Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Czterdzieści dwa

Z Dylanem zdecydowaliśmy iść do kawiarni niedaleko parku, w którym się znajdowaliśmy. Posiedzieliśmy tam około półtorej godziny rozmawiając na przeróżne tematy. Wspominaliśmy czasy szkolne i różne przypadkowe nasze akcje. Zmienił się przez ten czas, kiedy się nie widzieliśmy. Z wyglądu jest kropla w krople ten sam Olsen z liceum tylko, że w pomniejszeniu, ale charakter zmienił mu się o sto osiemdziesiąt stopni. Nigdy bym nie pomyślała, że wyrośnie z niego taki porządny mężczyzna jakim jest.

- Jak tą mała jest słodka. - powiedział, gdy szukałam w torbie butelki z herbatą dla niej. - Z resztą miała po kim odziedziczyć tą urodę. - zaśmiałam się na jego słowa. - No co taka prawda.

- Tak, tak ty i te twoje komplementy. - powiedziałam dając dziewczynce butelkę wypełnioną napojem.

- Jakbyś szukała niańki to ja byłbym chętny. - zaśmiał się.

- Chyba nie będzie takiej potrzeby.

- Niech zgadnę babcia przejęła tę rolę?

- Babcia raczej nie taka chętna. Mialam opiekunkę, ale Leon stwierdził, że Lili nie powinna być wychowywana przez obcego człowieka.

- No i ma rację.

- Opiekunka Lili była dla mnie jak babcia, której mogłam wszystko powiedzieć.

- Ale ty ją lepiej wychowasz. Może też w kierunku seksualnym. - poruszał brwiami.

- Ej! - wrzasnęłam.

- No co? Gorąca laską byłaś w liceum.

- To, że dałam Ci wtedy dupy nie znaczy, że moja córka taka będzie.

- Boże ile ja bym dał by wrócić do tamtych czasów. - powiedział i nagle zadzwonił mu telefon, spojrzał na wyświetlacz urządzenia i na mnie. - Zaraz wrócę.

- Okey. - powiedziałam i zaczęłam zbierać rzeczy.

- Jestem. - wrócił. - Już się zbieracie? - zapytał.

- Już pora na nas. - oznajmiłam.

- To może ja was odprowadze. - zaproponował.

- Jak chcesz.

Tak jak powiedział odprowadził na do hotelu, a w międzyczasie wymieniliśmy się numerami telefonu.

~~~

Wjechałam windą na moje piętro i podeszłam do odpowiednich drzwi, które nagle się otworzyły, a w nich stanął Leon z grymasem na twarzy.

- Kto to był? - zapytał poważnym tonem.

- Kolega. - odpowiedziałam i przeszłam futrynę drzwi.

- Z każdym kolegą się tak obściskujesz?

- A czy ja pytam co robisz z twoimi koleżaneczkami? - warknełam w jego stronę.

~~~

Chcecie dłuższe rozdziały??

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro