Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Czterdzieści cztery

Chwyciłem za telefon i zadzwoniłem do mojego kuzyna. Po kilku sygnałach odebrał.

- Siema stary. - przywitał się. - Co się stało, że dzwonisz?

- Siema. Mam do Ciebie ważną sprawę.

- No gadaj zwięźle i na temat.

- Bo sekretarka mnie zostawiła na kilka dni samego z pracą i czy mógłbyś pojechać ze mną na dzisiejszą konferencje?

- Nie masz żadnej napalonej laski w zastępstwie? - zapytał zdziwiony.

- Mam, ale nie chce iść na poważną konferencje z jaką plastikową lalą.

- Rozumiem wolisz, żeby uważali Cię za geja. - zaśmiał się.

- Oczekiwałem innej odpowiedzi. - powiedziałem już poważniejszym tonem.

- No jasne będę przez te kilka godzin twoją sekretarką. - powiedział w końcu od rzeczy.

- To gdzie i o której mam być? - zapytał.

- Napiszę Ci zaraz wszystko w sms.

- Okey to czekam.

Rozłączyłem się po czym wysłałem wszystkie potrzebne mu informacje, a sam postanowiłem wybrać się na lunch.

Kate:

- Jedziecie do mnie czy do siebie? - zapytał mnie Leon.

Właśnie jechaliśmy w taksówce z lotniska do domu. Była bardzo zmęczona tą całą podróżą. Chciałam, w końcu się położyć w moim miękkim łóżku i nie wstawać przez najbliższy tydzień.

- Do nas. Jak chcesz to możesz zostać na noc. - odpowiedziałam i oparłam głowę o zimną szybę, po której spływały krople deszczu.

- Dobrze. - odpowiedział i powiedziała taksówkarzowi, gdzie ma jechać.

Chciałam, żeby Leon pojechał do mnie tylko z tego powodu by zajął się Lili. Dla niego podróż minęła dobrze, ale nie mi. Jestem w ciąży i czuję się bardzo słabo. Już niedługo będzie widać mój wielki brzuch jak u wieloryba, więc nie mam się co kryć z ciążą. Moje oczy po woli się zamykały, aż w końcu było całkowicie ciemno. Nie miałam siły ich otworzyć, ani nic powiedzieć. Byłam bezsilna... Wszystko działo się tak szybko...

Alan:


- Nie wiem jak Ci dziękować stary. - powiedziałem do bruneta wychodząc z sali konferencyjnej.

- Zawsze do usług. - zaśmiał się.

- Pozbierałeś się już po nie udany ślubie? - zapytałem znając jego odpowiedź.

- Boże nie wiesz jak się cieszę, że do tego ślubu nie doszło. - ponownie się zaśmiał. - Ja nie mam pojęcia co w niej widziałem.

- A jak tam wyjazd? - dopytywałem dalej.

- A świetnie. - uśmiechną się na wspomnienie tego.

- Poznałeś kogoś?

- Nie, ale spotkałem moją dawną miłość.

- Jaki ten świat mały. - tym razem to ja się zaśmiałem.

- Też tak pomyślałem.

- Może coś z tego będzie. - poruszałem zabawnie brwiami.

- Raczej nie. Ma córkę i chłopaka. Za niedługo pewnie wezmą ślub czy coś.

Dlaczego ja w tym momencie właśnie pomyślałem do Kate i Lili?

- A to nie masz o co walczyć. No chyba, że chcesz wychowywać nie swojego bachora dla miłości się wszystko zrobi.

- A ty dalej nikogo nie masz? - tym razem to on zadał pytanie.

- Mam już pewną kobietę na oku, ale potrzeba mi trochę czasu by ją do siebie przekonać.

- W twoim wypadku to będzie trudne.

***

Jak będzie tu 30 gwiazdek to jeszcze dziś wstawię kolejny rozdział ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro