Czternaście
Taksówka zawiozła nas pod sam wieżowiec, w którym mieści się mój apartament. Zapłaciłam taksówkarzowi i poszłam z blondynką do drzwi wejściowych do budynku.
Po chwili znalazłyśmy się pod moimi drzwiami, które były zamknięte na klucz. Zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu klucza, ale nie mogłam go znaleźć. Wysyłałam wszystkie rzeczy z torebki na wycieraczkę i znalazłam zgubę. Przekręciłem klucz i weszłam do środka.
- Oni już śpią? - zapytała Marika.
- Jakoś w to nie wieże. - powiedziałam i znów zamknęłam drzwi na klucz.
Oświeciłam światło na przedpokoju i ściągnęłam szpilki. Już miałam świecić światło w salonie, ale zauważyłam przez światło księżyca, że cała czwórka śpi słodko na sofie. Zasłoniłam roletą okno i poszłam do kuchni, gdzie siedziała na wysokim krześle moja przyjaciółka z szklanką wody.
- Bądź cicho, bo śpią w salonie. - powiedziałam.
- Yhym. Masz coś na ból głowy? - zapytała.
- Trzecia szafka od okna do góry. - odpowiedziałam. - Idę pod prysznic. - oznajmiłam i weszłam do łazienki wcześniej zabierając piżamę.
Po dwudziestu minutach wyszłam już umyta i zaczęłam szukać Mariki, ale nigdzie jej nie znalazłam. Weszłam do sypialni i zastałam blondynkę rozwaloną na całym łóżku. No to świetnie i gdzie ja teraz będę spać.
Postanowiłam, że rozłożę sobie sofę w pokoju u Lili. Położyłam się i od razu zasnęłam.
***
Marika, Bruno i Kylie już pojechali po obiedzie. Leon postanowił, że zostanie z nami do jutra. Właśnie siedziałam na sofie przed telewizorem, gdy poczułam na szyi czyjeś ciepłe wargi. Odwróciłam się w kierunku bruneta i szeroko się uśmiechnęłam.
Ten od razu usiadł na sofie obok i posadził mnie na swoich kolanach. Zaczął obdarowywać moją szyję mokrymi pocałunkami. Odwrócił mnie do siebie przodem i złączył nasze usta. Siedziałam na nim okrakiem, a moje ręce powędrowały do zapięcia od paska spodni. Leon w międzyczasie zdjął moją bluzę i żucił gdzieś na podłogę. Odpiełam pasek i już byłam przy rozporu, gdy moje plecy zderzyły się z miękką sofą.
Chłopak odpioł mój stanik i przyssał się do moich piersi. Zajęczałam z przyjemności i rękę wplątałam w jego włosy czasem ciągnąć za końcówki. Było mi przyjemnie, ale nie tak jak z Alanem...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro