6.
Ktoś zapukał do drzwi Hermiony. Pobiegła do drzwi. Otworzyła, a przednią staną Malfoy.
- Czego? - zapytała.
- Grzeczniej, Grenger. - powiedział ze swoim firmowym uśmieszkiem. - Grzeczniej.
- Czego chcesz Malfoy? - zapytała jeszcze raz ignorując jego wcześniejszą wypowiedź.
- Dobrze wiesz, czego chcę? - uśmiechnął się figlarnie.
- Nie.
- Grenger... - podszedł do niej i pocałował ją namiętnie. - Oboje tego chcemy.
Mężczyzna zamknął drzwi i pocałował Hermionę. Kobieta przerwała pocaunek i powiedziała:
- Molly za chwilę wróci.
- Za ile?
- Za 20 minut. - odparła bez namysłu.
- Zdążymy.
- Czekaj co?
Draco pocałował ją i podniósł za uda. Kobieta oplotła jego biodra nogami.
- Gdzię sypialnia? - zapytał.
- Tam. - powiedziała wskazując drzwi do pokoju.
Położył już wcześniej rozebraną kobietę na łóżku. Ściągnął pozostałą część garderoby i powoli wszedł w kobietę.
15 minut później...
- Dryń, Dryń. - zadwonił dzwonek do drzwi.
- O cholera. - powiedziała Hermiona. Ubrała szlafrok i zwróciła się do Malfoy'a. - Zostań tutaj i siedź cicho.
Następnie kobieta pobiegła otworzyć. W drzwiach stał Harry z Tobbym i Molly.
- Hej. - odezwał się.
- Cześć Harry. Co u ciebie?
- Dobrze. A jak po wczoraj?
- Źle głowa mi pęka.
Harry się zaśmiał. Wymienili jeszcze pare zdań poczym mężczyna poszedł. Hermiona powiedziała córce, aby pobawiła się w swoim pokoju, a sama poszła do sypialni. Zastała w niej Draco, który oglądał fotografię stojącą na półce. Był już ubrany.
- Chyba powinieneś już iść. - powiedziała kobieta.
- Twoja córka. Prawie nie jest do ciebie podobna. No z wyjątkkiem oczu.
- Wiesz co zauważyłam. - powiedziała z nutą ironi w głosie. - Chyba powinieneś się już zbierać.
- Dobrze. - blądyn wstał. - Kiedy następny raz?
- Nie będzie następnego razu.
Mężczyzna zbliżył się do niej po czym wyszeptał do jej ucha:
- Nie podobało ci się, Grenger?
- Pieprz się.
- Tylko z tobą. - powiedział i z figlarnym uśmiechem opuścił mueszkanie.
****
Hejo co u was??
U mnie nuuudy...
Sia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro