Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Dziś jest ostatni dzień w szkole dla Hermiony. Po wojnie wróciła do Hogwartu, aby zakończyć Edukację. Tego dnia także miała się odbyć impreza na zakończenie.

Dziewczyna weszła do Wielkiej Sali.

Na środku znajdował się parkiet, z sufitu świeciły gwiazdy. W tle grała dyskotekowa muzyka. Po prawej stronie znajdował się bar, a po lewej stoliki. Hermiona podeszła do baru, usiadła obok Ginny Weasley, która akurat piła drinka.
- Cześć. - powiedziała rudowłosa dziewczyna, starając się przekrzyczeć dyskotekowy gwar.

- O Ginny. - zawołała Hermiona. - Moge się dosiąść?

- Pewnie. Jeszcze się pytasz!
Dziewczyny zamówiły 2 piwa z sokiem. Rozglądały się po sali. To było wprost niesamowite, uczniowie wszystkich domów w szkolnych mundurkach tańczą i bawią się razem.

I tak 1 piwo zamieniło się w siedem. Młoda Gryfonka tańczyła w tłumie, nagle poczuła na swoich pośladkach czyjeś dłonie. Nie myśląc wiele przez promile alkoholu we krwi, odwróciła się i wpiła w czyjeś usta. Smakowały Ognistą Whisky. Chłopak odwzajemnił pocałunek. Po chwili dyskretnie wyszli i udali się do dormitorium chłopaka...
***

Hermione obudziły promienie słoneczne spadające do dormitorium. Od razu poczuła ból głowy oraz to iż była naga. Rozejżała się. To nie był jej pokój. Panowały w nim zielone i srebrne barwy. Spojrzała na podłogę, były tam porozrzucane ubrania. Poruszyła ręką w tył i natrafiła na coś ciepłego i długiego. Tak to było to o czym myślicie.
-"Kto to?" - pomyślała po czym się odwróciła i zobaczyła bląd czupryne.
- Kurwa, Malfoy - dziewczyna przez przypadek powiedziała to na głos. Arystokrata otwożył oczy spojżał na kobietę i odskoczył jak poparzony.

- Czy my... - zaczęła.

- Co?

- Nie... Nie... Nie...

- Czy ty też... - chłopak otworzył oczy gdy zorientował się, że stoi przed nagą dziewczyną, która natychmiast zasłoniła się kołudrą i spłonęła rumieńcami gdy zobaczyła ślizgona.

- My... Nie... Nie... Nie... Nie...

- Gdzie łazienka? - zapytała.

- Tam. - powiedział nadal zszokowany Draco, wskazując palcem na drzwi obok szafy.

Hermiona wzięła swoje ubrania i popędziła do łazienki. Gotowa wyszła staneła przed blondynem i powiedziała.

- Nic. Się. Nigdy. Nie. Wydarzyło. Jasne? - po każdym słowie następowała przerwa. Draco popatrzył na Grygonke z drwinacą miną.

- Jasne. - powiedział wkońcu.

Dziewczyna wyszła.
*****

Hermiona stała poraz chyba ostatni w Wielkiej Sali. Miała w oczach łzy. To miejsce, to miejsce było jej domem. Profesor McGonagall wygłaszała mowe, ale zwykła mowa nie mogła opisać. Wojenni bohaterowie tacy jak Hermiona Grenger odchodzą. Ten rocznik wiele pokazał i na wiele go jeszcze stać. Ale co teraz? Gdy skończyła przemowe powiedziała:

- Dziękuję, do zobaczenia. - głos się jej łamał, a z oka popłynęła łza.

Uczniowie poszli się pożegnać z nauczycielami. Było dużo łez i dużo śmiechu. Następnie przystąpili do wieczeży.
 
  Hermiona wsiadała do powozu. Nagle usłyszała głosy.

-Ten chyba pusty. - odezwał sie ktoś męskim głosem, dziewczyna nie była pewna, ale sądziła, że to Zabini.

- To wsiadaj - odezwał się drugi głos, to ewidentnie był Malfoy.

-nie ma czasu.

  Chłopacy weszli do powozu, a wtedy drzwi się zamknęły, powóz ruszył. Minęła chwila kiedy zoriętowali się, iż nie są sami.

- Grenger. - odezwał się Draco. - Gdzie twoja ruda przyjaciółeczka i reszta Golden Trio? - zakpił.

- Malfoy. - Gryfonka niemal wypluła te słowa. - Dzisiaj bez obstawym. A gdzie Vincent i Gregory? Czyżby w Askabanie, tak jak twój ojciec?

Draco zacisnął dłonie w pięść.

- Ty szlamo jak śmiesz! - wrzasnął.

- A jak ty śmiałeś dobierać sie do mnie gdy byłam pijana!?! - wykrzyknęła. - Jesteś cholernym arystokratycznym IDIOTĄ!!!

- Idiotka. - mruknął.

- Dureń!

- Szlama.

- Śmierciożerca, który powinien ZGNIĆ W ASKABANIE!!!

- JESTEŚ WALNIENTA... - i w tym momencie powuz stanął a Malfoy wyszedł trzaskając drzwiami.

- Mówi się walnięta - dziewczyna pokazała mu język.

Blaise popatrzył na Hermionę.

- Co? - zapytała nadal taka nabuzowana.

- Czy wy...

- Zabini. - przerwała mu Hermiona rzucając ostrzegawcze spojżenie.
I chłopak nic nie dodając wyszedł.
****
2 miesiące później...

  Hermiona pobiegła do łazienki, aby zwymiotować.
- Cholera. - skomentowała. - No cóż czas wybrać sie do apteki.
Dziewczyna przebrała się i wzięła portfel z kluczami.
  Po przyjeździe na miejsce stanęła przy okienku.

- Prosze coś na wymioty. - powiedziała.

- Jakie objawy? - zapytała kobieta w średnim wieku.

- Ból głowy, zawroty... yy...

- Spóźnia się pani miesiączka? - zapytała tak po prostu ekspedientka.

- Co? Niee... znaczy... co... - dziewczyna popatrzyła na kalędarz wiszący na ścianie. - Tak.

Kobieta podała jej test ciążowy.
***
Kobieta trzymała biały przedmiot w dłoni. Po jej policzkach spływały łzy.

- Jestem w ciąży... - wyszeptała. - Ale z kim?

Jej myśli powędrowały do Hogwartu, wtedy już wiedziała.

- Malfoy. - wyszeptała i zalała się łzami. Była w tym wszystkim sama....

""""::::"""""

No i mamy prolog podoba się.
Jeśli tak zostaw ☆.
2 ☆- nowy rozdział... :)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro