powędrowałem do gabinetu pana Darka.

Znałam tą drogę jak własną kieszeń i mogłam dotrzeć tam z zamkniętymi oczami lecz to nie był mój dzień, a przez moje rozmyślenia nie patrzyłam przed siebie i wpadłam na kogoś wylewając całą kawę na białą koszulę jakiegoś mężczyzny.

- Jak chodzisz! - podniósł głos wysoki brunet i spojrzał z góry na mnie. - Za momencik oddzwonię. - odpowiedział do telefonu.

Jego koszula opinała jego każdy mięsień, a te wpadające w granat oczy, w których teraz się zatopiłam.

- Coś mam na twarzy? - wyrwał mnie z rozmyśleń jego głos.

- Nie, nie ja przepraszam. - odpowiadam i patrzeć na koszulę w brązowej, no prawie, że czarnej kawie. - Może ja zapłacę za pralnie. - proponuje.

- Nie trzeba, ale na drugi raz się uważa. Jak oni Cię tu w ogóle zatrudnili. - odpowiada chamsko i odchodzi.

Sprzątaczka zajęła się zmywaniem plamy z kawy, a ja ruszyłam zrobić nową. Jest mi naprawdę głupio, że przytrafiło mi się to dziś. A ja to jakiś klient pana Williamsa i go przeze mnie straci? Przecież to wiadome, że zostanę od razu zwolniona.

Z moich oczu zaczęły wypływać słone zły. Dlaczego życie mnie tak dobija?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro