2.
4 lata później...
Mała dziewczynka biegała po parku. Uwielbiała tu przychodzić. Właśnie łapała motyla. Pobiegła na ścieźkę i wpadła na wysokiego blądyna.
- Jak łazisz? - zapytał oburzony.
Mała osóbka spojżała na niego oczami pełnymi łez.
- Psieplasam.
- Gdzie twoi rodzice? - zapytał nadal oburzonym tonem.
- Maaamooo... - zapłakała trzylatka.
Hermiona usłyszała krzyk swojej córki. Odszukała ją wzrokiem i od razu do niej pobiegła. Wzięła Molly na ręce.
- Proszę pilnować dziecka. - powiedział mężczyzna, dopiero teraz przyjżał się kobiecie. - Grenger?
Hermiona obruciła sie o zobaczyła Draco we własnej osobie. Spanikowała.
- Nie wiem o kim pan mówi. - powiedziała i obruciła się na pięcie.
- Hej Grenger! - Malfoy nie dawał spokoju. - To twoja córka?
- Powtarzam nie wiem o kim pan mówi. - tym razem wywarczała kobieta.
- Co tak ostro Grenger?
- Mamusiu co to za pan? - zapytała dziewczynka.
- Nie wiem kochanie.
- Grenger co to za szopka? - kobieta odwróciła się twarzą do blondyna.
- Na Merlina, MALFOY DAJ MI SPOKÓJ!! - wykrzyczała.
- Spokojnie Grenger. - powiedział.
- Czego chcesz? - zapytała.
- To twoja córka?
- Nie widać Malfoy?
- Mamo, a moze to mój tatuś. - wyszeptała dziewczyna.
- Nie, nie kochanie. - skłamała Hermiona. - Chodź, idziemy na lody.
- Tak! - krzyknęła dziewczynka.
###$###
I co? Czy Hermiona postępuję słusznie? Piszcie w komach.
Sia! :)
P.S. dzisiaj robie maraton więc będzie więciej rozdziałów.
Sia!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro